23-06-2021, 21:06
|
#22 |
Kapitan Sci-Fi | Edge schował trzymany w lewej dłoni blaster do kabury. Przyglądał się powalonym przez niego i resztę drużyny zbirom. Spokojnie, jak gdyby celował do pustych butelek, namierzył każde leżące na ziemi ciało i oddał w ich kierunku po jednym strzale. Zawsze tak robił. Kiedyś na Kiffex był świadkiem, jak śmiertelnie ranny rebeliant wysadził się za pomocą granatu, zabierając połowę plutonu szturmowców ze sobą. Od tamtej pory wolał dmuchać na zimne. Darował jedynie Durosowi. On już nie mógł im zagrozić.
Wzrok mężczyzny zatrzymał się na Tiamath. Podziwiał jej umiejętności bojowe, ale sam styl walki nie przypadł mu do gustu. Wyglądało na to, że Zabraczka woli działać w pojedynkę, z kolei Edge wiedział jak wiele daje współpraca w grupie. Chociaż przy odpowiednim połączeniu obu tych czynników...
- Zabierajmy się stąd - usłyszał głos Rot.
- Zaraz - warknął Allcax.
Powoli odwrócił się w stronę rudowłosej. W prawej dłoni wciąż trzymał blaster, którym beztrosko kręcił młynka. Niezbyt profesjonalne podejście do broni, ale Edge na początku swojej przygody z fachem łowcy nagród, odkrył że ci, którzy potrafią się popisywać skomplikowanymi, najczęściej w ogóle nieprzydatnymi w walce, sztuczkami, często dostają lepsze wynagrodzenie.
- Zanim ruszymy - głos mężczyzny był beznamiętny, ale raczej chłodny i niechętny - może pani kapitan łaskawie nam zdradzi ile podobnych niespodzianek może nas jeszcze czekać? Nie nająłem się na twojego goryla, jasne? |
| |