Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2021, 09:47   #259
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Vessa, Zach, Bardin, Galeb

- A idźcie sobie na nich polować! - Warknęła Esme za oddalającą się czwórką. - Gdybym wiedziała, że będę podróżować ze spowalniającymi mnie głupcami, to wolałabym sama udać się do wieży!

Grupa pościgowa nie zwracała już uwagi na to, co mówiła szlachcianka. Zachariasz bez problemu odnalazł ślady krwi na leśnym runie należące do zranionego przez Bardina dzikusa. Doświadczony zwiadowca prowadził po nich jak po nitce do kłębka. A przynajmniej przez pierwsze pięć minut wędrówki, gdyż wychodząc zza kolejnych wysokich krzaków dostrzegli leżący nieopodal ludzki kształt. Zraniony wcześniej przez inżyniera kanibal leżał pod drzewem z podciętym gardłem i szeroko otwartymi oczami patrzącymi w nicość. Najwyraźniej jego towarzysze doszli do wniosku, że spowalniający ich balast nie jest im potrzebny.

Pomimo takiego obrotu spraw, niziołek wciąż był w stanie odnaleźć ślady, których tamci zostawili bardzo wiele, oddalając się szybko w stronę gęstwiny drzew. Przez kolejne dziesięć minut awanturnicy podążali za pozostawionymi tropami zagłębiając się coraz bardziej w ciemniejący i dużo gęstszy las. W końcu doszli za śladami do wysokiej na jakieś dwa metry ściany przeróżnych krzewów. Przedarli się przez nie ostrożnie, a to, co zobaczyli musiało ich zaskoczyć.


W dużej, zalesionej niecce okrytej z każdej strony gęstą roślinnością ujrzeli z trzy tuziny przytulonych do siebie prostych, drewnianych chat krytych strzechą. Na skraju wioski, między krzakami, w których chowali się bohaterowie a łagodnym zejściem do niej rozstawiono straże - kilku mężczyzn z włóczniami ustawionych było co kilka metrów od siebie na planie koła. Wioska żyła własnym, odciętym od reszty świata życiem - między domkami można było ujrzeć półnagie kobiety, biegające dzieci i uzbrojonych mężczyzn. Na oko jakieś sześćdziesiąt głów. Nigdzie nie było widać zbiegłych z pola walki dzikusów, ale bohaterowie wiedzieli, że gdzieś tam muszą być, skoro doprowadzili ich do swojej wioski. Zachariasz i Bardin zauważyli przy okazji coś interesującego, co od razu wskazali pozostałym - w naturalnie wznoszącej się na północnym wschodzie kamiennej ścianie znajdowało się ziejące czernią wejście do jaskini a wokół niego leżały porozrzucane kości - być może ludzkie i należące do zwierząt, ale z tej odległości nie byli w stanie sprecyzować. Sama jaskinia była tak umiejscowiona, że nie dało się do niej zakraść nie zwracając na siebie uwagi kanibali.


Klaus, Felix

- A idźcie sobie na nich polować! - Warknęła Esme za oddalającą się czwórką. - Gdybym wiedziała, że będę podróżować ze spowalniającymi mnie głupcami, to wolałabym sama udać się do wieży!

Nie otrzymując żadnej odpowiedzi, spojrzała na obu mężczyzn.
- Przynajmniej wy macie na tyle rozsądku, by nie uganiać się za jakimiś zidiociałymi kanibalami. - Była wyraźnie poirytowana. - Jeśli tamci nie wrócą w ciągu godziny, ruszamy bez nich.
- Myślę, że to nie będzie dobry pomysł
- powiedziała Katrin. - Nie wiemy, co jeszcze może nas spotkać w drodze do wieży.
- Pytał cię ktoś o zdanie, Katrin?
- Ofuknęła ją Esme a tamta spuściła wzrok. - No właśnie, więc zamilcz i się nie wtrącaj.

Kruczowłosa westchnęła ciężko i wzięła się pod boki słuchając Klausa.
- Nie wiem, co dokładnie mogę tam znaleźć. Może nic, jeśli rabusie albo inne tałatajstwo ograbiło wieżę, a być może odnajdę tam stare księgi należące do mojego przodka, biżuterię, broń? Stare zapiski nic na ten temat nie mówiły, wiem tylko, gdzie tego szukać, gdy już dotrzemy na miejsce. - Odwrócenie uwagi od grupy pościgowej sprawiło, że szlachcianka nieco się uspokoiła. - Co do Katrin, uratowałam ją z ochroniarzami przed gwałtem ze strony bandy rzezimieszków, którzy wcześniej napadli jej wioskę. Postanowiła nie wracać do siebie, bo i nie miała do czego. Prawda, Katrin?
- Prawda
- odparła młoda dziewczyna, jakoś tak bez przekonania, wciąż nie podnosząc wzroku.

- Wampiry w taborach Strigan? A to dobre. - Parsknęła śmiechem na słowa Weghorsta. - Nie wiem gdzie żeś słyszał takie głupoty, drogi panie, ale ja w to nie wierzę. I, jak widać, nie spotkałam żadnego krwiopijcy w ich grupie, bo gdyby tak było, raczej bym tu z wami nie rozmawiała, prawda? - Odrzuciła włosy na plecy. - A może teraz wy powiecie coś o sobie? Skąd jesteście, jakie macie dalsze plany?
Popatrzyła po twarzach Felixa i Klausa, siadając pod jednym z drzew.
 
Quantum jest offline