Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2021, 20:30   #18
Pan Elf
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
część 18+ feat. Kerm

Poprzedniej nocy...

- Którą stronę wybierasz? - Gabriel wskazał na zajmujące znaczną część pokoju łóżko. Być może nie małżeńskie, ale z pewnością dwuosobowe.
Deidre otaksowała Gabriela wzrokiem od stóp do głowy, następnie przenosząc spojrzenie na faktycznie spore łóżko dwuosobowe. Nie wyglądało ono na pierwszej klasy, ale lepsze to niż śpiwór rozłożony na twardej i zimnej ziemi.
Rogata rozpięła pelerynę i niedbale odłożyła razem z plecakiem pod ścianę, po czym rzuciła się na łóżko, kładąc się na nim plecami.
- Wybieram środek - oznajmiła ze złośliwym uśmiechem. Ponownie otaksowała Gabriela wzrokiem, przygryzając lekko dolną wargę.
Gabriel zlustrował Deidre od stóp po czubek głowy.
- Świetnie - odparł. - Widzę, że lubisz bliski kontakt ze współlokatorem. Podoba mi się takie podejście do sprawy.
Uśmiechnął się.
- To już zależy od współlokatora - powiedziała, zapraszająco wskazując ręką na miejsce obok.
- Czy to ze względu na mnie masz zamiar spać w tym wszystkim, co masz na sobie? - spytał, z poważną na pozór miną. - Może ci być trochę niewygodnie... - Uśmiechnął się lekko.
Nie skorzystał jednak z zaproszenia, lecz pozbył się tuniki i koszulki kolczej, a potem usiadł na brzegu łóżka, by ściągnąć buty.
Deidre przewróciła oczami, a potem przeturlała się na lewą część łóżka i usiadła na skraju, tyłem do Gabriela.
- Nie we wszystkim, ściągnęłam pelerynę - stwierdziła fakt, ale sama też przystąpiła do zdejmowania z siebie zbędnej odzieży. - Więc chyba kwestia stron łóżka rozwiązała się sama, co nie?
- Im mniej, tym lepiej się śpi - zapewnił, a po pozbyciu się butów ściągnął koszulę i zabrał się za ściąganie spodni. - A co do stron... wszystko się jeszcze może zmienić. Noc przed nami długa.
- Czy ja wiem, czy taka długa? Zależy od tego, jak szybko zasypiasz, a jeśli nie, to jak spędzasz ten czas.
Deidre rozsznurowała buty i odstawiła je niedbale na bok. Zajmując się sznurkiem związującym kamizelkę, odwróciła się w stronę Gabriela i uśmiechnęła się kącikiem ust, łapiąc wzrokiem każdy szczegół jego półnagiego ciała.
- Możesz mi z tym pomóc? Chyba zrobił się supeł - spytała z bezradną miną, wskazując na sznurek kamizelki.
- Oczywiście - Mruknął Gabriel z czarujący uśmiechem, po czym… niczym jakiś drapieżny kot, zbliżył się do dziewczyny, pokonując niewielką odległość, jaka ich dzieliła na łóżku… na czworaka. Wpatrywał się przy tym prosto w jej oczy, tymi swoimi złotymi, w których można się było zatracić. Gdy zaś już był przy Zaklinaczce, uklęknął na obu kolanach, po czym zajął się sznureczkiem, co pewien czas zerkając w twarz Deidre. Był tuż obok, półnagi, umięśniony, cudownie pachnący egzotycznymi perfumami, a z jego ciała wyraźnie biło niezwykłe ciepło.
- Proszę - Szepnął po chwili, rozsupłując sznureczek, i znowu uśmiechnął się tak miło… jego dłonie zaś pochwyciły poły kamizelki, po czym powoli ją zsunął z Deidre, lekko, i figlarnie przygryzając własną dolną wargę.
Dziewczyna odetchnęła głęboko, czując piękny zapach perfum Gabriela. Mogła przysiąc, że w jednej chwili zapragnęła skąpać się w tym zapachu. Uśmiechnęła się, widząc jak lustruje ją wzrokiem. Uchwyciła to spojrzenie i odwzajemniła. Jej kolor oczu nie różnił się tak bardzo od jego, z jednym małym wyjątkiem. W jej oczach, zdawało się, jakby jarzyły się ogniste płomyki.
Okazało się, że Deidre pod kamizelką nie nosiła już zupełnie nic. Kiedy ciemny materiał zsunął się z jej ciała, przed oczyma Gabriela ukazała się naga klatka piersiowa. Skóra na krągłych piersiach Rogatej była nieco jaśniejsza, bardziej różowa niż czerwona, jak na reszcie jej ciała.
- Dziękuję - odparła, mając na myśli pomoc ze sznurkiem. Jej dłoń zaś, nie wiadomo kiedy, spoczęła na torsie mężczyzny, sunąc opuszkami palców po zarysowanych mięśniach.
Gabriel zrewanżował się jedynie pełnym aprobaty spojrzeniem, błądząc wzrokiem po jej ciele.
- Piękne... piękna... - szepnął, przenosząc spojrzenie z piersi dziewczyny na jej twarz.
Widać było, że jest oczarowany widokiem półnagiej zaklinaczki. Delikatnie pogładził dziewczynę po policzku, jednocześnie i minimalnie odchylając się w tył, by dłoń Deidre, wodząca po jego ciele, zsunęła się w dół… uśmiechnął się czarująco, a zarazem i zawadiacko.
- Rozepniesz mi spodnie? - powiedział wyjątkowo cicho, i z delikatną, kuszącą nutą w tonie głosu.
Nie odpowiedziała słowami, lecz czynami. Jej usta wygięły się w uśmiechu, a jej dłoń powędrowała, zgodnie z pragnieniem mężczyzny, ku jego spodniom. Zgrabnie poradziła sobie z tą drobną przeszkodą, po czym spojrzała w górę, odnajdując wzrokiem spojrzenie Gabriela. Nie chciała już nic mówić. Jedyne, o czym marzyła, to dać upust napięciu, które rosło między nimi z każdą kolejną chwilą.
Obie dłonie położyła więc na torsie mężczyzny i pchnęła go delikatnie, dając mu do zrozumienia, by położył się na plecach. Sama usiadła na nim okrakiem i pochyliła się tak, że kosmyki jej ciemnych włosów łaskotały Gabriela po policzkach.
- Myślę, że pora skończyć z tymi uprzejmościami - wyszeptała, po czym wpiła się w jego usta, niemalże jakby rozkoszując się ich i jego smakiem.

Uprzejmości można było okazywać nie tylko słowami... Gabriel odpowiedział więc z zapałem na pocałunek, równocześnie wplatając swe dłonie we włosy Deidre. Zaczął od uszek, płynnie przesuwając palce na jej potylicę, by po chwili delikatnie choć stanowczo przyciągnąć jej głowę do siebie. Aby pocałunek był jeszcze mocniejszy i trwał jak najdłużej, a ich złączone namiętnością usta zostały w końcu choćby na chwilę zaspokojone... a ku jej zaskoczeniu wprowadził po chwili małe harce językowe. Gdy zaś zaklinaczka na nim siedziała, dosyć mocno pochylona, nagle jej różowe suteczki musnęły tors mężczyzny. To było wprost elektryzujące.
Trwali w niekończącym się pocałunku jeszcze długą chwilę, rozkoszując się nim w pełni. Deidre wodziła swoimi dłońmi po umięśnionym ciele Gabriela, kilka razy pozwalając sobie na drapnięcie paznokciami tu i tam, zostawiając na jego skórze zaróżowione ślady. Czuła narastającą w niej ekscytację, zdecydowanie chciała więcej. Pragnęła wręcz zasmakować się w całym Gabrielu. Powstrzymywała się jednak, nie chcąc, by ta namiętność zbyt szybko się skończyła. Mieli w końcu przed sobą całą noc.


Jak powiadają poeci, pocałunek jest granicą, gdzie kończy się gra dusz, a zaczyna gra ciał.
Gabriel wiedział, że tę granicę przekroczyli... i że nie zamierzali wrócić. Przesunął dłonie... Jedna z nich spoczęła na plecach zaklinaczki, jakby się bał, że mu ucieknie, a druga zaś powędrowała w dół, by zakraść się pod spódniczkę Deidre i spocząć na chronionym przez jedwabną pończoszkę udzie. Przez moment trwała tak bez ruchu, rozkoszując się ciepłem płynącym z ciała zaklinaczki. Przesunął ją jednak w górę na jej nagie plecy, w okolice pasa, a druga dłoń mężczyzny prześlizgnęła się między łopatki Deidre. Znowu ją do siebie przyciągnął, by przylgnęła całą sobą, by mięciutkie piersi przycisnęły się do jego torsu, by oboje poczuli gorąco swych ciał...
I nagle Gabriel obrócił się wraz z nią w bok płynnym, zdecydowanym ruchem... i teraz to on był na górze. Uśmiechnął się zawadiacko i pocałował ją w szyję, w okolicach ucha, a potem ugryzł lekko. Ponownie pocałował w szyję, potem w ramię, raz i drugi, to skubnął ustami jej jedwabistą skórę, to polizał, by wnet przenieść się nieco w dół, ku piersiom Deidre, wilgocią znacząc ślady przebytej na jej ciele drogi.
Z ust Deidre wydobył się cichy jęk pełen rozkoszy, kiedy czuła pieszczoty Gabriela. Przyjemne dreszcze mrowiły jej ciało, które wygięło się w lekki łuk, a ona sama, po raz kolejny, mruknęła rozkosznie. Jej dłonie wodziły po plecach mężczyzny, czasami ustępując i zaciskając się na pościeli przy kolejnych falach odczuwanej przyjemności.
Usta Gabriela dotarły wreszcie do celu - i zajęły się zwieńczeniami ślicznych półkul, pieszcząc je zarówno wargami jak i językiem. Różowe, prężące się suteczki, były po prostu cudowne… Po chwili jednak usta i język zsunęły się niżej, ale w ślad za nimi podążyły dłonie mężczyzny. Najpierw palce obu musnęły delikatnie szyję dziewczyny po obu stronach, przesuwając się na ramiona, a po chwili zeszły i na piersi.

Najpierw usta i język, pocałunki, delikatne kąsanie ciała Deidre, a za nimi, niemal tą samą drogą, męskie dłonie, w tej chwili tak delikatnie się z nią obchodzące...

Gabriel dotarł językiem do brzuszka i pępka, wokół którego zatoczył kółko. Jedno, drugie… rozkoszował się każdym centymetrem zaklinaczki. Dłonie przesunęły się w dół po bokach dziewczyny, tu znowu nieco przybrały na sile, mocniej sunąc po skórze żeber, powoli w dół.

Język i usta zeszły w końcu poniżej pępka, ledwie o parę centymetrów, natrafiając na materiał spódniczki… i otrzymały pomoc dłoni. Gabriel spojrzał z kolejnym, zawadiackim uśmieszkiem w twarz Deidre i powolutku, rozkoszując się widokiem każdego kawałka odkrywanego ciała, zaczął zsuwać w dół spódniczkę zaklinaczki… razem z majteczkami.
Deidre nie przeciwstawiała się takiemu rozwojowi sytuacji. Wręcz przeciwnie, uniosła lekko biodra do góry, by Gabrielowi łatwiej było zsunąć z niej ostatnią część odzieży. Głowę miała pochyloną do tyłu, usta lekko rozchylone i wygięte w rozkosznym półuśmiechu, powieki przymknięte. Za każdym razem, kiedy czuła usta i język Gabriela pieszczące jej skórę, przez jej ciało przebiegały przyjemne dreszcze. Nie chciała, by przestawał, choćby na sekundę. To uczucie było odurzające, a ona chciała, by trwało. Pragnęła być jego i tylko jego, przez tą jedną noc.



Usta Gabriela ominęły nagle bokiem jej najsłodsze miejsce, odwlekając rozkosz, po czym podążały w dół ciała dziewczyny, która ochoczo wyprężyła się w łuk, pomagając w pozbyciu się spódniczki i bielizny…

Ubiór zaklinaczki był zsuwany po jej nogach, a za dłońmi mężczyzny swoje ślady na jej skórze zostawiały znowu usta i język mężczyzny. Coraz niżej i niżej, przez uda, kolana, poniżej nich, całował jej nóżki nawet przez pończochy… w końcu dotarli do stóp Deidre, i zbędne odzienie zostało z niej ściągnięte całkowicie, a usta Wieszcza dotarły do prawej stópki. Ucałował jej wierzch, tak po prostu, czule, krótko, figlarnie… przeszedł na drugą, znowu ucałował, po czym rozpoczął ustno-języczkową wspinaczkę po drugiej nodze dziewczyny. Do góry, do celu, do jej skarbu. Obie dłonie zaś, również powoli przesuwały się coraz wyżej, lekko masując i pocierając odziane w pończoszki nóżki… które odruchowo zaczęły się dla niego rozchylać.

Gabriel westchnął kolejny raz z podziwu. Po chwili zaś skosztował Deidre w pełni.

To był moment, na który Deidre czekała. Każda kolejna pieszczota na jej ciele prowadziła do tego, potęgowała narastające podniecenie. Z jej lekko rozchylonych ust wydobył się przeciągły jęk pełen rozkoszy. Ciało wygięła w łuk jeszcze bardziej, choć wydawało się, że nie było to już możliwe. Jej obie dłonie zacisnęły się na pościeli. Przyjemne dreszcze przebiegające po jej ciele nasiliły się. Znowu jęknęła, wbijając się głową w poduszkę i prężąc ciało w rozkoszy, jakiej doznawała dzięki staraniom Gabriela.
- Nie przestawaj… - wymamrotała, po czym zamruczała cicho.
Usta i pocałunki... i języczek. Raz lekko, niczym muśnięcie piórkiem, raz mocniej, lecz stale delikatne. To wędrujące wokół najczulszego miejsca, by spotęgować napięcie, to skupiając się na nim, co owocowało coraz głośniejszymi jękami, wydobywającymi się z rozchylonych ust zaklinaczki.
Nie spieszył, się… delektował. Powoli jednak pieszczoty stały się bardziej intensywne, a język Wieszcza wślizgnął się do upragnionego wnętrza. Głośny jęk zaklinaczki było dowodem całkowitej aprobaty dla tego działania, więc Gabriel wsunął się mocniej, wysunął nieco, ponownie się wsunął, rozkoszując się smakiem dziewczyny i jej coraz głośniejszymi odgłosami. I nagle pojawił się i paluszek…
Deidre wyginała swoje ciało i lekko wierzgała na łóżku, czerpiąc przyjemność z każdej kolejnej pieszczoty. Kiedy poczuła wsuwający się palec Gabriela, na jej twarzy pojawił się błogi uśmiech, a z ust wydobył się przeciągły jęk wypełniony po brzegi rozkoszą. Jej dłonie powędrowały w jego kierunku, przyciągając go lekko ku sobie. Chciała znów rozsmakować się w namiętnych pocałunkach. Dłonią upewniła się, że jego ręka nie zmieni swojej pozycji.
Gabriel miał swoje plany, które nieco kolidowały z tym, co zaproponowała zaklinaczka. Smakiem jej ust mógł się rozkoszować w każdym niemal momencie, możliwości pieszczot innych partii jej ciała były w pewien sposób ograniczone. Ale nie zamierzał protestować gestem czy słowem - przesunął się powoli w górę, ponownie znacząc szlak wędrówki pocałunkami, sunąc własnym ciałem po jej ciele. Był nagi, wyraźnie to wyczuła. Ściągnął po cichutku spodnie i bieliznę… i był więcej niż gotowy. To również Deidre wyczuła, najpierw na swoim udzie, a po chwili i biodrze. W końcu ich usta ponownie mogły się połączyć w namiętnym pocałunku. Leżał trochę na jej boku, a cieplutka pierś miło wbijała się w tors mężczyzny… poruszył nagle lekko biodrami. Ściśnięci między sobą, blisko, ciepło, miła skóra dotykająca skóry, i nabrzmiała męskość pocierająca jej biodro.
W tym samym czasie jego dłoń nie próżnowała. Do pierwszego palca dołączył kolejny, delikatnie w nią wchodząc, lecz i zarazem głęboko… i nawet poruszyły się wewnątrz, w kierunku jej pępuszka. A jakby tego było mało, trzeci palec - jego kciuk - zaczął nagle masować "magiczny guziczek", jaki posiadały kobiety…
Deidre delektowała się każdą chwilą, łaknąc jednocześnie więcej i więcej. Mruczała z przyjemności, co jakiś czas jęcząc rozkosznie, pomiędzy kolejnymi falami dreszczy, jakie przechodziły jej ciało. Czuła, że mogła tak trwać bez końca. Nie miała pojęcia ile już czasu minęło, nie dbała o to. Jedyne, co ją interesowało, to mężczyzna, którego pieszczoty rozpalały jej ciało.
Jej dłoń powędrowała po jego plecach, znacząc delikatnie ślad paznokciami. Kierowała się wzdłuż, aż w końcu natrafiła na jędrny pośladek, na którym się zacisnęła, przysuwając go jeszcze bliżej do siebie, by jeszcze wyraźniej poczuć na swoim biodrze pulsujący gorącem członek Gabriela.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że działania Gabriela odnoszą upragnione przez obie strony efekty... i że można powoli posunąć się o krok dalej.
Gabriel przesunął się nieco, jeszcze mocniej przygniatając dziewczynę, a potem przerwał pieszczoty... jego palce wysunęły się i niemal natychmiast zostały zastąpione przez gotową do działania męskość, która wsunęła się powoli w gorące wnętrze Deidre. Powoli i delikatnie, jednak coraz głębiej i głębiej…

Deidre jęknęła, a jej palce wplotły się we włosy Gabriela. Czuła jak się w niej zagłębiał, jak ich ciała połączyły się w jedno. Wygięła się ponownie w łuk, chcąc tym samym sprawić, by znalazł się jak najgłębiej. Nogami zwinnie oplotła jego ciało, by tym samym móc kontrolować jego ruchy, by oboje mieli z tego jak największą przyjemność. Wspomagała go więc w posuwistych ruchach, a dłonie wodziły po jego nagim ciele, od czasu do czasu ponownie wplątując się we włosy, by wycisnąć z namiętnych pocałunków jak najwięcej. Rozkoszowała się każdym ruchem, jednocześnie przyglądając się spod półzamkniętych powiek swojemu kochankowi, jego błogiej minie, przysłuchując się jego coraz szybszemu oddechowi. Im ich ruchy były szybsze i gwałtowniejsze, tym bliżej była szczytowania. Czuła napierającą falę gorąca, która miała się niedługo uwolnić.
Świece, które ledwo tliły się na komodzie, z każdą kolejną chwilą jaśniały coraz bardziej, niemalże grożąc nadchodzącym pożarem. Nad złączoną w miłosnej rozkoszy parą zaczęły migotać magiczne światełka, a w oczach Deidre płonął ogień.

Nieubłaganie nadchodził moment, do którego zgodnie dążyli od paru długich chwil. Ściśle ze sobą złączone ciała zatonęły całkowicie w przyjemnościach, którym główny ton i rytm nadawał Gabriel. Mężczyzna, do tej pory skupiony na tym, by dać swej partnerce jak najwięcej rozkoszy, zachęcony reakcjami Deidre, zwiększył zarówno tempo, jak i głębokość pchnięć, wydobywając z dziewczyny coraz głośniejsze jęki, świadczące o zbliżającym się szybkimi krokami spełnieniu.

W końcu się nieco od niej "uwolnił". Przeszedł między jej uda, z wyprostowanym torsem, łapiąc ją mocno za biodra. Poruszał się coraz szybciej i szybciej, wpatrując w twarz Deidre… A gdy usta dziewczyny otworzyły się do ostatniego krzyku, Gabriel pchnął po raz ostatni, wbijając się na całą długość... i wypełniając ją, wśród przeciągłego jęku, nadchodzącymi raz po razie falami swojego nasienia.
Deidre odruchowo zabrała swoje dłonie z ciała Gabriela, zaciskając je na pościeli. Kiedy tylko dotarła na wyżyny rozkoszy, jej dłonie rozpaliły się magicznym żarem, zostawiając przypalone ślady w miejscu, w którym były zaciśnięte. Obyło się bez podpalenia i poparzeń.

- Dzięki - powiedziała, opadając na poduszkę, z lekkim uśmiechem na twarzy. Wciąż była naga i nie planowała tego zmieniać aż do rana. Zresztą, liczyła na przyjemną powtórkę przed poranną kąpielą.



- Zaczynam zastanawiać się czy ta smoczyca w ogóle istnieje - zagaiła rozmowę Deidre, kiedy opuszczali gnomich handlarzy. - Zdaje się, jakby nic o niej nie było wiadomo. Może to tak naprawdę nie jest nawet smoczyca?
Niezależnie od odpowiedzi, Deidre jeszcze jakiś czas zastanawiała się nad tym. Właściwie nie miała wiele więcej do roboty podczas tej nudnej podróży, więc jej myśli lawirowały między różnymi tematami. Starała się je skupić na czymś konkretnym, co nie tyczyło się jej ojca i szło jej całkiem dobrze, dopóki nie zdała sobie sprawy, że właśnie to robi.

Zaczęła więc, ku swojemu niezadowoleniu, zastanawiać się czy w ogóle jeszcze pamiętał o jej istnieniu. I czy wiedział o tym, jaką ścieżką teraz postępuje? Miała nadzieję, że tak. I że skręca się w swoim piekle ze wściekłości, widząc jak zawzięcie walczy ze złem i czyni dobro - czyli to, czego on nie znosił.
Uśmiechnęła się pod nosem na tę myśl i od razu zrobiło jej się przyjemniej. Nawet nie zauważyła, kiedy dotarli do miejsca kolejnego postoju.

Nie wypowiedziała się na temat obserwujących ich Elfów. Nie miała w sumie nic do powiedzenia, nie znała ich zwyczajów, ani samych Elfów zbyt wielu nie poznała w swoim życiu. Liczyła tylko na to, że nie napadną ich, kiedy będą słodko spać. Uśmiechnęła się nawet do jednego z nich, ale ten najwidoczniej nawet tego nie zauważył. Wzruszyła ramionami.

Większość czasu, który pozostali poświęcili na rozbijanie obozowiska, Rogata spożytkowała na czytaniu jednej z zakupionych książek. Przynajmniej dopóki nie podszedł do niej Gabriel i nie poprosił o pomoc. Cóż, prawdą było, że ona sama nie posiadała namiotu, a jedynie śpiwór. Nie widziało jej się spanie pod gołym niebem, w każdej chwili mógł przecież lunąć deszcz! Poza tym zachęcona treścią lektury i wspomnieniem poprzedniej nocy, zgodziła się pomóc Wieszczowi, w zamian za miejsce w namiocie.
 
Pan Elf jest offline