Daichi
U Shen
Daichi spojrzał na doktor tępo:
- O bogowie… Tak bardzo cieszyłem się, że znalazłem żonę inną od własnej matki, że nie pomyślałem o innym zagrożeniu - że będzie jak mój ojciec! -gapił się w sufit jakby uniwersum dało mu odpowiedź. - A ta historyjka o Pai Sho wypada fatalistycznie. Tak czy tak przegrywasz. Czy utrata duszy to nie to samo co śmierć? Jeśli historyjka miała pocieszać, to marnie. W domu
- Z wszystkich głupich rzeczy jakie kiedykolwiek zrobiłem stwierdzam, że nie mam długów. A przynajmniej dłużnicy są daleko… Ewentualnie wujek Suga się nimi zajął, bo w sumie były z jego winy. I wujek Suga nie jest pamiętliwy... -próbował uspokoić dzieci. Wolał nie dodawać, że po pijanemu (i po kaktusowym soku) zdarzało mu się grywać z resztą Pustynnych Krukołaków w gry hazardowe. Przy jednej pijacko-hazardowej eskapadzie poznali przyszłą żonę Sugi. Powinien do niego zadzwonić… Przydałaby się rozmowa z kimś zaprzyjaźnionym, kto nie jest duchem i nie ocenia człowieka.
- Chodzi o wujka Kuna. Mówiłem, że urodziłem się w Ba Sing Sei?
-Wspomniałeś… -Kohaku przyjęła pozycję obronną z ramionami skrzyżowanymi na piersi.
- Mówił, że nasza rodzina ma wojskowe tradycje?
-Mówił.
-Ale to fajne! - Rin wyszczerzył zęby. -I wiecie, że mama uciekła z domu. Cóż ja też.
-Uciekliście razem, bo dziadek nie zgadzał się na ślub? Romantycznie… - chłopak się zmieszał: - A miała wyjść za wujka Kuna?
-Mam jeszcze starszego brata. Haruichiego.
-To znaczy, że jesteś środkowym dzieckiem?
-Ta…
-Rin, co to ma do rzeczy? -spytała Kohaku.
- Nie wiem… Coś… Podobne środkowe dzieci mają największe szanse na konflikt ze światem. Nie wiem, bo nie mamy środkowego dziecka, ale brat Fuyu- Chicago jest dość nerwowy, może dlatego. A tata nawiał z domu...
-Wracając do mojej rodziny. Nazywają się Zhengowie, od pokoleń służyli w Ba Sing Sei. I tak paru waszych przodków okryło się nawet legendą, ale też zaczęło to przypominać hodowanie najsilniejszych Tkaczy. Najsilniejsi Tkacze zawierający śluby z najsilniejszymi, żeby urodzili się kolejni silni Tkacze.
Jeszcze wasz pradziadek Rindoh był świetnym żołnierzem, ale też dobrym człowiekiem, najgorzej z waszym dziadkiem, a moim ojcem. Nie okrył się chwałą, wojsko traciło na znaczeniu w porównaniu z dyplomacją, a on się trzymał tradycji. Powód jakkolwiek brzmi kończył się na jednym - poddawał mnie i braci morderczemu treningowi. Zero szans na protest bez bicia. Wiecznie się na mnie darł, że nie jestem dostatecznie dobry w porównaniu z przodkami. Cokolwiek robiłem inaczej niż chciał, to wpadał w szał. Lepiej było się od niego trzymać z daleka. W końcu kiedy miałem 16 lat i chciał mi znaleźć narzeczoną z odpowiednim materiałem genetycznym, to uciekłem z domu. Posterunek 9 dni po walce i spotkaniu.
- Czy szkolenie odbędzie się na terenie miasta? -spytał Daichi. Najchętniej by spytał “Dlaczego JA!?”.
- Czy mam włożyć normalny mundur, czy ten na specjalne okazje? - spytał Genda. Szept i jej wyprawa.
- Czy doszło do walki? Daichi uznał, że to głupie pytanie, ale musiał je zadać.
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh
Ostatnio edytowane przez Guren : 08-07-2021 o 23:52.
|