- Znowu kultyści….no dobrze teraz nie mam żadnych oporów przed zabijaniem kobiet i dzieci..poza tym że ich bóstwo było by pewnie zadowolone z tego obrotu. - Powiedziała Tileanka podchodząc do ołtarza i kopiąc w proporzec z czaszek.
Kiedy Zach dał jej znać o ‘czymś’ Vessa zastanowiła się przez chwilę. - Nie wiem czy dobrze było by iść za tym czymś bez chłopaków. Biorąc pod uwagę z czym mamy do czynienia jeszcze nas może dobrze uszkodzić jakieś zmutowane paskudztwo. - Rozejrzała się jeszcze raz po pomieszczeniu.
- Dobrze nie ma jeńców, uciekamy do reszty. - Zaproponowała Zachowi.