Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-07-2021, 19:32   #1
Micas
 
Micas's Avatar
 
Reputacja: 1 Micas ma wyłączoną reputację
Post [Warsztaty OW] Vivere Militare Est

Link do komentarzy.



W czterdziestym pierwszym milenium istniała jedynie wojna.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=yA7FCCelA4s[/media]
Tip: prawym na odpalony 'film' i kliknąć Loop/Powtórz.

Maksyma, którą znało wielu ówcześnie żyjących ludzi. Nie dziwota. Imperium Ludzkości na każdym kroku było rozszarpywane konfliktami zbrojnymi z mnogością wrogów o ludzkiej, nieludzkiej bądź kiedyś ludzkiej twarzy. Nie inaczej było w skrawku kosmosu pomiędzy pogranicznymi sektorami Segmentum Obscurus – Scarus i Calixis. W istniejącej tamże Dzikiej Przestrzeni, w rejonie znanym w Calixis jako Peryferia, już od ponad osiemdziesięciu lat tlił się wielostronny konflikt pomiędzy reprezentowanymi przez Calixis siłami Imperium, kosmicznymi orkami z Waaagh! Warlorda Ghenghiza Grimtoofa zwanego Git-Slaver, ex-imperialnymi separatystami z Severańskiego Dominatu z Diukiem Severusem Trzynastym na ichnim tronie oraz mnogością pomniejszych band i grup czy to xenos, czy ludzi (albo raczej „ludzi”). Jedną z planet położonych relatywnie blisko Calixis była Skrynne – onegdaj świat uznawany za świat śmierci/świat dziki, ze względu na ciężki tropikalny klimat i rozległe lasy deszczowe po których grasowała niebezpieczna xenofauna. Ponadto „od zawsze” (czyli od setek lat jakie minęły od czasów kolonizacji) była domem dla tak zwanych dzikich orków. Koloniści wielokrotnie się z nimi zmagali, co i rusz odnosząc ciężko wywalczone zwycięstwa. Ostatnie takowe miało miejsce 145 lat wstecz, kiedy to biedna kolonia powiedziała „dość” i w zdeterminowany, xenobójczy sposób unicestwiła północny dżunglowy kontynent, sterylizując go ogniem i radiacją. Zagrożenie ze strony orków zostało zażegnane na półtora wieku. Wreszcie można było skupić się na osiągnięciu agrarnej samowystarczalności, pobudować miasta, rozwinąć handel pozaplanetarny.

Dziesięciolecia później nastała wspominana powyżej międzygwiezdna wojna. Skrynne było wobec Imperium ze wszech miar lojalne i poświęcało ciężko wypracowaną, acz mikrą daninę na rzecz „Frontu Obrotu”, stanowioną głównie przez regimenty żołnierzy rodzonych i szkolonych na tej ziemi. Sytuacja miała się diametralnie odmienić kiedy rząd planetarny wespół z wysłannikami kontrahenta handlowego, Domu RT Gibrahan, odkrył niewyobrażalnie wielkie zasoby promethium (głównego paliwa użytkowanego przez Imperium) pod ziemią Skrynne – wystarczające ilości aby samodzielnie zaspokoić głód światów rdzenia Calixis przez... setki lat. Niestety, celebracja została ucięta przez wytrzebienie ekspedycji w pień przez – jakżeby inaczej – dzikich orków z północnych dżungli, które zdążyły odrosnąć przez te półtorawiecze wraz ze swoimi rezydentami (raz jeszcze dowodząc, że zarazy orkoidów nie szło tak łatwo wytrzebić). Tubylcy i RT Gibrahan zaangażowali się w kolejną kampanię precyzyjnych orbitalnych bombardowań i taktycznych uderzeń oraz ustalili między sobą podział zysków z rychłego wydobycia „czarnego skarbu”. Kontrahenci już cieszyli się z nadchodzącego zwycięstwa. Dzielili skórę na niedźwiedziu – i raz jeszcze dostali za to po łapach od Losu. Do układu gwiezdnego przybyła armada orczych okrętów z Waaagh! Grimtoof pod wodzą Grimmsnikka Tufgoba, prominentnego Warbossa, i jego prawej ręki – Big Meka Gargmeka Zagwizza. Statek Gibrahanów czmychnął, zostawiając Skrynne na pastwę inwazji. Kosmiczni Orkowie wchłonęli swoich dzikich kuzynów i rozpoczęli wojnę totalną, która w kilka miesięcy strzaskała ludzką cywilizację na Skrynne. Przez następne lata orkowie kontynuowali eksterminację tubylczej populacji oraz przywróciły produkcję promethium na rzecz najeźdźców. Szacowano, że z dziesięciomilionowej ludzkiej populacji przetrwało jedynie kilkaset tysięcy survivalistów poukrywanych po dżunglach.

RT Gibrahan użył swoich wpływów w Departmento Munitorum i oddał na rzecz Imperium znaczną część przepisanych mu zasobów w zamian za pomoc w odbiciu planety, niemniej jednak wobec piętrzących się problemów na froncie i zapleczu, naczelnemu dowództwu kilka lat zajęła materializacja odsieczy – i wcale nie była ona wystarczająca. Planetarni lojaliści, poinformowani przez imperialnych agentów, zapłacili wysoką daninę w krwi aby odbić jedno z naczelnych lądowisk do przyjęcia odsieczy. Pełen regiment lekkiej piechoty IG, 4th Brontian Longknives, oraz niewielki szwadron krążowników IN dołączyły do wojny o Skrynne. Siły te wystarczyły do utworzenia patowej sytuacji, gdzie obydwie strony kontrowały poczynania mające na celu przejęcie całkowitej władzy nad planetą i jej zasobami. Być może udałoby się odnieść zwycięstwo już wtedy, ale niezbyt liczne siły odsieczy, wielkie armie orkoidów i zachowawczość tubylców (którzy byli straumatyzowani klęską i ludobójstwem, czuli się też porzuceni przez Imperium) przyczyniały się do impasu. To zaczęło się zmieniać dopiero w roku 813.M41, kiedy to na planetę trafił dodatkowy pełen regiment piechoty liniowej IG - 291st Praetorian Guard, „Redcoats” oraz garść innych, mniejszych jednostek. Dzięki wsparciu tych zaprawionych w bojach wiarusów szczególnie niechętnych orkom udało się rewitalizować obronę odpierając atak orkoidów na główny kosmoport a także zjednać sobie lokalnych Skrynnian, przejąć jeden z głównych kompleksów wydobywczo-rafineryjnych, zbudowanych jeszcze przez Gibrahanów, a potem go jeszcze wybronić przed kontratakami. Wkrótce siły Imperium na Skrynne uzyskały samowystarczalność paliwową i można było zaoszczędzone miejsce na transportach przeznaczyć na inne materiały wojenne. „Redcoats” nawiązali skuteczną współpracę ze Skrynnianami, czyszcząc okolicę z orkoidów i natywnych drapieżców, wzmacniając obronę tubylczych posterunków oraz przeprowadzając szturm na bazę Big Meka Zagwizzy. Atak ten zwieńczono błyskotliwym zwycięstwem – Zagwizza zginął wraz z praktycznie całą swą kadrą Meków, obóz legł w gruzach, a zszabrowane i zbudowane od podstaw pojazdy przerobiono na wraki. W toku dalszych działań wojennych powoli otwierało się okienko do uderzenia na rdzeń sił Tufgoba. Wyparto je aż po pas terenu o promieniu 20 km wokół rozbitego pojazdu-meteorytu zaadoptowanego przez orasów (tzw. Ork Rok) - “desantowca”, którego Tufgob i Zagwizza użyli do inwazji na Skrynne. Pozycje te osiągnięto w ostatnim tygodniu Aprilisa. Niestety, w trakcie przygotowań do oblężenia nadleciały trzy kolejne, nieco mniejsze “skauy” z posiłkami z Avitohol, z samego serca Waaagh! Grimtoof. Pozycje Imperialistów się załamały i rozpoczął się odwrót. Następny tydzień był jednym wielkim burdelem - próbą odparcia orków (szybko przeradzającą się w próbę kontrolowanego odwrotu), zatrzymaniem i stabilizacją frontu (ciężko okupioną w ludzkich żywotach) i nieudanymi próbami przełamania wrażej obrony. 291st “Redcoats”, Skrynne-guard (odtworzona formacja PDF) i 4th Brontian Longknives ledwo dawali radę bronić swoich pozycji i postępujących operacji kopalnianych AdMechu. Wreszcie dowództwo przysłało im pomoc w postaci dwóch zasobów wyciśniętych z rezerw - jakiejś jednostki doświadczonych Łowców Orków oraz całego regimentu Catachańskich Wojowników Dżungli. Dzięki tym oddziałom sytuacja się zaczęła stabilizować i udało się zachować pierwotne zdobycze z czasów, kiedy „Redcoats” odnosili pierwsze sukcesy. Pułkownicy i majorzy mieli nawet nadzieję na nową ofensywę i załatwienie sprawy na Skrynne. Ha. Jak głosiła jedna z imperialnych maksym...

Nadzieja jest pierwszym krokiem na drodze ku rozczarowaniu.

Naczelne Dowództwo Frontu – w swej transcendentalnej mądrości – opracowało plan (kolejnej) inwazji na położony głębiej pośród peryferyjnych gwiazd system oznaczony jako „Strefa Wojenna Epsilon” (vel układ Helena), oddelegowując tam „Redcoats” i tłumacząc to sobie tym, że Brontianie i Skrynnianie byli w stanie już sami sobie poradzić z bandą Tufgoba. Wycofanie 291st zbiegło się z próżnią, której nawet doświadczeni Ork Hunters czy Catachanie nie byli w stanie wypełnić. Doszło nawet do katastrofy, kiedy to Tufgob osobiście zastosował pewien chamski fortel i wespół ze swoimi Nobzami zmasakrował jednostkę Łowców w chytrej zasadzce. Catachanie również ponosili wysokie straty, podobnie inne formacje. Sytuacja znów zaczęła się sypać, choć tym razem HQ zrozumiało swój błąd bardzo szybko. Nie mogąc cofnąć „Redcoats”, sięgnęło do nowej fali calixjańskich rezerw wojskowych. W rzadkim przejawie łaski (albo desperacji), zebrano z całego Frontu pozostałości różnych skrynniańskich regimentów, głównie lekkiej piechoty, komponując je w jedną grupę operacyjną. Nie one jednak stanowiły trzon nowej odsieczy, a regiment znany jako 8th Fensalir Dragoons - ludzie ze wszech miar doświadczeni w walkach z orkoidami. Te świeże siły były w stanie powstrzymać pochód zielonoskórych i zachować dotychczasowy stan posiadania planetarnych obrońców.

A przynajmniej istniała taka nadzieja. Znowu.

Minął już miesiąc od lądowania na Skrynne, nastał miesiąc Iunius według staroterrańskiego kalendarza, roku 813.M41. Ósmy Regiment Fensalirskich Dragonów zdążył się już „zadomowić” na planecie, a nawet poszerzyć terytoria kontrolowane przez ludzi. Znaczna część jednostki była w polu, skoszarowana w szeregu obozów na północno-wschodnim pograniczu. Linia frontu przebiegała tutaj jedynie na papierze, złamana przez pofałdowany teren, cieki wodne, bagna i gęste dżungle. Oprócz ciężkich warunków pogodowych i szybkorosnącej (oraz nierzadko toksycznej) flory, obozowicze musieli stale zmagać się z rajdami orków i działalnością drapieżców (a szczególnie lokalnej, wrednej odmiany drapieżnego kotowatego, tzw. „terror-kota”). W jednym z takich miejsc – Camp Orange w rejonie Tranh Dat, położonym praktycznie na samej szpicy kontestowanych ziem – skoszarowano między innymi ich: Drużynę B z Siódmego Plutonu, Trzecia Kompania. Była to obiecująca grupa, która zdążyła w swym wciąż krótkim życiu przetrwać kilka akcji przeciwko orkom (głównie na macierzystym Fensalirze w ramach służby przygotowawczej w PDF). Stanowili ją między innymi starsi szeregowi: William Chesterfield, szef drużynowej Chimery; Johnny Capahalla, specjalista od granatników i innej broni; oraz Ella Min-Ji, sanitariuszka plutonowa. Była też nadprogramowo duża ilość doradców przydzielonych do pododdziału. A byli to: kapelan Sarvus Erazerius z Eklezjarchatu; tech-kapłan z AdMechu w randze wieszcza napędów oznaczony Epsilon-Theta 92; psyker Vorgen Smith ze Scholastica Psykana; a także młodsza komisarz Marie Léandre, sprawująca nadzór nad tą 'kolorową' grupą. W jej skład weszli także auksyliariusze z ras 'ab-ludzkich': ratlinski snajper, st. szer. Willo Schwarzido oraz ogryn szer. o imieniu Graugr. W skład ekipy wchodziło także siedmiu szeregowych gwardzistów, jeden serwitor, a nawet jeden rejestrowany pies tresowany do walk (należący do Schwarzido).


Ci ludzie (i 'ab-ludzie') nie byli tak do końca typowym pododdziałem tego regimentu - nagromadzenie "osobistości" oraz liczebność over-strength wyróżniały ich równie bardzo jak garść sukcesów w polu, status „okrzesanych”, reputacja solidnych. Mimo to, ostatnie dni były dla nich jak co tydzień – wypełnione znojem pracy na rzecz utrzymania obozu i jego obrony oraz niebezpiecznymi patrolami w dzikiej okolicy.

Wkrótce jednak ta rutyna miała zostać złamana, a oni sami mieli zostać rzuceni w wir wydarzeń, które wstrząsną całym Skrynne...
 
__________________
Dorosłość to ściema dla dzieci.

Ostatnio edytowane przez Micas : 09-08-2021 o 21:04. Powód: Rezygnacja graczy Zell i Seachmall.
Micas jest offline