Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2021, 22:01   #75
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ruszyli dalej i zdecydowanie nie była to wycieczka do popularnego ongiś Disneylandu. Tu strzelanina, tam ruiny, potem kolejne. I następne, na dodatek potraktowane bronią biologiczną.
Tu wojna gangów, tam paru wisielców, a gdzie indziej Geiger wprost szalał. Jeśli to tego dorzucić gang motocyklowy i przerośniętego, zmutowanego łosia, to trudno było drogę nazwać usłana różami.
No ale dwie dziury w fordzie i zużycie paru nabojów nie można było nazwać wielkimi stratami.
Gorsze było to, iż nie dało się zdobyć paliwa. Miejscowości, gdzie w miarę przyjaźnie traktowano przyjezdnych, można było policzyć na palcach jednej ręki (a i tak parę palców pozostawało wolnych), a w żadnym z nich nie można było kupić paliwa. Na dodatek w Saint Joseph potwierdziły się wcześniejsze obawy Jamesa, że oszołomy z Kansas City nie trzymają się granic swego miasta, lecz robią sobie bliższe i dalsze wycieczki.
Czy takie spotkanie z wojskowym oddziałem fanatyków wyszłoby komuś na dobre? James nie wiedział, ale miał spore wątpliwości. No i w żadnym wypadku nie miał zamiaru przekonywać się o tym na własnej skórze.
Po krótkich konsultacjach z mapą James usiłował dowiedzieć się czegoś o Omaha, lub miejscowościach leżących po drodze do tego miasta, lecz "tubylcy" nie mieli zbyt dobrego zdania o tamtejszych mieszkańcach.
- W Omaha zawsze żyli bogacze - usłyszał James. - Teraz dalej tam paru jest. Paliwo powinni mieć... ale mają i wielu swoich bodygardów, ciężko się z nimi robi interesy.
Brzmiało to średnio optymistycznie, ale dawało pewną nadzieję.

Wystarczyła godzina podróży by przekonać się, że wojsko podróżuje silnymi oddziałami... i że ta siła wystarcza, by zastraszać mieszkańców miast, ale jest zbyt słaba w obliczu czegoś naprawdę groźnego.
James nie potrafił sobie wyobrazić, kto lub co mogło dokonać takiego spustoszenia. Horda demonów? Oddział aniołów? Stado prehistorycznych jaszczurów? Nie, to ostatnie odpadało...
Na pobojowisku zostało dużo różnego dobra, ale James najchętniej pojechałby dalej. Ale Bob miał rację...

- Zamknij oczy, Amy - polecił nastolatce. - A jak chcesz rzygać, to otwórz tamte drzwi i wystaw głowę.
- Bob, weź dwa kanistry i idziemy - powiedział, wysiadając z forda ze sztucerem w dłoni. - Klara, Lucas, obserwujcie okolicę.

Istniała szansa, że w zbiornikach zostało jakieś paliwo. Istniała też szansa, że w samochodach będą zapasowe kanistry. No a przy odrobinie szczęścia mogli zebrać z pola bitwy parę garści nabojów, a może i jeszcze coś przydatnego.
Gdyby zaś się okazało, że pobojowisko jest bezpieczne, mogliby tam podjechać samochodem i zabrać na pakę nieco dobra na handel.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 21-07-2021 o 22:12.
Kerm jest offline