Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2021, 17:44   #35
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Sistra Isabelle i Zack
Gotowi na wszystko, napięci do granic możliwości, Ziggi i zakonnica wspięli się po schodach na górę. Powoli weszli do na wpół zawalonego budynku, który kiedyś najpewniej był niewielkim dworcem z kasami biletowymi i poczekalnią. Z jakiegoś powodu dwie ściany budynku zostały zburzone, w wyniku czego runął dach. Wszechobecna, pokruszona dachówka utrudniała poruszanie, lecz nie czyniła go niemożliwym. Tylko ciężko to było robić bezszelestnie. Stali więc przygarbieni za jakimś kawałem betonu i chłonęli atmosferę otoczenia. Znajdowali się w jakimś miasteczku albo peryferyjnej dzielnicy większego miasta, na co wskazywała niezbyt wysoka zabudowa… czy raczej to, co z niej zostało. Raz za razem wciągali w płuca świeże (tak im się przynajmniej wydawało) powietrze, jakże odmienne od zatęchłego smrodu tuneli.

Każdy krok generował charakterystyczne chrupanie, trzaskanie i ocieranie o siebie dziesiątek tysięcy odłamków płytek dachowych. To zdecydowanie utrudniało rekonesans. Isabelle i Zack wiedzieli jednak w którym kierunku i mniej więcej w jakiej odległości znajdowała się samozwańcza ekipa ratunkowa. Problem polegał na tym, że ze swojej perspektywy nie widzieli niczego podejrzanego. Wokół panował lekki półmrok zapadającego wieczora, natomiast nigdzie nie dało się wypatrzeć żadnej łuny światła, a przecież pamiętali, że obcy używali lamp oraz innych urządzeń elektrycznych. Nie słyszeli też żadnych rozmów. Już odjechali? Z Rubbią czy bez? Jak to możliwe? Wypadało podejść bliżej, jednak czy odważą się spowodować aż tyle hałasu?

Jessica
Pierwsze, co do Jess dotarło, to fakt, że jej płuca rozsadza ból, bo są pełne wody i że BARDZO chce się jej pozbyć. Próbowała podnieść się, lecz osłabione po paraliżu ciało wciąż odmawiało posłuszeństwa. Na szczęście ktoś był koło niej i pomógł jej przekrzywić głowę, aby mogła wykaszleć breję, jaka wlała się do ust w trakcie szalonego pokazu pływackiego Siostry Isabelle. Powoli wspomnienia wracały do Wright. Gdzie była? Co się stało? Pamiętała ciemność, ale też miała przebłyski, jak ktoś ją szarpał, zawiązał jej ręce i… CO Z CERES?!
Kobieta otworzyła gwałtownie oczy, co chyba nieco wystraszyło dziewczynkę, która siedziała obok, bo aż podskoczyła.
- Proszę pani?
Jess czuła, że jej szare komórki wracają do pracy po nagłym resecie. Tak, to Ceres przekrzywiła jej głowę, aby mogła pozbyć się wody z płuc. I to ona dbała o kobietę zanim komandoska nie odzyskała przytomności. Na ile pozwalały powracające do sprawności mięśnie, Wright rozejrzała się. Obie znajdowały się na kamiennych schodach. Wokół panował półmrok, a jedyne źródło światła pochodziło z góry – naturalne światło przesączało się pomiędzy jakimś zwaliskiem betonu, cegieł i cegłówek. Wokół wciąż falowała ciemna woda, ale już nie tak narwista, jak ją zapamiętała Jess. Najwyraźniej jej poziom wreszcie się ustabilizował. Kobieta i dziewczynka były same.
- Poszli na górę. Pani w sukience i ten młody pan. Szukają drugiego pana. – Przedstawiła sytuację Ceres.

Xavras
Rubbię wciągnięto przez otwór jakby był złowioną rybą, równie brutalnie rzucając na ziemię obok otworu. Ciało mężczyzny było sparaliżowane, lecz umysł powoli odzyskiwał jasność - na tyle przynajmniej, że mężczyzna był w stanie rozumieć głosy wokół siebie.
- Kurwa! To on?
- No…
- Przejebane.
- A tamci zwiali?
- Na to wygląda.
- Marco się wkurwi. Nie możemy wrócić bez siksy.
- No nie możemy.
- Myślisz, że tamci będą chcieli go odbić?
- Kto wie…
- Schowajcie go w lodziarni. Niedługo powinien się budzić, to z nim pogadamy.
- Jasne, a co z Grabarzem?
- Niech trzyma osłonę.
- Ok, ale wiesz, że się męczy?
- Jak mu Marco wypruje flaki, to już nigdy nie będzie czuł się zmęczony. I ty też.
- Dobra, dobra. Idę. Micha, bierz go.
Po tej rozmowie 3 lub 4 osób, Xavras poczuł szarpnięcie. Ktoś o posturze niedźwiedzia zaczął go ciągnąć po ziemi, po czym został wrzucony bezceremonialnie do ciemnego, metalowego kontenera. Kiedy drzwiczki za nim zostały zamknięte, zapadła całkowita ciemność.

 
__________________
Konto zawieszone.

Ostatnio edytowane przez Mira : 30-06-2021 o 18:10.
Mira jest offline