Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2021, 10:43   #111
Ayoze
 
Ayoze's Avatar
 
Reputacja: 1 Ayoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputacjęAyoze ma wspaniałą reputację
Jeden z wielkich wilków zdołał dopaść do Couryna i zacisnąć zębiska na jego łydce. Łowca poczuł przeszywający ból a potem szarpnięcie, gdy zwierzę pociągnęła go na ziemię. Sheera wraz ze swym panem próbowali zaatakować wilka, jednak ich ataki chybiły. Rita zamaszystym ciosem położyła kolejne zwierzę i wtedy Nicodemus odezwał się do przeciwników, przekonując je, by się wycofały. Wilki przez chwilę wahały się, ale ostatecznie czmychnęły w las, zostawiając drużynę w spokoju. Couryn z pomocą Nicodemusa wyleczył ranną nogę i mogliście ruszać w dalszą drogę.




Po kolejnej godzinie marszu las zaczął się stopniowo przerzedzać, przepuszczając przez drzewa więcej światła. Niedługo później wyszliście na sporą polanę, gdzie pośród traw widać było ślady kół wozów. Znajdował się tutaj również spory obóz rozbity nad przepływającą nieopodal rzeką tworzącą małe jeziorko. Ujrzeliście kilka kolorowych, dziwnie wyglądających wozów i pięć zielonych, okrągłych namiotów. Największy z nich rozbito w pobliżu jeziora a z jego wnętrza wydobywało się jasne światło. Koło namiotu stało dziesięć rozkulbaczonych koni skubiących okoliczną trawę.

Pośrodku obozu rozpalono spore ognisko wokół którego siedziało kilkanaście kolorowo odzianych mężczyzn i kobiet. Dobiegało stamtąd żałobne brzmienie akordeonu i okrzyki wznoszonych co jakiś czas toastów. Zdawało się, że zupełnie was nie zauważyli, pochłonięci rozmowami, jednak kiedy tylko zbliżyliście się do obozu, zza najbliższego wozu wyszła wysoka, śniada kobieta otulona kapturem. W dłoni dzierżyła długi sztylet i patrzyła po was przeszywającym wzrokiem.


- Było wam pisane odwiedzić nasz obóz. Madame Eva was oczekuje - powiedziała bez emocji z twardym akcentem, takim samym, jaki miały właścicielki gospody. - Chodźcie ze mną.
Nim którekolwiek z was zdążyło zadać jakiekolwiek pytanie, kobieta odwróciła się na pięcie i ruszyła w stronę największego z namiotów. Podążyliście za nią, przyglądając się siedzącym przy ognisku ludziom, tak jak i oni przyglądali się wam. Każde z nich miało śniadą cerę; mężczyźni ubrani byli w jaskrawe, kolorowe spodnie, koszule i kubraki, większość miała chusty na głowach. Obwieszeni byli różnymi błyskotkami. Kobiety urzekały urodą, nosiły zwiewne, różnokolorowe sukienki i tuniki - niektóre uśmiechały się zachęcająco do Nicodemusa, Couryna, Sama i Algernona. Wygląd Vistanich całkowicie oddawał ich chaotyczną naturę, która uderzyła w Ritę przytłaczająco, bez ostrzeżenia.

Wasza przewodniczka odsłoniła połę namiotu, gestem dłoni zapraszając was do środka. Wewnątrz unosił się przyjemny zapach kadzideł, a cały namiot oświetlony był kilkunastoma świecami rzucającymi jasne światło na kilka szafek na których zalegały stosy starych ksiąg oraz na ustawiony pośrodku namiotu okrągły stolik nakryty czerwonym obrusem. Na blacie leżała talia dziwnych kart, obok stała wysuszona, ludzka dłoń na stojaku oraz kryształowa kula wykonana z ciemnego szkła.


Moment później, zza zasłony znajdującej się za stolikiem wyszła niska, pomarszczona staruszka odziana w kolorowe ciuchy. Rita poczuła jeszcze mocniejszą, chaotyczną naturę kobiety przyglądającej się wam z delikatnym uśmiechem na ustach. Usiadła przy stoliku, zapraszając was bliżej siebie.
- W końcu przybyliście, spodziewałam się was - powiedziała, a jej głos trzeszczał jak stare gałęzie. - Rito, sieroto Zakonu Płomiennego Serca Stwórcy która znalazła oparcie w wierze, traktując ludzi jednowymiarowo. Jane, wychowanko panny Danry, wciąż nie mogąca pokazać się we Wrotach Baldura przez machinacje rudowłosego gnoma. Nicodemusie, noszący w sobie wampirze brzemię, sługo Lathandera. Courynie, zdradzony przez tego, który miał być oparciem w dzieciństwie. Samie, były członku Srebrnej Gwiazdy, wciąż obarczający się przeszłością, na którą nie miałeś wpływu. I ty, Algernonie, sieroto z najgorszej dzielnicy Waterdeep, obwiniający się śmiercią, której nie mogłeś zapobiec . - Staliście jak wryci, gdy stara Vistanka wymieniała szczegóły z waszej przeszłości, o której wiedzieliście tylko wy. - Przypuszczam, że chcecie wiedzieć, dlaczego zostaliście przeniesieni przez Mgły do naszej ponurej krainy? Otóż kryje się w was moc, by powstrzymać potężną klątwę, pod którą Barovia pozostaje od wieków. Te karty dadzą wam wskazówki, które pomogą wam pokonać Strahda.

Chwyciła za talię, zamknęła oczy i w tym momencie wydało wam się, że w namiocie zrobiło się dużo chłodniej, a świece rzucały nieco mniej światła niż wcześniej. Madame Eva po kolei ciągnęła karty i rozstawiała je na stole rewersem do góry. Gdy ułożyła pięć kart, odłożyła talię na bok i zaczęła odkrywać każdą z kart po kolei, wciąż nie otwierając oczu.


- Czarodziej… Widzę zbiór wiedzy, która może wiele wyjaśnić, ukazać prawdę. Widzę starą, wysoką wieżę z podobiznami gryfów, stojącą na małej wysepce pośród jeziora. Tam znajdziecie to, co rozjaśni sytuację…

Sięgnęła po kolejną kartę.


- Szarlatan. Widzę święty przedmiot obdarzony boską mocą. Widzę stary, kamienny wiatrak na szczycie cyplu. To w jego środku znajdziecie skarb.

Kolejna karta:


- Mgły… Widzę sprzymierzeńca waszego zadania. To kobieta, czarnowłosa Vistani. Odważna, silna. Znajdziecie ją u kresu życia, musicie jej pomóc a ona pomoże wam.

Następna karta.


- Mściciel… Widzę potężną broń, która pomoże wam w walce ze Strahdem. W ruinach pewnego dworu spotkacie kogoś, kto was do niej poprowadzi.

I ostatnia karta.


- Nekromanta… Bitwę ze Strahdem przyjdzie wam stoczyć w ciemnym, zimnym miejscu. Jego prawdziwym domu. Będzie was oczekiwać, więc musicie być ostrożni.

Madame Eva otworzyła oczy. Temperatura w namiocie wróciła do normy a świece znów rozbłysły mocniejszym światłem.
- To wszystko, co pokazały karty - powiedziała, patrząc po was z kamiennym wyrazem starej twarzy. - Zapewne macie swoje pytania, wiedzcie jednak, że Tarokka nie pokazuje konkretnych miejsc i odpowiedzi, gdzie co znaleźć. Pokazuje jedynie drogę. Musicie podążać za głosem swych serc a wtedy los pokieruje was w odpowiednią stronę. - Zakończyła tajemniczo.

 
Ayoze jest offline