Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-06-2021, 18:13   #26
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- To Galdan - wyrwało się Zevranowi, który trzymając kamień z całą pewnością namierzył cel.
- Znacie go? - spytał August, dla którego namierzony mężczyzna był zupełnie obcą osobą.
- To były ochroniarz fałszywego Edmunda, który umył ręce od udziału w śledztwie - odpowiedział Zevran.
- Ciekawe - zauważyła Enola.
- Ja znam go lepiej - powiedziała Tayra, która spędziła z omawianą osobą znacznie więcej czasu, gdy razem stanowili ochronę kupca. - Mogę wejść i się go wypytać, chyba że wolimy go śledzić - dodała.
-Biorąc pod uwagę jak działają maski, nikt nie powinien śledzić nikogo sam. - Zadeklarował krasnolud.
- Spróbuj - powiedział Tanyr. - Ale tylko parę zdań. Jeśli jest z tamtymi w zmowie, cała sprawa może być niebezpieczna. Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy sam nie jest nosicielem maski.
- Zagadaj o coś o czym tylko wy wiedzieliście - zasugerował Zevran.
- Spokojnie panowie, dam sobie radę - powiedziała z uśmiechem Tayra, przeglądając się w szybie i poprawiając włosy.
Zaraz potem odważnie weszła do środka.

- Możemy ich podsłuchać - zauważył Zevran, pokazując lokalizator. - A swoją drogą moglibyśmy ustalić jakieś hasła, między sobą i z księżną, na wypadek jakby się trafił sobowtór - zaproponował.
- Można, chociaż te da się wyciągnąć torturami lub narkotykami, przed zabiciem ofiary, ale tak, to rozsądne. Tak samo jak podsłichanie ich. - Odparł krasnolud.
- Kto ma najlepszy słuch? - spytał Tanyr. - Mogę odmienić czyjąś postać, by nie rzucała się w oczy.
- A ja sprawić, że zrozumie każdy język na jakiś czas, jeśli to pomoże - Dodał August.
- Gdyby trzeba było wkroczyć, to pewnie - Zevran poparł pomysł ze zmianą wyglądu. - Ale może to wystarczy - dodał, unosząc kamień.
Położony na symbolu żelaznej klamry mniejszy kamień, wskazywał na wnętrze przybytku i podawał odległość dwudziestu jeden stóp. Słychać też było odgłosy rozmów jakby w oddali, dopóki...
- Galdan! - usłyszeli głos Tayry.
- Witaj Tayra - przywitał się Galdan, zadowolonym głosem. - Miło cię widzieć. Jak tam zadanie? - zagadał.
- No wiesz, nie mogę o tym mówić - odparła kobieta.
- Racja racja. Przepraszam cię, że się nie zdecydowałem, ale to nie dla mnie, - powiedział - spiski, zombie i nekromanci - dodał znacznie ciszej. - Ja to mogę ochraniać kupców i ich karawany - zakończył.
- Najlepiej na bezpiecznych traktach lub w rezydencjach - dodała Tayra i oboje się zaśmiali.
Rozmawiali przez parę minut. Właściwie o niczym, ot zwykłe wspomnienia, o interesancie w kapeluszu z piórkiem, o jakiejś dziewczynie spadającej z parapetu podczas mycia okna. Trochę się przy tym śmiali, ale ważne było jednak to, że Tayra zarzucała jakiś temat, a jej rozmówca go rozwijał, wiedząc o czym była mowa. Potwierdzało to więc, że był to prawdziwy Galdan.
- Bochen chleba, cztery duże pomidory na łodydze i butelkę czerwonego półwytrawnego - zamówiła w pewnym momencie Tayra, najwidoczniej u jednego z pracowników.
- Takie zapasy, bo dziś opuszczamy miasto. A co u ciebie słychać? Co teraz robisz? - zagadała czarodziejka.
- Teraz nic, odpoczywam, ale coś na pewno się znajdzie - odparł Galdan, lekko bagatelizującym głosem.
- Mhmmm... A jak głowa? Wszystko dobrze? - dopytywała się.
- Tak tak, nic mnie nie boli. Klątwy też żadnej nie mam - powiedział Galdan i coś głucho huknęło.
- Klątwy? A skąd klątwa? - zagadała zaciekawiona Tayra.
- Ja nie wiem. Ten kapłan mermana coś niby wyczuł, ale nic nie było - odparł beztrosko.
- Wyczuł klątwę w twoim pasie? I co? - Tayra drążyła temat.
- No, oddałem mu go aby sprawdził, ale były ważniejsze sprawy więc trochę mu to zajęło. Dopiero później Moss mi go oddał i nie było żadnej klątwy - odparł wojownik. Oznaczało to, że pas wyciągnięto małym podstępem.
- Zawsze lepiej dmuchać na zimne - skwitowała Tayra.
Wtedy to odezwała się jakaś inna kobieta, przynosząc zamówione przez czarodziejkę zapasy. Tayra zapłaciła i oznajmiła że musi już iść. Pożegnali się więc i z rozmowy wynikało, że Galdan chyba chciał pocałować Tayrę, ale czarodziejka miała w tej kwestii inne zdanie.
Zaraz potem wyszła na zewnątrz, dołączając do reszty ekipy.

- To prawdziwy Galdan. Wygląda mi na to, że nasi go podejrzewali. Jak sądzicie? - powiedziała spoglądając na zgromadzonych.
- Wygląda na to, że jest czysty - odparł Tanyr. - Nie mamy tu nic do roboty.
- Może, przynajmniej się wydaje. - przytaknął August.
 
Kerm jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem