Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-07-2021, 22:21   #119
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Cytat:
„Twa sprawiedliwość to wieczna sprawiedliwość, a Prawo Twoje jest prawdą ostateczną.”
– ustęp z Błogosławionej Księgi Wszechwidzącego Oka.
Słysząc odpowiedź Madame Evy na pytanie Couryna, Rita odezwała się pewnym głosem.
— Spokojnie, nie dopuścimy do tego — zapewniła. — Nie godzi się pozostawić towarzyszkę, zwłaszcza na żer plugawej bestii. Z łaską Wszechwidzącego Oka zdążymy. Rozmówiłam się wczoraj z Enolą i sądzę, że jej duch nie skruszeje zanadto w niewoli, ani tym bardziej nie ulegnie ona bałamutnym zabiegom tego chłodnego diabła.
Wysłuchawszy odpowiedzi na swoje pierwsze pytanie, siostra zakonna uśmiechnęła się podejrzanie.
— Z łaski swej, na przyszłość oszczędź mi cierpkich pouczeń stara wiedźmo — wygłosiła reprymendę sardonicznym tonem. — Nie ma bowiem głupich pytań. A dobry sędzia umie rozpoznać charakter przesłuchiwanego, przeto wie jak postawić takowe, by nie tylko uzyskać odpowiedź, ale i dowiedzieć się więcej, niźli można by się z pozoru spodziewać.
Ucięła nagle i w chłodnej atmosferze przeszła do tematu tajemniczej księgi od nieumarłego jeźdźca. Pozyskane informacje rzuciły pierwsze światło na naturę woluminu. Białowłosa postanowiła przejrzeć jego wnętrze w czasie gdy czarownica opowiadała historię o dostarczycielu księgi. Nie znalazła jednak wewnątrz żadnej wskazówki, stronice były puste tak samo jak poprzednim razem. Za to zdążyła dostrzec namysł na twarzy wróżbitki, gdy ta dumała nad tym, że to akurat jej drużynie przypadł w udziale ów osobliwy tom.
— Może i byłoby to wielce osobliwe, gdyby nie przywiodła nas tutaj wola samego Stwórcy — stwierdziła jak coś oczywistego. — Nie ma bowiem przypadków. Dla bystrego oka wiernego wyznawcy każdy przejaw istnienia jest przekazem od Nieskończonego Ładu. Kiedy wiernie wypełniamy prawdziwą wolę Najwyższego Arbitra, cały wieloświat sprzysięga się byśmy mogli wykonać powierzone nam zadanie.
Po tej deklaracji na moment zawiesiła głos, by jej słowa mogły dobrze wybrzmieć w głowach niewiernych, po czym zapytała o Irinę. Zaindagowana Madame Eva splotła dłonie i przeszła do odpowiedzi. Marvella jednak nie była usatysfakcjonowana wypowiedzianymi przez nią słowami. Brzmiały bowiem dla niej jak maskowanie własnej ignorancji czczym gdybaniem. Jej zdaniem gdyby Strahd liczył tylko na zabawę, to powinien zaprzestać nękania Iriny, przynajmniej dopóki miał we władaniu nową „zabawkę” – Enolę. A jednak na cmentarzu wciąż zdawał się wielce zainteresowany Kolyanovichówną. Wręcz niepokojąco...

Za to wielce interesująca wydała się Ricie późniejsza wzmianka o innych światach. Żadnej z wymienionych nazw nie kojarzyła, ale zastanawiała się, jakie mogą żyć tam ludy, jakie prawa stanowią i pod jaką nazwą oraz formą wyznaje się jej bóstwo... Wtem usłyszała, jak w jej głowie niespodziewanie odezwał się dudniący i nieludzki w swym tonie głos „Hazlan i Nova Vaasa.”. Na moment skonfundowana członkini siostrzeństwa pomyślała naprędce „Słucham? Mówiłeś coś Ojcze?”, bo choć ucho nie poznawało głosu, to serce wiedziało. Kobieta wyraźnie czuła, do kogo on należał. Powoli słabnący na sile głos odparł jej „Jedno na południu, drugie na wschodzie. Tam znajdziesz swych braci w wierze moja córko. Lecz pierwej zajmij się swym posłannictwem w Barovii. Nie zawiedź boga swego, Prawodawcy.”. Wyraźnie poruszona bitewna zakonnica poczuła, jak z wrażenia uginają się pod nią kolana. Spojrzała ku sklepieniu namiotu, lecz celowała wzrokiem dużo wyżej, ku samemu nieboskłonowi. „Nie zawiodę.” przemówiła w myślach z żelaznym przekonaniem.

W międzyczasie minął czas odpowiedzi na jej ostatnie i Algernona pytanie. Czempionka wiary zabrała głos z dużo bardziej zawziętym wyrazem twarzy, niż wcześniej.
— Zdaje się, że poza samym nieumarłym tyranem to wy najwięcej stracicie na jego śmierci i odejściu mgieł — rzekła twardo. — Macie monopol na handel, a przez to władzę nad losem tutejszego ludu. Możecie też swobodnie przemieszczać się, gdzie wam się żywnie podoba. Tudzież nie wyglądacie na wielce strapionych swoim położeniem. Zaiste, wierzyć wam nie wypada. Raczej jak dotychczas zawierzę swemu bogu i mieczowi.
Miała już dodać „Bywaj” i odejść, ale nagła zmiana w wyrazie twarzy wiedźmy ją poważnie zastanowiła. Zaraz potem Madame Eva wstała od stolika, podeszła do wyjścia i wszystkich wyprosiła. „Co też stara sekutnica dojrzała, że nagle postanowiła nas odprawić?” głowiła się szafirowooka. Bijąc się z myślami, wyszła jako ostatnia, nie wypowiadając jednak słowa pożegnania.


Święta wojowniczka na samym końcu zjawiła się przy ognisku. Nie ulegało wątpliwości, że Samwise zasiadł tam dużo wcześniej niż reszta jej towarzyszy. Widocznie postanowił zawczasu zapoznać się z mieszkańcami koczowiska, co poniekąd nie dziwiło monastyczki pomnej jego chaotycznej aury. Gdy Stanmir postanowił podzielić się ze wszystkimi opowieścią, nie rzekła słowa, tylko nadstawiła uszu, będąc przygotowaną na szereg kłamstw, przeinaczeń i bajarskich upiększeń. „Pozwól nam wpierw wysłuchać, dopiero ocenimy czy jest ciekawa głupcze” przeszło jej tylko przez myśl po zapowiedzi mężczyzny.


Gdy Vistani rozpoczął swą przemowę, twarz wojennej kapłanki z miejsca wykrzywiła się w odrazie „Zaraza! Kolejny pokaz czarciej magii!”. Obserwując z obrzydzeniem pokaz plugawej sztuki, zaciskała pancerną rękawicę na wisiorze z symbolem oka i słuchała uważnie opowieści kierownika taboru. W miarę jak ta zbliżała się ku końcowi, coraz mocniej zdawało się jej, że była to tylko zwykła klechda, pewnie nie raz opowiadana przy ognisku prostaczkom. Mimo to postać księcia z opowieści zdawała się nosić według niej pewne, nieprzypadkowe podobieństwa do Zarovicha. Zwłaszcza interesujące wydało się jej powiązanie Vistanich z owym jegomościem oraz to, że obiecał im ochronę i swobodę poruszania po swej domenie.

Gdy Madame Eva ofuknęła Stanmira i ponagliła jej drużynę do odejścia, Rita powróciła myślami do wyrazu twarzy wiedźmy przed opuszczeniem jej namiotu. Zaczęła się poważnie zastanawiać, czy aby to nie Strahd się kontaktował czarownicą, gdy wchodziła w ten swój dziwny trans.
 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 09-07-2021 o 21:58.
Alex Tyler jest offline