Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2021, 15:59   #451
Ketharian
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
W drodze do Domu Pielgrzyma, wczesny wieczór 2 lipca 2595

Nad pszenicznymi łanami pobliskich pól unosiło się przesiąknięte wyraźną nutą żywicy powietrze, jakże odmienne od wilgotnej skwarnej woni wypełniającej ujście Rhone. Abdel Sanguine odetchnął głęboko, machnął dłonią w wyrazie aprobaty dla argumentów Alpejczyka.

- Doskonały pomysł, panie Barthez – oznajmił uśmiechając się życzliwie – Jestem pewien, że Leon znajdzie dla pana dość wolnego czasu, abyście wspólnie zajęli się tą sprawą. Co się zaś ciebie tyczy, droga siostro, musimy czym prędzej usiąść razem i omówić pewne kwestie... co za podła kreatura!

Odchylając w bok głowę dziedzic zamachnął się błyskawicznie dłonią, bezskutecznie próbując zmiażdżyć nią latającą mu obok ucha tłustą muchę. Odpędzony energicznymi ruchami człowieka owad zaniechał dalszych prób siadania na ludzkiego głowie, poleciał gdzieś pomiędzy pola.

- O czym to ja mówiłem, siostro? – Abdel obrzucił wzrokiem niedaleką już bryłę noclegowni dla podróżnych, skrzywił się z niesmakiem na wspomnienie niedostatku komfortu zapewnianego przez ten pożałowania godny przybytek – Musimy porozmawiać o Emisariuszce... Na świętą krew, cóż tym razem się stało?!

Eskorta Franków już zdążyła dobyć broni i otoczyć błękitnokrwistych ciasnym kordonem, zaalarmowana przeraźliwymi dziecięcymi okrzykami dobiegającymi z pobliskich pól. Wyglądając zza pleców Bartheza dziedzic obrzucił sceptycznym spojrzeniem trzy szczupłe dziewczynki w płóciennych sukienkach, biegnące na złamanie karku ku odkrytej przestrzeni traktu. Najstarsza z nich miała góra dwanaście lat, najmłodszej zaś praktycznie nie było widać wśród zboża.

- Opuścić broń! – sarknęła Angeline Lea kładąc wąską dłoń na lufie karabinu sierżanta Bonneta – To tylko dzieci!

- W tej dzikiej krainie nawet dzieci mogą śmiertelnie kąsać – oświadczył tonem przestrogi Abdel – Wszelako te dziewczątka wyglądają bardzo niewinnie. Dalej tam, przyprowadźcie je do mnie! Co się stało? Czemu tak piszczycie?

- Pomocy, królu Franki! – krzyknęła jedna z zapłakanych dziewczynek – Nasz ojciec! Jest bardzo chory! Jest tam, w kaplicy! Pomocy!

Najstarsza z sióstr, ta sprawiająca wrażenie dwunastolatki, wymknęła się zwinnie ludziom Bartheza i pobiegła w stronę bramy Lucatore. Pozostałe dwie, pozbawione tchu i zapłakane, złapały błagalnie za podróżną suknię Angeline.

- Królowo Franki, pomóż naszemu ojcu!
 
Ketharian jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem