Zza kurtyną bluszczy była olbrzymia komnata pełna półek i stołów wypełnionych słojami i buteleczkami. Zawierały one różne naturalne substancje: zioła, grzyby, napary. Yvanna podeszła do miski w której już wcześniej musiała wymieszać składniki, bo jej zawartość była mieszanką kolorów.
- Rozgość się proszę. Zaraz przygotuję opar który pozwoli otworzyć nam umysły.- rzekła do druidki… która po chwili podziwiania wnętrza, naj(nie)normalniej po prostu klapła tyłkiem na ziemi, krzyżując nogi. Dłonie położyła na kolanach, przypatrując się Yvannie, i temu co robi z miłym uśmiechem.
Yvanna usiadła z miską naprzeciw druidki i rzekła. - Odpręż się i oddychaj głęboko. Nie wiem dokąd ciebie zaprowadzi ta wizja. Nie wiem gdzie zaprowadzi mnie. Ale na końcu otrzymamy jakieś odpowiedzi.-
Sięgnęła do woreczka, rozwiązała go i sypnęła proszkiem do misy. Reakcja nastąpiła niemal natychmiast. Gdy substancje się zetknęły, w misie się zagotowało i intensywne opary o jasnoniebieskiej barwie zaczęły się unosić z niej. Dym ów był nieco mdlący i mieszał w główie. Vaala czuła jak świat wokół niej się zapada, a ona sama wraca tam skąd rozpoczęła wędrówkę… przed nią formowała się owa pamiętna wizja.
Była w domu, na Golarionie, w swojej puszczy, wśród zieleni… ale to nie był już dom, to były zgliszcza. I nie było zieleni.
Wszędzie, jak okiem sięgnąć, a nawet i jeszcze dalej, kilometry dalej, wszystko było szare, i spalone. Wszystko było martwe. Z drzew zostały ledwie nadwęglone szczapy, krzewów, trawy, czy kwiatów już nie było wcale. Wszędzie popiół, wszędzie śmierć.
Niepewnie postąpiła o krok do przodu, bosą stopą brodząc w tym popiele, z sercem walącym w piersi, z urywanym oddechem, z narastającą paniką.
Cisza… panowała taka straszna cisza… wszystko było martwe. Natura, zwierzęta, mieszkańcy lasu, nie było nikogo. Wszyscy umarli, został popiół. Popiół po którym stąpała, który lekko wzbijała w powietrze, z każdym krokiem oblepiający coraz bardziej jej nogi. Zupełnie jakby i ona, miała stać się za chwilę częścią tej makabry, jakby ta śmierć, ten koniec wszystkiego, powoli zaczął i ją pochłaniać.
Po policzkach spłynęły łzy. Próbowała coś powiedzieć, wyszeptać, krzyknąć, wrzeszczeć o pomstę do niebios, usta jednak jedynie poruszyły się niemo.
Krok za krokiem, coraz bardziej pogrążona w pozostałościach wszelkiego życia… nadepnęła na coś, co pękło. Kości. Wiele kości, skrytych pod szarym dywanem. Serce podeszło do gardła. Kości były wszędzie, całe szkielety, cały las był cmentarzem. I czaszki. Patrzyły na nią swymi pustymi oczodołami, gardziły nią, były nią zawiedzione.
Czaszka jej matki. Nie wiedziała jak, jakim sposobem, jak to możliwie… ale tam spoglądała i na nią czaszka jej własnej matki. Takim samym wzrokiem jak pozostałe.
Vaala zaczęła krzyczeć.
Chwilę trwało niż dotarł do niej głos Wyroczni.- Spokojnie, spokojnie… wdech wydech.
Druidka zerwała się z podłogi z krzykiem i łzami. Miała zaciśnięte pięści… przez kilka dłuższych chwil wodziła półprzytomnym wzrokiem wokół siebie.
- Jesteś gotowa, by mi ją opowiedzieć?- zapytała cicho Wyrocznia przyglądając się dziewczynie w zamyśleniu. Vaala przetarła szybko oczy, po czym próbowała uspokoić oddech i walenie serca.
- Wody… - Wychrypiała, czując nie istniejący popiół nawet w gardle.
Wyrocznia podała jej miskę z wodą, dodając. - Więc zacznę od siebie.
Po czym zaczęła mówić.
- To co ja widziałam w swojej wizji, to potworna bestia tytanicznych rozmiarów uwięziona w bąblu ognia i lawy. Bestia nie do pokonania, gdyż jej natura jest boska. Poznałam jej imię. Wielki Niszczyciel. Rovagug.
Vaala nabrała wody w dłonie, po czym się napiła. Następnie szybko, i nerwowo, przemyła twarz… nadal drżała na całym ciele, niczym młoda Osika na wietrze. Przymknęła oczy, na słowa Wyroczni, a na twarzy pojawił się grymas złości. Poznała imię wroga, którego nie potrafiła pokonać…?
- A wiesz, czym jest "Serce Ziemi"? Gdzie go szukać? Jak ono ma się do tego wszystkiego? - Spojrzała załzawionymi oczami na Yvannę.
- Ów Rovagug jest uwięziony w centrum twojego świata, w samym jego centrum. To widziałam. A Serce… cóż… ono jest kluczem do jego uwolnienia. I nie tylko ty je szukasz.- wyjaśniła Wyrocznia.
- Gdzie go szukać… proszę… - Vaala niespodziewanie padła przed nią na kolana - Proszę…
- Tego nie wiem. I się nie dowiem. To bogowie uwięzili tę istotę i jak zawsze w takich przypadkach, ustanowiono zakaz który blokuje wszelkie form wróżenia na ten temat. Tak by nikt nie dowiedział się, gdzie ukryty jest klucz. Cóż… przynajmniej w sposób nadnaturalny. Także bogowie z innych panteonów nie mogą mieszać się w te kwestie… ale najwyraźniej któryś z bogów twojej krainy znalazł sposób. I wskazówki ukrył w twoim koszmarze. - wyjaśniła Yvanna. - Wielce ryzykowne posunięcie. Bogowie łamiący taki zakaz są zwykle obezwładniani przez resztę panteonu i odzierani ze swojej boskości.
Vaala wstała ze skwaszoną miną. Przez chwilę szukała miejsca, gdzie mogłaby usiąść.
- Ja nie… - Głęboko odetchnęła, po czym wbiła wzrok we własne stopy.
- Dobrze, więc powiem ci teraz co widziałam - Położyła dłonie na kolanach, zacisnęła je na nich po chwili, po czym zaczęła opowiadać o swojej wizji, ze wszystkimi szczegółami…
Podczas tej opowieści Wyrocznia była wyraźnie skupiona, od czasu do czasu zadając pytania o detale, które wydały się jej szczególnie intrygujące i coś bazgrząc w rozsypanym pospiesznie “popiole” z misy użytej niedawno jakieś znaki i linie.
- Hmmm…- zamyśliła się spoglądając na swój abstrakcyjny rysunek. - Mam dobre… mam i złe wieści.
- Hmmm… - Powtórzyła za nią Vaala, i jakby się wzdrygnęła, patrząc na popiół - Mów…
- Widzę początek twojej ścieżki, widzę początek… ale nie drogę… ani nie jej koniec. Widzę jak podążasz tą ścieżką, by znaleźć klucz przed nim i go ukryć, tam gdzie nikt go nie znajdzie. Nie można go użyć… bo naiwnością jest sądzić iż klucz może posłużyć do kontroli Wielkiego Niszczyciela. - wyjaśniła wyrocznia, westchnęła ciężko. - Niestety… nie widzę na tej ścieżce żadnego z twoich towarzyszy. Wasze drogi się rozchodzą tutaj.
Druidka przez długą chwilę milczała, wpatrując się w Wyrocznię. Lekko mełła nawet własną, dolną wargę. Odetchnęła głęboko, i kiwnęła w końcu głową.
- Rozumiem…
- Nie podejmę za ciebie decyzji. Ja tylko wskazuję drogi.- wyjaśniła Yvanna wstając. - Nastał czas na twój wybór.
Vaala również wstała.
- Podążę tą ścieżką - Powiedziała Druidka.
- Teraz najtrudniejsze przed tobą.- odparła współczująco Wyrocznia ruszając przodem.- Powiadomienie towarzyszy.
Odpowiedzią Vaali było jedynie spokojne przytaknięcie…
.