- Czy rzeczywiście potrzeba nam w drużynie obrażalskich panien?
Almena usłyszała przypadkowo słowa jakiejś rozgoryczonej kobiety siedzącej przy stoliku nieopodal i ukradkiem zerknęła na nią.
- Niby taka harda, a broni się jak nastoletnia pannica przed rozdziewiczeniem. Słodkie!
Hm. Nie wiem dlaczego, ale poczułam sympatię do tej kobiety. Spodobał mi się sposób jej bycia, jej ton głosu i to, co powiedziała. W końcu jej słowa są odzwierciedleniem jej myśli i charakteru.
Almena bardzo nie lubiła marudnych i obrażalskich.
- Doprawdy słodkie...
Yhym. Almena uśmiechnęła się mimowolnie. Już ją lubię
Zerkała za dziewczyn, z którą się zderzyłam w drzwiach, i która, prawdę mówiąc, niezbyt milo zareagowała na moje przeprosiny.
Dziewczyna, Yuna, wróciła nagle do knajpy. Podeszła do stolika i chwytając za oparcie krzesła, na którym siedziała ta druga kobieta, obróciła ją twarzą do siebie. Matko silna jak wół!XD
- Jeśli nie znasz mojej aktualnej sytuacji ani mojego stylu życia, to nie wypowiadaj się na mój temat, obdartusie – warknęła, niemal chwytając dziewczynę za szyję.
Ej! OO
Ejejejejej co to za zamieszki, pod okiem praworządnej elfki, hę?!XD
Tamta uderzeniem przedramienia odtrąciła rękę Yuny.
-Doprawdy słodkie... - mruknęła nie zmieniając tonu głosy jakby całe to przedstawienie nie miało miejsca
- HEJ! – Almena nie mogła nie zareagować.
Po prostu nie mogła.
„Jasne, śmiało... – usłyszała w myślach głos swego utraconego kochanka. – Idź, walcz, w imię światła, praworządności, ehe ;3 Wtrąć się w nie swoją walkę, praw im kazania, każ im się przeprosić i pocałować na zgodę!
”
„Nie potrafię inaczej – przyznała w myślach, załamana. – Zawsze... kiedy widzę, że inni tak...”
„Dokąd doprowadziła cię ta droga,hm?;3 To twoje ukochane sprawiedliwe światło? Oddałaś się mu cała, i jak skończyłaś?”
„Ja...?”
„Gdybyś poszła ze mną, bylibyśmy teraz razem – szepnął. – To nie twoja wina. To wina Światła, ż nie ma sprawiedliwości. Ty tego nie naprawisz, ale uwierz w to w końcu.”
- Przestańcie...! – nakazała Almena, spoglądając surowo na Yunę i jej towarzyszkę.
„Nie, ty przestań, proszę. Almena. Przestań.”
Nagle z krzesła przy stoliku wstała kolejna kobieta i stanęła między tamtymi dwoma.
- Boże jesteś niesamowita. Bardzo mi przyjemnie poznać kogoś takiego jak Ty! Alexia - przedstawiła się i zanim podała rękę dziewczynie zdjęła białą jak śnieg rękawiczkę na znak szacunku
Almena zerkała na wszystkie 3 z mieszanymi uczuciami.
„Alexia, tak...?”
„Odejdź. To nie twoja sprawa. Almena. Odejdź. Wiesz, że nie powinnaś. Ot, dwie baby pokłóciły się w knajpie, pewnie poszło o faceta, pewnie obie są spite. Co ma do tego walka o wyższe ideały? To nie twoja sprawa, zajmij się czymś przyjemniejszym”.
„Ale...?”
„Co? Widzisz w nich dobro? Światło? Polubiłaś tę ‘doprawdy słodkie’, zapałałaś sympatią do kogoś słysząc jedynie parę zdań z jej ust? Błagam cię...”
„Może będą mogły mi jakoś pomóc...?”
„Yhy. Wyglądają na bardzo chętne do pomocy, czyż nie?;3”
Almena podeszła do tej siedzącej na krześle, do tej, do której Alexia wyciągnęła rękę.
- A ja jestem Almena – uśmiechnęła się. – Mam nadzieję, że powstrzymacie się od wszczynania zamieszek w karczmie. Wiecie, tak po prostu... nie lubię kiedy walczą ze sobą ci, którzy mogliby żyć w zgodzie
„Piękna mowa...;3”
„zamknij się XD”