- I co teraz? - zasępił się Bardin.
- Dużo ich, ale nie to mnie martwi. Co innego zabić wroga, gdy ten cię atakuje, ale kobiety i dzieci... spodziewałem się, że znajdziemy jakąś bandę tych bydlaków obozującą przy ognisku - rozłożył dłonie.
- Ale tak... sam nie wiem, co robić... zostawić ich, to będą nadal napadać, a z dzieci wyrosną tacy sami kanibale... zabić samych mężczyzn? Może by dali sobie radę i wyżyli bez nich, ale może to wyjdzie na to samo, co zabić ich od razu... przydałoby się zakraść i rozeznać. Tyle, że to najlepiej zrobić wieczorem, a znowu co z resztą naszych towarzyszy? Jedno jest pewne, atak frontalny nie wchodzi w grę. Ta jaskinia mnie interesuje. Widać, że to jakieś ich specjalne miejsce.