08-07-2021, 21:43
|
#123 |
| post tworzony z shewa Jane miała wielką ochotę opuścić to miejsce. Karty kojarzyły się jej z kuglarzami i oszustami. Coś w tej atmosferze sprawiało, że miała baczenie na swoją sakiewkę i choć Eva powiedziała wiele i choć było to bliskie temu co ich spotykało to... jakoś nie ufała Vistachim. Chyba głównie dlatego iż byli to ludzie jej obcy, a jednak tutejsi. To co dla nich wydawać się mogło zagadką dla Evy mogło być oczywistością, a Jane... nie lubiła takich sytuacji. Pozwoliła towarzyszom porozmawiać z kobietą pilnując by nikt nie doprawił im rękojeści w plecach.
To co się zdarzyło potem, ten cały pokaz nie poprawił jej nastroju. Historia była piękna, jednak... użycie magii. Było w takich zdolnościach coś co złodziejkę niepokoiło. Choć sama potrafiła odrobinę, to jednak cały czas miała dystans do tych co oddawali się sztukom magicznym. Zbyt potężne to były czynności i zbyt obce dla niej. Tym bardziej cieszyła się, że opuszczają obozowisko. Rozmowa z Nico
Gdy opuścili obóz Vistachich Jane zbliżyła się do Nico.
- Coś czuję, że gdy wrócimy do Ismarka czeka cię przesłuchanie. - Złodziejka skinęła w kierunku Rity mówiąc jednak tak cicho by jedynie paladyn mógł ja usłyszeć. - Szła w kapturem na głowie uważnie przyglądając się lasowi wokół nich.
- Zapewne tak będzie. - Paladyn nie miał złudzeń, co do tego, że towarzysze będą oczekiwać wyjaśnień - Nie bardzo mam ochotę o tym opowiadać, ale okoliczności mnie do tego zmuszają. - skrzywił się na sekundę, ale na jego twarz szybko wrócił uśmiech - Nie stanowię dla Was zagrożenia. Być może będę nawet bardziej przydatny dzięki temu, co mnie spotkało.
- Nie uważam się za specjalistkę jak Rita… ale czuję, że raczej dbasz o nasze dobro. A nauczyłam się ufać swoim przeczuciom. - Clapham wzruszyła ramionami. - Ja cię zmuszać do niczego nie będę. Ona… obawiam się, że chętnie by cię nawet torturowała jakby trzeba było.
- Dziękuję. - Nicodemus uśmiechnął się do Jane - Niestety sytuacja wygląda jak wygląda i muszę wyjaśnić o co tak naprawdę chodzi. Podejrzenia Rity są uzasadnione. Nie są słuszne, ale ma prawo mi nie ufać po tym, co usłyszeliście.
- Ona nikomu nie ufa. Nie licząc jej boga oczywiście. - Złodziejka spojrzała z zaciekawieniem na idącego obok paladyna. - A… ty też rozumiesz wilki? Czy też tylko możesz mówić do nich?
- Rozumiem. Nie tylko wilki. Nie mam nad nimi władzy, ale mogę próbować je przekonać, żeby postąpiły zgodnie z moimi życzeniami. - zwięźle wyjaśnił - Możliwe, że ta umiejętność w końcu na coś mi się przyda.
- Jeśli Rita nie uzna że to wystarczający powód by cię torturować czy spalić na stosie. - Jane pozwoliła sobie, na rzadko przez siebie używany, zadziorny uśmiech. - Zawsze byłam ciekawa co siedzi w głowie takiego zwierza.
-Rita bywa uparta, ale w gruncie rzeczy nie jest zła. Dogadamy się. Na pewno. - paladyn wyglądał na pewnego siebie - Nie popełniłem żadnej zbrodni, więc nie mam się czego obawiać. Jeśli towarzysze oczekują, że się przed nimi wytłumaczę to tak zrobię. Cieszy mnie jednak fakt, że ty mnie o to nie prosisz. Dziękuję.
Jane ponownie wzruszyła ramionami.
- Nie wiem jak było w miejscu, z którego pochodzisz, ale mnie… często się zdarzało, że to co dobrzy robili innym krzywdę. Ale oczywiście zawsze w dobrej wierze. - Chwilę szła w milczeniu z poważną miną, w końcu jednak uśmiechnęła się. - Teraz najważniejsze to przetrwać… i chyba spróbować uwolnić Enolę, nie?
- Jeśli chcemy iść do siedziby Strahda to musimy się najpierw przygotować. W tym momencie wątpię, że mielibyśmy jakiekolwiek szanse.
- Skoro my nie mamy szans, to jakie ma Enola? - Jane odwróciła wzrok by ukryć zmartwienie.
- To trudne pytanie. Zakładając, że Madame Eva nas nie okłamała, to nie mamy wiele czasu. Możemy oczywiście spróbować ją wykraść z zamku, ale wątpię, że coś takiego jest wykonalne. - westchnął - Mimo wszystko powinniśmy to rozważyć.
- Nie podoba mi się, że ją tak zostawiamy. - Jane odezwała się po dłuższej chwili. - Ja… jakoś czuję, że równie dobrze ja mogłam być na jej miejscu.
- Może coś wymyślimy. Pewnie dałoby się ją jakoś wykraść. - Paladyn nie wyglądał na przekonanego, ale chciał wierzyć w swoje słowa - Możemy razem spróbować przekonać do tego resztę.
- Niestety nie jestem w tym dobra… - Złodziejka westchnęła ciężko i spojrzała na pozostałych.
- Zobaczymy co uda nam się osiągnąć na tym polu. - uśmiechnął się do Jane - Na razie się tym nie martwmy. Poruszymy ten temat po moim przesłuchaniu.
Jane ponownie podniosła na towarzysza wzrok.
- Nie obawiasz się go? Przysłuchiwałam się waszej rozmowie po zabiciu Doru… to będzie duża ilość czczego i bezsensownego gadania.
- Nie sądzę. Powiem, co mam do powiedzenia w dwóch zdaniach. Nie sądzę, że będzie dużo pytań. - Głos Nicodemusa był dziwnie pozbawiony emocji. Widać było, że nie cieszy go ta perspektywa.
Jane ugryzła się w język i przytaknęła ruchem głowy. |
| |