Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2021, 16:55   #161
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ruszyli w głąb puszczy przechodząc z wiosennych ostępów, w ciepłą i kolorową jesień. Liście mieniły się czerwienią, żółcią i purpurą… czasem niemal złotem. Nienawykli do takich widoków Cromharg i Zakkara przyglądali się temu z rozdziawionymi szeroko ustami. Wszędzie czuć było szeroką gamę leśnych zapachów. Powietrze pełne było olejków eterycznych i aromatów. Czasami od nich niemal kręciło się w nosie. Szli tak spory kawałek oddalając się od granicy lasu, ale drzewiec z pewnością wiedział gdzie ich prowadzi. Raz całej ekipie mignął między drzewami prążkowany kształt wielkości dwóch słoni. Gigantyczny legendarny tygrys. Knieja ta z pewnością nie była bezpieczna… wszak taniec ofiary i drapieżnika był częścią natury. Śmierć i rozkład był tu czczony na równi z narodzinami i wzrastaniem. Wszystko było częścią Kręgu.

Dotarli na polanę, olbrzymią w porównaniu z mijanymi dotąd leśnymi zakątkami. Na środku niej rosło olbrzymie drzewo, starożytne niemal sądzą po rozmiarów. W dziupli u jego podstawy mógłby się zmieścić całkiem spory domek… i może nawet się mieścił, kotara z bluszczu zasłaniała widok. Dookoła polany rosły drzewa w różnych stadiach pór roku, niektóre w zimowym śnie, inne w wiosennym rozkwicie czy jesiennym strojeniu. Z drzew tych wynurzały się panny… strojne jak drzewa z którymi były połączone. Driady przyglądały się obcym prowadzonym przez drzewca. Szeptały i chichotały między sobą.
Tymczasem drzewiec krzyknął w kierunku roślinnego giganta.
- Przyszła tak jak zapowiedziałaś.
Liście poruszyły się i z korony drzew odezwał się głos kobiecy.
- Dobrze, bo jej czas się zbliża.
Z pomiędzy konarów wynurzyła się niewiasta, która choć driadą nie była… miała wiele z natury drzew w sobie. Potrząsnęła ukwieconymi rogami, wytrząsając z włosów zeschłe liście, a potem poczekała aż drzewiec podejdzie bliżej. I skoczyła w dół.
Złapana przez niego, została postawiona na ziemi i wtedy odezwała się.
- Witajcie. Jestem Wyrocznią mego boga, kiedyś byłam znana jako Yvanna. Wy musicie tu poczekać wraz z moim przyjacielem. Driady usłużą waszym potrzebom jeśli głód was męczy, czy to fizyczny czy też pytań. A ty… moja droga - wyciągnęła rękę do druidki - chodź ze mną.

Wszystko tu było cudowne… Vaala poruszała się z gracją przez gęstwinę, co chwilę spoglądając na prawo i lewo, z szerokim uśmiechem na twarzy. Takiej jej jeszcze nikt nigdy nie widział. Była spokojna, cicha… radosna. Delikatnie dotykała roślinności, gdy przechodziła obok niej, czy też przez nią, i całym niemal ciałem i duszą chłonęła to miejsce. Poczuła się niemal jak w domu… właściwie to mógłby tu się stać jej nowym domem. Spoglądała na towarzyszy co pewien czas, wpatrując ich reakcji na otaczającą ich naturę, była ciekawa, jak oni to widzą. Dla niej było to wszystko wprost cudowne…

Uśmiechnęła się miło do pięknych Driad, pozostawiając je lekkim skinieniem głowy. Gdy zaś zobaczyła Wyrocznię, Vaala również na moment rozdziawiła usteczka. Yvanna była równie piękna, co całe te miejsce… ukłoniła jej się w pół, pełna respektu, i nieco onieśmielona widokiem. Zerknęła na towarzyszy.
- Nie rozrabiajcie… proszę? - Szepnęła do nich, po czym powoli, jakby właśnie speszona widokiem kobiety przed sobą, wyciągnęła do niej dłoń.
- Spróbujemy - powiedział Harran, który wcześniej ukłonił się Wyroczni. Równocześnie rozglądał się na wszystkie strony, chcąc dostrzec jak najwięcej szczegółów... z uwzględnieniem nie tylko uroczych panienek.
A było co podziwiać, bowiem to, co znajdowało się na polanie przyciągało spojrzenie i warte było zapamiętania. Można było sądzić, że nigdzie we światach nie było drugiego takiego miejsca.
- Jesteś pewna, że pójdziesz sama? - upewnił się Wędrowiec. Rozbrojono ich, a teraz rozdzielano, pewna doza podejrzliwości nie mogła zaszkodzić. Odpowiedzią Vaali, podającej dłoń Yvannie, był jednak dla Wędrowca jedynie krótki, spokojny uśmiech… Automaton obserwował ją jeszcze przez moment, po czym powoli skinął głową.
Imra bardziej pilnowała Zakkary i Cromharga niż oglądała widoki. A przynajmniej tak chciała zrobić bo ostatecznie myśli umknęły jej do wspomnień. Otrząsnęła się dopiero jak Vaala była zaciągana przez rogatą driadę do środka drzewa. Skwitowała to tylko cichym "huh".
Kvaser rozejrzał się po otoczeniu nagle, szybko, trochę jak zwierzę węszące niebezpieczeństw. Na moment jego wzrok zawisł na driadach, aby potem pobłądzić gdzieś dalej. Po chwili… krótko się zaśmiał.
- Rozumiem, że jesteśmy gośćmi - pociągnął lekko w kierunku driad - jaki napitek zwykle oferujecie?
- Wodę głównie… źródlaną. - rzekła jedna z driad o płomiennych włosach. - Acz jest druid który syci miód, by robić z niego napitki. Możemy sprowadzić.
- Nie chcę nadużywać gościny - Kvaser przyznał prosto i szczerze - po prostu lubię poznawać świat, a jedzenie i napitek, nawet aby skosztować, mówią dużo o miejscu. Ale skoro tak, to może być i woda - powiedział do płomiennowłosej driady - nie będzie kłopotem rozmowa z waść?
- Nie będzie.- odparła driada chichocząc. A duergarka usiadła na trawie mówiąc stanowczym głosem.- Ja bym chciała jednak tego… miodu, cokolwiek to jest.
- Ja też się chętnie zapoznam z tym, co oferujecie dla zaspokojenia głodu fizycznego - powiedział zaklinacz. - Głód informacji może trochę poczekać.
- Znajdzie się coś - odparła inna z driad, a tymczasem Yvanna ruszyła z druidką ku bluszczom zasłaniającym wejście do dziupli w wielkim drzewie.
- Ja wolę nasycić się wiedzą - stwierdził Wędrowiec - Chętnie dowiem się jak najwięcej o Ukrytej Kniei, jeśli będzie skłonne o niej opowiedzieć.
- Jego więc powinieneś pytać. - jedna z driad wskazała konstruktowi ich przewodnika. - Jest tu najstarszy.
- A wy? - półelfka spojrzała na swoich minionów dostrzegając ich zafascynowanie.
- Nie. Nie jestem głodny - odparł barbarzyńca, a duergarka pokręciła głową dodając. - Ów egzotyczny trunek wystarczy.
 
Kerm jest offline