Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2021, 10:49   #76
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
W pobliżu domu Edda nadal panował spokój. Wyglądało na to, że pogróżki o patrolach w okolicy były zwykłym blefem. Z drugiej strony nikt nie zamierzał kusić losu. Dlatego też Robin, Owen i Huw na szybko zajęli się postrzelonym mężczyzną: taśma posłużyła zarówno jako prowizoryczny opatrunek, co knebel i pęta. Potem Pieniek wylądował z łomotem w bagażniku, a trójka wsiadła do obydwu aut i bez zbędnej zwłoki odjechała z miejsca. W tym czasie buldog jeszcze raz wyszedł przed werandę i stęsknionym wzrokiem odprowadził pojazdy, które znikały właśnie w gęstych obłokach pyłu.
Dotarcie do góry Maddox miało trochę zająć. Góry Kambryjskie posiadały ten wątpliwy urok, że nawet względnie niewielkie odległości oznaczały często żmudną wyprawę. Stan dużej części dróg był co najmniej wątpliwy, z kolei o innych trasach świat zwyczajnie zapomniał. Jadąc do celu, dało się więc zauważyć szlabany oznaczające zakaz wjazdu, a zaraz dalej poprzecinane głębokimi bruzdami koleiny.
Wszyscy odruchowo wypatrywali potencjalnego ogona. Przez resztę czasu analizowano w jaki sposób można najszybciej dojechać na miejsce. Edd wciąż tracił krew i przez to był coraz mniej cenny jako źródło informacji. Niemniej jednak co jakiś czas dało się usłyszeć jak mężczyzna próbuje łomotać ciałem o wnętrze bagażnika. Owen, który komunikował się teraz przez zestaw głośnomówiący, podejrzewał że za tajemnicą krzepkości Pieńka stała przeszłość w więzieniu lub wojsku.
Will przypominał się jeszcze dwa razy. Wyraźnie ulżyło mu, że Robin odjechała już z miejsca zdarzenia. Powiedział też, że udało mu się zainteresować sprawą przynajmniej dwa serwisy internetowe. Nie było to wiele, z drugiej strony internet posiadał siłę, dzięki której nawet oddolne inicjatywy miały szansę przebicia. Poza tym wspomniane przez niego strony, choć skupione na sprawach niewyjaśnionych, nie przyciągały tylko miłośników ufo i poszukiwaczy wielkiej stopy. Miały jakąś wiarygodność oraz zasięgi, a to już było coś.
Obydwa auta przemierzały lesisty teren, lawirując serpentynami górskich szlaków, których układ przypominał pijacki amok. Czasem drzewa przerzedzały się, aby ukazać kamienne wzniesienia. Większość jawiła się jako gołe, skalne ściany, ale z innych wytryskiwały cienkie strużki błyszczących strumyków. Cieki te zlewały się potem w jeden potok, który nieustannie grzmiał gdzieś z daleka.
Góra Maddox pojawiła się przed nimi zupełnie niespodziewanie: auta wjeżdżały właśnie na kolejne wypiętrzenie, gdy nagle sędziwe sosny ustąpiły miejsca szerszej, żwirowej drodze. Jadący ujrzeli pofałdowaną grań, na której spoczywało kilka rozdartych cumulusów. Ciemnobrązowy kolor twardej ziemi mieszał się z szarością skał, tworząc brudną mozaikę, która zdominowała całą okolicę.
Przystanęli na poboczu, aby lepiej zorientować w sytuacji. Droga na szczyt góry wyglądała na przejezdną jeszcze przez kilometr. Potem pozostawała już tylko piesza wędrówka. Owen ponownie wyjął lornetkę, dzięki której ujrzeli również zarysy samej twierdzy. Wypalony od środka bastion przypominał nieregularne bryły, które jakiś gigant rzucił dla zabawy na sam szczyt góry.


Odjechali kawałek wzdłuż głębokiego parowu. Trasa prowadziła przez wertepy, które trzęsły autami tak, że musieli zwolnić do kilku kilometrów na godzinę. Po kwadransie okazało się, że była to droga do opuszczonego gospodarstwa. Takie miejsca nie były tutaj rzadkością: podobno ludzie samodzielnie stawiali kiedyś domy w niższych partiach gór. Zajmowali się oni prostą uprawą albo pasterstwem, a potem migrowali gdzieś dalej lub spotykał ich bliżej niezidentyfikowany los. W każdym razie nie było specjalnym zaskoczeniem znaleźć w górach porzuconą chatę.
Dwa auta zajechały przed drewniany budynek z przekrzywioną strzechą. Gospodarstwo zachowało się w nienajgorszym stanie. Teren ze wszystkich stron otaczał kamienny murek, do którego przylegał kwadratowy spłachetek gruntu okolony z kolei drewnianym płotkiem. Prawdopodobnie to tam zaganiano owce lub inne zwierzęta, jakie hodowali gospodarze.
Jeszcze wychodząc z samochodu, Huw zauważył, że otrzymał wreszcie wiadomość od Hacwyr. Szybko sprawdził, co enigmatyczny kontakt miał do przekazania tym razem.

Pytałeś o ten symbol z okiem. Nie ma tego zbyt wiele, ale w głębokiej sieci udało mi się trafić na kilka wpisów użytkowników z podobnym avatarem. Wygląda to na rodzaj jakiegoś bractwa. Ci ludzie twierdzą, że są w kontakcie z postacią, która mieszka w snach lub coś podobnego. Z jakiegoś powodu ktoś chce ich uciszyć, więc ich działania w prawdziwym świecie są bardzo ostrożne. Przykładowo umieszczają cytaty lub symbole na ścianach budynków, które są dla nich ważne. Normalnie nie udzielam rad co do informacji, które wynajduję, ale z doświadczenia wiem na jakich ludzi można trafić w sieci. Ci tutaj wyglądają na dilerów, którzy przesadzili z własnym towarem. Zalecam ostrożność, choć zrobisz jak zechcesz.

Kiedy Lwyd kończył czytać wiadomość, Owen podszedł do bagażnika i powoli otworzył klapę. Pieniek wciąż wyglądał na przytomnego, wobec czego policjant spojrzał pytająco na Robin i Huwa.
- To co? Zaczynamy taniec?
 
Caleb jest offline