29-06-2021, 18:04
|
#295 |
| 9.405.816.M41, Maszynownia Gwiazdy Talabanu
Absolvus czuł tylko narastający w nim, słuszny gniew. Gdy zobaczył kształty wyłaniające się z korytarza prowadzącego do napędu Osnowy nie był ani zaskoczony, mistrzyni chóru ostrzegała o tym niebezpieczeństwie, ani strachu, jego niewzruszona wiara w Imperatora chroniła go przed tym destrukcyjnym doznaniem.
Na początku chciał od razu rzucić się w stronę wylewających się z przejścia pomiotów Chaosu, ale potem jego wzrok padł na otaczających go ludzi. Przypomniał sobie, że teraz nie jest zwykłym, szeregowym kapłanem. Miał inną, ważniejszą misję do spełnienia. Zanim uruchomił system komunikacyjny swojego skafandra odchrząknął i przełknął ślinę. Nigdy nie przemawiał z pozycji aż takiego autorytetu, a jego głos musiał być pewny i stanowczy. Stłumił swoją niepewność i przemówił na kanale ogólnym tak, aby jego przekaz dotarł do wszystkich.
- Spokój! Jego głos zagrzmiał z głośników w hełmach żołnierzy. – Nie bójcie się tych pomiotów, gdyż to właśnie jest ich najpotężniejsza broń. One chcą, abyście się bali, abyście stracili wiarę w tego, który zasiada na Złotym Tronie. Ale wy nie musicie się lękać, bo chroni was Imperator. Nic co te stwory mogą wam uczynić nie jest w stanie równać się z jego mocą i łaską. Dlatego zachowajcie spokój i wypełniajcie rozkazy. Niech Imperator was prowadzi!
Kiedy skończył swoją krótką przemowę kapłan popatrzył na zbliżających się Niezrodzonych. Za chwilę mieli poznać gniew jego i jego boga.
Ruszył w ich stronę z zamiarem osłaniania żołnierzy.
Kiedy zbliżył się na odpowiednią odległość nacisnął spust swojego miotacza płomieni. Struga poświęconego, płonącego Promethium opuściła lufę i wylała się na nadciągające kształty. Wkrótce do płomieni dołączył również miecz łańcuchowy dzierżony przez Absolvusa. Do źródeł światła w maszynowni dołączyły płomienie i błyski jego pola siłowego, którego generator był umieszczony w Rosariusie na jego szyi. |
| |