Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2021, 07:08   #171
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ulice Caligine, 5-8 marca 2050

Napięcie targające nerwami Hectora było tak ogromne, że kiedy powietrzem wstrząsnął huk wystrzału, Nowojorczyk omal nie zemdlał z wrażenia. Na dźwięk słów przywódcy lokalsów monter podniósł jeszcze wyżej swoje ręce, zaczął stawiać wolniejsze kroki, aby w jakiś sposób nie sprowokować Tylera do zmiany zdania.

- Tylko bez nerwów - rzucił pojednawczym tonem - Nikomu z was nie zrobiłem krzywdy, prawda? Zatrzymajcie sobie moje auto i tamten motocykl jako rekompensatę.

Garcia chciał jeszcze dodać, że nie będzie sobie rościł praw do oddanego miejscowym sprzętu, ale pośpiesznie ugryzł się w język - kto wie, czy usłyszawszy taką deklarację ludzie Tylera nie zechcieliby go prewencyjnie zastrzelić tylko po to, by mieć sto procent pewności, że nie będzie chciał odzyskać własności?

Ominąwszy grupę uzbrojonych osadników szerokim łukiem, Latynos oddalił się we wskazanym przez Tylera kierunku, wciąż czujnie rozglądając się na boki w poszukiwaniu ostatniego motocyklisty.


Drogi MG, Hector przyjmuje do wiadomości, że tę dzienną rozgrywkę już przegrał. Tym samym uda, że opuszcza Caligine, aby ukryć się na stacji benzynowej i tam przeczekać do resetu (oczywiście z zachowaniem wszelkich środków bezpieczeństwa, paranoja Hectora wydaje się sięgać szczytów).

 
Ketharian jest offline  
Stary 10-07-2021, 22:34   #172
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Ruszył przed siebie. Wystarczy że odejdzie wystarczająco daleko, a wtedy spróbuje już poza zabudowaniami prześlizgnąć się na upatrzoną pozycję.

Jakby coś usłyszał. Spojrzał się przez ramię, za nim szedł Tyler i ten ubrany cały na czarno. Obaj mieli broń wycelowaną w Hectora:
-Spokojnie - głos Tylera był pewny - nie chcę ciebie zabijać. I nie zamierzam tego zrobić. Idź i zostaw nas w spokoju.
Hector nieznacznie przyspieszył, czując na plecach te dwie lufy (mieszkańcy byli trochę za daleko, żeby go nimi szturchać, ale to wrażenie nie przemijało). Zastrzelą? Nie zastrzelą? Co będzie jutro? Mijał ostatnie zabudowania. Czuł ich spojrzenia na karku, rana na głowie bolało, mimo chłodu czuł że się poci.

I przez tę cholerną mgłę gówno widział. Starając się nie zwracać uwagi na idących za nim mieszkańców rozglądał się na boki szukając tego ostatniego motocyklisty. Nikogo nie widział. Słyszał tylko kroki dwóch zdenerwowanych mieszkańców Caligine za plecami. Spojrzał za siebie Nadal za nim szli i lufy mieli wycelowane w jego plecy. Nie przerywając marszu odezwał się Tyler:
- Niczego nie kombinuj, mamy dość problemów z tym motocyklistą. Reszta juz go szuka. Pojawisz się znowu, to będę strzelał.
Haha- zaśmiał się w duchu Hector - ciekawe czy jutro powiesz to samo jak się z tobą przywitam przy moim aucie, co?

- Idąc prosto dojdziesz do Spring Church, potem w lewo i dojdziesz do Apollo. Za jakieś 100 jardów... - Tyler nie dokończył.

Hector Garcia na początku nie wiedział co się stało, stał jak słup soli, a następnie wszystko zwaliło mu się na głowę.
Mgła zniknęła!
Drzewa mają liście!
Słońce świeci!
Jest gorąco!

Obejrzał się przez ramię. Mieszkańcy Caligine zniknęli. Błyskawicznie ściągnął kurtkę, ciesząc się pierwszym od wielu dni promieniem słońca. I poczuł strach. Drzewa mają liście. Drzewa mają w pełni rozwinięte, ciemne liście, trawa wyrastająca między spękaniami drogi jest sucha. To nie jest marcowa pogoda. Co się dzieje? Co się do cholery stało? Obrócił się jeszcze raz i go spostrzegł. To musiał być on, ten motocyklista co zwiał. Leżał na skraju drogi, nie ruszał się. Jego pojazd podobnie. Dopiero teraz do niego dotarło, że silnik nadal pracuje.

Co...
Tak wiele pytań, tak mało odpowiedzi.

Motocyklista był z pewnością martwy, monter widział paskudnie zakrwawione spodnie na udzie, to było naprawdę mocne krwawienie.

Mieszkańcy Caligine wyprowadzili Hectora w kierunku z którego przyjechał. Żeby dotrzeć do Avonmore i dalej do upragnionego Pittsburgha, musiałby się cofnąć i przejść / przejechać przez Caligine. Z miejsca gdzie stał nie mógł dostrzec żadnych budynków, nawet wieży kościoła nie widać, co jest zastanawiające, przecież nie był aż tak daleko od Caligine, a roślinność nie była aż tak gęsta.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 27-07-2021 o 00:03. Powód: Uzupełnienie o informacje z komentarzy
JohnyTRS jest offline  
Stary 20-07-2021, 09:54   #173
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Bliżej nieznana data w pobliżu Caligine

Hector Garcia skamieniał z wrażenia. Stan ów utrzymywał się przez kilkanaście sekund, chociaż sam Latynos dałby głowę, że tkwił w tym znamiennym bezruchu przez dobrą godzinę. Potem odetchnął bardzo płytko, wciąż nie wierząc w tak nieoczekiwany obrót spraw. Wszystkie zmysły krzyczały w jego jaźni wieścią, że w jednej chwili opuścił pułapkę czasoprzestrzeni i znalazł się poza jej bańką, podobnie jak jakiś czas wcześniej śmiertelnie postrzelony motocyklista.

Nowojorczyk nie poświęcił martwemu bikersowi większej uwagi; zamiast tego obrócił się na pięcie i zaczął lustrować coraz bardziej zdesperowanym wzrokiem panoramę okolicy.

Caligine najwyraźniej całkowicie zniknęło z powierzchni ziemi! Przełamując ogromną niepewność, Hector zrobił kilka kroków w kierunku osady, w każdej sekundzie spodziewając się wpaść pomiędzy zmaterializowane raptownie opary lepkiej mgły. Stojące wysoko w górze słońce grzało jego odsłonięty kark i ramiona, niemo szydząc z zalęknienia mężczyzny. Ponad skłębionymi krzewami i rachitycznymi drzewkami Garcia nie dostrzegał nawet jednego dachu, nawet zarysu kościelnej dzwonnicy.

Ani śladu dwóch osadników, którzy odprowadzili montera pod lufami broni do miejsca, w którym stał.

W miarę jak Hector przekonywał się, że naprawdę powrócił do naturalnego świata – jakkolwiek kuriozalnie by to nie brzmiało – coraz silniej wzbierała w nim rozpaczliwa desperacja zrodzona z pragmatyzmu. Uwolniony z dziwacznej pułapki czasoprzestrzeni, Nowojorczyk w zamian za odzyskaną wolność stracił niemal wszystko, co posiadał! W Caligine pozostał jego cały majątek, samochód i narzędzia, broń, żywność!

Wydając z siebie zrozpaczony wizg, Hector złapał leżący na boku motocykl, odepchnął stygnące ciało bikersa i wskoczył na siodełko pojazdu poruszając rytmicznie jego manetką gazu. Drobinki żwiru świsnęły w powietrzu, kiedy motocykl zawrócił w miejscu pryskając kamykami spod kręcącego się szaleńczo tylnego koła.

Dosiadający go monter pognał przy wtórze ryczącego silnika w górę drogi, którą niedawno przebył w towarzystwie Tylera, starając się omijać co większe kamienie i zagłębienia gruntu.

Jechał z powrotem do Caligine, szepcząc niemo błagalne modlitwy do Panienki z Guadelupe.

Jak już wspomniałem w wątku komentarzy, Hector wraca do Caligine, żeby sprawdzić, czy osada wciąż jest na swoim miejscu!


 
Ketharian jest offline  
Stary 21-07-2021, 11:52   #174
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
To kiedyś było Caligine. Hector to rozpoznał. Ale naprawdę, to minęło. Nic dziwnego że nie zobaczył wieży kościoła. Wieży nie było, podobnie jak samego kościoła. Droga była w jeszcze gorszym stanie, z każdego pęknięcia wyrastało jakieś zielsko. Drzewa, stojące kiedyś na placu, były połamane. Z budynku w którym się ukrywał, ostało się pół frontowej ściany, reszta była zawalona. Dom Tylera? Hector zdołał rozpoznać szczątki wysokiego płotu otaczającego posesję. Tym razem mógł spokojnie wejść na jej teren. Dom był niczym innym niż ginącą w zdziczałej roślinności stertą desek. Żaden z budynków w zasięgu wzroku był zawaloną ruiną, która gniła i zarastała.

Co najmniej od wielu lat. Żadnej żywej duszy

Nie widział żadnego motocykla, na piechotę rozglądał się za swoim samochodem. W końcu go znalazł, a raczej to, co z niego zostało. Leżał przewrócony na dach, zmiażdżony leżącym na nim drzewem. Wybite szyby, odpadający lakier odsłaniający korozję, miejscami dość głęboką. W środku, na podsufitce zmiażdżonego dachu utworzyło się wilgotne zagłębienie, rósł mech i jakieś niezidentyfikowane rośliny, chyba trawy. Wszystko zarośnięte.

Od lat.

Zawartość paki dosłownie wyparowała. Na ziemi nic nie widział, co chwila potykał się o rozpadające fragmenty desek, zardzewiałe fragmenty z metalu i takie inne. Ze swoich narzędzi znalazł śrubokręt, poznał po kolorze plastikowego uchwytu. Reszta zardzewiała.

Od lat.

Hectorowi zakręciło się w głowie, w ostatniej chwili dotarł do zdobycznego motocykla. Ciężko dysząc oparł o kierownicę. Rana pulsowała nie pozwalając klarownie myśleć, w głowie mu się kręciło. Co tu się stało? I kiedy? To Caligine w którym się teraz znajdował było zrujnowane i opuszczone od lat.

Od lat.

Musiał stracić przytomność, urwał mu się film, bo kiedy się ocknął stał w miejscu gdzie przecież był dom Jackie. Taka sama ruina, zawalona, częściowo osmalona. Niezamieszkała od lat.

Od lat.

Nerwowo, z pulsującym bólem głowy ruszył do zaparkowanego motocykla. Zatrzymał się, widział coś czego nie zapamiętał z "tamtego" Caligine. Przed kościołem, przy chodniku było jedno w miarę uporządkowane miejsce. Ktoś usypał kopiec, wysoki na co najmniej jard, z wbitym pośrodku krzyżem. Kopiec zarósł, drewniany krzyż z czerniał i częściowo zarósł mchem. Ale na poziomej belce coś było wyryte. Na gumowych nogach wszedł na kopiec i przez krzyżem upadł na kolana, kiedy but zaplątał mu się w wyschniętą trawę. Nie zważał na to. Gołymi palcami oczyścił napis. Błyskawicznie jego plecami spłynął zimny pot:

"Mieszkańcy Caligine, 8 kwietnia 2036"
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.

Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 27-07-2021 o 00:03.
JohnyTRS jest offline  
Stary 22-07-2021, 20:41   #175
Dział Postapokalipsa
 
Ketharian's Avatar
 
Reputacja: 1 Ketharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputacjęKetharian ma wspaniałą reputację
Ruiny Caligine, z powrotem w roku 2050

Sparaliżowany uczuciem ostatecznego zrozumienia, Hector Garcia usiadł na podkulonych nogach przed masowym grobem osadników i ścisnął głowę obiema rękami próbując wziąć się w garść. Jego roztrzęsione spojrzenie wędrowało po wyrytych w drewnie krzyża literach, raz po raz od początku.

Czy to już był koniec? Czy ten rdzewiejący wrak Silverado był naprawdę dowodem na to, że podróżujący do Pittsburga Nowojorczyk przeniósł się na kilka dni w odległą przeszłość? Latynos opuścił jedną rękę na kolana, złapał palcami podniszczony śrubokręt będący jedyną pozostałością po jego wypieszczonym, kompletowanym sztuka po sztuce zestawie narzędzi. Słoneczny żar lał się z nieba, prażył gorącymi promieniami kark i ramiona zastygłego w bezruchu mężczyzny.

Czym była ta przeklęta anomalia, która w jednej chwili wywróciła do góry nogami życie Hectora? Na pewno nie ułudą, przecież świadczył o tym nie tylko zabrany zastrzelonemu motocykliście pojazd ani przegniły Ford montera. Nie mógł sobie tego wszystkiego wymyślić poddany działaniu nieznanych farmaceutyków. Przeżył cztery dni w Caligine sprzed kilkunastu dni i sama świadomość tego szaleństwa sprawiała, że wciąż na nowo poddawał w wątpliwość własny zdrowy rozum.

Cokolwiek zawładnęło nim w ostatnich dniach, zaprzestało swego działania. Mgłą przepadła odsłaniając przygnębiające pozostałości po osadzie, którą coś całkowicie wyjałowiło z życia. Odsłoniła grób, w którym rzekomo spoczywały zwłoki ludzi, których Hector niedawno poznał: Tylera, Jackie, resztę tutejszych osadników… o ile naprawdę kiedyś istnieli…

Nie był w stanie racjonalnie wytłumaczyć tego przerażającego fenomenu. Im dłużej nad tym wszystkim myślał, tym większy chaos obejmował we władanie jego umysł. Hector nigdy nie zażył Tornado obawiając się konsekwencji tego przestępstwa, ale słyszał wielokrotnie o ich rzekomych właściwościach - wywołując jakieś niezwykłe procesy chemiczne w mózgach biorców obdarzały ich wyjątkowo realistycznymi wizjami przedwojennej przeszłości. Czy ta mgła spowijająca dotąd Caligine mogła być odmianą Tornado? Anomalią klimatyczną oddziaływującą na ludzki umysł?

Przełamując odrętwienie członków Latynos podniósł się z klęczek, wsunął śrubokręt za pas spodni i przesunął wzrokiem po przegniłych szczątkach Caligine. A potem cofnął się w stronę motocykla.

Kiedy ruszył pozostałościami głównej ulicy, nie mógł się oprzeć wrażeniu, że w tym miejscu miała pozostać już na zawsze jakaś cząstka jego własnej duszy, pogrzebana w tym samym grobie, którego strzegł zbutwiały krzyż.


KONIEC
 
Ketharian jest offline  
Stary 23-07-2021, 15:01   #176
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Kopniakiem odpalił silnik. Rozpacz mieszała się z desperacją. Co za diablo zmarnował mu życie. Kto za tym stoi? Co za tym stoi? Jak dlaczego? Hector już nie myślał racjonalnie. Ruszył przez siebie. Do Pittsburgha. Musi tam dojechać, musi.

Cała okolica w ciepły dzień prezentowała się o wiele lepiej. Przez te kilka dni niemal zapomniał jak wygląda słońce. Droga była w kiepskim stanie, ale przejezdna. Była rzadko używana, miejscami motocykl tańczył w naniesionym deszczem piachu, szczególnie jadąc pod górę. Szmatą okręcona zakrwawiona głowa, karabin (nadal Springfield, powtarzalny kałach został w skrytce gdzieś tam) przewieszony przez plecy, zdobyczny motocykl z wypchanymi sakwami, zdobyczny pas i kabura od rewolweru, ze zdobycznym pistoletem, w kieszeniach zdobyczne drobiazgi tamtego motocyklisty ze stacji.

W oczach desperacja.

Miał przed sobą drogę, którą musiał jechać, po bokach las. Slalom, omijając leżące gałęzie i dziury, parł naprzód. Musiał jechać, w Caligine nic go już nie trzymało. Nie wiedział ile jechał, od rany, stresu i zmęczenia coraz bardziej bolała go głowa, już przez oczami latały mu mroczki. Musiał dojechać, musiał.

Stary asfalt momentalnie się urwał, nawierzchnię zastąpiło jakieś kruszywo, droga prowadziła w dół. Resztką świadomości zarejestrował że przejechał przez tory kolejowe. Potem znowu w górę, widział zardzewiałe stalowe belki i kratownice. Był na moście. Ostrożnie jechał cały czas do przodu, pod nim płynęła rzeka, ale ledwo to zarejestrował. Przed nim majaczyły jakieś budynki. Miasto? Tabliczkę "Avonmore" ledwo co zarejestrował. Po prostu jechał, Panienka z Guadelupe musiała go prowadzić, bo w pewnym momencie skręcił, nie bardzo będąc tego świadomym. Z ostatnich metrów mógł przypomnieć sobie tylko przebłyski pomieszane z ciemnością.

Ulica, inne pojazdy. Duży budynek z piaskowej cegły. Idzie. Drzwi, ciemne wnętrze. Inni ludzie. bar. Czy zamknąłem drzwi? Bar, lada, barman.
-Który mamy rok?! - Hector prawie przestraszył się swojego głosu, oparty o starą drewnianą ladę.
-Pięćdziesiąty, a który ma być?
Monter zdążył jeszcze się uśmiechnąć, kiedy świat zawirował wokół niego i zniknął w niebycie.

Koniec sesji "Caligine"
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:09.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172