Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2021, 00:33   #20
Lord Melkor
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
- Lepiej rozbić obóz w okolicy, skoro są tu elfy to pewnie potworów też mniej, może po prawej stronie? Rozpalimy ognisko i się ogrzejemy w nocy - Zaproponował kompanom Kargar, którego tyłek bolał już od jazdy. Z pobłażliwym uśmiechem przyjrzał się diablicy, która chichotała wcześniej czytając jakieś kupione od gnomich handlarzy romansidła oraz Gabrielowi, który w karczmie spędził noc z Deidre i chyba nie poświęcili całej nocy na sen... Oni też wydawali się być zmęczeni długą jazdą.

- Z ust mi to wyjąłeś - powiedział Gabriel. - Prócz tego ogniska. Wspomniane przez ciebie elfy mogą nie lubić ognia w lesie. Czy widziałeś gdzieś po drodze ślady ognisk?
- Przecież małe ognisko nie zrobi pożaru więc co ich to obchodzi… jak tak się przejmujesz to możesz się tych długouchych zapytać - westchnął tęgi wojownik.
- Boisz się, że zmarzniesz? A poza tym to ich las - odparł spokojnie Gabriel. - Jestem przekonany, że byłbyś zachwycony, gdyby ktoś sobie rozpalił ognisko w twoim ogródku? Bo ja nie.
- Nie przesadzaj Gabrielu.- rzuciła Amara - Jestem przekonana, że elfy korzystają z ognia we własnych osadach. Chyba, że sugerujesz, że jedzą mięsa na surowo i zimno. Mały ogień, otoczony kamieniami, aby się nie rozprzestrzenił powinien wystarczyć. Do tego ogień odgoni wszelkie stworzonka, które mogą polować w nocy.

-Nie, oczywiście że nie "boję się że zmarznę" - syknął Kargar zirytowany przytykiem Gabriela, czy on próbował sobie z niego kpić?
-Nocowałem już w gorszych warunkach, masz mnie za jakiegoś paniczyka?! Amara mówi rozsądnie, ogień przyda się chociaż do odstraszenia zwierząt, nie mówiąc już o podgrzaniu mięsiwa.

- Od przesadzania jest ogrodnik. - Gabriel mrugnął do mniszki, a potem uśmiechnął się szelmowsko. - A ty się nie unoś, Kargarze, bo nie ma o co. Na żartach się nie znasz? Chcecie rozpalić, to rozpalajcie.
Amara pokręciła oczami.
- Powinniśmy się jakoś podzielić pracą. Ktoś rozpali ogień i przygotuje jedzenie, ktoś rozłoży namioty.
- Są plemiona leśnych elfów które by miały nam za złe rozpalanie ognia - wszedł do rozmowy Endymion - uznają go za oznakę cywilizacji i symboliczne pożeranie lasu przez nią. Oczywiście jest mała szansa byśmy mieli aż takiego pecha, że to akurat tacy, ale jeśli rozpalimy ogień to postarajmy się aby rozpalić go z niewątpliwie martwych drzew. Mała upierdliwość by uniknąć potencjalnie groźnej i krwawej konfrontacji… ja zajmę się gotowaniem. Ostatnio znajoma opowiedziała mi ciekawy przepis który chciałbym wypróbować… - opowiedział Endymion z uśmiechem na orczej mordzie.

-Jakoś nie załapałem tego twojego żartu, lepiej próbuj z panienkami - Kargar wzruszył ramionami na słowa Gabriela, patrząc się na niego bez wyrazu.
-W takim razie pójdę rozłożyć namioty, proponuje też by jedna osoba trzymała straż. - Na mniszkę i tego ekscentrycznego paladyna spojrzał natomiast z aprobatą, doceniał ich praktyczne podejście no i nie szukali oni dziury w całym jak Wieszcz.

Gabriel odpłacił się wojakowi równie obojętnym spojrzenie, lecz wypowiedzi nie skomentował. Zamiast tego zajął się rozstawianiem swojego namiotu.

Deidre w tym czasie siedziała nieopodal na głazie i zaczytywała się w jednej z dwóch książek, które wcześniej zakupiła u Gnomów. Potencjalna ciemność nie przeszkadzała jej w niczym, ponieważ wokół niej lewitowały magiczne światełka, rozświetlając treść lektury. Co jakiś czas chichotała jak mała dziewczynka.

- Co takiego zabawnego przeczytałaś? - Spytał się Kargar kiedy przechodził obok przygotowując się do rozbicia namiotu. Dziecinne zachowanie diablicy stanowiło dziwny kontrast z jej wyglądem, pamiętał jednak co potrafiła zrobić swoją magią gdy walczyli z gnollami.

- Ja pozbieram drewno. Może uda mi się spotkać jednego elfa i wyjaśnić naszą sytuację. - Amara ruszyła w stronę lasu, szukając ułamanych gałęzi, suchych patyków i martwych drzew.
Zajęty namiotem Gabriel odprowadził mniszkę spojrzeniem, a potem wrócił do swego zajęcia, zastanawiając się, czy Deidre oderwie się od swej lektury i mu pomoże, czy przyjdzie na gotowe... być może pełna nowych pomysłów, zaczerpniętych z pochłanianej właśnie literatury.

Kiedy tylko Kargar pojawił się obok ze swoim pytaniem, Rogata zatrzasnęła czytaną książkę i spojrzała na niego, marszcząc brwi.
- I tak byś nie zrozumiał - odparła, wzruszyła ramionami i wpakowała książkę do plecaka. - Chociaż… Dam ci do przeczytania, jak już skończę. Może ci się spodoba?

- Wątpię, nigdy dużo nie czytałem, miałem inne problemy na głowie, ale mogę spróbować - Kargar wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem spojrzał się na Deidre. Ciekawe czy ona podobnie jak on spędziła większość dziecińśtwa martwiąc się czy jego rodzina będzie miała dzisiaj co jeść? Pewnie nie.
- Lepiej chyba samemu działać niż czytać wymyślone historie - dodał, zabierając się za przygotowanie obozowiska. Nie przyznał się, że właściwie to ledwo czytał.


Mrugnęła do niego okiem, a później odszukała wzrokiem Gabriela. Był nieopodal i wyglądał, jakby przymierzał się do rozłożenia namiotu. Ona sama takowego nie posiadała, a choć noc nie zapowiadała się szczególnie zimna, wolała mieć dach nad głową. I być może drugą osobę obok.

Deidre podeszła do Gabriela i oceniająco spojrzała na płachtę materiału leżącą na ziemi.
- Myślałam, że będziesz potrzebował pomocy przy rozstawianiu innego namiotu… - powiedziała niby to poważnie, ale długo nie potrafiła powstrzymywać parsknięcia. - Dobrze, powiedz mi, co mam zrobić?
- Czy rozkładałaś kiedyś namiot? - spytał Gabriel. - To bardzo proste... Od czasu do czasu przytrzymasz mi... linkę. Albo maszt. Dzięki temu... wszystko postawimy… - Spojrzał na nią z dwuznacznym uśmieszkiem, i nawet mrugnął.
Deidre wzruszyła ramionami w odpowiedzi.
- No, to do dzieła.
Gabriel uśmiechnął się lekko.
- Na początek przytrzymaj ten koniec namiotu - powiedział.
Po chwili praca przy stawianiu namiotu szła pełną parą.
 
Lord Melkor jest offline