Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2021, 20:09   #350
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Południe; Nordland; Neues Emskrank; port; tawerna “Pod pełnymi żaglami”, Pirora

Dziedziczka siedząc w tawernie i jadła kolację jednocześnie czytając książeczkę jaką dostała od Kamili van Zee. Nie zwracała uwagi na innych bywalców i trzymała się raczej siebie. No i Juliusa który jej towarzyszył.
Była całkowicie zmęczona i stwierdziła że powinna troszkę poigrać z jej najemnikiem następnym razem.
Czekała aż dziewczyny skończą a ona będzie mogła dopytać o tych łowców i ptaki.

Książeczka to było dobre określenie. Coś wielkości broszurki czy cienkiego brulionu. Ale jednak miało swój urok. Już okładka z raczej nagą kobietą zwiastowała, że nie jest to coś dla dzieci ani grzecznych, dorastających panienek. Jedynie długie, rozpuszczone włosy ratowały okładkę przed ukazaniem całkowitej golizny. A w środku było jeszcze gorzej. Albo ciekawiej. Zależy z jakiej strony na to spojrzeć.

Z oczywistych względów w pierwszej kolejności w oczy wpadały obrazki. Duże, na całą stronę. Tyle, że same strony nie były zbyt wielkie. I na tych obrazkach dominowały nagie lub półnagie kobiety. Co gorsza część z nich była syrenami czyli półzwierzętami i ohydnymi odmieńcami. Zaś wiele z tych scen okazywały je w wymownie dwuznacznych sytuacjach. Już w tym momencie panienka z dobrego domu i bogobojna osoba powinna cisnąć to “dziełko” precz. A najlepiej w ogień i powiedzieć o wszystkim swojemu spowiednikowi. Ale poza obrazkami były też literki.

Jak się Pirora wczytała w te literki to nie wiedziała czy to ktoś wydał te pół obrazkowe dziełko do istniejącej historyjki czy na odwrót. Czy może to powstało od razu jako gotowy projekt. Ale autor czy autorzy nieźle się przyłożyli do tego dzieła. Bo co ciekawe treść sama w sobie nie wydawała się jakaś zdrożna czy zbereźna. Była w stylu romansów i opowieści rycerskich. O tyle nietypowa, że główną postacią nie był żaden rycerz czy bohater tylko kobieta. Do tego jedna z Dzikich Kobiet. Co Pirora nawet nie była pewna czy takie naprawdę istnieją. Istnieli Dzicy Mężczyźni, zwłaszcza bardziej na wschodzie, w Talabeklandzie. Żyli jak jakieś dzikusy i podobno rzeczywiście kiepsko u nich było z ubraniami. Ale Dzikie Kobiety? Niby wiele męskich sekt i zakonów miało swoje żeńskie odpowiedniki ale o Dzikich Kobietach poza jakimiś mitami i legendami czy zwyczajnymi plotkami jakoś się nie słyszało. Niemniej wizerunek nagich czy półnagich dzikusek potrafił działać na wyobraźnie. Zwłaszcza jak wyglądały tak jak tytułowa Talima na obrazkach. Czyli taka co jej niczego nie brakowało i miała wszystko tam gdzie trzeba.

Za to była bardzo bogobojną wyznawczynią Taala który o nią dbał, karmił i ogrzewał. Dlatego nie potrzebowała ubrań. Wydawała się dość naiwną dziewczyną co jest ciekawa świata. I dlatego wędruje przez niego. I w tej historyjce pechowo wpadła do wody, porwała ją mroczna, zimna toń już dzieła Talima żegnała się z życiem, modląc się oczywiście do Taala i powierzając mu swoją duszę gdy jakiś uścisk ją złapał za rękę i usta wpompowały powietrze do jej pełnych piersi. I uchwyt wyciągnął ją z powrotem na powierzchnię. A tam okazało się, że jest już w krainie syren i uratowała ją jedna z nich.

Sama powieść czytała się prawie sama. I nie wydawała się bardziej zdrożna niż zbereźna szanta jaką napisała Nije o swoich piratkach. Ale w połączeniu z obrazkami wychodziło drugie dno. To bardziej mroczne i na pozór ukryte. Jak w pierwszym rozdziale gdy niby pozornie klasyczna scena ratunku głównej postaci w ostatniej chwili z tarapatów została okraszona rysunkiem dwóch, nagich i całujących się pod wodą kobiet. Czy raczej kobiety i syreny. Włosy i bąbelki co prawda zasłaniały te najintymniejsze detale ale jednak obrazek potrafił przemówić do wyobraźni. Same obrazki były nieco schematyczne i proste. Malarka czuła, że sama mogłaby te scenki namalować lepiej. Dokładniej i po swojemu. Z drugiej jednak strony to taki mały formacik tych obrazków i wymóg aby dało się to skopiować w drukarni jednak niósł nieco ograniczeń.

- Jakaś pani tu chyba idzie. - usłyszała obok Juliusa gdy tak siedziała nad tą książeczką. Jak podniosła wzrok ujrzała, że chłopak ma rację. Czarna Jagoda doszła już prawie do ich stołu trzymając po kuflu w każdym ręku i uśmiechała się całkiem przyjaźnie.

- Dobry wieczór panno van Dyke. - przywitała się gdy zatrzymała się przy stole przy jakim siedziała blondynka i mały chłopiec.

- Ach dobry wieczór. Julius poznaj Czarną Jagodę, łowczynie nagrod, miecz do wynajęcia. - Pirora zaintonowała tytułu kobiety z pewnym patosem co wybrzmiało jakby kobieta była bardzo ważna i poważna personą.

- Pani Jagodno. - Julius wstał z miejsca i skłonił się nowej kochance Pirory z uszanowaniem i spojrzał na swoją pracodawczynię. Ta zrobiła mu ruch głowy by ich zostawił i zaraz potem dzieciak zniknął na piętrze. Dziedziczka odłożyła tomik i uśmiechnęła się wskazując miejsce obok siebie.

- Miło cię znowu widzieć. I trafiasz na mnie w ostatniej chwili miałam kończyć kolacje i zniknąć na dzisiaj z życia towarzyskiego. - Powiedziała szczerząc się przyjaźnie do najemniczki.

Sądząc po chłopięcym spojrzeniu jakie Julius rzucił groźnie wyglądającej kobiecie w czarnej brygantynie to chyba wzbudziła jego ciekawość. Ale jednak nie przeciągał struny i zniknął z okolicy gdy dostał takie polecenie od swojej chlebodawczyni. Jagoda miała na tyle taktu albo wyczucia, że zachowała się godnie takiego miana jakimi przedstawiła ją panna van Dyke i zachowała się dumnie jakby była najsławniejszym kondotierem w mieście. Ale nim się odezwała poczekała aż Julius zniknie z widoku.

- Twój chłopak? - zapytała jakby pytała z ciekawości czy jest matką tego smyka jaki właśnie ich zostawił. Sama pozwoliła sobie usiąść obok blondynki zupełnie jak ostatnio gdy siedziały jeszcze na dole w “Kwarcie”. Postawiła przed Pirorą drugi z kufli a jeden zatrzymała dla ciebie.

- Mam nadzieję, że ci będzie smakować. Jak nie to zamówię coś innego. Co tam masz? - zapytała zerkając na odłożony właśnie przez blondynkę tomik.

- Mój narzeczony, wiesz jak to czasem z małżeństwami w wyższych sferach. - Powiedziała półżartem półserio ale szybko się poprawiła widząc minę najemniczki. - Mój chłopak na posyłki, brat mojej służebnej. Przyjmuje wiadomości i interesantów jak mnie nie ma.

- Jest w porządku, nie wybrzydzam nie wiadomo jak w takich kwestiach… - Pirora skomentował a po piciu konkretnego ługu z kufla.

- Nieprzyzwoita książkę z obrazkami. Dostałam ją od bardzo skrytej, nieśmiałej, ułożonej koleżanki z nienaganną pozycją. - Pirora zaśmiała się do siebie i tego skąd to ma. - Może później przeczytam ci parę lepszych kawałków.

- O. Książka z nieprzyzwoitymi obrazkami? A mogę zobaczyć? - Jagoda wydawała się zaintrygowana tym co o książeczce powiedziała koleżanka. Spojrzała z zaciekawieniem na ten tomik jakby próbowała przewiercić wzrokiem co jest w środku.

- I mówisz, że nadal jesteś wolna? I nie masz planów na dzisiejszy wieczór? No popatrz. To jakoś podobnie do mnie. - czarnowłosa najemniczka odwróciła wzrok od niewielkiej książeczki i spojrzała na jej blondwłosą właścicielkę. Jakoś od niechcenia i niby przypadkiem poprawiła jej blond kosmyk znad twarzy przesuwając go gdzieś do tyłu.

- Żadnych planów. Więc mogę sobie pozwolić na małą spontaniczność… - odpowiedziała blondynka podsuwając Jagodzie tomik. - … tylko się nie zgorszy.

- A jak ty byś zaplanowała nie zaplanowany wieczór? Wspólne czytanie? Ciepła kąpiel? A może od razu dasz się naciągnąć na piętro i wykorzystać jak na niektórych obrazkach ? - Pirora powiedziała ciszej prawie, że na ucho owiewając je swoim ciepłym oddechem. .

- O. Tak jak na tych obrazkach? - upewniła się najemniczka która prawie z dziecięcą ciekawością zaczęła przeglądać obrazki. Na pewno było to szybsze niż wczytywanie się w tekst na drugiej stronie. Pokazała na jeden z pierwszych obrazków gdzie Talima wyglądała jakby w najlepsze całowała się pod wodą z syreną. Zaśmiała się z tego ale z ciekawością przewracała kartki dalej.

- No tak, tak, myślę, że to mogłoby się udać. Kąpiel. Zmarzłam na tym cholernym dworze. A potem łóżko. Pasuje ci kolacja ze śniadaniem? - zapytała zerkając z zaciekawieniem na siedzącą obok blondynkę i uśmiechając się do niej wesoło.

- Jestem już w trakcie kolacji ale każe nam coś przynieść do pokoju jakbyśmy zgłodniały w nocy. - Pirora zrobiła gest przywołujący skierowany gdzieś w górę. Chwile poźniej rudy chłopak zjawił się spowrotem koło stolika.

- Poproś Irine by przygotować kąpiel w wielkiej bali i przyjdź po mnie jak będzie gotowa. A jak będe w kąpieli zamów wino i jakiś chleb sery i mięso do mojego pokoju. - Pirora poleciła chłopakowi i dała mu klucz do pokoju by wszystko przygotował z siostrą.

- Właśnie słyszałaś może o Czarnej Talari? Podobno to miecz do wynajęcia jak ty tylko no elfka. Mam znajomą panią nawigator która się za nią rozgląda. Stwierdziłam że może jak to najemniczka to może czasem bywa w kwarcie i o niej tam słyszeli. - Pirora zapytała popijać kolejny łyk z kufla.

- No proszę jaka sprawna organizacja. I dobrze. Nie chce mi się w ten ziąb wracać na ulicę. - Jagodna roześmiała się radośnie i serdecznie widząc jak w parę chwil Pirora jej załatwiła gościnę do białego rano. Musiało to przypaść do gustu czarnowłosej najemniczce. Ale znów nieco wiecej powiedziała gdy mały rudzielec już zniknął z sali i zasięgu głosu.

- A ta twoja nawigator to obawia się o swoje życie czy chce kogoś sprzątnąć? - zapytała już bardziej stonowanym głosem gdy leniwie przewróciła kolejną kartkę książeczki. - Bo zwykle po to się wynajmuję Talarię. Znaczy tak oficjalnie to ona jest jak ja. I większość z nas. Ochroniarzem, najemnikiem, łowcą nagród. Ale każdy wie, że ją się wynajmuje w gardłowej sprawie. Albo jak ty chcesz kogoś albo jak ktoś chce ciebie. - wymownie postukała się w swoje gardło dając znać jakim rodzajem roboty zajmuje się owa elfka.

- I tak, nawet ją raz widziałam. Ale rzadko przychodzi do nas. Znaczy do “Kwarty”. Ładna. No elfka to wiadomo, że ładna. - parsknęła z rozbawieniem i znów przewróciła kilka stron. - Ale jak na człowieka spojrzy to się zimno robi. Jakby serce zamierało. A ona widziała duszę i myśli na wylot. Niektórzy mówią, że to wiedźma. Cholera wie. Ja nie bardzo miała interesu do niej ani z nią to chociaż elfka to jednak jakoś jej nie szukałam. - przyznała, że widocznie uznała ową Talarię za atrakcyjną ale jednak zimna otoczka skutecznie ją zniechęciła do bliższego poznania.

- A ciekawe, że czytasz o syrenach. Modny temat ostatnio. - Jagoda zatrzymała się na kolejnym obrazku. W nim Talima była wzięta w kleszcze między dwie syreny które się nad nią pastwiły wystawiając jej wiarę na próbę. Tak przynajmniej głosił fragment pod obrazkiem. Ale sam obrazek wyglądał raczej jak trójkącik z trzema uczestniczkami gdzie raczej żadnej nie dzieje się krzywda a wręcz przeciwnie.

- U nas dzisiaj ogłosili nagrodę za schwytanie tej syreny. Nie wiem czy słyszałaś. W ostatni Festag z ambony nawet o tym mówili. No i dziś w południe dali u nas list gończy. Chociaż bez takich ładnych obrazków jak tutaj. Kpiny z tego mieliśmy cały dzień. Ale oficjalnie to list wystawił ratusz więc poważna sprawa. Nie wiem czy ktoś to bierze na poważnie. Jakiś dureń wypadł z łódki i zaraz aferę z tego kroją. - pokręciła głową jakby sama nie miała za bardzo wiary w tą całą syrenę bo mówiła o tym z pogardą i dystansem. No ale skoro oglądała takie ładne syreny w akcji to jej się pewnie przypomniało.

- Mhm, ciekawe. Pani nawigator chciałaby tą Talarię poznać z bardziej przyziemnych pobudek. - Malarka musnęła palce najemniczki dając do zrozumienia jakie są to pobudki. - Niemniej z nią to ostatecznie trudno powiedzieć. Powiedzmy, że w ich elfim półświatka krążą pewne plotki które robią tej elfce pewną reputację.

- Czy w związku Z tym listem gończym już jacyś rybacy ubijają swobodę i tuńczyka bo To razem zszyć I przedstawić jako złapana i ubitą syrenę morską? - Pirora zaśmiała się wyobrażając sobie jakich sztuczek mogli się łapać zwykli ludzie by zarobić.

Słysząc to łowczyni nagród roześmiała się serdecznie. Tak bardzo, że aż uderzyła się dłonią w kolano. Ale dłoń nie wróciła jej do góry tylko pozwoliła się pod stołem zsunąć ku udom blondwłosej rozmówczyni. Blat stołu powinien jednak chronić ten gest przed większością, zwłaszcza przypadkowych spojrzeń.

- Dokładnie! Właśnie tak to dzisiaj sobie żartowaliśmy. - przyznała rozbawionym tonem jakby ciesząc się, że i Pirora w lot to wyłapała. - Ale chyba to przewidzieli. Bo kazali przywlec żywą albo świeże truchło. Żadnych tam zmumifikowanych czegoś albo odciętych rybich ogonów. - zaśmiała się już nieco mniej gdy chyba nawet ci w ratuszy zdali sobie sprawę z tego samego co ona i teraz właśnie Pirora i coś postanowili temu zaradzić.

- No i za oszustwa i wyłudzenia to jeszcze karami grożą. Większość z nas myśli, że to wszystko lipa. Pewnie ci w ratuszu chcą uspokoić sytuację, że coś robią. Potrzymają tą nagrodę jakiś czas a jak się nikt nie zgłosi, co jest prawie pewne, to ją odwołają. A potem będa mogli mowić, że coś robili ale żadnej syreny nie ma. - wyjaśniła w dość prozaiczny sposób jakie jest jej zdanie na ten temat.

- No szkoda, nawet trochę. Jakby tam za oknem gdzieś były takie syrenki to ja bym się chętnie z nimi zapoznała bliżej. Chociaż jakbym miała wybrzydzać to bym wolała nie na zewnątrz bo tyłek sobie można w parę chwil odrmozić. Dzisiaj to i tak jeszcze nie było tak najgorzej. - postukała palcem w papier na wizerunek splecionych ze sobą kobiecych ciał i rybich ogonów co się wiły jak wężowe sploty.

- A z tą Talarią no twoja koleżanka to może spróbować u nas popytać. Ale to jak ją lubisz to może ją ostrzeż o niej. Bo nie wiem czy ona wie o kogo by pytała. A ty też chcesz poznać tą Talarię? - trochę chaotycznie ale najemniczka wróciła do tematu elfki poszukiwanej przez inną elfkę.

- Cóż nie ukrywam że zainteresowaliście mnie jej osobą jak tak opowiadacie o niej. Ale powiedzmy, że potrzebny by mi był dobry powód na wynajęcie jej czy poznanie. Skoro nie bywa w “Kwarcie” to powiem szczerze, że nie mam trochę pomysłu gdzie by jej szukać w osobie. - Przyznała blondynka.

- A wracając do tematu syren to jak pójdziemy do mnie pokażę ci mój obraz takiej. Powiesz czy podobny do tego z listu gończego. - postanowiła blondynka popijając kolejny łyk trunku.

- Masz obraz syreny? - zdziwiła się najemniczka jeszcze raz pokazując palcem na wirujące, kobiece ciała w miłosnym uścisku gdzie kobiety z rybimi ogonami stanowiły dwie trzecie obsady. - No ciekawe. Chętnie zobaczę. Jak mamy czas do śniadania to chyba znajdzie się czas i na to. - uśmiechnęła się ściskając mocniej pod stołem udo panny van Dyke. Pozdrowiła ją ruchem kufla w drugiej dłoni i znów przewróciła kilka kartek niewielkiego tomiku.

- Wiesz, to, że ona się nie pokazuje u nas nie znaczy, że nie można się z nią skontaktować. - powiedziała w końcu jakby się te parę chwil ciszy zastanawiała nad sprawą kontaktu z tajemniczą elfką.

- Ale jak ta twoja elfka chcę ją tak poznać towarzysko to nie wiem jak to się skończy. Nie słyszałam by ktoś się nią interesował w ten sposób. - przyznała jakby miała wątpliwości jak Talaria mogłaby zareagować na taki powód kontaktu z nią.

- Cóż to rzeczywiście może być trudne… w sensie nawiązanie kontaktu towarzyskiego. Chyba że posłużę się fortelem... za miastem jest podobno wioska, tam mieszka jeden myśliwy który używa sowę do polowań. Ja ostatnio szukam nowej inspiracji do malowania którą tak sobie wymyśliłam że będą właśnie ptaki drapieżne. Może ta talaria byłaby zainteresowana eskortą mnie do tej wioski w obie strony. A potem mogę jej podziękować za tą pracę zapraszając ją na obiad. Mogę też powiedzieć mojej koleżance gdzie mogłaby zostawić wiadomość z prośbą o spotkanie. - Pirora wymyśliła naprędce odpowiedni plan ale nadal zostawiła sobie furtkę do prostego jak w mordę strzelił rozwiązania.

- Ale zostawmy sobie elfki na później może przy śniadaniu. - Pirora rozchyliłą swoje nogi w zapraszajacym geście. Choć z uwagi na fałdy sukni było to zaproszenie bardziej symboliczne. - Właściwie to chyba mogłabym zapytać czy coś ci upodobało z książeczki i chciałabyś spróbować jakby to smakowało z żywą partnerką. - Pirora mruczała uwodzicielsko i wielce kusząco. Mimo zmęczenia z poprzedniego wieczoru i poranka, jej chęć wrzucanie się znowu w wir rozpusty zaczął dodawać jej animuszu.

- Właściwie zastanawiam się jeszcze nad jedną rzeczą. Normalnie w kąpieli asystuje mi tylko Irina moja bezpośrednia służebna. Ale w tej chwili mam pod opieką jeszcze dwie służki kapitan de la Vegi zastanawiam się czy nie wykorzystać tego momentu by podłapały parę dobrych zachowań i technik jeśl chodzi o pomoc w kąpieli. Oczywiście jeśli ci nie przeszkadza że będzie nam nadskakiwać tyle kobiet dbając o nasze samopoczucie.

- A te twoje służki to jakieś ładne? I umieją zadbać o kobiece potrzeby? - dało się wyczuć, że najemniczka robi się coraz bardziej rozochocona tą całą rozmową i zachowaniem. Zaśmiała się cicho widząc i czując jak gościnne są uda Pirory i nie omieszkała skorzystać z tego zaproszenia. Jej dłoń z lubością zanurzyła się w ten miły podołek. A uda Averlandki i ich zwieńczenie czuło ten dotyk. Chociaż osłabiony przez materiały jakie ich rozdzielały. Może dlatego łowczyni zainteresowana pogłębieniem tematu wysunęła dłoń z tego miejsca i zaczęła bawić się zapięciem sukni próbując je rozpiąć.

- Ale Talaria to raczej nie na takie zwykłe eskorty. Nie sądzę aby była zainteresowana taką wycieczką za miasto. Nie wiem szczerze mówiąc jak ugryźć ten temat. Może te elfki niech jakoś to dogadają się między sobą? - przyznała, że nawet gdyby udało się skontaktować z czarnowłosą elfką to ona sama nie bardzo wie jak tu zacząć kontakty towarzyskie z chłodną najemniczką. Zwłaszcza takie jakimi właśnie same się zabawiały.

- A ta twoja elfka to ona tak tylko z innymi elfkami? - zapytała jakby się jej przypomniało, że Pirora mówiła też o jakiejś swojej elfce.

- No a jak pytasz o te obrazki… - skierowała wzrok na książeczkę jaka wciąż leżała przed nimi. Wolną ręką lenwie przewróciła kilka kartek i szukała kolejnego obrazka. Zatrzymała się na jakimś jaki przedstawiał siedzącą Talimę narysowaną mniej więcej z profilu. Zaś jej stopą zajmowała się jedna z syren a w jej uda nurkowała druga. Może nie tak dosłownie ale tak pewnie by to w rzeczywistości wyglądało podczas łóżkowych harców. To był jeden z końcowych obrazków do jakiego tekstu Pirora jeszcze nie doszła. Ale jak głosił podpis na dole Telima właśnie przekonywała syreny jak dobrze mieć własne nogi.

- Myślisz, że poradziłabyś sobie z czymś takim? - zapytała Jagoda stukając palcem w obrazek.

- Moje służki właśnie nie, ale Benona i Ajnur myślę że mogły być chętne na takie zabawy...i takie zabawy. - mówiąc drugie ‘takie’ Pirora zastukała w rysunek na obrazku. - Choć poznasz je i może zostawisz jakiś rzeczy których nie potrzebujesz w czasie kąpieli w moim pokoju. - blondynka wstała dopijając na raz resztę kufla. I poprowadziła Czarną Jagodę po schodach na gorze skierowała się do piątki i zapukała do drzwi.

- Witam, mam pytanie czy macie siłę by jeszcze Irina pokazała wam jak się używa różnych olejków w kąpieli/ Na pewno będzie to dosyć mile widziane przez panią kapitan jak wróci a akurat tak się składa że mam tutaj znajomą która dzisiaj dołącza do mnie w czasie kąpieli i chętnie pomoże jako “manekin ćwiczebny”. - Przeszła od razu do rzeczy kiedy Benona otworzyła drzwi i przywitała ją.

- Tak, oczywiście. Bardzo chętnie. - Benona odpowiedziała z ciepłym uśmiechem i szybko taksując nową koleżankę i kandydatkę do kąpieli zaciekawionym spojrzeniem. najemniczka zresztą zrewanżowała jej się tym samym.

- I mówisz, że one będą nam towarzyszyć w kąpieli? Moja droga panno van Dyke. Jakbym wiedziała wcześniej, że oferujesz taki szeroki wachrarz usług to bym pewnie zjawiła się tu wcześniej. - roześmiała się Jagoda gdy chyba dziewczęta jakie zastała w pokoju zrobiły na niej równie dobre wrażenie jak ich pani.

- To my już tutaj posprzątałyśmy i zaraz pójdziemy do Iriny na dół, żeby jej pomóc. A jak się panience podoba? - Beno też się uśmiechnęła przyjemnie ale sama złożyła dłonie na swoich biodrach aby zaprezentować właśnie uszytą suknie. Widocznie udało im się ją skończyć zgodnie z planem. Suknia prezentowała się całkiem nieźle. Rudzielec wyglądała w niej jak zgrabna córka jakiegoś sklepikarza, kupca, może bogatego chłopa czy rybaka. I pewnie mało komu by do głowy przyszło, że jest czyjąś niewolnicą. Ajnur z Kerstin kończyły pakowanie i zamiatanie nożyc, nici, ścinków i kawałków materiału w jakich do tej pory pracowały. Ale też zatrzymały się ciekawe opinii Averlandki o efekcie ich zespołowej pracy.

- Udało się wam z tą suknią. To teraz dziewczyny von Drasen i możemy przechodzić już do lekcji etykiety co by odzywki pasowały do nowego wyglądu. - Pirora była bardzo zadowolona z efektu końcowego udało się nadać strojowi większy szyk jak w przypadku pierwszej sukni. Teraz tylko trzeba przekonać je by zaczęły je nosić częściej.

- Kerstin jak skończysz to możesz mieć resztę dnia wolnego. - Powiedziała jeszcze do kolejnej służącej zagarniając Najemniczkę na chwilę do jej pokoju gdzie Julius właśnie zostawiał wino i dwa pucharki.

Zostaw czego nie będzie ci potrzeba i schodzimy na dół - wydała rozkaz do najemniczki i sama zostawiła nieprzyzwoity tomik a wzięłą mała drewnianą szkatułke z zestawem buteleczek.

W łaźni było ciepło, gorąca woda z bali parowała w pomieszczeniu. Irina i dziewczęta przygotowały kąpiel choć jeszcze bez olejków. Pirora podała szkatułke Irnie a ta postawiła ją na razie na bok i zaczęła pomagać swojej szlachciance się rozbierać. Ubrania były porozwieszane na wieszakach albo składane i kładzione w miejscu by ich nie zamoczyły harce. Benona i Ajnur naśladowały te poczynania z najemniczką. Kiedy obie kobiety były nagie służka Pirory podeszła i obejrzała włosy najemniczki po czym podała Benone jeden z flakoników do włosów blondynki został użyty inny. Używając najpierw dłoni a potem grzebyka służki naniosły włosy kobiet pachnącym olejkiem a potem użyły kolejnego by wmasować go w nagą skórę.

Dopiero po tym obie kobiety mogły wejść do wielkiej balii i zanurzyć się w gorącej wodzie. Pirora tłumaczyła co jakiś czas co robi i dlaczego jej nie ma służąca. Jaka jest różnica miedzy rożnymi typami włosów i że różne olejki nadają się lepiej inne gorzej do ich pielęgnacji. Nadmiar olejków ze skory zaczął pływać po wodzie i zapach fiołków oraz bardziej korzenny chyba brzozowy zmieszały się ze sobą wypełniając pomieszczenie. Irina zostawiła w pewnym momencie kobiety i wróciła tylko na chwilę z czystymi płachtami na otarcie oraz z dwoma kielichami zimnego wina które postawiła na podwyższeniu koło bali.

- Jak pierwsze wrażenie? - Zapytała malarka biorąc swój i nastawiając go do stykającej się pozycji czekając aż Czarna Jagoda zrobi to samo.

- Tak, bardzo przyjemnie. Czuję się jakbym była jakąś szlachcianką i miała własną służbę. - Jagoda siedziała zanurzona w gorącej wodzie z miną zadowolonego kota. I łaskawie pozwalała się obsługiwać zwinnym łaziebnym. Usiadła obok Pirory i w jednej dłoni trzymała wręczony puchar z winem a drugą zanurzyła ku udzie blondynki. Podobnie jak to czyniła na dole tylko tutaj suknia nie krępowała im ruchów. Na razie jednak najemniczka cieszyła się tą kąpielą i towarzystwem powstrzymując się od bardziej zdecydowanych działań.

- Benono może Ajnur będzie tak wspaniała i ulży trochę barkom naszego gościa? - Pirora odezwała się do rudowłosej i mrugnęła jej porozumiewawczo. Woda była przezroczysta i obie łaziebne widziały gdzie ręka najemniczki zawędrowała pod taflą wody.

- Ależ oczywiście. - Beno zgodziła się chętnie i zaczęła trochę na migi a trochę słownie tłumaczyć koleżance czego od nich oczekuje ich pani. Pomogło na tyle, że za chwilę ślicznotka z dalekich, wschodnich stepów stanęła za plecami Jagody pochylając się nad nią a jej dłonie spoczęły na barkach i obojczykach najemniczki. Masażystka zaczęła z wprawą dbać o ten detal anatomii swojego gościa a czarnowłosa westchnęła cicho z tej serwowanej przyjemności. Udo Pirory zaś wciąż czuło jak jej podwodna dłoń leniwie przesuwa się w górę i dół zbliżając się coraz bardziej do wnętrza i miejsca zwieńczenia tych ud.

- A panienka sobie czegoś życzy? - widząc, że Ajnur zajęła się górą najemniczki rudowłosa nachyliła się nad siedzącą blondynką, że prawie szeptała jej do ucha zalotnym tonem. Jakby całkiem chętnie była skłonna zająć się takimi życzeniami.

Malarka uśmiechnęła się do siebie i przyłożyła usta do ucha rudzika. - Jeszcze nie ale później może nam się tu zrobić trochę deszczowo… może lepiej zdjąć ubranie które mogłoby się zamoczyć i zostać w poddomkach…- Kończąc liznęła służkę po uchu zapowiadając że ten wieczór też zapowiada się na pełen wrażeń.

- Oczywiście ma panienka całkowitą rację. - Benona okazała się wdzięczną i pojętną służącą. I do tego ucieszoną z takiej perspektywy jaka zaczynała się rysować na ten wieczór jaki się właśnie rozpoczynał. Zrewanżowała się blondynce dyskretnym pocałowaniem w bok jej mokrej szyi korzystając z tego, że jej głowa zasłaniała ją przed wzrokiem najemniczki a i ta była rozproszona na tej ciekawie rozwijającej się sytuacji.

- O. Już się rozbieracie? - zauważyła Jagoda i z zadowoleniem upiła łyk z kielicha. Dostrzegła, że Benona zaczęła zdejmować z siebie wierzchnie ubranie i nie ukrywała, że podoba jej się ten ruch. Oraz to co się spod tego ubrania wyłaniało.

- Tak proszę pani. Nie chcemy pomoczyć i pobrudzić ubrań. A to strasznie mokra robota. - odparła wdzięcznie rozbierająca się rudowłosa trzymając się tej wersji jakiej poleciła jej averlandzka pani.

- No nie powiem, nie powiem Piroro. Ciekawą masz tą obsługę. Bardzo ciekawą. Co jeszcze umieją te twoje dziewczęta? - Jagoda wydawała się w pełni usatysfakcjonowana takim rozwojem sytuacji. Zupełnie jakby została zaproszona na spektakl który odbywał się dla jej satysfakcji. W międzyczasie Benona która już niewiele miała na sobie zastąpiła za jej plecami Ajnur jaka z kolei teraz też starała się przybrać strój bardziej odpowiedni dla łaziebnej.

- Cierpliwie dojdziemy i do tych momentów wieczoru. - Blondynka uśmiechnęła się i zanurkowała pod wodę. No trudno to nazwać nurkowaniem, balia nie była aż tak wielka ale wystarczyły by na zatrzymanym oddechu dziewczyna skubnęła zębami niektore części ciala Jagody. Kiedy się wynurzyła nie przejmując się służkami zaczęła swoje własne zabawy w wodzie.

Trudno jej było ocenić czy najemniczka była kiedyś w podobnej sytuacji ale z minuty na minutę w łaźni rzeczywiście zrobiło się mokro i gorącą w tym innym znaczeniu. Pewnie mniej więcej tak jak to co miały właśnie one można by sobie wyobrazić co może taka wodna nimfa czy serana zrobić ze swoją “ofiarą’. No i oczywiście służki również dołączyły do zabawy choć w bali na raz mogły przebywać góra trzy osoby ale przy pewnej koordynacji i współpracy po wszystkich stronach rotacja przyniosła skutki.

Benona i Ajnur musiały jednak też służyć i osuszyć Pirorę i jej gościa. Pomóc się im ubrać a potem siebie nawzajem. - Cóż myślę że dziewczyny spisały się dzisiaj i zasługują na małą nagrodę. - Pirora powiedziała do swojej najemniczki. - Może zaprosimy je na górę i przeczytałam wam parę stron z tej ciekawej książki którą ci wcześniej pokazywałam?

- O tak, bardzo chętnie. - Czarna po całości przyklepała taki pomysł i po takich wodnych igraszkach wydawała się dziewczyną do rany przyłóż. Kochaną i przyjacielską, wesołą i uśmiechniętą. Dwie tak różne od siebie łaziebne też tryskały radością i po tej zabawie i po takiej propozycji na dzisiejszy wieczór. Trochę to trwało zanim wszystkie cztery się ubrały tak jak do wyjścia i wyszły na korytarz. Wróciły do głównej izby i skierowały się ku schodom na górę gdy podbiegł do nich Julius.

- Tamten pan cię szuka. Ten gruby. - powiedział chłopiec przyciszonym głosem i wskazał w kierunku jednego ze stołów. Mężczyzna był rzeczywiście postawny. Ale jego akurat Pirora poznała już jakiś czas temu. Wujaszek Karl widocznie śledził wzrokiem chłopca bo gdy spojrzała w jego stronę pozdrowił ją delikatnym skinieniem głowy.

- Och faktycznie… idźcie na górę i rozgościć się Ajnur może dokończyć na tobie masaż ja dołączę niebawem. - Pirora powiedziała i puściła kobiety przodem podając Benonie swój klucz a sama podążyła w stronę Karlika. - Wujaszku miło mi cię widzieć, zdrowie dopisuje mam nadzieję. - Van Dake była słodziutka jak miód, dokładnie taka jaką każdy wujek chciałby mieć w rodzinie. Przysiadła się do mężczyzny.

- Witaj córciu. Cieszę się, że cię widzę w dobrym zdrowiu. Chodź ze mną, jeśli możesz. Obiecuję nie zająć ci wiele czasu ale chciałbym ci coś pokazać. - Karlik zachował się za to jak na dobrego wujaszka przystało. Wstał gdy Pirora podeszła do stołu, objął ją serdecznie aż zdawała się topić w jego potężnych ramionach i brzuszysku ale już nie siadał. Wskazał tylko na drzwi wyjściowe z tawerny. - Możesz wziąć mój płaszcz. Ja jak widzisz mam tyle sadła, że ma mnie co grzać. - zaoferował się podając jej swój podbity futrem i wyglądający na drogi płaszcz. Sam za to jowialnie poklepał sie po ogromnym brzuszysku dając znać, że jak na krótko to taki mróz jak na zewnątrz mu nie straszny.

Blondynka przyjęła płaszcz i udała się na zewnątrz. - Och mam nadzieję że nie czekałeś zbyt długo faktycznie Julius nigdy cię nie widział to nie wiedział żeby mi od razu mówić o twoim przybyciu. - Dodała przepraszająco blondynka.

- Nie. Dopiero przyszedłem. Ale nie mogę długo zostać. Mam sprawy do załatwienia. Rodzinne sprawy. - powiedział dając znać, że dziewczyna nie powinna się nim przejmować i nie ma jej nic za złe. Ale w tonie i ruchach dało się wyczuć pewne ponaglenie jakby rzeczywiście czas go gonił. Potem odezwał się już na ciemnej ulicy. Gdy szli we dwoje on w samym kontuszu z szerokim pasem ona w jego płaszczu w którym się topiła ale za to był bardzo ciepły i nie musiała obawiać się mrozu.

- Na początek mam dobre wieści. Starszy postanowił przyjąć cię do rodziny. Więc witamy na pokładzie i gratulacje Piroro. - powiedział zatrzymując się na chwilę i wyciągając dłoń aby ją uściskać. Ale wreszcie uściskał ją całą jakby dopiero co spotkali się w rodzinie po bardzo długiej rozłące.

- Porozmawiałbym z tobą dłużej ale niestety jak mówię czas mnie goni. Mam wazne spotkanie. Większosć z nas ma. Ale Starszy postanowił cię w to jeszcze nie mieszać. Dziś wieczorem powinno być już po wszystkim. - wyjaśnił też dlaczego tak się spieszy. Znów wznowił marsz kierując się ku wylotowi ulicy a ten już otwierał się na czarne wody zatoki i głównego portu.

- Zebrania rodzinne zwykle mamy w Agnestag. O zmierzchu. Jutro. - wyjaśnił nowej kultystce jak tutaj działa ta tajna rodzina.

- Więc na jutro już jesteś zaproszona na to rodzinne spotkanie. Poznasz resztę swojej nowej rodziny. Spotkania są o tam. - wskazał gestem pulchnej dłoni na czarne wody zatoki i przeciwległe wybrzeże. Ale nie bardzo wiadomo było co pokazuje dokładnie.

- Tam jest Wybrzeże Albatrosa. Jak tam dotrzesz idź wzdłuż niego. Sprawdzaj nazwy mijanych statków. Jak dotrzesz do “Starej Adele” to będzie tam. Zapukaj… Właściwie to uderz bo pukania to nie słychać. Albo kopnij w burtę. O w ten sposób. - wyjaśniał jak należy dotrzeć do kryjówki tutejszych kultystów. Zademonstrował też jaki powinna dać sygnał tym stukaniem i, że wtedy ktoś, pewnie taki brodaty kuternoga, powinien wyjść na pokład i zrzucić jej drabinkę. To wejdzie na pokład. Z tego miejsca gdzie teraz stali było widać całe kolejne rzędy burt i las gołych rej i masztów statków to nie bardzo było wiadomo które to jest Wybrzeże Albatrosa i który to statek. Ale Karlik tak mówił jakby uważał, że to jest dość proste do odnalezienia.

- Przyjdź godzinę przed zmierzchem. Starszy chciałby jeszcze z tobą porozmawiać zanim inni się zejdą. Jutro spotkanie będzie trochę później. Czekamy na Łasicę. Aż skończy robotę i przyjdzie do nas. A przed zmierzchem nie skończy. - grubas dokończył to nieco przyspieszone wprowadzenie i teraz czekał jak na to wszystko zareaguje blondynka.

- Ku chwale rodziny zatem. - Skomentowała blondynka skłaniając się lekko w stronę wuja. - Będę na czas. I powodzenia w czymkolwiek dzisiaj uczestniczycie. - Zapewniła mężczyznę i przesłała reszcie rodziny życzenia sukcesu w ich sprawie rodzinnej.

- Bardzo ci dziękuję. Myślę, że w razie kłopotów możesz skontaktować się z Versaną. Bo Łasica to raczej jest w tej chwili trudno osiągalna. - Karlik wydawał się zadowolony z takiej odpowiedzi. Odwrócił się plecami do portu i zaczął powrót do tawerny. Zatrzymał się dopiero przed wejściem do niej.

- Coś byś miała do przekazania Starszemu? Będę się z nim dzisiaj widział. - zapytał jeszcze na koniec tej krótkiej wizyty.

- Tylko serdeczne pozdrowienia i podziękowania ale to może poczekać do jutra. - Blondynka uśmiechnęła się do grubaska i oddała mu kubrak i znikła za drzwiami ciepłej tawerny.
 
Obca jest offline