Przy stole
Gdy
Siviee rozmawiała z kobietą o zapłacie, do stolika podeszła Elfka.
- Przepraszam – zagadnęła grzecznie blondynkę.
- Mam na imię Almena i poszukuję pomocy w nietypowej sprawie – zaczęła, speszona. – Pewien starzec kazał mi przyjechać do tej karczmy i odnaleźć kobietę o blond włosach, jej brata i jakiegoś mężczyznę. Powiedział, ze zaprowadzą mnie oni do mojego ukochanego, tylko, że... on nie żyje – wydukała z trudem i żalem. – Nie wiem co robić... ja... zrobię wszystko, żeby go odzyskać, jeśli tylko... ktoś mi powie jak...! – ostatnie słowa wycedziła przez zaciśnięte zęby, przeklinając los.
Anna spojrzała na
Almene oczami wielkimi jak talerze, na których leżały resztki jedzenia. Jej niebieskie oczy zabłysły dziwnym blaskiem.
-
Anno?- spytał Alan z równie zdziwioną miną co jego towarzyszka.
Blondynka wpatrywała się w Elfkę osłupiała. Z zamyślenia wyrwały ją słowa
Siviee.
-Wielkie wynagrodzenie, co? Wielki problem, wielka cena. Ile?
Dziewczyna odwróciła się w stronę swojej rozmówczyni. Jej wzrok znów był chłodny.
-
Ile dusza zapragnie.- powiedziała do Pół Elfki po czym znów spojrzała na
Almene-
Pójdź z Nami, Thomas Ci wszystko wytłumaczy...
Do stołu nagle podeszła
Yuna, która zaczęła szarpać się z
Siviee. Po chwili, z chęcią załagodzenia sporu ruszyły dwie Elfki.
-
Boże... Anno, czemu Thomas zawsze wybiera sam? Jeśli one nie pozabijają się w drodze do zamku to będzie sukces...- powiedział załamanym głosem Jonasz, który właśnie podszedł do stołu.
-
Braciszku. Sam wiesz, że Thomas ma nierówno w głowie.- uśmiechnęła się do blondyna, po czym znów zwróciła się do czterech Pań-
Proponuję już wyruszyć.
Anna wstała z gracją i ruszyła w kierunku drzwi. Za nią, jak cień, poszedł jej brat.
-
Alexio, pozwól. - Alan złapał Elfkę za dłoń i wyszedł z nią z lokalu, przepuszczając ją w drzwiach jak na dżentelmena przystało.
Reszta Pań ruszyła za zleceniodawcami.
Yuna raz po raz spoglądała wrogo na
Siviee, którą bardzo to bawiło.
Almena szła na końcu, nie wiedząc co myśleć o tym wszystkim...
Cała grupa wyszła przed karczmę, gdzie na koniach czekali już ich zwierzchnicy. Anna i jej brat siedzieli na pięknych brązowych koniach, zaś Alan dosiadał silnego, czarnego ogiera.
-
Proszę, oto Wasze konie.- wskazała ręką na trzy konie, każdy innej maści -
Czarny zwie sie Zjawa, brązowy Kasztan, biały zaś Lilian, dosiadać je szybko, musimy ruszać. Ty Almeno...- spojrzała na Elfkę
- ...masz swojego konia, to dobrze. [Same opiszcie, jakie wybieracie, ja przyśpieszam ]
Gdy dziewczyny dosiadły wybrane przez siebie wierzchowce cała grupa ruszyła traktem przed siebie. Rudowłosa
Alexia szybko zrównała się z Alanem i zaczęła z nim rozmawiać.
Po godzinie, może dwóch cała grupa dojechała na skraj lasu.
-
Ilekroć tędy jadę nie mogę nacieszyć oka tym widokiem. Doprawdy natura jest piękna- westchnęła cicho Anna.
Po pewnym czasie, podziwiając widoki grupa znalazła się na polance, pięknej polance, która przyciągała swą zielenią. Nieopodal dało się słyszeć jakiś strumyczek, czy też wodospadzik?
Anna i jej brat skręcili na polanę, Alan wraz z
Alexią pokierowali się za nimi.
-
Tu odpoczniemy. Za dwie, trzy godziny ruszamy dalej.- oznajmił Jonasz, przywiązując konia do zwalonego pnia.
Anna wyciągnęła z torb, które przymocowane były do siodła dwa duże koce i rozłożyła je na ziemię. Usiadła na nich jak dama i wykonała zapraszający gest ręką.
Alexia
Alan złapał za rękę dziewczynę i pociągnął za sobą.
-
Chodź, coś Ci pokaże- szepnął do niej.
Po chwili marszu znaleźli się nad brzegiem małego jeziorka, do którego przez mały wodospad spływała pobliska rzeczka.
Alan spojrzał na dziewczynę i zaczął się rozbierać. Po chwili stał już w samych majtkach. Spojrzał Elfce w oczy.
-
Chodź, będzie wspaniale!
Powiedział po czym wszedł do wody po kolana.