Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2021, 16:38   #8
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
- Tam po lewej stronie znajdują się pola - powiedział Ethan. - Oraz jakieś stare budynki. Nawet jako dziecko tam za bardzo nie przebywałem. Mama bała się mnie puścić w otoczenie nieznajomych. Bo wtedy camping również funkcjonował. Postaramy się doprowadzić go znowu do czasów świetności - dodał. - Te pola należą do nas. Dobry gospodarz potrafi zadbać o swój dobytek. No, ale to później. Z tego co pamiętam, to teraz skręcimy w prawo.


Samochód zjechał z głównej drogi na leśny podjazd przy jakimś rozklekotanym drogowskazie. Pewnie trzeba będzie to naprawić, w swoim czasie. Grube pnie starych drzew mijanych w oknach najpierw się zagęszczały, by po chwili rozrzedzić się. Teraz przepuszczały jak najwięcej słońca na leśne runo i w końcu ustąpiły wielkiej polanie oraz brzegu jeziora.
Dom był spory. Z zewnątrz drewniany, obok niego stał daszek, zdecydowanie wybudowany niedawno, a na pewno nie wtedy kiedy dom. Daszek zamiast garażu. Garaż zrobi się później.
Około stu metrów od domu zaczynało się jezioro i pomost. Ciemna woda odbijała promienie słoneczne i lekko szumiała. Istna sielanka dla kogoś kto potrzebował oderwać się od cywilizacji.

Ethan Price zaparkował samochód w cieniu i zgasił silnik. Drzwi pojazdu zaczęły trzaskać, kiedy cała rodzina wylała się z niego na świeże powietrze. W środku pozostała tylko żona i siostra Ethana oraz jej córka. Wszystkie cierpiały na migrenę i chorobę lokomocyjną, więc lepiej było ich w tej chwili nie dręczyć.

Panował upał, ale świeża bryza zawiewała od strony wody. Ich czteroletni owczarek niemiecki o imieniu Charlie, sierściuch, zaczął krążyć po polanie z nosem przy ziemi. Zatrzymał się koło pierwszego drzewa, oznaczył go moczem i poszedł dalej obwąchując cały nowy teren. Oznaczył kolejne drzewo a potem krzaki by w końcu puścić się biegiem w kierunku wody jakby chciał się ochłodzić.

Jednak zamiast wskoczyć i wrócić jako szczęśliwy mokry pies. Charlie zatrzymał się nad samym brzegiem. Postawił uszy, zapiszczał i zaczął chodzić wzdłuż małej plaży jakby bał się zamoczyć. By w końcu wrócić do rodziny z położonymi po sobie uszami.

Ethan westchnął ciężko.
- No cóż, zwierzęta mają dobry instynkt. Skoro Charlie boi się kąpać w jeziorze, to macie najlepszy dowód na to, że wy również nie powinniście. Wydaje mi się, że to przez… - mężczyzna zamilkł na moment, zastanawiając się. - Przez pijawki. Pamiętam, że jak byłem mały, to babcia zachorowała i lekarz próbował ją nimi leczyć. Może zostały złowione właśnie tutaj? - mężczyzna wzruszył ramionami.
Następnie zgiął się w stronę Noego i Elle. Zaczął ich łaskotać.
- Chcecie, by was pożarły oślizgłe, okropne robaki?! - rzucił, z trudem powstrzymując śmiech. - No chcecie? Chcecie?


Słońce zachodziło nad Jeziorem Jelenim. Wiatr szumiał w okolicznych drzewach, delikatnie smagając taflę wody. Odcienie żółci, brązu i pomarańczy wzięły we władanie tę cząstkę świata. Niebo pokryło się niskimi, ciemnymi chmurami, jak gdyby przepowiadając nadchodzącą burzę. Mimo to można było dostrzec pomiędzy kłębiącą się warstwą przebłyski światła. Lśniły jasno niczym nadzieja w sercu Ethana, że właśnie w tym miejscu odnajdą szczęście.

Wrócił do samochodu. Znalazł w skrytce mapę domu oraz okolicznych terenów. Zaczął przeglądać umiejscowione na niej napisy.


Sam domy był wielki, parter, pitro i pewnie duże poddasze, o czym świadczyły okna na drugiej kondygnacji. Był zbudowany z kamienia i wyglądał jak coś z innej epoki. A na pewno na jakiś domek kamienicy a nie dworek w lesie… choć za taki mógłby z pewnością uchodzić.

- Muszę przyznać, że architektura może być nieco myląca - rzekł Price. - Widzicie tutaj dwa osobne wejścia od przodu? Są nie bez powodu. Dworek został wybudowany przez obu braci Price’ów. Mieli na imię Jeremiah i Elijah - tłumaczył Ethan. - Jak się domyślacie, miało to miejsce bardzo dawno temu. To w rzeczywistości bliźniak. Lewą część posiadał Jeremiah, a prawą Elijah, nasz przodek. Mieszkali razem, choć osobno. Niestety rodzina Jeremiah znik… przedwcześnie umarła. Bez dziedzica, lewa część została odziedziczona przez gałąź rodu Elijah. Od tego czasu w rodzinie krąży przesąd, by za wszelką cenę nie wchodzić przez lewe drzwi do środka, bo może to przynieść pecha. Można jedynie przez prawe - mruknął. - To stare zabobony, ale i tak zostałem wychowany w tym, że lewe złe, a prawe dobre - mruknął mężczyzna, stojąc przed dwójką drzwi. - Jak ktoś chciał przedostać się do lewej części, to musiał przejść przez ogród wewnętrzny. Babcia sadziła tam tyle oczyszczającej szałwi, że starczyłoby dla aptek w całej Minesocie. Uważała, że ten ogród to swoisty odpowiednik śluzy oczyszczającej w szpitalu zakaźnym… czy coś takiego - Ethan wzdrygnął się.


- Oczywiście to tylko głupie zababony i nie ma co przywiązywać do tego większej wagi - wzruszył ramionami Ethan. - Mimo to wciąż do tej pory obie części domu nie są połączone, jak przyjrzycie się planom. Z lewej części budynku do prawej i odwrotnie można przedostać się jedynie przez ogród wewnętrzny. Poza tym nie ma żadnych drzwi, które łączyły obie części w budynku. Dziadek mówił, że wyburzenie ściany i dodanie ich nie zajęłoby dużo czasu, ale nie można tego robić, żeby energia obu stron nie mieszała się z sobą. To oczywiście debilizmy. Jak przerobimy to na dom weselny, obie części będą musiały zostać połączone. Możecie wejść do środka i rozejrzeć się. Zamek w obu drzwiach frontowych jest wadliwy i nie można ich zamknąć. Na szczęście wokół nie ma złodziei, więc raczej nie będziemy mieć niespodziewanych gości. Ale zamierzam zająć się tym w pierwszej kolejności - Ethan wzruszył ramionami. - Do tego czasu cieszmy się, że mamy Charliego, będzie nas ostrzegał przed włamywaczami.

Następnie Ethan przeszedł od osoby do osoby, pokazując oba plany.


- Tuż za lewymi drzwiami powinien być magazyn, w którym znajdują się nasze bagaże - rzekł. - Powinniśmy teraz pójść i sprawdzić, czy nic nie zginęło w transporcie.


Mitena E. Harris
Może to długa droga albo gorąco, ale kiedy patrzyłaś na wodę jeziora to wydawało się zafalować. Co powinno być normalne, woda w jeziorze faluje i chlupocze pod wpływem wiatru. Niemniej to falowanie wydało się jakieś inne. Ale być może to tylko starość, bo kiedy zamrugałaś wszystko wróciło do normalności.



 
Obca jest offline