Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2021, 17:27   #162
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Zza kurtyną bluszczy była olbrzymia komnata pełna półek i stołów wypełnionych słojami i buteleczkami. Zawierały one różne naturalne substancje: zioła, grzyby, napary. Yvanna podeszła do miski w której już wcześniej musiała wymieszać składniki, bo jej zawartość była mieszanką kolorów.
- Rozgość się proszę. Zaraz przygotuję opar który pozwoli otworzyć nam umysły.- rzekła do druidki… która po chwili podziwiania wnętrza, naj(nie)normalniej po prostu klapła tyłkiem na ziemi, krzyżując nogi. Dłonie położyła na kolanach, przypatrując się Yvannie, i temu co robi z miłym uśmiechem.
Yvanna usiadła z miską naprzeciw druidki i rzekła. - Odpręż się i oddychaj głęboko. Nie wiem dokąd ciebie zaprowadzi ta wizja. Nie wiem gdzie zaprowadzi mnie. Ale na końcu otrzymamy jakieś odpowiedzi.-
Sięgnęła do woreczka, rozwiązała go i sypnęła proszkiem do misy. Reakcja nastąpiła niemal natychmiast. Gdy substancje się zetknęły, w misie się zagotowało i intensywne opary o jasnoniebieskiej barwie zaczęły się unosić z niej. Dym ów był nieco mdlący i mieszał w główie. Vaala czuła jak świat wokół niej się zapada, a ona sama wraca tam skąd rozpoczęła wędrówkę… przed nią formowała się owa pamiętna wizja.

Była w domu, na Golarionie, w swojej puszczy, wśród zieleni… ale to nie był już dom, to były zgliszcza. I nie było zieleni.

Wszędzie, jak okiem sięgnąć, a nawet i jeszcze dalej, kilometry dalej, wszystko było szare, i spalone. Wszystko było martwe. Z drzew zostały ledwie nadwęglone szczapy, krzewów, trawy, czy kwiatów już nie było wcale. Wszędzie popiół, wszędzie śmierć.

Niepewnie postąpiła o krok do przodu, bosą stopą brodząc w tym popiele, z sercem walącym w piersi, z urywanym oddechem, z narastającą paniką.


Cisza… panowała taka straszna cisza… wszystko było martwe. Natura, zwierzęta, mieszkańcy lasu, nie było nikogo. Wszyscy umarli, został popiół. Popiół po którym stąpała, który lekko wzbijała w powietrze, z każdym krokiem oblepiający coraz bardziej jej nogi. Zupełnie jakby i ona, miała stać się za chwilę częścią tej makabry, jakby ta śmierć, ten koniec wszystkiego, powoli zaczął i ją pochłaniać.

Po policzkach spłynęły łzy. Próbowała coś powiedzieć, wyszeptać, krzyknąć, wrzeszczeć o pomstę do niebios, usta jednak jedynie poruszyły się niemo.

Krok za krokiem, coraz bardziej pogrążona w pozostałościach wszelkiego życia… nadepnęła na coś, co pękło. Kości. Wiele kości, skrytych pod szarym dywanem. Serce podeszło do gardła. Kości były wszędzie, całe szkielety, cały las był cmentarzem. I czaszki. Patrzyły na nią swymi pustymi oczodołami, gardziły nią, były nią zawiedzione.

Czaszka jej matki. Nie wiedziała jak, jakim sposobem, jak to możliwie… ale tam spoglądała i na nią czaszka jej własnej matki. Takim samym wzrokiem jak pozostałe.

Vaala zaczęła krzyczeć.

Chwilę trwało niż dotarł do niej głos Wyroczni.- Spokojnie, spokojnie… wdech wydech.
Druidka zerwała się z podłogi z krzykiem i łzami. Miała zaciśnięte pięści… przez kilka dłuższych chwil wodziła półprzytomnym wzrokiem wokół siebie.
- Jesteś gotowa, by mi ją opowiedzieć?- zapytała cicho Wyrocznia przyglądając się dziewczynie w zamyśleniu. Vaala przetarła szybko oczy, po czym próbowała uspokoić oddech i walenie serca.
- Wody… - Wychrypiała, czując nie istniejący popiół nawet w gardle.
Wyrocznia podała jej miskę z wodą, dodając. - Więc zacznę od siebie.
Po czym zaczęła mówić.
- To co ja widziałam w swojej wizji, to potworna bestia tytanicznych rozmiarów uwięziona w bąblu ognia i lawy. Bestia nie do pokonania, gdyż jej natura jest boska. Poznałam jej imię. Wielki Niszczyciel. Rovagug.

Vaala nabrała wody w dłonie, po czym się napiła. Następnie szybko, i nerwowo, przemyła twarz… nadal drżała na całym ciele, niczym młoda Osika na wietrze. Przymknęła oczy, na słowa Wyroczni, a na twarzy pojawił się grymas złości. Poznała imię wroga, którego nie potrafiła pokonać…?
- A wiesz, czym jest "Serce Ziemi"? Gdzie go szukać? Jak ono ma się do tego wszystkiego? - Spojrzała załzawionymi oczami na Yvannę.
- Ów Rovagug jest uwięziony w centrum twojego świata, w samym jego centrum. To widziałam. A Serce… cóż… ono jest kluczem do jego uwolnienia. I nie tylko ty je szukasz.- wyjaśniła Wyrocznia.
- Gdzie go szukać… proszę… - Vaala niespodziewanie padła przed nią na kolana - Proszę…
- Tego nie wiem. I się nie dowiem. To bogowie uwięzili tę istotę i jak zawsze w takich przypadkach, ustanowiono zakaz który blokuje wszelkie form wróżenia na ten temat. Tak by nikt nie dowiedział się, gdzie ukryty jest klucz. Cóż… przynajmniej w sposób nadnaturalny. Także bogowie z innych panteonów nie mogą mieszać się w te kwestie… ale najwyraźniej któryś z bogów twojej krainy znalazł sposób. I wskazówki ukrył w twoim koszmarze. - wyjaśniła Yvanna. - Wielce ryzykowne posunięcie. Bogowie łamiący taki zakaz są zwykle obezwładniani przez resztę panteonu i odzierani ze swojej boskości.

Vaala wstała ze skwaszoną miną. Przez chwilę szukała miejsca, gdzie mogłaby usiąść.
- Ja nie… - Głęboko odetchnęła, po czym wbiła wzrok we własne stopy.
- Dobrze, więc powiem ci teraz co widziałam - Położyła dłonie na kolanach, zacisnęła je na nich po chwili, po czym zaczęła opowiadać o swojej wizji, ze wszystkimi szczegółami…
Podczas tej opowieści Wyrocznia była wyraźnie skupiona, od czasu do czasu zadając pytania o detale, które wydały się jej szczególnie intrygujące i coś bazgrząc w rozsypanym pospiesznie “popiole” z misy użytej niedawno jakieś znaki i linie.
- Hmmm…- zamyśliła się spoglądając na swój abstrakcyjny rysunek. - Mam dobre… mam i złe wieści.
- Hmmm… - Powtórzyła za nią Vaala, i jakby się wzdrygnęła, patrząc na popiół - Mów…
- Widzę początek twojej ścieżki, widzę początek… ale nie drogę… ani nie jej koniec. Widzę jak podążasz tą ścieżką, by znaleźć klucz przed nim i go ukryć, tam gdzie nikt go nie znajdzie. Nie można go użyć… bo naiwnością jest sądzić iż klucz może posłużyć do kontroli Wielkiego Niszczyciela. - wyjaśniła wyrocznia, westchnęła ciężko. - Niestety… nie widzę na tej ścieżce żadnego z twoich towarzyszy. Wasze drogi się rozchodzą tutaj.
Druidka przez długą chwilę milczała, wpatrując się w Wyrocznię. Lekko mełła nawet własną, dolną wargę. Odetchnęła głęboko, i kiwnęła w końcu głową.
- Rozumiem…
- Nie podejmę za ciebie decyzji. Ja tylko wskazuję drogi.- wyjaśniła Yvanna wstając. - Nastał czas na twój wybór.
Vaala również wstała.
- Podążę tą ścieżką - Powiedziała Druidka.
- Teraz najtrudniejsze przed tobą.- odparła współczująco Wyrocznia ruszając przodem.- Powiadomienie towarzyszy.
Odpowiedzią Vaali było jedynie spokojne przytaknięcie…



.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline