Ogień zawładnął zniszczony zbiornikiem, szalał jak był by wnętrznościami jakiegoś piekielnego posłańca apokalipsy. Lyda ruszyła do ruiny, ale po chwili się zatrzymała i uśmiechnęła celując w jednego ze zbirów. Prosty strzał z jej ciężkiego pistoletu, zrobił mu dziurę w brzuchu, wypalając na wylot. Odór ognia, chemikaliów i wystrzałów z blasterów zrobił się przytłaczający. Nie minęła chwila a Emrei zaczął z zabójczą precyzją swojego oprogramowania celowniczego pruć z ręcznego działka Grand-8. Wielkie smugi, potężnej plazmy leciały z powolną, ale systematyczną skutecznością. Dudniąca kanonada dosłownie rozrywała pojedynczych bandziorów. Jeden z nich zaczął uciekać potykając się o nogi, ale wielki, czerwony sunący blast rozczłonkował go na kawałki trafiając w plecy.
Lyn czuła się niezadowolona widząc wyniki swoich nowych kompanów. Przeczesała swoje długie włosy, które lepiły się od potu, przyklejając się do jej opalonego czoła i policzków. Pomyśleć, że jeszcze dwie doby temu jej największym zmartwieniem, był nieśmiały boy hotelowy, który nachalnie patrzył się na jej krągłe w bikini piersi. Wycelowała w próbującego wstać opryszka z swojego modyfikowanego Westara M5 i niebieska niczym jej włosy wiązka ścięła go z nóg pozwalając jej mu go dobić.
Allcax swoimi podwójnie trzymanymi blasterami, atakował z zapałem rewolwerowca. Została trójka gangusów. Wtedy ostateczne słowa ataku zostały przyznane Tiamath. Rozpędziła się w dzikiej furii, aktywując potężną dawkę elektryczności w swoim biczu. Wiedziała, że ten cały Caleb musi paść jako piewszy, by reszta i tak przerzedzonych najmitów się poddała. Wyskoczyła w piruecie, a Duros popatrzył swoim organicznym czerwonym okiem w niedowierzaniu. Zakręciła bronią za plecami, a świst i świerszczenie stało się słyszalnej dla wszystkich walczących. Caleb nawet nie zdążył warknąć w wściekłości. Przecięty w pół rozpadł się na dwie części, przypalony chirurgicznie a z korpusu wyleciały fioletowe wnętrzności otrzewnej.
-Kurwa! Jesteście świetni.- powiedziała Rot i klasnęła w dłonie w bitewnym amoku. Po chwili jednak podeszła do ciała Makiego i uklękła nad nim. Był jej jedynym przyjacielem na Myrro. Teraz martwym.- Zabierajmy się stąd.- powiedziała podeszła do rozciętego Caleba i strzeliła mu prosto w głowę.
Pozostała trójka, przeciwników nawet nie odwracała głowy pędząc jak życie im miłe.