- Dobrze prawisz, cny niziołku! - poparł drucha. - W wieży wcale nie musi być bezpieczniej. A niektórzy już nie pamiętają, że z rąk kanibali ratowaliśmy Katrinę, ha? - sarknął Bardin, idąc za Zachariaszem. - Jeżeli pozwolimy im żyć, to ktoś inny nie będzie miał szczęścia i nikt go nie uratuje. Pomagając pozbyć się zagrożenia, niektórzy mogliby spłacić dług wdzięczności, tak mi się wydaje... - mruczał jeszcze.