Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-07-2021, 19:29   #170
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Po może godzinie od przybyciu na statek Imra zdecydowała się zobaczyć jak sobie radzi nowa towarzyszka.
- Jak akomodacja? - zapytała opierając się o ścianę.
- Akomo...co? - Zdziwiła się Suletu.
- Jak się odnajdujesz w kajucie - półelfka wytłumaczyła ze zniechęceniem.
- Nie wiem, gdzie się mogę umyć - Odparła Warpriestess - Albo wysikać - Dodała po chwili wahania, rozglądając po kajucie.
Imra weszła do kajuty i pokazała jej ukrytą w podłodze wannę z wodą.
- A to drugie… do wiaderka i za burtę. Takiego luksusu nie ma niestety.
- Aha - Stwierdziła krótko Suletu, po czym zerknęła na ową wannę i jakieś pokrętła przy niej - A woda zimna? Ciepła? - Spytała… i najpierw ściągnęła pióropusz, a później zaczęła ściągać ubranie z torsu.
- Jaka chcesz. Uch… - półelfka skrzywiła się i wycofała do otwartych drzwi.
- Destiny będzie pilnował twoich drzwi jak go o to poprosisz. Nikt nieproszony nie wejdzie do środka. O ile je zamkniesz…
- Zamkniesz ty? I zrobisz wodę, tak żeby była letnia? - Indianka ściągnęła "tubylcze" szmatki, pod nimi zaś… koszulka kolcza. Pod nią z kolei kilka pasków materiału, owijającego piersi. Ciało miała opalone i umięśnione, pokryte paroma bliznami, zarówno z przodu, jak i z tyłu. Niektóre wyglądały na cięte, inne kłute… albo i po strzałach? Był i jeden ślad po jakiś zębiskach na lewym ramieniu.
Półelfka wpierw otworzyła usta w proteście ale w końcu tylko westchnęła. Zamknęła drzwi i "wyczarowała" letnią wodę zostawiając magię Destiny. Potem oparła się o ścianę poświęcając na poły uwagę samej kapłance.
- Co cię użarło?
Suletu w tym czasie pozbyła się materiału przesłaniającego piersi, po czym splotła na szybko swoje dwa grube warkocze w jeden, jeszcze potężniejszy.
- Krokodyl na bagnach. Wiesz co to krokodyl? - Spytała, po czym pochyliła się nad wanną, i zaczęła przemywać twarz.
- Jakiegoś kiedyś widziałam. Aczkokwiek był to prywatny pupil jednego ze szlachetków. Ciekawe zwierze - przyznała Imra z zamyśleniem w głosie. - Dużo tego u ciebie było?
- Czego dużo było? - Suletu spojrzała na Imrę, nie rozumiejąc pytania.
- Krokodyli. W zasadzie to chciałam zapytać jaki był twój świat nim go zniszczyli.
Suletu zmarszyła brwi. Najwyraźniej nie spodobało jej się owe pytanie.
- Jeden był. Udusiłam go… było zielono. Spokojnie i przyjemnie - Odpowiedziała krótko, po czym wróciła do przemywania twarzy.
Półelfka pokiwała głową.
- Wybacz ciekawość ale zwyczajnie jesteś nowa i do tego jeszcze przeżyłaś coś o czym tylko słyszeliśmy. I przyznam się, że to nie należy do najłatwiejszych do uwierzenia. Cały plan? Wydaje się niemożliwe… a jednak jesteś tu i możesz opowiedzieć. Jak zwałaś swój dom?
- Psulron - Padła krótka odpowiedź, a Suletu zaczęła przemywać wodą i tors, nie spoglądając w stronę Imry. Ta się zamyśliła czy przypadkiem czaszka nie miała czegoś o tym planie. Nie potrafiła sobie na szybko przypomnieć.
- Ciekawa nazwa.
- Czy to jest powód twoich odwiedzin Imro? Wyciągnięcie ode mnie tych informacji? - Warpriestess w końcu na nią spojrzała, i krzywo się uśmiechnęła.
- Mówisz to tak jakby moja ciekawość była niewłaściwa - półelfka uniosła brwi. - Oczywiście, że chce wiedzieć coś więcej. Przyjęliśmy ciebie, nawet jeśli za namową wyroczni, ale nie znamy się. Pytania są całkiem naturalną koleją rzeczy.
- Właśnie próbuję do tego dojść… - Powiedziała Suletu, odpinając pas z toporkami, i odkładając go na bok - Jeśli to nie jedynie przeszpiegi, a chęć poznania się, to chyba jest w porządku?
- A masz coś do ukrycia że przeszpiegi ci pierwsze przychodzą do głowy? - półelfka zapytała z rozbawieniem.
- Nie jestem zbyt… rozmowna… - Odparła Suletu, na moment się uśmiechając, i ściągając buty metodą noga o nogę - …nie lubię dużo kłapać jadaczką - Wzruszyła ramionami.
- Ach, to o to martwić się nie musisz. Kvaser z Wędrowcem nadrabiają za pozostałych - Imra uśmiechnęła się znacząco, na co Suletu kiwnęła głową.
- Skąd macie ten statek? Długo się znacie? - Zadała dwa pytania… ściągając spódniczkę(!). Na szczęście dla Imry, pod spodem miała JESZCZE na sobie czarne majtki. Imra poprostu odwróciła spojrzenie.
- To statek nas znalazł. Em… i w sumie to nie jestem do końca pewna ile czasu minęło. Miesiąc? Chyba tak…
- A co z poprzednią załogą? - Rozległ się cichy plusk wody. Suletu więc weszła do wanny… i pewnie już była kompletnie naga.
Zapanowała chwila ciszy.
- Czemu myślisz, że była poprzednia załoga?
- Skoro statek jest magiczny… i was "znalazł"? No chyba, że się mylę? - Suletu się spokojnie myła - Wędrowiec nic nie mówił, że to jego statek, lub coś podobnego… jest kapitanem, ale nie jesteście jego podwładnym…
- Masz rację, była inna załoga, jeśli wierzyć samemu Destiny i tej rogatej. Ponoć zostali zabici i dlatego statek szukał innych do zarządzania.
- Rozumiem… - Odparła spokojnym tonem Warpriestess, nadal się obmywając - Dużo tu macie też innych ludzi i nie-ludzi. A ty, zdaje się, nawet dwoje osobistych pomagierów? - Rozległ się plusk wody, tak jakby Suletu nagle zwróciła się w stronę Imry - No bo chyba nie… niewolników?
- A gdyby byli to moi niewolnicy? - ton Imry przybrał niemiłego wydźwięku. Jakby warkot się wdarł w jej gardło.
- Wtedy będzie to nasza pierwsza, i ostatnia rozmowa - Stwierdziła spokojnym, choć poważnym tonem Suletu.
- Taka szybka do odrzucenia - Imra pokręciła głową. - Nie są moimi niewolnikami.
- To dobrze… - W tonie Suletu dało się minimalnie jakby wyczuć ulgę - To jak, umyjesz mi plecy, czy uciekasz? - Dodała, i parsknęła śmiechem.
Imra nie zawtórowała. Miała ponurą minę i wyraźnie coś jej ciążyło na myślach. Po chwili powiodła spojrzeniem po Suletu. Podeszła do niej i przykucnęła. Zanurzyła dłonie w wodzie aby zaraz potem obchlapać twarz kapłanki.
- Łups.
- Yhym… "łups"! - Pełna dłoń wody, tym razem posłana w drugą stronę, wylądowała na twarzy Imry. A Suletu się krzywo uśmiechnęła.
Nie czekała długo na odwet. Półelfa przeszła do pełnej ofensywy i nieprzerwanie zaczęła obchlapać kobietę.
- A masz, to za wcześniej! - zawołała triumfalnie.
- Dobra już! Dobra! - Suletu przesłaniała nieco twarz jedną ręką, broniąc się przed wodnymi atakami Imry. W końcu sięgnęła po mydło, po czym wyciągnęła je w stronę wojowniczki.
- To… plecy? - Spytała.
- Plecy, plecy - Imra również otarła wodę z twarzy i zabrała mydło.

***

- Dziękuję za pomoc - Powiedziała Suletu, siedząc w kucki, gdy jej plecy zostały w końcu porządnie umyte.
- Czy będzie niezbyt nie na miejscu, jak spytam, czy są tu jakieś pary? - Wypaliła nagle Warpriestess.
- Eee… z tych co zostaną to nie. Z tego co wiem. Dzieciarnia wraz kilkoma dorosłymi wybyje w Bramie. Czemu pytasz? - półelfka wydawała się lekko zbita z tropu. A Suletu zerknęła na nią mrużąc oczy.
- No… próbuję się dowiedzieć paru rzeczy o was… poznać co i jak… kto… z kim… - Dodała już z całkiem niewinną miną.
Imra wzruszyła ramionami.
- Jak cię interesuje któryś, to działaj. Ale moi podwładni są moi - dodała szybko grożąc palcem.
- A więc jednak? - Suletu parsknęła krótko - Są więc pary… a właściwie trójeczka? - Spojrzała na Imrę z uśmiechem czającym się w kącikach ust.
- Nie do końca… ale powiedziałabym, że to najbliższe określenie.
- Yhym… - Suletu pokiwała potakująco głową - Idąc więc logiką… metalowy człowiek… znaczy się, "Wędrowiec"... to maszyna tak? Pewnie nie chce, nie musi, nie może… Kvaser to za mały… zostaje więc Harran? Co mi możesz o nim powiedzieć? - Spojrzała na Imrę.
Wojowniczka spojrzała na Suletu unosząc białą brew do góry.
- Ja tam nie wiem, nie zaglądałam co mają między nogami. Żadnemu z nich.
Suletu się zaśmiała, kręcąc przecząco głową.
- Czy Harran lubi kobiety? Czy może woli facetów? Nie patrz tak na mnie… ja ostatni raz cztery tygodnie temu, więc… - Suletu znowu się zaśmiała.
- Nie wiem, nie pokazał co mu się podoba. Albo kto.
- Dobrze… to ja bym już wyszła z tej wody, zanim się rozpuszczę… albo zmarszczę jak babinka… - Warpriestess pstryknęła jeszcze zaczepialsko mokrymi palcami po twarzy Imry - No chyba, że mam cię w wodne odmęty wciągnąć? - Przygryzła usta.
Inra prychnęła z rozbawieniem.
- Nie przeszkadzało ci się przy mnie rozbierać, ale wyjść z wody to już tak? Ha.
Pomimo słów wstała i odsunęła od wanny odwracając spojrzenie.
Suletu opuściła więc kąpiel, po czym… tup, tup, i nagle była przy Imrze, i przylgnęła naga do jej pleców, i objęła ją od tyłu obiema rękami za szyję.
- Sama…"ha", pani wstydliwa… - Mruknęła do jej uszka.
Imra aż drgnęła kiedy powietrze musnęło jej ucho.
- Wstydliwa? A może po prostu nagość bez podstawy jest po prostu prostacka i błacha? - powiedziała nie odwracając się nawet.
- Ojej… więc uważasz mnie za prostaczkę… och, dzięęękujęęę… - Suletu naprawdę leciutko dmuchnęła jej w uszko - A z tego co wiem, nawet księżniczki raczej się ubrane nie kąpią. Jesteśmy obie kobietami, jesteśmy same. Ja w takim zachowaniu nie widzę nic dziwnego...

Warpriestess zabrała łapki od Imry, odstąpiła od niej, po czym wróciła do wanny, i zaczęła się tam wycierać.
Półelfka nie odwróciła się wbijając spojrzenie w jeden z kątów kajuty. Nie była pewna czy jest zła czy zaintrygowana. W końcu pokręciła głową.
- Hah - wyklarowała odwracając się do Suletu.
Ta z kolei, nadal naga, i wycierająca się, spojrzała lekko zdziwiona na Imrę.
- Tak? - Spytała Kapłanka.
Imra tylko wykonała niesprecyzowany gest dłońmi jakby jakby wskazując coś w sylwetce Suletu jakby nie potrafiłą powiedziec o co jej chodzi. Warpriestess wzruszyła więc ramionami, po czym w końcu spokojnie się ubrała, nie zakładając jednak pióropusza.
- To co… dziękuję za odwiedziny, i rozmowę? - Spojrzała na Imrę.
Ta się w końcu pozbierała.
- W zasadzie to mam jeszcze jedno pytanie nim mnie wyrzucisz. Skoro twój świat przestał istnieć to który bóg jest ci patronem?
- Ja cię wyrzucam? - Zdziwiła się Suletu - I jest to Obad-Hai, a co?
- Próbuję to zrozumieć - Imra zaczęła się chodzić w te i nazad po kajucie.
- Obad-Hai jest z twojego świata? Czy może po prostu po tym jak uciekłaś poświęciłaś jemu swoje życie? Pytam, bo póki co nie słyszałam o żadnym ze znanych mi bogów z mojego świata.
- Wyznawałam go już wcześniej, i mnie uratował... od tego kataklizmu - Ostatnie słowa Suletu wypowiedziała gorzkim tonem.
Imra spojrzała na kobietę i pokiwała głową.
- Rozumiem. Tyle mi wystarczy.
Odwróciła się aby wyjść z kajuty, ale zatrzymała się przy drzwiach.
- Gdybyś chciała coś wiedzieć to możesz śmiało pytać.

"Wieczór"


Po kolejnej lekcji makijażu dla Zakkary oraz posiłku przyszedł czas na odpoczynek. Imra szybko przyzwyczaiła się do nowego towarzystwa w kajucie. Była jednak jedna rzecz, która jej jeszcze uwierała. Cromharg, który uparcie odmawiał pakowania się do łóżka. On… będąc szlachetnym i honorowym (czyli naiwnym i głupim, wedle kota) barbarzyńcą urządził sobie legowisko w kącie. Zakkarze to nie przeszkadzało. Duergarka, mimo że pochodziła z ludu skupionych na zysku ascetów, szybko nauczyła się doceniać wygody…. a duże łóżko do takich należało.
Tego “wieczoru” półelfka postanowiła coś zrobić z tym faktem. A przynajmniej spróbować. Usiadła na krawędzi łóżka zakładając nogę na nogę opierając się na jednej ręce. Przekrzywiając głowę spojrzała na Cromharga, który znów się układał na swoim legowisku.
- Czemu to robisz? - zapytała używając tego niezadowolonego tonu, z nutą urażenia.
- No… bo… tak należy. Nie wypada mi między niewiastami… obcymi niewiastami legnąć. - przyznał wprost Cromharg. - Nie należycie do mego namiotu.
- A jednak nie miałeś zbyt wiele problemu robić aluzje jak Kvaser się chwalił co potrafi - półelfka pozwoliła sobie na chytry uśmiech.
- To były tylko żarty…- zaśmiał się młodzian i spojrzał na Zakkarę i Imrę. - … nie mogę jednakże nic uczynić wbrew waszej woli i kaprysom. Jestem za was odpowiedzialny, za wasze bezpieczeństwo i samopoczucie.
- Jak miło.- odparła duergarka bez entuzjazmu. Sama sypiała w dwóch przepaskach, biodrowej i piersiowej… resztę ciała odsłaniając bez jakichkolwiek problemów.
- Przecież cię zapraszałam. Skoro cię zapraszałam to chyba znaczy, że jak się położysz obok to nie będziesz robił nic wbrew mej woli, czyż nie? - Imra uniosłą białą brew do góry.
- Na mnie nie zważajcie… co tam sobie planujecie… to sobie róbcie.- mruknęła Zakkara, a Cromharg dodał.- No… ale zapraszałaś mnie do spania, a ja nie wiem czy rano… czy przypadkiem nie wykorzystam okazji wbrew twojej woli. Nie chciałbym cię urazić.
- Teraz to mnie zastanawia co rozumiesz przez wykorzystanie okazji?
- Jeśli mężczyzna legnie z niewiastą w jednym łożu to… mogą się w nim budzić żądze.- zaczął tłumaczyć Cromharg.- Buzujące podczas snu i gdy się rano obudzi… jeszcze nie w pełni świadom sytuacji, ale pełny żądz może chwycić za coś… albo całować.
Imra parsknęła śmiechem głośniej niż zamierzała.
- Tak, tak, oczywiście. Przywaliłabym ci jakbyś się zagalopował. Poza tym nieco samokontroli. Jeśli poranny drągal odbiera ci resztki rozsądku to chyba mam dla ciebie kolejne ćwiczenia poza walką - wyszczerzyła się w drapieżnym uśmiechu.
- Nie boję się ciosu, tylko obrażenia ciebie i tak… minęło trochę… dużo czasu odkąd miałem okazję legnąć z niewiastą. Więc… nie wiem na ile bym…- w jego nieskładną wypowiedź wtrąciła się Zakkara. - Dobrze że jestem duergarką… wy ludzie za dużo przykładacie wagi do tych spraw.
- Mhm… a jaka ciekawska byłaś jak to może być - Imra odkręciła głowę na tyle na ile mogła aby spojrzeć za siebie na duergarkę.
- No… może trochę… bo nie wiem co wy w tym widzicie. Dla nas jest to obowiązek małżeński… O-BO-WIĄ-ZEK.- odparła krasnoludka zerkając przez ramię. - Coś co trzeba…-
Zanim dokończyła Cromharg odwdzięczył się jej wtrąceniem. - Wy duergary macie dużo obowiązków.
Wojowniczka padła tylko na łóżko rechocząc cicho. Musiała minąć dłuższa chwila nim udało jej się uspokoić.
- Huf… no dobrze dość tej przepychanki - podniosła się na nowo aby spojrzeć na jedno i drugie. Gdy tak patrzyła coś się zmieniło w jej spojrzeniu. Myślała, zastanawiała się, a nawet wręcz walczyła ze swoimi przyzwyczajeniami. W końcu wstała i podeszła do Cromharga wyciągając do niego dłoń.
- Chodź - powiedziała stanowczo.
Mężczyzna podniósł się i podał jej dłoń nie bardzo wiedząc co planuje. Dał się jej poprowadzić. Imra podeszła do łóżka wchodząc na nie nie pozwalając barbarzyńcy uciec. Usadowiłą się tak aby być pomiędzy Zakkarą a Cromhargiem. Spojrzała na jedno, potem na drugie.
- Myślę, że powinniśmy złagodzić nieco to napięcie - mruknęła przesuwając wierzchem dłoni po policzku Zakkary kończąc na jej brodzie. Cromhargowi zaś przesunęła włosy za ucho.
- Nie bardzo wiem… co masz na myśli.- stwierdziła duergarka pozwalając na ten dotyk i mrucząc jak dziki kocur. Cromharg nieśmiało musnął udo Imry i cofnął palce po chwili.
- W ogóle - półelfka mruknęła nie wierząc w słowa krasnoludzicy. Potem się nachyliła do niej aby ją pocałować. Potem spojrzała wymownie na Cromharga.
- Chodź.
Znalazła się między młotem a kowadłem. Spoczynek zrobił się bardzo intensywny, choć narzędzia jeszcze nie były odpowiednio “wyprofilowane”. Cromahrg choć miał warunki ogiera, wymagał od Imry odpowiedniego ułożenia pod jej potrzeby. Zakkara była… dziewicą i nie bardzo wiedziała co robić w łożu. Nie straciła cnoty tej nocy, ale z pomocą wojowniczki nauczyła się czemu ludzie tak lubią płodzenie potomków. Pierwsza noc… była więc owocna, choć kolejne wymagać będą nieco doszlifowania.
 
Asderuki jest offline