Piwo było było bardzo smaczne, a dodatkowym jego plusem było to, że było w miarę chłodne.
- Świetne piwo - powiedział Axel, gdy umoczył usta w złocistym płynie. - Twoje zdrowie. - Uniósł kufel w stronę Robbena. - I za nasze jutrzejsze zwycięstwa.
Wypili, a potem zaczęli omawiać, po cichu, by nikt trzeci ich nie słyszał, wdzięki przechodzących niedaleko niewiast.
Przyjemny odpoczynek zakłóciło pojawienie się młodzieńca, rzucającymi na prawo i lewo hasłami, które z pewnością nie spodobałyby się tym, co stali u władzy.
A papier, który trafił do ręki Axela, był zwykłym śmieciem.
- To się nie nadaje nawet do wytarcia zadka - powiedział, po czym rzucił ulotkę na ziemię. Lepiej było zaśmiecać okolicę, niż trzymać takie śmieci w kieszeni.
- Nikt nie lubi podatków - przytaknął na słowa Robbena. - Trzeba się wynieść z tego miasta, zanim wprowadzą podatki od spodni czy broni. Lepiej wypijmy, póki nie wpadną na kolejny głupi pomysł.