Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2021, 19:42   #74
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Towarzystwo ruszyło więc w dalszą drogę z miasta Hannibal na zachód, autostradą 36. Przez jałowe pola po prawej i lewej autostrady… czasem małe laski. Wszystko było jednak byle jakie, szarawe, opuszczone, zaniedbane, i trochę przygnębiające. Niby była i zieleń, ale nawet ona była jakaś taka wypłowiała. Jazda była długa i nudna.

Pojawiło się w końcu po drodze niejakie Monroe City, przez lornetkę zaobserwowano jednak wybuch w mieście, i trwała tam chyba właśnie strzelanina?? Pojechali dalej, nie ma co sprawdzać, wtrącać się w nie swoje sprawy, ryzykować…

Hunewell to było ledwie osiedle, same ruiny.

W podobnej dziurze, zwanej Lakenan, zauważono z drogi spalony kościół…

Kolejną mieściną była Shelbina… i Bob lekko zwariował. To ponoć stąd pochodził cudowny, starodawny wóz, zwący się Shellby Cobra, czy jakoś tak… ale wszędzie wisiały tablice o skażeniu biologicznym. Cholera.


Pola, pustki, jałowe ziemie, nudy… a paliwo w bakach ubywało… były jeszcze 2 zapasowe kanistry, jeszcze nie było tragicznie, jeszcze…

Clarence. Towarzystwo straciło pół godziny, dowiedziało się jednak, że miejscowi nie mieli paliwa. I tyle. A więc ruszyli w dalszą drogę. Szlag by to trafił.

Macon. Dwa różnego rodzaju znaki gangów, ostrzelane i zabazgrane, nakazywały się nie zatrzymywać każdemu, kto miał zdrowy rozsądek...

Blisko Macon, Bevier. Osiedle-ruina.

Trochę dalej Callao. Przez lornetki znowu było widać spalony kościół… i jedynie rozpadające się domy kolejnego, opuszczonego osiedla.

Trochę więcej lasów… jednak w sumie pustki. Jałowe ziemie, kiedyś pola uprawne, dosyć przygnębiające, monotonne krajobrazy… Brookfield. Wyglądało na nienaruszone, choć nie było widać ludzi. A gdy Bob tak z przeczucia włączył Licznik Geigera, było wiadomo dlaczego. Zamykać okna Forda, odjeżdżać, Mechanik szal na gębę i oczy na gogle, i w nogi.

***

Po długiej jeździe, w końcu i jakieś Chillicothe… gdzie ich powitano kulami ze sztucerów. Nikt nie ucierpiał, a Ford zyskał dwie nowe (i niegroźne dziury). Dalej…

Wreszcie jakieś Hamilton. Ale i wiszące trupy na latarniach. Oj nie, nie będzie powtórki z rozrywki, pojechali dalej.

Cameron. I zjeby na motorach, chcące ich napaść… krótki pościg, ustrzelenie dwóch. Chyba trafili w dziwaczną okolicę.

Trochę więcej lasów, niż pól… Łoś!! Prawdziwy, kurwa, monstrualny, zmutowany łoś, mający ze cztery pieprzone metry wzrostu! Na szczęście przeszedł jedynie bokiem w odległości 50 metrów.

~

Saint Joseph. Dosyć duże miasto, i cywilizacja była, a miejscowi przyjaźni… z paliwem jednak kiepsko.
- “Wojsko zarekwirowało”.
- “Podobnie jak i kilku młodzików w swoje szeregi”
- “Biorą co chcą, fiuty jedne!”

Ekipa odbiła więc trochę na północ, północny-zachód tym razem jadąc autostradą 29. I jakieś czterdzieści kilometrów po opuszczeniu Saint Joseph, jadąc w kierunku Mound City, zauważyli z autostrady coś dziwnego...



Tuż obok autostrady, ledwie może 20-30 metrów, leżało kilka takich pojazdów. Jeden na dachu, drugi na boku, trzeci stał zwyczajnie… wszystkie pięć było jednak zniszczone, podobnie jak dwie wojskowe ciężarówki. Ktoś tu zaatakował nawet z czegoś cięższego żołnierzy, nie kwapiąc się jednak z rabunkiem ich sprzętu?

Masa ciał żołnierzy, jakie zalegały na polach, miała na sobie nadal osprzęt, a przy wielu leżały karabiny… zdecydowanie byli jednak martwi, co można było przez lornetkę zauważyć po urwanych nogach, rękach, wielkich dziurach w ciałach, ptakach dziobiących zwłoki… i bzyczeniu cholernych much, przerywających jako jedyny odgłos panującą w tym miejscu nienaturalną ciszę.

- Paliwo… - Mruknął cicho Bob, wpatrzony w pobojowisko.
- Zaraz się porzygam... - Pisnęła Amy.
- Co ich tak załatwiło? - Szepnęła Oriana.

Jakoś tak wszyscy mówili ściszonym tonem...







***

Komentarze jeszcze dzisiaj.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline