Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2021, 11:19   #27
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
- Coś mi się tu nie podoba i to bardzo. Na pewno przechwyciliście wszystkie maski? - Zapytał podejrzliwie krasnolud.
- Nie możemy być niczego pewni - powiedział Tanyr. - Przecież tych masek mogło być więcej. Wszak to nie była pierwsza partia masek, która pojawiła się w okolicy. Musimy wymyślić sposób na sprawdzanie wszystkich podejrzanych.
- Mocniejsze zaklęcia, typu strefa prawdy, lub jakieś hasła, wydarzenia z przeszłości, o których nikt inny nie mógłby wiedzieć a nikt nie pomyślałby, żeby zapytać. To będą musiały być podstawy. - Rzekł krasnolud zastanawiając, nad potencjalnymi konsekwencjami.
- Niestety nic nie słychać. Nie rozumiem, skoro pasek ma jakaś osoba - dodał Zevran.
- Musimy być gotowi na wszystko - podsumowała Tayra.
- Jakie to pasjonujące. Czyżby zło czaiło się w samej świątyni? - Enola nie wytrzymywała z emocji, cały czas ściskając Tanyra za rękę.

Wkrótce okazało się jednak, że określony na oko pomiar nie był idealny. Gdy dotarli pod Świątynię Amiry, lokalizator wskazywał że cel znajdował się jeszcze o dwadzieścia stóp dalej, ale fakt że znajdował się obok świątyni nie mógł być dziełem przypadku. Budynek obok był to dość duży i piętrowy dom wielomieszkaniowy.
- Nie, jeszcze nie, ale to kwestia czasu być może, trzeba się rozeznać w sytuacji w samej świątyni, zwykle wiedzą kto mieszka w okolicznych domach i nie tylko. Natomiast byłoby źle, gdyby ktoś się wdarł w wyższe szeregi. - Zmartwienie Augusta było autentyczne. Mogło się to skończyć schizmą lub rozbiciem całej wiary, zanim ktoś wyłapie sobowtóry.
- To twoje terytorium - zgodził się Zevran.
- Z pewnością pomogą, w tak ważnej sprawie - przyznała Enola.
Wszyscy weszli do świątyni.



Świątynia Amiry wyglądała dość typowo. Główna sala była duża i z wysokim stropem, zdominowana przez jasnoniebieski kolor, z licznymi zdobieniami pokrywającymi kolumny ściany i sufit, oraz dopełniającymi wystroju obrazami w stylizowanych na złoto ramach.
Dokładnie tak jak August zapamiętał z poprzedniego dnia. Oczywiście w pomieszczeniu nie brakowało zarówno wiernych jak i interesantów, jednak w tej chwili widać było, że typowe dla tego miejsca ciche rozmowy i modlitwy, ustąpiły miejsca sprawom organizacyjnym.
- Katering tutaj, na całą długość. Podobno szef Irvine jest w mieście, więc warto się postarać - jeden z kapłanów poinformował dwóch młodszych kolegów, a zaraz potem dostrzegł drużynę. Nie tracąc czasu podszedł bliżej.[/color]
- Witam państwa. Ja... Czy coś się stało? - zagadał do ekipy, spoglądając jednak głównie na Augusta - kolegę kapłana.
Tanyr nie zamierzał nic mówić, pozostawiając rozmowę w rękach Augusta.
Krasnolud chwilę się zastanawiał z której strony ugryźć sprawę i zdecydował się pójść wyżej w szeregach. - Tak, zawsze się coś dzieje, kiedy Młoty Amiry są w pobliżu. Obawiam się, że muszę porozmawiać z Louise, nie praw mi tu o cudach i niemożliwościach, to nasza domena. Po drugie, kto dokładnie mieszka w tamtym budynku? - August zbliżył się do kapłana, mówiąc tylko na tyle głośno, by ten go usłyszał, ale nikt więcej. Miał przeczucie, że znał jeden cel.
- O rany - wyrwało się klerykowi. - Tam? Parę rodzin. Sześć. Sam znam tylko uzdrowicielkę Halinę i jedną gospodynię, ale wiem jeszcze o rzeźniku, handlarzu i o woźnicy - mężczyzna mówił spokojnie, ale tylko do czasu. - Ja naprawdę wyszedłem tylko na dziesięć minut, nie moja wina, była sprawa z pająkami i... Nie musimy chyba mówić o tym Louise? - tłumaczył się.
- Nie mówić mi o czym? - spytała Louise, niespodziewanie dołączając do grona rozmawiających.



- Witam Państwa - powiedziała z uśmiechem, do wszystkich zgromadzonych i z uśmiechem witając ponownie Augusta.
- Szybkich tu macie posłańców, jak błyskawica. - Krasnolud puścił oko najwyższej kapłance. -O jakie pająki chodziło? - Młot Amiry skupił spojrzenie na kleryku na chwilę nim przeniósł spojrzenie ponownie na wkrótce najwyższą kapłankę. -Sprawdziłem te księgi, które wasza świątobliwość zleciła mi wczoraj. Wynikły khem, drobne komplikacje, do omówienia w kilkoro oczu i uszu, najlepiej zaufanych. - August prawie spąsowiał, kiedy używał słowa drobny odnośnie obecnych kłopotów. Ba! Nie wiedział jeszcze nawet, czy Louise nie została zastąpiona przez sobowtóra.
Na wzmiankę o książkach kobieta uśmiechnęła się delikatnie, ewidentnie pamiętając o czym mowa.
- Oczywiście, chodźmy do jednej z pracowni - odpowiedziała uprzejmie Louise, zachowując spokój.

Cała drużyna w towarzystwie przewodniczącej kapłanki i kleryka, udała się do jednego z mniejszych pokojów, sąsiadujących z salą główną. Było to laboratorium alchemiczne, w którym aktualnie nikt nie pracował.
- Ja wszystko wyjaśnię - zaczął kleryk, gdy zamknęli za sobą drzwi.
- Wczoraj po północy przyszedł do świątyni wystraszony człowiek, mówiąc o pająku wielkości ludzkiej głowy - mówił szczerze, choć wyglądał przy tym na zestresowanego. -Interwencja wydawała się konieczna, więc opuściłem świątynię... A rano okazało się, że w krypcie brakuje dwóch ciał - powiedział dość spięty.
- Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu? - spytała Lousie, patrząc na swojego podwładnego.
- Miałem nadzieję, że sam je odnajdę i moje niedopatrzenie pozostanie niewykryte - odpowiedział.
- Już dobrze - odpowiedziała Louise i kleryk odetchnął z ulgą. - Zombie które przywieźliście były zneutralizowane. Same by nie wyszły - zwróciła się do zgromadzonych i zamyśliła się przez chwilę, z pewnością analizując pewne możliwe scenariusze.
- Czy rozpoznałbyś tego człowieka?. - spytał Tanyr. - Musiał być w zmowie z porywaczami ciał. Pająka, oczywiście, nie zobaczyłeś? - upewnił się.
- Człowieka i ciała. Mogą być o wiele ważniejsze niż wam się wydaje. - Dodał August kręcąc głową, podszywanie się pod świeżo zmarłych było aż nazbyt proste.
- To był Roberto, mieszka niedaleko. Ale pająka widziałem, największego w życiu - powiedział kapłan, pokazując dłońmi jakby kulę o średnicy ponad jednej stopy. - Mocą Amiry pokonałem kreaturę, ale musiała być ona magiczna, bo zniknęła nie zostawiając żadnego ciała - powiedział.
- Jak najbardziej wierzymy - zapewnił Zevran, spoglądając na resztę drużyny. Wielki pająk który pokonany znika bez śladu, brzmiał bardzo znajomo. Z tak niespotykanym zjawiskiem mieli do czynienia wczoraj.
Tanyr uśmiechnął się krzywo. Było rzeczą jasną, że mieli do czynienia z magiem, a kleryk po prostu dał się nabrać. Podobnie jak i ów Roberto.
- Rozumiem, natomiast czy byłbyś w stanie rozpoznać te zaginione ciała? Wiadomo do kogo należały? - Tylko tyle jeszcze potrzebował od kleryka, zanim rozmówi się z Louise.
- Tak, brakowało ciał bliźniaków - odpowiedział kleryk, - Starszych mężczyzn, normalnego i zzombiełego - dodał, widząc zagubienie Tayry.
Kleryk ewidentnie nie był wtajemniczony w sprawę z sobowtórami.
- Już dobrze Klaus, interwencja była konieczna. Ale na przyszłość mów o sytuacji, aby można jej było wspólnie zaradzić - Louise zwróciła się do kleryka. Jego obecność nie pozwalała jednak rozmawiać otwarcie i kapłanka zdawała sobie z tego sprawę.
- Zastąp mnie w organizowaniu przygotowań do przemówienia, ja i państwo zajmiemy się tą kwestią - powiedziała, wskazując kapłanowi wyjście z pomieszczenia.
- Oczywiście, dziękuję - odpowiedział uprzejmie kapłan. - Pająka widziałem pod ławkami i stolikami, na drugim krańcu placu - dodał jeszcze spokojnie, zanim wyszedł.

- Ciała zwykle nie znikają z krypty - zapewniła Louise, gdy zostali już sami.
- Domyślam się. Pamiętasz jak poznałem wujka księżnej? - Zapytał, August, mając nadzieję, że kapłanka wspomni o detalu lub dwóch z nieszczęsnego polowania okraszonego nieumarłymi. Wątpił by ktoś podmienił już kapłankę, ale wolał ostrzegać prawdziwą znajomą, a nie potencjalnego emisariusza nekromantów, lub kogokolwiek, kto stał za spiskiem.
- Oczywiście, książe Pier II, podczas polowania zapędził się zbyt głęboko w las, gdzie nadal byli nieumarli - odparła spokojnie Louise. - Chcesz powiedzieć, że mogą wrócić tego typu sytuacje? Że będą w Dolinie miejsca opanowane przez zło? - dodała, teraz już z niepokojem.
- Albo gorzej. Na chwilę obecną, mogę ci powiedzieć tylko tyle, że musisz się strzec idealnych sobowtórów osób, które znasz. Licz się z potencjalnym zamachem na ciebie oraz innych głównych kapłanów obrządków lub koronowanych głów. Oraz podmianą na sobowtóra identycznego we wszystkim, poza wspomnieniami. - Krasnolud zamilkł na chwilę, by zebrać myśli i przygładzić brodę. - Mamy podejrzenie, że jeden ze spiskowców przebywa obecnie w domu tuż przy świątyni. Ciała zniknęły nie bez powodu. Więc jeśli wyda ci się, że zobaczysz znajomą twarz, nie tam gdzie trzeba, lub w dwóch różnych miejscach na raz, to najprawdopodobniej nie będzie przypadek. Zaklęcia wieszczące może by pomogły, ale nie wiem. - August wzruszył ramionami. - Jestem tylko prostym kapłanem, od zbyt dawna skupiającym się na jednym zadaniu. - Jedyne, czego mógł oczekiwać od kapłanki, to ostrożność. Oraz wsparcie w przypadku konieczności przeczesywania okolicznych budynków. - Chciałbyś coś dodać Tanyrze? - Zagadnął kapłan.
- Szczerze mówiąc nie bardzo wiem, jakiej dobrej rady można by udzielić - odpowiedział zapytany. - Unikaj sytuacji sam na sam nawet z najlepiej znaną ci osobą. A od czasu do czasu powspominaj ze znajomymi stare, dobre czasy. A nuż się okaże, że któryś ma dziwne zaniki pamięci.
- Widzę, że sytuacja jest poważna. Ale mimo to nie powinniśmy tracić zaufania do najbliższych, choć oczywiście warto być szczególnie ostrożnym - odpowiedziała kapłanka. - Dziękuję za ostrzeżenia. Będę uważać zarówno na siebie jak i na innych - dodała z lekkim uśmiechem.
- Możesz do nas dołączyć? - spytał Zevran. - Tymczasowo, aby sprawdzić ten budynek obok - wyjaśnił od razu, pamiętając, że mogą werbować pomoc.
- Albo udziel nam Pani błogosławieństwa - dodała Tayra.
- Oh, mogę zrobić jedno i drugie - zaproponowała, zerkając po zgromadzonych.
- Będziemy bardzo wdzięczni - powiedział Tanyr.
- W takim razie bierzmy się za to i ruszajmy, ten dom trzeba sprawdzić. Cała ta układanka mi nie pasuje, jakbym patrzył na nią pod złym kątem przez brudne szkło. - Rzucił August prawdopodobnie powtarzając się.
- Czasami dojście do prawdy wymaga czasu - uspokoiła go kapłanka z delikatnym uśmiechem.
Nie tracąc czasu zabrała się za obdarowanie drużyny błogosławieństwem Amiry. W zależności od boga zsyłającego szczęście, rytuał jego nadania wyglądał nieco inaczej. Sporo zależało od samego kapłana, ale były pewne ustalone normy religijne. Kapłanki Anieli zawsze przy tym całowały, kapłani Mermana zaś polewali wodą... Louise nakładała błogosławieństwo Amiry - bogini magii i wiedzy, i miała swój własny styl.
- Auguście - zaczęła, delikatnie kładąc dłonie na ramionach krasnoluda, - niechaj Amira obdarzy cię mądrością, gdy będziesz jej najbardziej potrzebować - dokończyła z lekkim uśmiechem, a jej dłonie zabłysnęły delikatnym jasnoniebieskim światłem, które ogarnęło jego głowę. Zanim ten zdążył się przygotować, otrzymał dwa skromne pocałunki, po jednym na każdy policzek, które przypieczętowały nadanie mu błogosławieństwa... Od razu poczuł się lepiej, mając świadomość, że jego bogini Amira nad nim czuwa.
Zaraz potem przyszła kolej na każdego z drużyny. Louise powtarzała te same gesty i słowa, z tym samym blaskiem Amiry i pocałunkami. Każdy odczuwał moc otrzymanego błogosławieństwa... Całość zajęła zaledwie parę minut.

W powiększonym składzie, cała ekipa opuściła świątynię i udała się do budynku obok. Pieczę nad wszystkim miał Zevran, który przy pomocy lokalizatora namierzał cel. Jednak w pewnym momencie zauważył, że coś było nie tak.
- Gubi kierunek - powiedział, gdy zatrzymali się w korytarzu domu wielomieszkaniowego.
- Pokaż! - rzuciła Tayra.
- Dwanaście stóp, ale w tym punkcie co krok zmienia kierunek - wyjaśnił Zevran, pokazując kamień.
- Dziwne - Tayra nie zdała testu na inta.
- Myśl trójwymiarowo - zauważył Tanyr, który zdał test na inta.
Zevran przechylił kamień, a wskazywany kierunek padł na dół.
- Piwnica - podsumował Piwny Rycerz.

Novio jako pierwszy stanął przy drzwiach prowadzących do piwnicy, ale nie mógł tam wejść.
-Zamknięte, czy czymś chronione? - Zapytał August cicho, nie będąc pewien powodu przestoju.
Drzwi były zamknięte na umieszczoną wysoko zasuwkę. Z pewnością umieszczono ją tam aby była poza zasięgiem dzieci, ale Novio też nie mógł dać jej rady. Nawet krasnoludowi byłoby ciężko dosięgnąć, ale Tayra nie miała problemu i szybko otworzyła przejście.
Gdy tylko August nacisnął na klamkę i otworzył drzwi na oścież, dało się odczuć dochodzący z piwnicy wyraźny zapach śmierci; odór zgnilizny zmieszany z zapachami krwii i morkej cmentarnej skały.
Nie tracąc czasu ruszyli schodami na dół. Krasnolud szedł pierwszy, z młotem gotowym do działania. Tanyr i dość niespokojny Novio w drugiej linii. Za nimi Louise i Enola, a na tyłach Zevran i Tayra.
- Dwadzieścia stóp, na wprost - wyszeptał Piwny Rycerz.
Szli dalej, schodami do piwnicy, starając się ignorować narastający z każdym krokiem smród... Nagle! W piwnicznej ciemności dało się dostrzec wyraźny kształt postaci.



August zareagował jako pierwszy i nie przebierał w środkach. W mgnieniu oka Młot Amiry ruszył w kierunku czaszki szkieletu... Jednak zamiast gruchotu łamanych kości, dało się słyszeć tylko świst mknącej w powietrzu broni, a iluzja jaką był szkielet zniknęła.
Krasnolud zaklął z cicha, po opowieści z pająkami, mógł się spodziewać jakiejś iluzji. Dobrze, że nie stracił równowagi, mimo solidnego zamachu.
- Ktoś lubi się bawić... - mruknął Tanyr, rozpraszając zaklęcie, którym chciał poczęstować potencjalnego przeciwnika.

Szybko dotarli do głównego pomieszczenia piwnicy i od razu wyjaśniło się skąd bierze się odór śmierci. Na środku znajdowały się zwłoki dwóch mężczyzn, oba starannie rozkrojone, jak po przeprowadzeniu sekcji. Były one nieomal identyczne, z tym że jedne przedstawiały o wiele bardziej zaawansowany stan rozkładu. August nie miał pewności, ale reszta drużyny wiedziała, że znalazły się zagubione ciała - Edmunda i jego sobowtóra...
Tylko, że to nie one ich tu przywiodły!
- Siedem, sześć - odczytywał szeptem Zevran.
- Niemożliwe, to w tym pokoju - wyszeptała stojąca obok niego Tayra.
- To odczytuje prawidłowo, zobacz - odparł Zevran i pokazał kobiecie kamień lokalizujący, z którego w tym czasie dochodziło ciche echo ich własnej rozmowy.
- Mamy pasek - powiedział Tanyr, wskazują wiszący na oparciu fotela przedmiot. - Brak tylko tego, co go tu przyniósł.
Z kamienia lokalizującego odezwało się echo słów czarodzieja, więc Zevran odłączył nasłuch i namierzanie.
-Ktoś mógł rzucić na niego takie samo zaklęcie. Najlepiej będzie go oznaczyć i zamknąć gdzieś. Natomiast mogę rozproszyć magię w tym miejscu, zobaczymy co tu się naprawdę skrywa. Ostatnio spotykacie dużo iluzji. Dajcie znać, jak będziecie gotowi. - Powiedział powoli August.
- To było bardzo specyficzne zaklęcie, a to chyba ten sam pasek który zabrał sierżant - zauważyła Tayra.
- Tak czy inaczej, jeśli August chce odczynić magię to na wszelki wypadek lepiej zabrać stąd nasze magiczne przedmioty - powiedział Zevran, który ekspertem od magii jednak nie był. Z tymi słowami zabrał pasek i ruszył w stronę wyjścia z piwnicy. Tayra też nie chciała przebywać w pomieszczeniu z parą rozkładających się zwłok i także wykorzystała sposobność, aby wrócić na zewnątrz.
- Ten zapach jest okropny - Enola stwierdziła z niezadowoleniem, choć o dziwo sama obecność zwłok zdawała się jej nie przeszkadzać.
August nie lubił zwłok, ale wolał je od nieumarłych. Zabrał się więc do rzucenia rozproszenia magii, możliwe, że kryły się tu jeszcze jakieś inne iluzje lub niespodzianki.
Oczy obecnych w piwnicy osób przyzwyczaiły się już do panującego tam półmroku, a ich uwaga - skupiona dotychczas na stole z rozkrojonymi zwłokami - ogarniała już całe pomieszczenie. Pod bocznymi ścianami stały tam rozległe na całą długość pokoju stare szafy, zaś przy tej na przeciwko wejścia stał pokaźny stojak na wino - obecnie jednak pusty. Oprócz tego była tam też taczka z łopatą i dwiema miotłami, koło od wozu i duża tarcza strzelnicza z drewna i siana.
Drużyna uważała na wszystko, aby wayłapać każdą zmianę w polu widzenia, w momencie gdy August rzucił zaklęcie rozproszenia magii.
Zaklęcie raczej podziałało, aczkolwiek w piwnicy nic się nie zmieniło. Oznaczało to, że nie było tam żadnych zaklęć do rozproszenia i spotkany wcześniej szkielet był jedyną iluzją.
- Amiro daj mi cierpliwość. Chyba nie ma co tu więcej szukać. Ktoś koniecznie chciał zrobić sekcję tym zwłokom. Nie wiem tylko, czy to jedyne o co chodziło porywaczowi ciał, czy nie. - Sapnął zniechęcony krasnolud. Trzeba się było zbierać do wyjścia. Czas uciekał, a oni ganiali za swoim własnym ogonem.
“ Nie jesteście jedynymi, którzy prowadzą dochodzenie i szukają odpowiedzi. Cierpliwości mój Auguście. Pytania, badania i cierpliwość to droga do wiedzy. “ Bogini Amira(!) we własnej osobie(!), odpowiedziała kapłanowi w jego umyśle...

- O, to ciekawe - mruknęła Louise, nachylając się do Enoly. Zanim jednak blondynka w różowej sukni zdołała zapytać o co chodzi, kapłanka się zreflektowała. - A, to tylko muszka. Usiadła na tobie - zbagatelizowała, prostując się.
- Yyy, może faktycznie nie powinniśmy tu tak stać - zasugerowała Enola.
- Słusznie. Ale ciała wypada dyskretnie przenieść do krypty. Panowie, pomożecie mi? - powiedziała Louise, spoglądając po zgromadzonych.
- Oczywiście - odpowiedział Tanyr, rozglądając się po pomieszczeniu. - Załadujemy je na taczkę, czy wymontujemy drzwi z jednej z szaf? - spytał.
- Przepraszam, temu staremu krasnoludowi czasem brakuje cierpliwości. - Powiedział cicho, acz pokornie August. -Taczka będzie najwygodniejsza. I najmniej wzbudzająca podejrzenia, zarzuci się słomę albo cały manekin na wierzch. - August spojrzał na Louise, starając się zorientować, czy ta słyszała reprymendę z góry. Natomiast nie było sensu nad tym się aż tak zastanawiać, tylko zapakować ciała na taczkę, czym też się zajął. Po zwróceniu ciał do krypty był czas na cierpliwość i dalsze dociekanie.
Zachowanie Louise nie wskazywało na to, aby uzyskała osobisty przekaz od bogini, więc to musiało być skierowane wyłącznie do Augusta.

Nie tracąc czasu, oba ciała zapakowano na taczkę. Trzeba było działać przy tym bardzo ostrożnie, gdyż zostały mocno rozkrojone i każde z nich ledwo trzymało się w całości. Z braku tkaniny na wierz położono słomianą tarczę, aby nie wzbudzać paniki i zgorszenia u ludzi na ulicy.
Zaklęcie lewitacji rzucone przez kapłankę było bardzo pomocne podczas transportu taczki po schodach i obeszło się bez komplikacji.

 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem