Przyniesione przez "wycieczkowiczów" wieści należały do gatunku nieco niepokojących, na szczęście wyglądało na to, iż plemię dzikusów nie było zbyt liczne, a jego przedstawiciele zrezygnowali z myśli o dopadnięciu tych, co narobili.
Zapewne zrezygnowali. Jeśli byli mściwi, to po ugaszeniu pożaru mogli ruszyć w pościg. Wszak nikt nie mówił, że mścić sie trzeba natychmiast. Z tego też powodu Felix uważał, że im szybciej ruszą w drogę, tym lepiej.
Pościg, jeśli w ogóle jakiś był, nie dopadł ich, za to na drodze do wieży stanęła im rzeka. Nieco zbyt wartka i zbyt głęboka, jak na gust Felixa. W przeciwieństwie do Esme nie chodził ubranie, ale taki proch wody nie lubił, a sam Felix zdecydowanie nie pływał jak ryba.
- Przejdę się w górę rzeki - powiedział, gdy Bardin przedstawił swą propozycję. - Jak wrócę, to pomogę przy budowaniu tej tratwy.
Nie czekając na ewentualne komentarze ruszył na poszukiwania łatwiejszej przeprawy.