27-06-2021, 11:38
|
#25 |
| Sytuacja zmieniła się zdecydowanie na korzyść "tych dobrych" - dwa pająki zostały wyeliminowane, z pozostałej dwójki jeden solidnie oberwał. Gabriel uznał zatem, że przez chwilę kompani dadzą sobie radę bez jego pomocy.
- Zaatakuj najbliższego pająka - wydał identyczne w treści polecenie, którego odbiorcą była, jak poprzednio, nie-do-końca-materialna sojuszniczka.
Potem poświęcił kilka chwil na to, by założyć spodnie. Uznał, że jeśli ktoś będzie potrzebował jego pomocy, to lepiej jej udzielić nie świecąc gołym zadkiem. Gdy wynurzył się z namiotu był gotowy do rzucenia kolejnego zaklęcia.
Endymion kontynuował szerokie, zamaszyste cięcia wycofując się po każdym krok w tył, gdy adamantowe ostrze okrajało kolejne kawałki pająków, gdy Agamemnon rozrywał je od tyłu...
Tygrys Bharriga mruknął z zadowoleniem, kiedy rozszarpał pająka i skoczył z furią na kolejnego.
Bharrig, widząc, że walka ma się ku końcowi i że tygrys sam radzi sobie znakomicie bez jego pomocy (w istocie, nie trzeba było nawet zaklęć zużywać), dobył berło metamagii i rzucił na siebie zaklęcie Długich Kroków, aby wreszcie przesunąć się w pobliże Amary. Korzystając z wolnego widoku, rzucił długie spojrzenie na teren za drogą, chcąc zobaczyć, co tam się dzieje i czy przypadkiem ktoś do nich jeszcze się nie zbliża.
Kargar warknął sfrustrowany, że jego towarzysze masakrują potwory, a on nie może się uwolnić z pierdolonej sieci. Czując przepływ siły dzięki magii druida podwoił wysiłki.
Widząc w jakiej sytuacji znajduje się Endymion, Deidre ponownie skupiła myśli, wypowiadając magiczną formułkę. Wyprostowała rękę, celując w jednego z pająków, a z jej dłoni wystrzelił promień ognia.
Kobieta-duch ruszyła na kolejnego pająka, siekąc go mieczem… a Gabriel wyszedł z namiotu mając w końcu na sobie spodnie.
Tygrys Druida zaatakował kolejnego pająka, rozrywając jego cielsko pazurami i ugryzieniem, i zabił go. Krasnal przemieścił się po obozie, i zaczął obserwować drogę.
Zaklinaczka strzeliła promieniem w ostatniego pająka i… nie trafiła. Posłała więc kolejny, i tym razem już pająk oberwał, zostając poparzonym.
Paladyn, widząc śmierć swego pierwotnego celu, zmienił więc przeciwnika, i zadał potężny cios glewią. Odrąbał pająkowi pół głowy, i również zakończył jego żywot.
Powiększony Kargar w końcu rozerwał oplątującą go sieć, czując jak pulsuje w nim adrenalina. Wyglądało jednak na to, że nie był już potrzebny…
- Więcej pająków! - Krzyknął Druid, wskazując kierunek.
Mniszka tam spojrzała, od razu gotowa by zadziałać…
Amara chciała sięgnąć po kastety, ale zapomniała, że pozostawiła je w plecaku.. Postanowiła więc ustawić na drodze dwóch pająków.
Ustawiając się na miejscu zaczęła wydawać krzyki, aby zwrócić na siebie uwagę przeciwników. |
| |