Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2021, 14:13   #221
Raga
 
Raga's Avatar
 
Reputacja: 1 Raga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputacjęRaga ma wspaniałą reputację
- To tak nie działa - stwierdził z pobłażliwym uśmiechem.
- Działa jak jesteś sympatyczną blondynką - mrugnięła do niego.
- Jeśli facet na ciebie leci to zadziała tylko jak jest głupi. W innym przypadku szybko się połapie o co chodzi. Wtedy wyjedziesz na tym gorzej niż gdybyś próbowała to załatwić formalnie.
- Jeśli nie zauważył bukietu na moim biurku to sam będzie sobie winien jeśli pomyśli że jest szansa na coś więcej - wzruszyła ramionami. - Chyba o to ci chodziło gdy je wysłałeś mi do pracy.
- Z tego jak to ujęłaś to już sobie pomyślał, a jego reakcja wyniknie z tego jak to rozegrasz dalej. Jak szybko zorientuje się, że tylko go kokietujesz lub jak daleko posuniesz się żeby utrzymać jego zainteresowanie.
Irya otworzyła usta żeby coś powiedzieć, ale sobie uświadomiła w czym jest problem.
- No tak, łatwo mi zapomnieć, że masz inne podejście do kontaktów międzyludzkich - powiedziała ze zrozumieniem w głosie. - Dokąd mnie wieziesz? - zapytała, porzucając poprzedni temat.
- Do ciebie - odparł bez zastanowienia.
- Fajnie, dłużej pośpimy - ucieszyła się i spojrzała przez boczną szybę. - Ciekawe czy wewnętrzni ogarnęli się już z Andersonem - zastanowiła się na głos.
- Jakie mają dla niego plany? - zainteresował się Charles.
- Cholera ich wie. Ja sugerowałam zatrzymanie go, ale mogą uznać, że odstrzelenie go będzie bezpieczniejsze - westchnęła. - Zrobi się wesoło jak im się nie uda i Anderson będzie sobie dalej hasał wolno i zastanawiał się kto przekazał służbom gdzie się zabunkrował - sarknęła.
- Czyli wszystkim na rękę byłoby jakby Anderson zniknął? - doprecyzował.
- Czyli będę musiała przyznać, że miałeś rację - odparła udając ubolewanie. - A to gorsze niż spotkanie Andersona na swojej klatce schodowej - zaśmiała się.
- Nie miałaś ochoty sama się go pozbyć?
- Kwestia priorytetów. Normalnie jego działania byłyby mi na rękę. A tak skoro muszę go usunąć to przynajmniej liczę, że da się złapać wewnętrznym i na coś jeszcze przyda.
- A na pewno nie zaszkodzi? Jesteś pewna, że złapanie go przez Wewnętrznych przyniesie korzyść?
- Jeśli zacznie z nimi współpracować to tak, to co mi powiedział mogłoby w najlepszym wypadku położyć Crimeshield, dokładnie to White i osoby będące w zarządzie za czasów zamachu na Harrisa, albo przynajmniej dać punkt zaczepienia, żeby się za nich zabrać.
- Za dużo tych jeśli. Pytam o twoją opinię.
- Moja opinia jest taka, że nam nie zaszkodzi złapanie go. Ty się z tym nie zgadzasz?
- Nie. Wydaje mi się, że za bardzo zalazłem mu za skórę.
- Czemu tak myślisz? Nie wydawało mi się, żeby miał coś szczególnie do ciebie kiedy z nim gadałam - wspomniała te wszystkie momentu gdy rozmawiała ze zbiegiem . - Po prostu jest zły na całokształt Crimeshield. Ciebie też ktoś wkręcił, że Anderson to kret. A moje zdanie o Andersonie jest takie, że gdybym potrzebowała ochrony to w ciemno bym go zatrudniła.
- Ale w tym momencie jeśli pójdzie na współpracę to właśnie ze względu na chęć odegrania się na Crimeshield. Poza tym ostatnią akcją z narkotykami trochę utarłem im nosa. A tobie może nie wspomniał, że ma ze mną na pieńku, bo nie znał powiązania między nami. Myślisz, że jak się o tym dowie to nic się nie zmieni w waszych relacjach?
Irya spojrzała na niego z politowaniem i westchnęła.
- Collins doniósł mi, że szwendasz się po burdelach, więc raczej uznają nas za parę. Chyba już wszyscy uznają nas za parę - przypomniała mu. - A ty natomiast mówiłeś, że przez Parkera nudzi ci się w Crimeshield, więc nie widzę problemu jakby miała ta organizacja pieprznąć. Jeszcze nie widziałam, żeby prawnik organizacji przestępczej był pociągnięty do odpowiedzialności - zaśmiała się.
- Chyba, że Anderson specjalnie się o to postara. Przecież wiesz, że mój zakres usług nie obejmuje tylko zakresu prawa karnego. Administracyjnie dam sobie radę, ale bardziej obawiam się samego ewentualnego prześwietlania mojej osoby.

- Prześwietlania się boisz? Na pewno nikt lepiej od Davida tego nie zrobi, więc jak ma się zrobić wesoło to Anderson ci do tego nie potrzebny - sarknęła.
- David nie ma powodów ciągać mnie do Pinnacle na przesłuchanie, a sam nie odkryje tego co mogą zrobić tajniacy, na których mogę wpaść podczas przesłuchań. Nawet jeśli będę odpowiadał z wolnej stopy.
- Myślę, że przesadzasz - pogładziła go po ramieniu. - Jeśli Anderson wiedział, że wtedy grupa Crimeshield miała narkotyki to prędzej podejrzewa, że kazałeś je spuścić w kiblu, a nie, że magicznie przeniosłeś je do mojego mieszkania - pocieszyła go.
- Nawet jak kazałem je zjeść ludziom z Crimeshield to mimo wszysko pokrzyżowałem mu plany. Osoby jego pokroju mogą brać to personalnie.
- Większe znaczenie miało to, że Crimeshield straciło towar sam najlepiej wiesz ile wart. Mnie jako policjanta takie rozwiązanie już satysfakcjonuje. Owszem fajnie byłyby przyłapać ich z tym towarem, ale jestem realistką w tej sprawie, Anderson na pewno też. Zapominasz, że nie każdy jak ty musi od razu koniecznie sięgać po nagrodę główną.
- Nikt nie twierdzi, że towar został zniszczony. Wersja dla policji jest taka, że nigdy go nie było. Wersja Andersona jest taka, że policja go nie znalazła. No chyba, że ty go nieoficjalnie o tym przekonałaś. Gdybyście oficjalnie mieli dowody na zniszczenie towaru to przecież dokonalibyście aresztowania - przyjrzał się uważnie pasażerce.
- Za dużo myślisz - pokręciła głową. - Zakładasz, że Anderson interpretuje wydarzenia tak jak ty, ale to jest prosty człowiek. Jeśli wiedział, że będą narkotyki, to z jego perspektywy ta sytuacja wyglądała tak, że ludzie Crimeshield utrzymywali pozycje, bo nie mieli co zrobić z towarem. Gdyby dało się go schować to by sami to zrobili. Pojawiłeś się ty, osoba decyzyjna i podjąłeś trudną decyzję, której nikt z tych pogłówków nie mógł podjąć, że lepiej pozbyć się narkotyków niż odpowiadać za ich posiadanie. Crimeshield zostaje z niczym, a raczej z wkurzony nabywcą. Ty natomiast musisz się tłumaczyć przed szefostwem za straty materialne co już satysfakcjonuje Andersona zakładając, że coś do ciebie ma. Koniec historii.
- I kto tutaj za dużo myśli - Charles wybuchnął śmiechem. - Nie wiem czemu uważasz mnie za osobę decyzyjną w Crimeshield. Na pewno Anderson nigdy mnie za nią nie brał. Co do półgłówków to masz rację. Udało mi się narzucić im swoją wolę, ale była to moja samowolka. Moja obecność tam była spowodowana tylko impasem prawnym. Capitol nie miał prawa podjąć działania na tym terenie bez prowokacji. Gdyby ktoś mądry w centrali ich nie zastopował to mogliby narobić sobie problemu. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest to, że Crimeshield dobrze ukryło towar, a Morgan przyjechał załagodzić sytuację z policją. Nie uważasz, że na zacieranie śladów i zniszczenie towaru miałem trochę mało czasu? Fakt jednak pozostaje, że dzięki mnie Crimeshield się wywinęło przed policją.
- Policja może i po łebkach zrobiła przeszukanie, ale Anderson już później mógł wpaść na dokładne oględziny i jak oboje dobrze wiemy, niczego nie mógł znaleźć. I nie przesadzaj że tak długo się schodzi z niszczeniem dowodów, czas jaki tam był wystarczyłby. Ja ci tylko przedstawiam schemat działania prostego siepacza, który nie myśli twoimi kategoriami, jest od robienia, a nie myślenia - mrugnięła do niego.
- Gdyby Anderson był prostym siepaczem to bym się nim nie przejmował. Ktoś kto idzie do Wolnych Brygad i wychodzi przed terminem musi być głupkiem w czepku urodzonym albo szaleńcem, który wie co robi. - Charlesowi mimo zaczepki nie udzielił się żartobliwy humor.
 
__________________
Walls of stone do not a fortress make. But they're not a bad start.
Raga jest offline