Allcax zadał w końcu pytanie, skoro Lyda zajęła się wszystkimi innymi nowymi członkami załogi, prawdopodobnie celowo go ignorując. Weteran zdawał się mocno zirytowany, jednak mimo wszystko trzymał nerwy na wodzy. Lyn zniknęła, w poszukiwaniu komputera centralnego i prysznica, Tiamath udała się za kokpit a Emrei dalej smarował swoją dłoń najlepszym smarem w galaktyce, nucąc jakiś wesoły hit, co przez jego modulację mogło brzmieć pokracznie lub nawet groźnie, jednak droid nic sobie z tego nie robił.
- Skoro wstępne oprowadzenie po... Kici - Allcax westchnął - mamy już za sobą, może nam wreszcie zdradzisz czemu ten Duros-idiota chciał cię sprzątnąć i nas wszystkich przy okazji? I ilu podobnych idiotów wpieniłaś na planetach, na które lecimy?
-Spokojnie, Panie Allcax. To był jednorazowy wyczyn. Nie chciałam uciekać z Myrro z niezałatwionymi sprawami. Caleb był wściekły, że zabraliśmy mu zlecenie u Khalido. Tak- był wściekły na wszystkich. Wy też byliście celem, skoro zgodziliście się przyjąć robotę. Ten idiota, sądził, że jest najlepszy o czym wiele razy mi przypominał, więc spaliłam jego lokal, no a nasza zabójczyni przepołowiła go jak sernik. Według mnie to dobry początek współpracy. Poznaliśmy się lepiej czyż nie…?- powiedziała cynicznie Rot, po czym dodała krzywiąc twarz.- Plus małe nieporozumienie w kwestii partii juan-juany. Ale wszystko zostało załatwione, kiedy ten fiut padł. Masz jeszcze jakieś pytania, czy możemy sobie zaufać?
***
Tiamath przyglądała się całemu mostkowi. Latała trochę na statkach handlowych, choć nie była najlepszą pilotką. Nie tyle z braku talentu, bo szybko się uczyła, ale zwyczajnie nie miała odpowiedniego doświadczenia. Przyjrzała się przełącznikom różnych systemów, komputerowi nawigacyjnemu, który był naprawdę precyzyjny z tego co zdążyła rozeznać kobieta. Uzbrojenie było pół-zautomatyzowane, widocznie dostosowane do samotnego pilota z dużym wspomaganiem celowania. Hipernapęd zdawał się ponadprzeciętny, zoptymalizowany. Timath jednak była ciekawa jakie tajemnice skrywa Pani Kapitan. Spróbowała dostać się do logów i nagrań z kamer. Jednak dostęp był zabezpieczony hasłem. Przez chwilę myślała, że włączy się jakiś alarm, jednak ekran tylko migał na czerwono prosząc o odpowiedni szyfr. Zabraczka zastanowiła się, czy Lyn nie umiała, by jej pomóc w tej kwestii, co skwitowała bladym uśmiechem.
***
Lyn naprawdę chciała się umyć. Była cała spocona i cuchnęła paliwem lotniczym i wonią wystrzałów z blasterów. Widziała jak Lyda rozmawia z Egde’em i kobieta, tylko wskazała jej dostęp do komputera centralnego, który mieścił się w maszynowni. Wokół szumiało wspomnianym wybuchowym reaktorem fuzyjnym, przygaszonymi silnikami a powietrze było zimne przez aktywną pracę systemów chłodzących. Niebieskowłosa zobaczyła prostopadłościan z szeregiem migających lampek. Lyda napisała na nim grubym czarnym markerem “KICIA CPU” więc Lyn nie miała wątpliwości, że trafiła do odpowiedniego miejsca. Wyjęła kabel z swojej cybernetycznej ręki, znalazła port i wpięła się. Po chwili w jej polu widzenia wyświetlił się interfejs danych statku. Wszystko zdawało się w miarę zoptymalizowane i działające w dobrym stanie. Jednak po krótkiej analizie i puszczeniu programów badających Lyn odkryła, że sieć informatyczna statku jest koszmarnie zaśmiecona, pełna plików śmieci. Od czegoś trzeba było zacząć, jeśli w ogóle miała spełnić proście Lydy o ulepszenia.