Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2021, 11:17   #172
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Księgarnia do której trafił konstrukt, była piękna… marmurowe kolumienki, płaskorzeźby przedstawiające przymioty ciała i ducha. Szlachetna sentecja nad wejściem.

“Prawdziwa nagroda za dobry uczynek, mieści się w samym czynie”

Bardzo… paladyńskie ujęcie. Tutejszy folklor zapewne. Sam przybytek był w środku duży jasny i piękny. Był też pełen ciężkich zwojów do czytania i tylko takich zwojów. Miejscowi widocznie cenili je bardziej niż tradycyjne księgi. Po księgarni kręcił się zaś siwobrody mężczyzna w todze, porządkując swoją kolekcję. Zauważywszy wchodzącego klienta uśmiechnął się do Bezimiennego.
- Witamy w “Natchnionym Słowie.” W czym mogę pomóc?- zapytał.
- Dzień dobry - odparł Wędrowiec, nieco zaskoczony przyjaznym powitaniem - Widzę, że jest tu imponująca kolekcja. W czymś się pan specjalizuje, czy to raczej ogólna?
- Są to traktaty filozoficzne. Różne drogi do oświecenia, różne ścieżki do przebycia by dotrzeć siódmego z niebios. Rozmyślania o naturze dobra, o ścieżkach prawa… wszystko co ważne w życiu.- stwierdził pogodnie właściciel.
- Ścieżki prawa nie były mi dotychczas zbyt bliskie, ale poznanie natury dobra brzmi interesująco. Co poleciłby pan na początek? I czy poza oświeceniem są takie traktujące o odkupieniu?
- Oczywiście! Malacydes o tym ładnie pisze. Jego traktaty ponoć miały moc odkupienia upadłych aniołów. - rzedł ekstatycznie sprzedawca, po uprzednim “współczującym spojrzeniu” gdy Bezimienny przyznał się do nieznajomości ścieżek prawa. Nie zrobiło ono jednak żadnego wrażenia na automatonie.
- Brzmi ...mało prawdopodobnie. Ale i tak jest to intrygujące. Czy mógłbym zobaczyć fragment? Nie mam obecnie funduszy na większe zakupy, więc decyzja nie może być pochopna - w głosie Wędrowca, jak rzadko, dało się usłyszeć jakieś emocje i ciekawość.
- Oczywiście, proszę się nie spieszyć. - odparł ciepło kupiec wskazując nawet ławkę na której mógł usiąść podczas czytania. Automaton usiadł bardzo ostrożnie, by nie zniszczyć mebla, po czym przez kilka minut studiował jeden ze zwojów. Jego treść okazała się dość oczywista i ogólna, brakowało mu tam czegoś, co zachęcało do głębszego zastanowienia się. Mimo to zapamiętał kilka ciekawszych ustępów, po czym oddał traktat.
- A czy znajdę tutaj coś bardziej… konkretnego? Zajmującego?
- Rozważania na temat siedmiu kroków do oświecenia.- zadumał się siwobrody staruszek. - Ale to dla bardziej… zaawansowanych.
- Obejrzę, w najgorszym wypadku zrozumiem, że jeszcze sporo nauki przede mną.
- Ale koniec drogi jest warty.- odparł staruszek podając kolejny zwój. “Rozważania…” były ciekawym tekstem. Po pierwsze anonimowe, po drugie kwieciste, po trzecie pełne aluzji i metafor… po czwarte opierały się na poszczególnych krajobrazach niebios, przez co można ocenić jak z grubsza każda warstwa Celestii wygląda, poza Chronias. Nawet w rozważaniach wspomniano ją tylko jako piękno wypełniające duszę i ostateczny cel istnienia. Automaton przeglądał je przez chwilę z wyraźnym zainteresowaniem, po czym wstał.
- Ile kosztuje kopia “Rozważań”? - zapytał wprost - Nawet jeśli nie w tej chwili, chciałbym się z nimi bliżej zapoznać.
- Pięćdziesiąt za rękopis, dwadzieścia pięć za wersję skróconą. Oczywiście mówimy tu o sztukach srebra. No i darmowo ulotki z złotymi myślami z “Rozważań”.- przedstawił swoją ofertę handlarz.
Wędrowiec zmarszczył lekko brwi, po czym się uśmiechnął.
-W takim razie wezmę pełną wersję i kilka ulotek - powiedział, sięgając do sakiewki, w której miał jeszcze monety zabrane z Eberronu.
- Zaraz to wszystko spakuję. - odparł kupiec wybierając jeden egzemplarz i dorzucając do niego obficie ulotki. Tak z piętnaście chyba. Wszystko to ładnie zapakował z pietyzmem i dokładnością rzadko widzianą u handlarzy.
- Dziękuję - automaton skłonił się, nie do końca dowierzając sytuacji - Myślę, że wrócę tu w przyszłości. Czy są w mieście jakieś księgarnie specjalizujące się w historii planów?
- Nie. Raczej w Doskonałości nie zajmuje się nikt badaniem doczesności, to w końcu bez znaczenia w obliczu wieczności.- wyjaśnił kupiec drapiąc się po brodzie.- Może… w Mechanusie? Tam ponoć są jacyś badacze. Albo w Sigil? Ale nie tu.
- Hm. Rozumiem. Dziękuję za informację - Wędrowiec ukłonił się ponownie, podając kupcowi odliczone monety i biorąc paczkę - Do zobaczenia.
- Udanej lektury. - odpowiedział kupiec na pożegnanie.

Po wyjściu z księgarni Wędrowiec skierował swoje kroki w stronę forum, by posłuchać choć przez chwilę przed udaniem się do karczmy. Po drodze rozglądał się uważnie, starając się zapamiętać jak najwięcej z Doskonałości.

Forum okazało się miejscem takim o jakim mówiła Tanegris. Ławki, podium dla rozmówców… tłumy, może nie za duże ale i tak większe niż można by się było spodziewać. Dwójka adwersarzy, których warsztat był lepszy niż podejście do tematu wstąpienia na wyższe poziomy oświecenia. Argumenty mieli standardowe, a i ich entuzjazm co do rozmowy był taki sobie. Jakby dwóch znajomych pięściarzy po raz kolejny stawało na ringu. Znali swoje ciosy, uniki, przewidywali ruchy przeciwnika, bo znali swoją taktykę nawzajem. Pełno tu było też młodzieńców rozdajacych każdemy pamflety. Nawet złej z natury wojowniczce jaką była Imra… bo jej i Cromhargowi już wciśnięto ich parę. Wędrowiec słuchając dysputy przyjmował wszystkie nowe ulotki, aż uzbierał ich niemały plik. Widząc znajome twarze skinął im głową, nie powstrzymując uśmiechu po usłyszeniu kolejnego "Zła!".
Półelfka spojrzała na Wędrowca. Miała już coś powiedzieć kiedy padło kolejne “Zła” i jej spojrzenie stężało. Przeniosła je na świetlistą kulkę.
- Tak, wszyscy już wiedzą, przeszkadzacie w dyskusji - fuknęła i ku jej zaskoczeniu kulki odleciały.
- Hah… No nie mniej, miałam nadzieję, że na ciebie jeszcze wpadnę. Znalazłeś coś ciekawego dla siebie?
Automaton uniósł zgrabnie zapakowaną paczkę.
-Interesująca lektura na kilka wieczorów. Filozofia stoi tu na dość wysokim poziomie, chociaż ilość tematów jest ograniczona. Czemu nie poprosiłaś ich wcześniej o spokój?
- Prosiliśmy… ale jakoś nic to nie dawało. - wtrącił się Cromharg.
- Pamiętaj, że w mieście dobra trzeba wsmarować komuś kto ma odmienną przynależność w twarz tę różnicę. Nic nowego - dodała Imra siedząc z założonymi rękoma.
- Grozili ci lub źle cię traktowali? - zapytał zaskoczony Wędrowiec.
Imra pokręciła głową.
- Tylko te latarenki krzyczą. Reszta to po prostu litościwe albo pobłażliwe spojrzenia. Nic czego bym nie znała. Nie zmienia to faktu, że jest to irytujące… ale sama tu przyszłam. Wytrzymam. Gdzie kupiłeś te teksty? - kobieta zaczęłą sie intreresować dalej tym co miał Wędrowiec.
- "Natchnione Słowa", kilka ulic stąd - odpowiedział automaton, wskazując kierunek - Nie myślałaś o maskowaniu aury? Przynajmniej system alarmowy da ci spokój.
- Może jakbym miała zostać tu dłużej. Teraz mi niespecjalnie zależy… a też nie do końca spodziewałam się, że będą tutaj takie istoty które będą ogłaszać wszystkim wszem i wobec moją naturę. Nie mniej… co myślisz o tym aby nieco rozruszać tę dyskusję? Nie jest zbyt porywająca - Imra spojrzała z iskrą ciekawości na towarzysza.
- A potrafiłabyś to zrobić bez zakłócania spokoju i przerywania debaty? Bo służby porządkowe tego miasta są pewnie wyjątkowo skuteczne - Wędrowiec spojrzał na nią powątpiewająco.
- Myślisz, że jak zechcemy dołączyć do debaty to nas zakują w kajdany?
Automaton pokręcił głową.
- Nie. Ale nie należysz do najlepiej kontrolujących swoje emocje, i wtrącenie się mogłoby się w końcu tym dla ciebie skończyć - stwierdził dobitnie - Poza tym, masz pojęcie o tematyce tej debaty?
Imra wywróciła oczami.
- Nie ma w tobie za krzty pociągu do przygody. Dyskutują o naturze dobra. Kto inny bardziej stawi im wyzwanie niż osoba, która nie podąża ich drogami? A jak stracę cierpliwość to skończę dyskusję. Poza tym pracuję nieco nad swoimi “nerwami”.
- Sugerujesz, że szewc będzie wyzwaniem dla kowali dyskutujących o hartowaniu stali? Nie mam aż takiego mniemania o sobie, żeby się wtrącać. Dasz radę skończyć tą dyskusję, trzymając ręce przy sobie? Jeśli nie, nie licz na to, że będę wdawał się w konflikt z tutejszymi władzami.
Półelfka prychnęła z niezadowoleniem.
- A to sobie siedź i oglądaj - powiedziała wstając i podchodząc do jednego z młodzieńców aby wypytać go o zasady dołączenia do dyskusji.
Młodzian powiedział, żeby chwilę poczekała po czym ruszył do rozmówców. I po krótkie i cichej rozmowy z nimi wrócił z powrotem do wojowniczki mówiąc. - Proszą na scenę.
Imra posłała Wędrowcowi ostatnie pytające spojrzenie po czym podążyła na dół. Idąc coś się w niej obudziło. Przypomniałą sobie sen z kotem.
- No to zobaczmy dokąd mnie zaprowadzi ta improwizacja - mruknęłą do siebie z narastającą ekscytacją.
To była… rzeź. Znudzeni dotąd mówcy odzyskali energię mierząc się z wojowniczką. Dali jej się wpierw wypowiedzieć, a potem bezlitośnie punktowali błędy w jej argumentach, odwracali jej wypowiedzi na drugą stronę i bez większego problemu odsłaniali słabe strony jej wypowiedzi. Szczególnie jeden z nich, młodszy i bardziej impulsywny, rozbijał w pył kolejne jej próby wykazania swoich racji. Imra… nie miała żadnych szans.
Poziom frustracji jaki Imra osiągnęła pod koniec był przeogromny. Może gdyby wcześniej nie miała rozmów z Wędrowcem i Kvaserem to by wybuchła. Tak to “tylko” iskrzyła się jak żywiołak burzy od ciągłych wyładowań przechodzących po jej skórze. W końcu oznajmiła, że nie ma co dalej toczyć tej potyczki.
- … cóż więcej nic nie powiem, ale mój kolega na widowni znacznie lepiej się posługuje słowem. Trochę nieśmiały to nie chciał zejść. Jestem pewna, że mielibyście więcej rozrywki tocząc dyskusję z nim - Imra wskazała na dotąd rozbawionego Wędrowca bezceremonialnie starając się go wciągnąć w debatę, która jej kompletnie nie wyszła. Była to oczywiście prowokcja podszyta nutą łgania w żywe oczy.
- Nikogo nie możemy zmuszać do dyskusji.- stwierdził jeden z filozofów.
- A zachęcić? - pomimo szeregu porażek Imra nie utrzymać języka za zębami.
- Sama możliwość debaty i wspólnego rozwiązywania tego typu zagadnień jest zachętą i nagrodą samą w sobie.- odparł drugi, starszy filozof.- Nie należy nikogo popędzać, do pewnych kwestii trzeba dojrzeć.
Wędrowiec pokręcił głową z niesmakiem, ale ruszył w stronę rozmówców.
- Zgadzam się. Nie chciałem brać udziału w debacie, nie mając odpowiedniego przygotowania i znajomości tematu. Ledwie zacząłem lekturę "Rozważań na temat siedmiu kroków do oświecenia", więc jedyne co mógłbym zaoferować to inne spojrzenie kogoś z odleglejszej sfery. Jeśli jesteście zainteresowani.
- Ach… ten stary tekst anonimowego anioła.- odparł z uśmiechem jeden z filozofów. - Pamiętam go.
A potem zaczęła się debata i… zdecydowanie nie było łatwo. Wędrowiec musiał sięgać po najbardziej skomplikowane retoryczne sztuczki i wytężać umysł w celu obrony swoich argumentów. Rozmowa bowiem robiła się bardzo gorąca, gdy cała trójka wspinała się na wyżyny swoich talentów. Bezimienny wkrótce zauważył, że… Imra miała fory. Ją mimo wszystko potraktowali łagodniej. On na to liczyć nie mógł, więc tym bardziej cieszył się z tego, że… nie przegrał. Udało się mu pokonać na argumenty młodszego, ale starszy był jak skała… ostatecznie całą debatę można było uznać za remis między nimi.
Automaton był równie zadowolony, co zaskoczony swoim sukcesem. Skłonił się obu mężczyznom z uprzejmością.
- Dziękuję, to było ...niezwykłe doświadczenie. Czy mogę was na koniec poprosić o polecenie kilku pozycji wartych zapoznania się? - miał świadomość, że tym pytaniem pokazał im swoją słabość, ale nie przejmował się tym. I to był błąd z jego strony… lub szczęście, zależy jak na to spojrzeć. Oczywistym było, że każdy z filozofów miał niemal własną bibliotekę propozycji (na czele z własnymi traktami oczywiście), które to Bezimienny koniecznie musiał przeczytać. Został więc zarzucony dziesiątkami tytułów i kolejnymi ulotkami z pamfletami.
Imra siedząca na widowni zastanawiała się w którym momencie zgubiła się w tej debacie. Obecnie miałą wrażenie, że jej umysł zmienił się w gorący bulgoczący wywar. Widząc ilość lektury jaką dostał Wędrowiec westchnęłą.
- No i co ja mu teraz kupię? Chyba wszystko co warte uwagi już dostał - mruknęłą do Cromharga. - Myślisz, że jak powiem, że to był prezent ode mnie to to uzna, co?
- Eeee…- odpowiedział całkiem “elokwetnie” Cromharg równie osłupiały co ona. - Może kapelusz mu kup, albo płaszcz, albo buty? Dobre buty są zawsze przydatne.
Półelfka krytycznie spojrzała jak chodzi Wędrowiec i mlasnęła z niezadowoleniem.
- Wszystko ma magiczne nawet jeśli wygląda jakby się urwał z ulicy. Hm. To może i pomysł, ale najpierw spróbuje czegoś innego.
Imra poczekała na Wędrowca aż ten się wyswobodzić spod nadmiaru ulotek. To zajęło parę chwil - automaton starał się przyjąć wszystko co mu dawano, jednocześnie koncentrując się na zapamiętaniu wszystkich recytowanych tytułów. W końcu musiał zrobić użytek ze świeżo stworzonej torby przechowywania, do której z szacunkiem odłożył stertę papierów.
- Mhm, mhm… - mruczała półelfka samej sobie powtarzając tytuły. KIedy automaton się zbliżył zapytała wprost. - Które z tych tytułów wydają ci się najciekawsze?
- Nie mam pojęcia - przyznał od razu Wędrowiec - Przejrzałem dopiero parę i ten ciekawszy kupiłem. Ale zakładam, że każdy z nich będzie wart przeczytania. I ostrzegałem - dodał, uśmiechając się lekko.
- Tak i zrobiłam to tylko po to abyś ruszył swoje metalowe pośladki. Nie musisz dziękować - chociaż słowa półelfki były bardzo zadufane to coś w jej spojrzeniu mówiło, że to miał być żart.
- Muszę odwiedzić mistrza metalu jeszcze i księgarnię.
- Wyglądało to raczej na wioskowego osiłka z drewnianą pałką wyzywającego sparujących się fechtmistrzów - prychnął Wędrowiec, wciąż w niezłym humorze - Szukasz czegoś konkretnego?
Imra chwilę się zastanawiać.
- A tak, nawet kilku książek. Będziesz się wybierał do karczmy jeszcze, czy wrócisz do księgarni?
- Planowałem iść do karczmy, ale jeśli potrzebujesz porady przy książkach, mogę ci towarzyszyć.
- Nie, nie, nie. Bardzo dobrze, idź znajdę was później - półelfka zbyła Wędrowca pospieszając go nawet drobnymi destami dłoni. Ten wzruszył ramionami.
- Cromharg, przypilnuj jej - rzucił do barbarzyńcy, nie precyzując, czy chodzi o bronienie Imry, czy przed Imrą. Skinął obojgu głową i ruszył w stronę karczmy.
A barbarzyńca skinął głową w bezgłośnej odpowiedzi.
 
Sindarin jest offline