Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2021, 17:15   #272
Gladin
 
Gladin's Avatar
 
Reputacja: 1 Gladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputacjęGladin ma wspaniałą reputację
Inżynier biegł tak szybko, jak potrafił, podzwaniając nie tylko pancerzem, ale i całym mnóstwem narzędzi, jakie niósł na swym grzbiecie. Można by pomyśleć, że to pędzi cały zbrojny oddział. Jego pobratymiec wysforował się na przód, więc Bardin niewiele się zastanawiał, w którą stronę biec. Podążał za nim. Niezbyt liczył na to, że uda mu się zgubić pogoń. Musiał tylko odciągnąć ich na tyle daleko, by nie otrzymali więcej posiłków. I by kupić czas Zachowi i Vessie. A potem chyba przyjdzie zmierzyć mu się wręcz ze ścigającymi. Muszą tylko znaleźć dobre miejsce do obrony. Najlepiej jakąś jaskinię, gdzie we dwóch będą w stanie blokować przejście. Mimo biegu, intensywnie rozglądał się wokół, by dać znać Galebowi, gdy tylko znajdzie takie miejsce. W końcu jego zmysł obserwacji, tak przydatny dla inżyniera, mógł się na coś przydać.

Chociaż cały czas po głowie mu się kołatało, że pomysł z jabłkiem był jednak bardziej bezpieczny. Nie było jednak co rozpaczać, nad rozlanym mlekiem. Szykowała się walka i to dość nierówna. Ha, gdyby to mógł zobaczyć jego stryj, Bladin!

Po chwili jednak zreflektował się. Kapłan Grimnira nie pozwoliłby i nie pochwalił ucieczki z pola walki. Żadne względy nie zezwalały wyznawcom uciekać. Stryj pewnie rzuciłby się sam w środek wioski i wyrżnął połowę wartowników, nimby się zorientowali.

No trudno, on nie jest ani wojownikiem, ani kapłanem Grimnira. Jakiś inny bóg będzie musiał się uśmiechnąć do niego. Zwrócił więc swe myśli do Morgrima.



- Mamy inżyniera, pani - Klaus musnął wąsa i wskazał na Bardina. - Taka rzeka, to nie problem.

Gladinson tymczasem złożył swój plecak i zaczął rozglądać się wokół po drzewach. Prościej byłoby zbudować most, ale do tego potrzebne byłyby dużo wyższe drzewa. Albo więcej czasu. Albo więcej narzędzi. Niby czasu nie brakowało, mogli sobie tutaj stać i tydzień i budować. Ale tydzień wysłuchiwania tej jędzy? O nie...

Rzeka miała ze trzydzieści metrów, aby przerzucić przez nią drzewo, musiałoby mieć ze czterdzieści i do tego rosnąć blisko brzegu. O ile najwyższe drzewa potrafiły osiągnąć taki wzrost, to w pobliżu akurat żadnego nie było.

Pogwizdując zaczął wydobywać swoje narzędzia, piłę, gwoździe...

- Słuchajcie, ma ktoś linę? Siekierę?


 

Ostatnio edytowane przez Gladin : 14-07-2021 o 21:04.
Gladin jest offline