Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 21-06-2021, 00:59   #21
 
Seachmall's Avatar
 
Reputacja: 1 Seachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputacjęSeachmall ma wspaniałą reputację
Mniszka oddaliła się na jakieś 50-100 kroków od obozu, zbierając opał… i przy okazji szukając tutejszych Elfów. Chwilowo jednak jakoś żadnego nie zauważyła, długouche cwaniaki chyba były zbyt dobre we wtapaniu się w naturalny teren.
Zastanawiało ją czy będą w stanie rozpoznać naturę kobiety. Miałą trochę nadzieję, że nie, nie chciała, aby jej matka przysporzyła jej kłopotów zanim ją nawet spotka. Starała się trzymać obóz w zasięgu wzroku.

W końcu jednak zauważyła jednego z nich, kucającego na gałęzi pobliskiego drzewa. Przypatrywał się jej z… włócznią w dłoni.



Uśmiechnęła się do elfa, delikatnie skłaniając się.
- Nie mamy złych intencji strażniku lasu. Spędzimy tu tylko noc i ruszamy dalej.

Odpowiedzią było zaś ledwo co zauważalne, bardzo anemiczne skinienie głową owego Elfa…

Kobieta westchnęła, więc nie będzie zbyt chętny do pomocy. Będzie musiała spróbować go do siebie przekonać.
- Ruszamy w stronę gór, starszy miasta niedaleko chce, abyśmy sprawdzili pieczarę Czerwonej Smoczycy, która ostatnio opuściła ponoć te ziemie. Zakładam, że kiedy tu była nękała was. Miałbyś jakąś wiedzę, którą mógłbyś się podzielić?
- Nas nigdy nie nękała, ani lasów nie paliła - Odezwał się melodyjnym tonem, po naprawdę dłuższej chwili milczenia Elf.
- Pewnie uważała was za nie wartych uwagi… lub nie wiedziała, że tu jesteście. - Amara podniosła jeszcze kilka kijków - Wiecie jednak, że tam była… macie jakieś pomysły co się z nią stało? Umarła? Odleciała w poszukiwaniu lepszego leża?
Elf jedynie wzruszył nieznacznie ramionami.
- Kto to wie…
'Ależ z ciebie źródło wiedzy' pomyślała mniszka.
- Jakieś rady, ostrzeżenia dla mojej grupy? Jakieś miejsce, którego powinniśmy unikać?
- Scornubel to dosyć dzikie miasto, pełne intryg i rozpusty - Elf odezwał się nieeeeeco więcej wylewnie, obserwując Mniszkę z obojętną miną.
- Zauważyłam. - uśmiechnęła się do niego - Na polecenie burmistrza idziemy do pieczary smoczycy. Zapewne spodziewa się, że zostawiła swój skarb.
Pojawiło się ledwie zauważalne wzruszenie ramion.
- Smoki nie zostawiają swoich skarbów…
- Nie jeżeli wciąż żyją. Tak czy inaczej, żadna strata dla nas. - westchnęła patrząc na elfa - Nie znam tak historii elfów, żeby zrozumieć waszą nieufność. Czy jest jednak szansa, abyście nie marnowalli nocy na gapieniu się na nas? Las pewnie ma większe zagrożenia niż banda awanturników… a nie, zabiliśmy te Gnolle. Pewnie nic więcej już nie ma.
Zamiast jednak odpowiedzieć, Elf wstał na gałęzi, na której przycupnął. Spojrzał Amarze prosto w oczy.
- A znasz coś, co zabije Antyczną Smoczycę? I jak sobie życzysz… - Kiwnął minimalnie głową, jakby się żegnając?
Kobieta się chwilę zastanowiła.
- Bardziej antyczny smok, czas… Poczekaj. - kobieta usiadła - Nie chciałam być nie miła i was przeganiać. Widzieliśmy was wzdłuż drogi i teraz zobaczyłam ciebie. Wiem, że troszczycie się o ten las, stąd wasze ostrożność. Wśród moich towarzysz jest jeden sługa Silvanusa, więc wątpię, abyśmy sobie pozwolili na zbeszczeszczenie lasu… - zastanowiła się chwilę - Daleko jest wasza wioska?
Na ustach Elfa pojawił się cierpki uśmiech.
- Nic ci do naszej wioski - Odparł, po czym wykonał salto, i znalazł się na innym drzewie - Będziemy w pobliżu… - Dodał, i ponownie przeskoczył na inne drzewo, i na następne. Oddalał się od Mniszki. Amara pozbierała jeszcze trochę chrustu i wróciła do obozu.

***

Amara wróciła do obozu z niewielkim zapasem drewna.
- Spotkałam jednego z naszych gospodarzy. Nie powinni nam sprawiać problemów.
- To dobrze - powiedział Gabriel, kończący właśnie rozstawiać swój namiot. Przy wydatnej pomocy Deidre. - Dowiedziałaś się jeszcze czegoś?
- Są mało rozmowni, nieufni… smoczyca ich nie męczyłą, nie mają najlepszej opinii o Scornubel. - kobieta ułożyłą drewno na środku obozu - Dośc akrobatyczni.
- No tak... Wiele to nie jest, ale najważniejsze, że nie będą nam przeszkadzać - stwierdził Gabriel.
-Dobre i to, zresztą nawet jakby chcieli nam zaszkodzić, powinni wiedzieć że z nami nie mieli by łatwo. Te gnolle też uważały że są twarde i na swoim terenie a im pokazaliśmy co nieco. - Kargar wyszczerzył się złowieszczo. Skończył rozstawiać namiot i zamierzał brać się za rozpalanie ogniska.
Gabriel przez moment zastanawiał się, w jaki sposób Kargar ma zamiar walczyć ze skaczącymi po gałęziach elfami, ale postanowił nie drążyć sprawy.
 
__________________
Mother always said: Don't lose!
Seachmall jest offline  
Stary 22-06-2021, 21:26   #22
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Zachodnie Ziemie Centralne
“Rozciągnięty Las”




Wieczorne rozmowy przy ognisku, ciepły posiłek, i w końcu udanie się na spoczynek. Wartę objął Endymion. Ork-Paladyn twierdził, iż nie musi spać praktycznie wcale, więc czemu nie...


Deidre i Gabriel w jednym namiocie.

Amara w kolejnym.

Bharrig pod drzewem, razem ze swoim tygrysim towarzyszem…

Kargar we własnym namiocie.

Pogoda dopisywała, nie było zimno, nie lało, nie wiało. Spokojna noc.

Do czasu.

Endymion chyba za dużo myślał, pogrążył się w jakiś kontemplacjach… lub był głuchy jak pień? Wzrok bowiem w każdym bądź razie miał dobry, i to nawet do patrzenia w ciemnościach.

Odgłosów nocnej, bardzo cichej, i morderczej potyczki, rozlegającej się po lewej stronie gościńca, nie usłyszał i tyle. Wypuszczane elfie strzały, pojedyncze słowa, skoki po drzewach... spadające ciała. I jakieś takie dziwne… syczenie. I jakby nawet taki dziwaczny klekot.

Wielkie, czarne, owłosione pająki rozmiarów koni, przekroczyły gościniec, podążając prosto na obóz śmiałków.


Gdy w końcu Endymion je zauważył, było już o wiele za późno. Krzykiem zbudził więc towarzyszy, sam gotując się do boju. Co innego bowiem pozostało do zrobienia?






***

Komentarze za chwilkę...
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 26-06-2021, 13:50   #23
 
Pan Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Pan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputacjęPan Elf ma wspaniałą reputację
post wspólny

Tygrys zawarczał złowrogo, węsząc zbliżające się pająki. Powstał z zamiarem przejścia w pobliże gryfa paladyna. Tymczasem, druid, węsząc kłopoty, powstał i zaczął mruczeć zaklęcie Korowej Skóry, które wkrótce miał rzucić na tygrysa. Niedaleko była różdżka… Wkrótce zamierzał z niej skorzystać.

Deidre wygramoliła się z namiotu, owinięta kocem, i spojrzała na krzyczącego wcześniej Endymiona zaspanym wzrokiem.
- Co jest…? - spytała, kierując spojrzenie w stronę, w którą skierowany był Paladyn. - Och… - dodała, unosząc obie brwi, gdy dotarło do niej, że właśnie stali na przeciwko ogromnych i niezbyt pokojowo nastawionych pająków.
Starała się zebrać myśli na tyle, żeby przypomnieć sobie inkantacje przydatnych zaklęć.

Kargar przeklął pod nosem, słysząc zamieszanie i wiedząc że jeśli poświęci czas na założenie zbroi, pozostawi swoich kompanów samych. Wyskoczył więc przed namiot w samych portach i koszuli, na szczęście miał rzecz najważniejszą - swojego spijającego życie wrógów dwuraka. Szybkim spojrzeniem rzucił okiem na gigantyczne pająki, marscząc brwi.
-Deidre, Gabriel, wycofajcie się do tyłu i przygotujcie zaklęcia, pozostali, zablokujmy drogę pająkom! - zawołał, przesuwając się do centrum obozowiska i wznosząc zawołanie do Tempusa.

Amara wyszła trochę zaspana z namiotu. Spojrzała w stronę pająków i delikatnie się wzdrygnęła.
- Nie cierpię pełzających… - kobieta potrząsnęła głową i ruszyła stanąć po drugiej stronie ogniska co Endymion - Zakładam, że elfom nie zależy jak opuścimy ich las… - rzuciła do orka kiedy go mijała.

Po igraszkach z Deidre Gabriel spał snem sprawiedliwego, gdy na zewnątrz rozległy się krzyki Endymiona. Pobudka była o wiele mniej przyjemna, niż się tego spodziewał, ale na to nie było rady. Nie tracił czasu na ubieranie się, więc w samej koszuli zatrzymał się w wejściu do namiotu, a widząc przeciwników rzucił jedno ze znanych sobie zaklęć.
Niecały metr od namiotu pojawiła się nie do końca materialna kobieca postać, uzbrojona w pokaźnych rozmiarów miecz.

Endymion rzucił szybko okiem na sytuację oceniając i rozpatrując taktyki…
- Agamemnon! Czeeekaj! - wskazał palcem najbliższego sobie pająka, sam wystąpił naprzód zakręcając toporem jak korbaczem, a z każdym obrotem topór się wydłużał i deformować… Wyszedł pająkom naprzeciw, celując im w mordy glewią.

Rozespane towarzystwo rozproszyło się nieco po obozie, zajmując odpowiednie pozycje do potyczki…

Druid przymierzył się do rzucenia zaklęcia, a jego tygrysica ruszyła powoli do przodu.

Deidre stała obok namiotu, “rozbudzając” umysł z przerwanego snu… wielce dzielnie z owego namiotu wystawił głowę Gabriel, po czym rzucił już jakimś zaklęciem, przywołując coś jakby zbrojnego, kobiecego ducha(?) o krok przed Zaklinaczką.

Paladyn ruszył do przodu z orężem w dłoniach, gotowy siec pająki…

Amara szybko przemieściła się przez obóz, stając blisko Deidre.

Kargar przybrał bojową postawę z wielkim mieczem w łapach…

~

Jeden z pająków niespodziewanie strzelił siecią, i gdyby nie przyzwany przez Gabriela “duch”, ta sieć oblepiłaby Deidre… a tak wylądowała na półprzezroczystej kobiecie-duchu.

Drugi uczynił to samo, nie podchodząc bliżej… i oblepił siecią zaskoczonego Kargara!

Kolejny skoczył w kierunku Gryfa i Tygrysa, i tego trzepnął Paladyn glewią… polała się jucha, ale to było zdecydowanie za mało, by z nim skończyć. Pająk zaatakował Gryfa, niecelnie. Gryf odpowiedział podwójną kontrą… i trafił dwa razy. Tygrys gotował się do walki...

Sam Endymion z kolei, został zaatakowany przez następną długonogą ohydę. Z łatwością jednak zbił próbujące go użreć kły…
 
Pan Elf jest offline  
Stary 26-06-2021, 14:25   #24
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gabriel zdawał sobie sprawę z tego, iż w walce nie na wiele się przyda. Dlatego też postanowił wspomóc swych towarzyszy w inny sposób.
- Zaatakuj najbliższego pająka - polecił przywołanemu stworowi, na którego na szczęście nie podziałała lepka sieć, po czym pobłogosławił swych towarzyszy, by wzmocnić ich i zwiększyć szanse na zwycięstwo.

- Cholera, uważajcie na te sieci! - Syknął Kargar, natężając swoje muskuły by uwolnić się z tej paskudnej substancji. Następnie miał zamiar ruszyć na najbliższego stwora.

Geri, tygrys Bharriga, przyjął zaklęcie druida. Skóra tygrysa stała się twardsza, zdało się, że wokół sylwetki wielkiego kota wyrasta magiczna bariera, która przypominała korę.

Geri zaryczał złowrogo i rzucił się na pająka.

Druid dobył różdżki, którą kupił na straganie od gnoma i skierował jej promień na Kargara, który był oplątany przez pająka. Powiększenie wojownika powinno pomóc mu pozbyć się wielkiej sieci na niego, więc to było to, co zrobił w pierwszej kolejności.

Endymion przyjął błogosławieństwo towarzysza i zawirował w wojennym piruecie tnąc i siekąc kreatury. Agamemnon już siedział na grzbiecie jednego z monstrów wystawiając je na atak paladyna. Glewia aż świstnęła na ułamek sekundy nim pogruchotała chitynowy pancerz odcinając pół jej łba. Uwolniony gryf popędził za plecy jednej z bestii z którymi walczył Endymion i wbił mu dziób głęboko w odwłok wyrywając spory, cieknący bezbarwną krwią kawał chityny.

Deidre uniosła brew, kiedy przed nią pojawiła się półprzezroczysta kobieta z mieczem, ale ostatecznie wzruszyła ramionami. Nie jej było oceniać. Zamiast tego wyciągnęła przed siebie dłonie i wykonała nimi kilka misternych ruchów, znacząc palcami w powietrzu jakiś znak.

Amara poczuła błogosławieństwo od Gabriela, ciekawe uczucie , delikatnie mrowiące. Podeszła do pająka, do którego zmierzała kula rzucona przez Deidre. Upewniła się, że nie stanie na drodze zaklęcia, po czym zadała kopnięcie od góry na "głowę" pająka.

“Kobieta-duch”, ruszyła zgodnie z poleceniem Gabriela do walki, po czym wbiła miecz w łeb pająka, a ten dziwacznie zapiszczał.

W tym czasie, Bharrig rzucił czar na Kargara, a ten zaczął rosnąć, i rosnąć… i po chwili rozmiarem dorównywał Ogrowi. Tygrys Druida skoczył zaś na kolejnego pająka, i rozszarpał go swoimi obiema łapami.

Paladyn widząc koniec przeciwnika, którego miał zamiar zaatakować, zmienił cel. Zrobił krok do tyłu, w kierunku Kargara, po czym przylał glewią innemu pająkowi, tylko go raniąc. Poprawił więc… i nie trafił. Z kolei Agamemnon zaszedł go od tyłu, po czym dziobnął po odwłoku, przeklęty pająk jednak nie miał zamiaru zdechnąć!

Zaklinaczka przywołała do istnienia toczącą się kulę ognia, która po chwili wpadła na pająka, przypalając go. Brzydal nawet nie drgnął, nie zdążył zareagować, i teraz się przypalał…

Mniszka podbiegła więc do niego, po czym zdzieliła mu takiego kopa od góry, że aż pajęczy łeb pękł. Kolejny trup.

Powiększonego Kargara nadal oplątywała sieć, naprężył więc mięśnie… i nic. Gówno było wytrzymałe. No niech to szlag!

~


Dwa ostatnie, żywe pająki, wściekle zaatakowały Paladyna. Pierwszy spudłował, drugi zdołał jednak Endymiona użreć! Ork poczuł słaby ból ugryzienia, a potem ogień w ranie… który jednak zwalczył. Nie dał się truciźnie!
 
Kerm jest teraz online  
Stary 27-06-2021, 11:38   #25
 
Lord Melkor's Avatar
 
Reputacja: 1 Lord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputacjęLord Melkor ma wspaniałą reputację
Sytuacja zmieniła się zdecydowanie na korzyść "tych dobrych" - dwa pająki zostały wyeliminowane, z pozostałej dwójki jeden solidnie oberwał. Gabriel uznał zatem, że przez chwilę kompani dadzą sobie radę bez jego pomocy.
- Zaatakuj najbliższego pająka - wydał identyczne w treści polecenie, którego odbiorcą była, jak poprzednio, nie-do-końca-materialna sojuszniczka.
Potem poświęcił kilka chwil na to, by założyć spodnie. Uznał, że jeśli ktoś będzie potrzebował jego pomocy, to lepiej jej udzielić nie świecąc gołym zadkiem. Gdy wynurzył się z namiotu był gotowy do rzucenia kolejnego zaklęcia.

Endymion kontynuował szerokie, zamaszyste cięcia wycofując się po każdym krok w tył, gdy adamantowe ostrze okrajało kolejne kawałki pająków, gdy Agamemnon rozrywał je od tyłu...

Tygrys Bharriga mruknął z zadowoleniem, kiedy rozszarpał pająka i skoczył z furią na kolejnego.

Bharrig, widząc, że walka ma się ku końcowi i że tygrys sam radzi sobie znakomicie bez jego pomocy (w istocie, nie trzeba było nawet zaklęć zużywać), dobył berło metamagii i rzucił na siebie zaklęcie Długich Kroków, aby wreszcie przesunąć się w pobliże Amary. Korzystając z wolnego widoku, rzucił długie spojrzenie na teren za drogą, chcąc zobaczyć, co tam się dzieje i czy przypadkiem ktoś do nich jeszcze się nie zbliża.

Kargar warknął sfrustrowany, że jego towarzysze masakrują potwory, a on nie może się uwolnić z pierdolonej sieci. Czując przepływ siły dzięki magii druida podwoił wysiłki.

Widząc w jakiej sytuacji znajduje się Endymion, Deidre ponownie skupiła myśli, wypowiadając magiczną formułkę. Wyprostowała rękę, celując w jednego z pająków, a z jej dłoni wystrzelił promień ognia.

Kobieta-duch ruszyła na kolejnego pająka, siekąc go mieczem… a Gabriel wyszedł z namiotu mając w końcu na sobie spodnie.

Tygrys Druida zaatakował kolejnego pająka, rozrywając jego cielsko pazurami i ugryzieniem, i zabił go. Krasnal przemieścił się po obozie, i zaczął obserwować drogę.

Zaklinaczka strzeliła promieniem w ostatniego pająka i… nie trafiła. Posłała więc kolejny, i tym razem już pająk oberwał, zostając poparzonym.

Paladyn, widząc śmierć swego pierwotnego celu, zmienił więc przeciwnika, i zadał potężny cios glewią. Odrąbał pająkowi pół głowy, i również zakończył jego żywot.

Powiększony Kargar w końcu rozerwał oplątującą go sieć, czując jak pulsuje w nim adrenalina. Wyglądało jednak na to, że nie był już potrzebny…

- Więcej pająków! - Krzyknął Druid, wskazując kierunek.

Mniszka tam spojrzała, od razu gotowa by zadziałać…
Amara chciała sięgnąć po kastety, ale zapomniała, że pozostawiła je w plecaku.. Postanowiła więc ustawić na drodze dwóch pająków.
Ustawiając się na miejscu zaczęła wydawać krzyki, aby zwrócić na siebie uwagę przeciwników.
 
Lord Melkor jest offline  
Stary 01-07-2021, 17:36   #26
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
- Gdzie są te elfy, jak są potrzebne?! - Daremnie wpatrujący się w ciemność Gabriel rzucił pytanie, na które i tak nie mógł otrzymać odpowiedzi.

Tygrys rozrywał jeszcze zwłoki pająka przez parę chwil, dając upust swojej żądzy mordu, a potem miauknął urwanie. Zauważając pająki niedaleko, odskoczył w bok, w stronę wschodniej strony obozu, przygotowując się do flanki. Wielki kot krążył niedaleko, wypatrując okazji do skoczenia na następną ofiarę.

Bharrig, widząc, że nadciąga kolejna fala, czym prędzej podbiegł na miejsce po prawej stronie Amary i zaczął intonować zaklęcie. Słowa druida nie przypominały melodyjnego języka magii wtajemniczeń, zamiast tego były krótkimi warknięciami i syknięciami. Wkrótce, energia zaczęła pulsować przed krasnoludem i z ziemi uniosły się małe grudki kamieni, które po paru chwilach uformowały dwa ostre dyski. Druid wymamrotał coś jeszcze i dwa dyski pomknęły przed niego, prosto w stronę pająka stojącego przed nim.

Deidre pstwryknęła palcami, wypowiadając krótką inkantację zaklęcia, a wokół niej zaczęły tańczyć w powietrzu cztery świecące kule, przypominające błędne ogniki. Posłała je w stronę, w którą wszyscy patrzyli, by rozświetlić ciemność, dzięki czemu mogła ułatwić pozostałym dostrzeżenie nadchodzącego niebezpieczeństwa.

Amara oczekując przybycia pająków postanowiła się przygotować.
- Przeciwnik po prawo.. - wydała komendę pierścieniowi na swym palcu, przygotowując ją na zmierzenie się z wrogiem.
Natępnie starała się zwracać uwagę na obu przeciwników, oczekując strzału pajęczynami. Kiedy tylko jeden z nich podejdzie miała zamiar wyrzucić wszystko co może w niego. [Flurry of Blowns na pierwszwego przeciwnika, który podejdzie]

- Co się, do stu diabłów, dzieje? - zapytał Endymion wychodząc naprzód - Agamemnon! Bywaj! - zawołał paladyn gryfa

-Kolejne pająki!? Trzymajmy się przy ognisku! -Zawołał Kargar, zadowolony że w końcu uwolnił się z sieci i jeszcze może coś zrobić w tym starciu. Ruszył w stronę z której jego kompani sygnalizowali że nadchodzi przeciwnik. Na szczęście zaklinaczka przywołała kule światła roświetlające ciemność.

Pająki zaczęły powoli podchodzić do śmiałków, groźnie sycząc… Druid użył magii, i wystrzelił w jednego z nich dwoma kamiennymi dyskami… a pająk podskoczył, wykonał unik, i obydwa go nie trafiły!!

Deidre rozświetliła ognikami pole walki, i teraz już każdy widział co się dzieje. Cztery duże, wredne, ohydne pająki powoli podchodziły sycząc złowrogo na towarzystwo… jeden czy drugi miał z ciała wystające strzały. Czy to była wystarczająca odpowiedź dla Gabriela?

Wtedy też, ziemia się nieco zatrzęsła, a drzewa po drugiej stronie drogi poruszyły…



- Fi, fa, fum… fuj? No jasny chuj… - Coście zrobili z moimi pająkami?? - Warknął czterometrowy Ettin. W obu łapach trzymał oszczepy, a na każdym z nich miał nabitą, zakrwawioną Elfią głowę. Przy pasie, wisiało jeszcze kilka… wszystkie krwawiące, wszystkie “świeże”.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
Stary 03-07-2021, 13:01   #27
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
- Żeśmy posłali twoje zwierzaki je do piachu, przerośnięty sukinsynu! - Jak nie chcesz do nich dołączyć, to lepiej stąd spierdalaj! - warknął Kargar, podnosząc do góry swój miecz, który pomimo wielkiego rozmiaru wydawał się tańczyć w jego ręku i przeszywając olbrzyma spojrzeniem obiecującym brutalną śmierć.

Tygrys nadal nie miał ochoty włączyć się do walki, klucząc wokół i obserwując przeciwników.

Bharrig zaklął pod nosem wyjątkowo brzydko i kolejny raz rzucił to samo zaklęcie na tego samego pająka. Pozostał, póki co, na tej samej pozycji.

- Agamemnon, ruszamy. - Paladyn próbował wskoczyć na grzbiet gryfa…

Widać było, że zabawa się skończyła... Gabriel zrobił parę kroków, by mieć lepszy widok na nadchodzącego potwora, po czym rzucił zaklęcie, które miało zatrzymać Ettina.

Amara spojrzała na Ettina… i delikatnie się uśmiechnęła. Nie był to miły uśmiech.
- Bharrig użyj tej różdżki, aby zwiększyć też mnie.

Deidre wykorzystała ten czas, by w końcu rzucić na siebie zaklęcie ochronne

~


Wieszcz rzucił na Ettina czar, by go unieruchomić, i… nic. Nie udało się… a do tego wszystkiego, Gabriel zapomniał wydać polecenia kobiecie-duchowi, ta stała więc w miejscu jak kołek…

Druid ponownie zaatakował tym samym czarem, i dwa kamienne dyski tym razem już poraniły pająka. W tym czasie Tygrys się przemieścił po polu walki, obserwując, i przygotowując się…

Deidre rzuciła na siebie czar ochronny, i jej skóra stała się twarda, oraz przybrała kolor kamieni.

Paladyn już dawał susa na Gryfa, już był praaaawie na nim… gdy ten wystrzelił do przodu, ruszając z niezwykłą prędkością szerokim łukiem po polu walki, by zajść Ettina od tyłu. Bez jeźdźca na sobie. Agamemnon po chwili zniknął wszystkim z oczu.

Dwa pająki jakoś tak dziwnie… zatrzęsły się na słowa i postawę bojową Kargara.

Na wrzask Ettina, ośmionożne stwory ruszyły do ataku.

Jeden z nich podbiegł do Amary, by zaatakować… i otrzymał grad ciosów od czekającej na niego Mniszki. Z czterech razów, trafiła tylko dwa, ale to wystarczyło. “Zmiękczony” wcześniej magią Krasnoluda pająk, padł martwy.

Kolejny zaatakował Kargara, i oberwał potężnym ciosem wielkiego miecza. Trysnęła jucha, kawał pajęczego łba został odcięty… a po chwili wojownik poprawił. Drugie, jeszcze brutalniejsze, silniejsze cięcie, i pajęczy łeb został odcięty. Trup…

Następny z nich skoczył ku Paladynowi, ten jednak się obronił..

Ostatni z pająków pognał ku tygrysowi. Geri uniknął ugryzienia, a potem sam wyprowadził kontrę. Przyczajony, oczekujący walki towarzysz Druida wyprowadził miażdżący cios. Jedno smagnięcie łapą, jeden atak pazurami. Brutalnie, szybko, krwawo, a pajęczy łeb został rozerwany na strzępy! Trup na miejscu.

Ryczący z wściekłości Ettin wbiegł między walczących, i zaatakował kobietę-ducha rzutem oszczepu… ten jednak przez nią przeleciał, nie czyniąc jej krzywdy.

Jej.

Oszczep trafił bowiem Mniszkę, stojącą za nią, prosto w plecy.
 
Kerm jest teraz online  
Stary 03-07-2021, 15:18   #28
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Geri, podjudzony ostatnim atakiem pająka, rzucił się na ostatnią z bestii atakującą paladyna, w swój ulubiony sposób flankując przeciwnika.

Bharrig, ponownie widząc, że siły przeciwnika zostały odparte, nie tracił czasu: wedle życzenia Amary, wyciągnął różdżkę z zaklęciem i rzucił je także na nią, aby powiększyć ją na czas tej walki i być może paru innych, które się wydarzą.

Sam postanowił jednak zająć się ogarnięciem sytuacji: rzucił szybko spojrzenia na obóz, i linię drzew, a następnie oderwał się od walki i rzucił raz jeszcze spojrzenie na stronę, z której przyszedł do nich Ettin, podejrzewając, że być może za olbrzymem stała bardziej zorganizowana banda. Stąd też druid postanowił poświęcić nieco czasu na przepatrywanie i nasłuchiwanie.

Ettin, pomimo groźnego wyglądu, nie stanowił żadnego wyzwania dla awanturników, którzy wkrótce mieli z nim załatwić sprawę. Pomiędzy paladynem, mniszką, wojownikiem i tygrysem, drab miał niewielkie szanse przeżycia.

- Czas rozgrzać trochę atmosferę - powiedziała Deidre, po czym wykonała skomplikowany gest dłońmi, rysując coś palcem w powietrzu, a następnie wycelowała obie dłonie w obleśnego Ettina.

Gabriel zaklął.
Nie dość, że jego zaklęcie nie zadziałało, to jeszcze nie wydał poleceń swojej widmowej sojuszniczce...
Wypowiedział zaklęcie i niedaleko dwugłowego olbrzyma pojawiła się siostra-bliźniaczka kobiety-ducha.
- Zaatakujcie ettina! - polecił obu niewiastom.

-Ha, mówiłem że i ty i twoje poczwary pójdziecie prosto do piachu! - ryknął triumfalnie Kargar, otrzepując swój wysysający życie miecz z juchy ubitego pająka. Następnie, widząc że pozostali też dobrze poradzili sobie z pająkami, zaszarżował prosto na dwugłowego olbrzyma wznosząc ostrze nad głową do zadania druzgocącego ciosu.

Amara stęknęła kiedy oszczep wbił się jej w plecy. Musiała zwalczyć mroczki, które pojawiły się jej prze oczami. Kiedy grunt zaczął się od niej oddalć na skutek zaklęcia Bharriga, Amara ponownie się uśmiechnęła.
Rzuciła się pędem na Ettina wyciągając opazurzone dłonie na przód.
- Chodź tu kochanieńki! - trochę zachrypiała kobieta zamierząjąc chwycić olbrzyma.

Endymion wystąpił krok wprzód. Tyle akurat aby mieć giganta w swoim zasięgu i rozpoczął natarcie.

~

Wieszcz przyzwał kolejną kobietę-ducha, tuż obok Ettina. Na słowa Gabriela, po chwili obie zaatakowały wielkoluda, tnąc go mieczami.

Druid w tym czasie powiększył różdżką Mniszkę, a jego tygrys masakrował kolejnego pająka. Dwa ciosy pazurami, ugryzienie… a obserwacje Krasnoluda pobliskiego terenu nic nie przyniosły.

Po paru gestach Deidre, ziemia wokół Ettina nagle zapłonęła, bijąc płomieniami w górę, i ogień palił go żywcem… wielkolud wrzeszczał z bólu.

Paladyn zaatakował ostatniego pająka, i szybko zakończył jego żywot.

Z daleeeeka nadbiegł Gryf szarżą, pakując się w bok Ettina pazurami… i został poparzony trwającym czarem Zaklinaczki, pudłując swoim atakiem!

Mniszka widząc takie efekty, oraz widząc spory “tłok” przy Ettinie, zaniechała szarży, obiegając wroga łukiem, po czym sprzedała mu kopa… i również ona przez ten cholerny “gejzer” płomieni otaczających Ettina nie trafiła! Ją z kolei, na szczęście sam ogień nie poparzył.

Kargar doskoczył do Ettina, po czym odrąbał mu lewą rękę, z trzymanym w niej oszczepem. Wróg zaryczał z bólu, wśród fontanny czarnej juchy, po czym przewrócił się w bok, i był martwy…

- Mam nadzieję, że to ostatnia niespodzianka, umilająca nam nocleg - powiedział Gabriel, ruszając w stronę towarzyszy. - Kto potrzebuje pomocy?
Był przekonany, że Amara nieźle oberwała, ale nie chciał się pchać z nieproszoną pomocą.

Druid, zachęcony tym, że w okolicy nie było już wroga, a w każdym razie - tak mu się wydawało. Podszedł do nadpalonego Ettina, lustrując go i sprawdzając, czy przypadkiem nie ma przy sobie przedmiotów lub czegokolwiek, co miałoby wartość lub byłoby interesujące.

Kiedy tylko skończył, rzekł do kompanów:

- Ettin mógł nie być sam. Elfy strzegą szlak cały dzień i noc. Nie daliby się tak łatwo zaskoczyć. Do świtu jeszcze spory kawałek, a te bestie mogą krążyć niedaleko nas. Geri zostanie i będzie was strzegł, a ja zrobię obchód - Bharrig uczynił gest w stronę, z której przyszedł Ettin. - Co sądzicie?

Oczywiście, Bharrig nie zamierzał ładować się w zwiady bez odpowiedniej formy, zamierzając zmienić się w nietoperza, który będzie łatwy do przeoczenia w lesie.
Kargar popatrzył triumfalnie na zwłoki olbrzyma, którego żywot przed chwilą zakończył ciosem miecza.

-Ha, dobrze nam poszło a nawet zbroji nie zdążyliśmy założyć! Brzydal powinien był zmykać, ostrzegałem go….
-Dobry pomysł żebyś zrobił zwiad druidzie, choć elfów niańczyć nie musimy. Chyba wszystkich by te potwory nie wyrżnęły na ich własnym terenie?

- Zwiad to bardzo dobry pomysł. - Gabriel poparł i projektodawcę, i przedmówcę. - Jeśli ettin i pająki to tylko zapowiedź kolejnej 'wizyty' - to słowo wymówił z wyraźną ironią - to lepiej być na nią przygotowanym.

- Chodź no tu - Paladyn zawołał gryfa do siebie i położył na nim dłonie krzyżując ręce w nadgarstkach - “Nie, nie, po trzykroć nie” zawołał Sprawiedliwy i ni miecz ni rana nie śmiały mu się sprzeciwić - wyinkantował modlitwę sprowadzając na przyjaciela energie leczenia…
- Dobra robota, wszyscy - przyznał towarzyszom - przyszli stamtąd, pająki miały w sobie elfie strzały. Mogą być ranni, albo umierający. Agamemnon! Jedziemy! - wskoczył gryfowi na grzbiet i pognał szukać tych-w-potrzebie.

- Poczekaj! - zawołał krasnolud. - Czy nie lepiej będzie oporządzić obóz najpierw i pozwolić mi wrócić ze zwiadu? Mogą się chcieć zasadzić na grupę, która będzie chciała iść z odsieczą - zauważył.

- Rób swoje, ja zrobię swoje! - odkrzyknął odjeżdżający ork

- Może go tak nie zostawiajmy… - zaproponowała mniszka wskazując na ettina - Może to i brutal, który nas zaatakował, ale zostawiać go od tak… nie leży to ze mną dobrze. Wątpię, też aby elfy były wdzięczne za to że zostawimy swoje "śmieci".

-Nie powinniśmy tak się rozłazić, lepiej żeby druid poszedł na zwiad, a my zabezpieczmy obóz - Kargar spojrzał karcącym wzrokiem na orka. Ten brak dyscypliny mógł się skończyć źle…

-A co chcesz zrobić z tymi truchłami? Chyba powinniśmy je spalić - odparł mniszce.

- Spalić to nienajgorszy pomysł. Nie mamy czasu kopać dołów. - odparła Amara.

- Będę z powrotem wkrótce - rzekł Bharrig, którego forma zaczęłą się zmieniać. - Jeśli Endymion chce sam pojechać, niech i tak będzie. - Geri, strzeż drużyny.

Po paru chwilach, druid, rzuciwszy na siebie zaklęcie, które wyostrzało jego percepcję, odleciał już w formie nietoperza, gotów zobaczyć, czy w okolicy zostało cokolwiek wartego sprawdzenia.

Zarówno zwiad Paladyna, jak i Druida pod postacią nietoperza, nie przyniosły żadnych rezultatów. Kolejnych wrogów już nigdzie w mroku nocy nie było… nie było jednak również żadnych Elfich ciał, ani żadnych po nich pozostałości. Więc raczej pająki, czy sam Ettin, raczej pokonanych nie pożarli…

Logicznym tokiem myślenia, nasunęła się więc myśl, iż Elfy, które przeżyły te spotkanie, zabrały ze sobą ciała poległych kompanów?

Bharrig, powróciwszy ze zwiadu, rzekł do kompanów;

- Okolica jest pusta. Spalmy trupy i możemy ruszać naprzód - podsumował druid, który zamierzał jeszcze tej nocy odzyskać błogosławieństwa Ojca Dębu. - Zdaje się, że była to pojedyncza napaść.

- Chcesz użyć zaklęć, czy paru sążni drewna? - spytał Gabriel, spoglądając na dosyć pokaźnych rozmiarami przeciwników. - Proponowałbym zabrać ich stąd, kawałek, i zostawić. Las sobie z nimi poradzi. I spożytkuje. A potem powinniśmy wypocząć, bo chyba straciliśmy trochę sił i zaklęć - dodał.

- Niech i tak będzie - zgodził się druid. - Przenieśmy je i dokończmy popas.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!

Ostatnio edytowane przez Santorine : 04-07-2021 o 11:09.
Santorine jest offline  
Stary 11-07-2021, 12:58   #29
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Zachodnie Ziemie Centralne
Gdzieś na szlaku


Zajazd
Wieczór

Reszta nocy w lesie minęła już spokojnie… choć cuchnęło juchą pokonanych, oraz ich wnętrznościami, nawet po przeniesieniu ich zwłok z dala od obozu. Najgorzej było z owymi zapaszkami nad ranem, po odespaniu więc nieco zarwanej nocy, towarzystwo ruszyło czym prędzej w dalszą drogę, rezygnując nawet na chwilę obecną ze śniadania.

Poskładanie obozu, modły, medytacje, i wio.

Spóźnione śniadanie zjedli dosłownie w drodze, i to w siodłach. Wkrótce opuszczono “Rozciągnięty las”.

***

Cały dzień wiało nudą… może to i dobrze?


Ot od czasu do czasu spotkanie innych podróżnych, typowa wymiana informacji co na szlaku w jedną, co w drugą stronę, i tyle.

Dłuższy postój na obiad(oczywiście bez żadnego rozstawiania namiotów), rozpalenie ogniska, ugotowanie czegoś ciepłego, a potem w dalszą drogę. Kilometr za kilometrem, godzina za godziną, gościńcem przed siebie, od czasu do czasu narzekając na obolały od siodła tyłek.

Nudy...

Nudy...

Nudy.

***

Do Hluthvar był jeszcze szmat drogi(kolejny cały podróży), a dzień się powoli kończył. Więc albo znowu nocleg w namiotach, albo…

Rozpadająca się tablica na słupku wbitym w ziemię, skierowana w odnogę z głównego szlaku. “Zajazd, 2km.” I to wszystko. Hmmm. Łóżko, dach nad głową, wizja kąpieli, porządny posiłek, przygotowany przez kogoś, kto się na tym zna, wino, piwooooo.

Tak, zdecydowanie tak.

….

Po przejechaniu w kilka minut owych dwóch kilometrów, oczom towarzystwa ukazał się owy zajazd.


Kilka rozpadających się płotków, zapuszczone poletko, i duży, składający się z wielu przybudówek budynek zajazdu. Nie wyglądało to może wszystko cudownie, ale i nie jako rudera, po prostu jakoś tak byle jak. Ale ponoć nie należy oceniać księgi po okładce, czy coś w tym stylu, więc…

- Aaaaaa!! Zbrojna bandaaaaa!! - Wydarł się nagle jakiś dzieciak, widząc nadjeżdżające towarzystwo, po czym pognał do głównego budynku.

No dobra.

~

Gruby karczmarz był nerwowy. Jakby bowiem na to nie patrzeć, sześciu zbrojnych mogło i puścić z dymem małe sioło, a co dopiero tylko zajazd z ledwie paroma w nim osobami.

- Wiiiiiiiitajcie panie i panowie, witajcie, zapraszam… - Trochę się grubas zająknął, ale przyjął nowych gości pod swój dach, a końmi zajął się “poznany” wcześniej dzieciak. Oczywiście wszyscy mieli problem z tygrysem, i na jego widok kropelki potu na czole.

W głównej sali, poprzestawiano szybko dwa stoły, łącząc je ze sobą, by całe towarzystwo mogło zasiąść wspólnie, pojawiła się również i żona właściciela(?), która była zdecydowanie zbyt ładna jak dla takiego grubasa… i po kilku chwilach, można było odnieść wrażenie, iż to ona tu rządzi?

- Piwo, wino, strawa i izby na noc? - Spytała grupkę z miłym uśmiechem, i w sumie nie czekając za bardzo na odpowiedź, kiwnęła palcami w kierunku kontuaru, gdzie jej mąż zaczął nalewać oba rodzaje trunków - Polecam zupę grzybową, i jajecznicę z szynką - Dodała.

Oprócz grupki śmiałków, w owym zajeździe przebywało i dwóch innych gości. Jakiś lekko przytyty typek z madoliną, i szpakowaty jegomość z rapierem przy pasie. Obaj kiwnęli minimalnie głowami na powitanie, a ten pierwszy nawet lekko się uśmiechnął… i zdecydowanie miał już chyba wypite, sądząc po jego czerwonym nosie i policzkach… i zdecydowanie chyba lubił sobie często wypić, takie bowiem zmiany na skórze nie pojawiają się w parę minut.

Salę obsługiwała młódka, będąca chyba córką właścicieli. Chwilowo milczała, posyłając jedynie od czasu do czasu minimalny uśmieszek, a wszystko pod czujnym okiem ojca… po pewnym czasie pojawiła się i druga małolata wychodząca z kuchni, z nieco wystraszoną, oszpeconą twarzyczką, nosząc nawet wewnątrz kaptur.

- Przygotuj izby - Warknął do niej cicho karczmarz, a ta szybciutko udała się na piętro.









***

Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline  
Stary 12-07-2021, 09:20   #30
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Pokonanie ettina było kolejnym krokiem na szlaku do smoka, a Bharrig wiedział, że takich niespodzianek na szlaku będzie wiele. Owszem, podczas postoju jucha śmierdziała, jednak dla druida znaczyło to niewiele, bowiem zdążył już nawyknąć na szlaku do tego, że trupy po prostu czasem się zdarzały.

Szlak tymczasem był naturalnym środowiskiem druida, toteż nie narzekał na to, że droga się dłużyła. Wręcz przeciwnie, podejrzewał, że pozorna nuda wkrótce się skończy, znając ziemie, po których podróżowali.

Co do idei zajazdu zaś, średnio się na to zapatrywał. Zajazdy dla druida były czymś nienaturalnym, niby po co miało się płacić za łóżko i strawę, skoro to samo albo nawet i lepsze można było odnaleźć w głuszy? Druid, niezbyt nawykły do mieszczańskich zwyczajów swoich towarzyszy, przystał na postój w zajeździe z ociąganiem, acz niewielkim. Jeśli to miało być czynnikiem, dzięki któremu grupa dostoi następnej walce, to czemu nie?

Wjeżdżając do zajazdu, nie mówił wiele, preferując obserwować. Na uwagi co do Geriego, odparł:

- Poniechajcie tygrysa, panie, on w stajniach nie zostaje i jedynie mnie słucha, a i czasem zdarzają mu się humory, kiedy nie ma na to zbytniej ochoty. Najlepiej będzie, jak ze mną zostanie. No i, najbezpieczniej dla was.

Kiedy usadowił się na drewnianej ławie, lustrował, cóż, wszystko: karczmarza, jego żonę, młodą córeczkę, na której jego wzrok zatrzymał się nieco dłużej, ale także nie skąpił także swojego wzroku jegomościom, którzy obecni byli w sali głównej.

- Przejdę się wokół – rzekł do swoich towarzyszy. - Nuży mnie wnętrze, wolę zobaczyć, co tam innego mają na tym ich folwarku. Geri, rusz dupę.

Tygrys fuknął z niezadowoleniem, ale ruszył za swoim krasnoludzkim towarzyszem, sam chyba mimo wszystko rad z tego, że nie musi siedzieć w ciemnej sali zajazdu.

Bharrig nie wiedział, co zamierza osiągnąć, wychodząc. Jak dla niego, zajazd był takim samym miejscem, jak obozowisko w środku lasu – być może nawet i nieco gorsze, bowiem mogło dawać fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Krasnolud stwierdził, że zarówno on, jak i tygrys mogli zlustrować otoczenie wokół zajazdu. Kto wie, może znajdą coś ciekawego albo zasięgną języka? Zamierzał także zamienić parę słów z ludźmi w zajeździe, może coś będą ciekawego wiedzieli.

Wymówił się zatem, stwierdzając, że wróci za chwilę.
 
__________________
Evil never sleeps, it power naps!
Santorine jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:28.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172