Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2021, 20:40   #71
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Lucas przezornie zamknął dziób bo od razu cisnęło mu się na usta co kurwa Klara robiła z demonem. Może ją jednak napadł? Bo przecież nawet on nie był na tyle nierozsądny by spotkać się z taką istotą sam na sam w środku nocy. Zrobił miejsce Orianie a sam odezwał się do Jamesa odciągając go lekko na bok.
- To jest dziwne, James. Nie żebym bronił demona nic z tych rzeczy. Tylko gdyby chcieli nas złapać, więzić, torturować to już by to zrobili. Uśpić nas czymś w wodzie czy jedzeniu. Poza tym demon lata ma od zajebania mocy a nas od wolności dzieli jeszcze mur. Jak będą chcieli nas zatrzymać nie przebijemy się. Jak nas puszczą to znaczy, że coś tu śmierdzi. Wierzę Klarze ale trzeba zadecydować czy gadamy wyjaśniamy czy ryzykujemy być może samobójczą próbę ucieczki. - Lucas wyjaśnił gdzie widzi problem.
- Nic nie wyjaśniamy - odparł cicho James. - Przyjechaliśmy na jedną noc, nadszedł ranek, więc żegnamy się i wyjeżdżamy. A jeśli będą chcieli nas zatrzymać na siłę, to musimy zdecydować, czy wolimy zginąć, czy zostać niewolnikami demonicy.
- Nie będą nas pewnie brali w niewolę tylko zabiją, gdyby Yrgele chciała coś tuszować. Zanim podejmiemy decyzję dobrze by było wiedzieć co się stało nie sądzisz? Jak Oriana opatrzy wstępnie Klarę to może to mało delikatne ale chciałbym zapytać co się u licha stało. - Lucas zawsze patrzył na szerszy horyzont.
- Klara powiedziała, że to zrobił demon. I że mamy stąd spierdalać. To jej dosłowne słowa - odparł James. - A to mi wystarczy, by chcieć wziąćnogi za pas. Sądzisz, że Klara poszła do Yrgele i dała jej w zęby czy zrobiła coś równie głupiego? Zresztą... mi wystarczy zobaczyć efekt, by chcieć się stąd znaleźć jak najdalej.
- Panowie, podyskutujcie gdzie indziej. Wszyscy. Najlepiej w innym pokoju, albo na dworze - Odezwała się twardym tonem Oriana - Mam zamiar opatrzeć Klarę, i przebadać, a ona jest półnaga. Amy, potrzebuję cię… będziesz trzymała kocyk jako parawanik dodatkowo… no chyba, że Klara chce do własnego pokoju, albo do łazienki?

- Chodźmy do samochodu - powiedział James. - Tylko ciut się ubiorę.
Oriana kiwnęła głową… Lucas też.
- Nie - powiedziała Klara, tonem nieznoszącym sprzeciwu, zdobywając się na siły - Nie chcę żeby Amy pomagała, niech James zostanie. - Nie spojrzała przy tym nawet raz na ciężarną… ta więc czym prędzej odeszła, nie bardzo wiedząc o co chodzi…
Lucas znów zagryzł zęby w pół słowa wstrzymując swoje pytanie “co tu się odpierdala”. O ile wcześniej coś mu nie grało to teraz śmierdziało jak cholera. Nie był to jednak dobry moment, niech najpierw Klara zostanie opatrzona a pytania mogą poczekać.
- To się pakuję i pomogę Bobowi z autem. - Lucas zaczął się oddalać w takich okolicznościach.
- Dobra, to o co chodzi...? - spytał James, gdy już wszyscy poszli. Nie miał wątpliwości, że jego pomoc nie byłaby najwyższych lotów. I że w poleceniu Klary kryje się drugie dno.
Oriana również czekała, rozkładając swoje lekarskie duperele, i zakładając rękawiczki chirurgiczne.
- Możesz potrzymać kocyk albo pomóc mi przejść do pokoju, nie chcę tu Amy - powtórzyła zmęczonym tonem Klara.
- Potrzymam koc - powiedział James. - Amy... - Rozejrzał się dokoła. - Poszła sobie.
Nie dopytywał o powód, dla którego nastolatka miała być nieobecna.
Kiedy wszyscy oprócz Oriany i Jamesa wyszli, Klara odwinęła się z kocyka, tak by Oriana miała do niej większy dostęp.
James ustawił się w taki sposób, by nie patrzeć na Klarę i zapewnić jej nieco prywatności.

Oriana była nadzwyczaj profesjonalna, spokojna, i opanowana. Tłumaczyła Klarze, co będzie robiła, gdzie, i czym. Wszystko spokojnym, i nawet miłym głosem, mającym dodać czerwonowłosej otuchy, oraz zapewnić jako taki komfort… obmywanie ran. Oglądanie ich. Opatrunki. Postawienie diagnozy. Nawet zastrzyk przeciwbólowy, a zarazem uspokajający. "Przynieś jej jakieś majtki".

Koszulka Klary była zakrwawiona, jednak żadnych ran(!) na plecach nie było. Podobnie na pośladkach, i na udach… nic. Krew na tatuowanej skórze została zmyta, Klara jednak nie miała nawet zadrapania. Oriana stwierdziła brutalne wtargnięcie w ciało kobiety, zarówno z przodu, jak i z tyłu, szyć ani operować jednak nie było powodu. Ranki były, jednak nic poważnego. Będzie szczypało parę dni, ledwie jednak użyć maści i będzie dobrze… na końcu zaś, z nieco bardziej poważną miną niż do tej pory, poprosiła Jamesa o podanie Klarze lusterka. A gdy ta w nie spojrzała…



Klara miała siwe włosy.

Ten widok był tak niespodziewany, że Klara jednocześnie upuściła lusterko na kanapę i zaczęła krzyczeć. Oriana, w przypływie chwili, złapała ją obiema rękami za kark, po czym przycisnęła twarz Klary do swojego ramienia.
- Będzie dobrze, będzie dobrze, będzie dobrze… - Zaczęła ją pocieszać, trochę się chyba z nią siłując. Nic innego nie pozostało, nic w tej chwili.
Słysząc krzyk Klary James odruchowo spojrzał w jej stronę, po czym ponownie odwrócił wzrok. Był pewien, że gdyby Oriana potrzebowała fizycznej pomocy, to by mu powiedziała. I nie zadawał pytań, cierpliwie czekając, aż Klara się uspokoi.
Wytatuowana dziewczyna uspokoiła się po kilku chwilach. Po paru głębszych coraz spokojniejszych oddechach, spróbowała odsunąć od siebie Orianę, na co ta oczywiście pozwoliła, wpatrując się w twarz Klary z wyczekiwaniem.
- Coś… coś jeszcze? - spytała po chwili ciszy Klara. A w odpowiedzi otrzymała przeczący ruch głowy lekarki…
- Możesz powiedzieć, co miałaś na myśli, z trupami w wodzie? - Spytała Oriana.
- Woda, którą piją jest wytwarzana przez demona. Wczoraj widziałam sadzawkę, piękna i czystą, dziś chciałam zaczerpnąć z niej wody, ale… - Klara zaczęła głęboko oddychać jakby miała zaraz wpaść w panikę - pływały tam trupy i ludzkie szczątki. Dziś je widziałam.
Oriana szybko podała jej szklankę z wodą… może i pasowało to do sytuacji, jak pięść do oka, ale co miała zrobić. Zerknęła na Jamesa.
- Klaro… gdzie ty w nocy byłaś? - Dodała lekarka.
- To może ja... pójdę? - spytał cicho James.
- Oriano, nigdy nie chciałam iść sama do demona, rozmawiałam o tym z Jamesem, potwierdzi. Siedziałam na werandzie, zobaczyłam, że ona się przemieszcza. Wyszłam boso na trawę, tak jak Amy, chciałam poczuć trawę pod stopami i zobaczyć z daleka gdzie… i… - Klara przerwała, zaczęła pić wodę. A gdy skończyła kręciła już tylko głową. - Muszę się ubrać, nie chcę zostać sama.
- Przyniosę rzeczy - zaproponował James.
- Chcesz coś… na wzmocnienie? - Spytała Klarę Oriana, sięgając po jakąś ampułkę i strzykawkę - Wiesz… nigdy ci o tym nie mówiłam… - Zaczęła lekarka, przygotowując kolejny zastrzyk.
Klara przytaknęła głową.
- Chętnie, twoje przeciwbólowe już zaczynają działać - powiedziała siwa dziewczyna.
James poszedł więc po ubrania Klary, a Oriana ostrożnie "ukłuła" pacjentkę.
- ...no więc… ja cię lubię Klaro. Znamy się już trochę… i ja ci wierzę, serio. I traktuję… tak trochę, jak starszą siostrę, naprawdę. I jak twierdzisz, że mamy stąd spierdalać, to jestem za. Tylko… nie zrozum mnie źle… ale to co opowiadasz, to naprawdę niezwykłe rzeczy. I ten demon… mowa o tej całej Yrgele, tak? Jesteś twarda, jesteś dzielna… nie wątpię, co przeszłaś. A póki nie ma Jamesa, o co chodzi z Amy? Czemu miała sobie iść?
- Tak, o nią chodzi, o tego demona - Klara uniknęła wypowiedzenia imienia Yrgele, nie chciała tego robić - powiem ci gdy będziemy daleko, daleko stąd. Ona wszystko wie, czyta myśli. A Amy… - Klara urwała - nie chcę jej widzieć, ale będę musiała, prawda? - Klara przy tych słowach zbliżyła swoją twarz w stronę twarzy Oriany, ściszając głos - Musiałam wybrać, ja albo… ona, ja albo ona… Oriano - jej imię wypowiedziała teraz nieco głośniej - widziałam Jezusa. Widziałam jego ukrzyżowanie na własne oczy, a później moje oczy krwawiły.
Oriana wzdrygnęła się, po czym minimalnie odsunęła twarz od twarzy Klary.
- Nie rozumiem… co wybrać? - Szepnęła wystraszonym tonem.
- Później Oriano, później - Klara przyłożyła palec do ust w geście "ciii". - Nic jej nie będzie, wzięłam to na siebie - brzmiało, jakby chciała ją pocieszyć.
- No… dobrze… - Oriana kiwnęła głową, choć z niepewną miną.
- Spodnie, majtki - powiedział (zgoła niepotrzebnie) James, jako że trzymał oba przedmioty na widoku.
Klara odebrała od Jamesa majtki i wsunęła je powoli na siebie, następnie to samo zrobiła ze spodniami.
- A reszta? - zapytała wtedy, siwowłosa.
- Co jeszcze jeszcze jest ci potrzebne? - spytał James. - Buty, broń, biustonosz...? - wymienił parę rzeczy, które mu się nasunęły. - Czy po prostu mam cię spakować?
- Pójdę z tobą, Oriana dała mi przeciwbólowe - powiedziała Klara, wyciągając rękę do Jamesa, jakby chciała by pomógł jej wstać.
Ten najpierw spojrzał na Orianę, jakby oczekiwał protestu z jej strony, a potem chwycił Klarę za dłoń i ramię. A potem pociągnął, by ułatwić jej dojście do pionu.
Z pomocą Jamesa, Klara dotarła do pokoju w którym były wszystkie jej rzeczy. Dzięki temu mogła kompletnie ubrać się i uzbroić.
- Jeszcze coś się pewnie suszy - odparła.
- Na dworze, czy wszystko schło w łazience? - spytał, nie zamierzając przeszukiwać całej okolicy.
- Na dworze - odpowiedziała Klara - na werandzie.
- W takim razie zaraz wracam - powiedział, wychodząc z pokoju.
Klara zebrała wszystkie siły by ruszyć za nim.
- Nie chcę być sama - powtórzyła, coś co już dziś mówiła.
James zwolnił więc, by dziewczyna mogła dotrzymać mu kroku, by razem mogli dotrzeć na werandę. A potem zaczął ściągać wiszące tam rzeczy, które przez noc zdążyły wyschnąć, i dzielić je na swoje i Klary.
Siwowłosa w tym czasie usiadła na werandzie w tym samym miejscu, w którym kilka bardzo długich godzin temu siedziała delektując się spokojem i ciszą panującą w około. Marzyła o cofnięciu czasu przyglądając się zamyślonym spojrzeniem jak James ściąga pranie.
- Zjesz coś przed podróżą? - spytał, ściągając ze sznurka ostatnią sztukę prania - swoją koszulę.
Klara nic nie odpowiedziała zajęta rozmyślaniami do tego stopnia, że w ogóle nie zwróciła uwagi, że James coś powiedział.
- Bob, chodź na chwilę! - James przywołał mechanika, słowa popierając gestem.
- No? - Bob się po chwili przy nim zjawił.
- Potowarzyszysz Klarze? - spytał James. - Ja się w tym czasie spakuję.
- Dobra - Zgodził się krótko, po czym poszedł do Klary, opierając się plecami o ścianę budynku, oddalony od niej o jakieś 3m. Obserwował trochę ją, trochę okolicę…
Klara nic nie mówiła. Spakowała te kilka wysuszonych rzeczy do plecaka i tyle. Siedziała dalej zamyślona.
- Co z tobą piękna, chcesz o czymś pogadać? - Odezwał się w końcu Bob.
- Nie chcę - powiedziała Klara - chcę tylko być daleko stąd.
- Już się pakujemy - Odparł mechanik.
- Wiem - powiedziała Klara. Po tych słowach sięgnęła po jeden ze swoich pistoletów. Zaczęła wymieniać w nim zwykłe kule na srebrne. Powoli, nieśpiesznie, jakby dla zajęcia się czymś, czymkolwiek.
Bob obserwował, co robi Klara, po czym po cichu splunął w bok.
- Wyjedziemy spokojnie, czy masz inny zamiar? - Spytał w końcu.
- Spokojnie - odpowiedziała Klara nie patrząc przy tym na Boba. - Po prostu będę czuła się lepiej mając te a nie tamte, spokojniej - wyjaśniła - jakbym nie była całkowicie bezbronna, choćby miałby być to tylko siniak, albo blizna.
Bob milczał. Jedynie cicho westchnął.
W końcu Klara uniosła na niego wzrok.
- To twierdza - stwierdziła - mam nadzieję, że spokojnie ją opuścimy. Niespokojnie byłoby samobójstwem już teraz.

***


James najpierw zajrzał do swego pokoju.
- Amy, spakuj się, niedługo wyjeżdżamy - powiedział, rzucając swoje rzeczy na łóżko. - I niczego nie zapomnij, bo już tu nie wrócimy - dodał.
- Co się dzieje? Co się stało Klarze? - Ciężarna przytuliła się głową do torsu mężczyzny.
- Została ciężko pobita przez demonicę. - James na moment odpowiedział uściskiem. - Szczegółów nie znam, ale wyjechać musimy jak najszybciej. Spakuj się więc, a ja sprawdzę, czy Klara nic nie zapomniała. No i zjedz coś przed wyjazdem.
Wolał nie wdawać się w szczegóły ani dzielić się z Amy przypuszczeniami.
- Ok - Padła krótka odpowiedź dziewczyny z łezkami zbierającymi się w oczkach. W końcu bardzo się polubiły z Klarą, a teraz…
James pocałował ją w czoło, a potem wyszedł, by sprawdzić pokój Klary.
Po chwili wrócił i zaczął się pakować.
 
Kerm jest offline