Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2021, 15:01   #176
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Kopniakiem odpalił silnik. Rozpacz mieszała się z desperacją. Co za diablo zmarnował mu życie. Kto za tym stoi? Co za tym stoi? Jak dlaczego? Hector już nie myślał racjonalnie. Ruszył przez siebie. Do Pittsburgha. Musi tam dojechać, musi.

Cała okolica w ciepły dzień prezentowała się o wiele lepiej. Przez te kilka dni niemal zapomniał jak wygląda słońce. Droga była w kiepskim stanie, ale przejezdna. Była rzadko używana, miejscami motocykl tańczył w naniesionym deszczem piachu, szczególnie jadąc pod górę. Szmatą okręcona zakrwawiona głowa, karabin (nadal Springfield, powtarzalny kałach został w skrytce gdzieś tam) przewieszony przez plecy, zdobyczny motocykl z wypchanymi sakwami, zdobyczny pas i kabura od rewolweru, ze zdobycznym pistoletem, w kieszeniach zdobyczne drobiazgi tamtego motocyklisty ze stacji.

W oczach desperacja.

Miał przed sobą drogę, którą musiał jechać, po bokach las. Slalom, omijając leżące gałęzie i dziury, parł naprzód. Musiał jechać, w Caligine nic go już nie trzymało. Nie wiedział ile jechał, od rany, stresu i zmęczenia coraz bardziej bolała go głowa, już przez oczami latały mu mroczki. Musiał dojechać, musiał.

Stary asfalt momentalnie się urwał, nawierzchnię zastąpiło jakieś kruszywo, droga prowadziła w dół. Resztką świadomości zarejestrował że przejechał przez tory kolejowe. Potem znowu w górę, widział zardzewiałe stalowe belki i kratownice. Był na moście. Ostrożnie jechał cały czas do przodu, pod nim płynęła rzeka, ale ledwo to zarejestrował. Przed nim majaczyły jakieś budynki. Miasto? Tabliczkę "Avonmore" ledwo co zarejestrował. Po prostu jechał, Panienka z Guadelupe musiała go prowadzić, bo w pewnym momencie skręcił, nie bardzo będąc tego świadomym. Z ostatnich metrów mógł przypomnieć sobie tylko przebłyski pomieszane z ciemnością.

Ulica, inne pojazdy. Duży budynek z piaskowej cegły. Idzie. Drzwi, ciemne wnętrze. Inni ludzie. bar. Czy zamknąłem drzwi? Bar, lada, barman.
-Który mamy rok?! - Hector prawie przestraszył się swojego głosu, oparty o starą drewnianą ladę.
-Pięćdziesiąty, a który ma być?
Monter zdążył jeszcze się uśmiechnąć, kiedy świat zawirował wokół niego i zniknął w niebycie.

Koniec sesji "Caligine"
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline