Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2021, 20:08   #174
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację


Doskonałość jak na miejsce praworządności i dobra okazało się w miarę znośne, aczkolwiek nieco nudne. Nie było tu wiele do roboty jeśli nie gustowało się w dysputach i rozmyślaniach nad naturą Wieloświata i tego, jak go nastawić na jedyną właściwą ścieżkę prawa i dobra. Choć o prawie i dobru też tu rozmawiano. Ogólnie wizyta tu była przyjemna (przynajmniej dla tych których serca nie wypełniało zło) i bezpieczna.
Duergarka widząc minę powracającej Imry tylko uśmiechnęła się ironicznie. Z pewnością spodziewała się uciążliwości tego miejsca dla siebie. Dlatego została z Cadamusem na okręcie i o dziwo, całkiem dobrze się dogadywali.
Tanegris wróciła z Doskonałości w dobrym humorze i z tajemniczym pudełkiem pod pachą.
A statek zgodnie z życzeniem załogi i kapitana ustawił kurs na Bramę Kupiecką i ruszył z miejsca.

Brama Kupiecka

Brama Kupiecka była miastem zbudowanym na kształt gwiazdy z wielkim bazarem pośrodku metropolii. Otaczał ją mur zrobiony z szarego kamienia, a samo miasto wyglądało jakby było w przebudowie. Część budynków była rozbierana, część budowana. Na ulicach było zaś pełno miejscowych gnomów i ludzi, oczekujących i śmiertelników. Mnóstwo też było przybyszy, aczkolwiek większość z nich z pewnością przybyła tu z wyższych planów i miała dobrą naturę. Na szczęście dla Imry i Zakkary nie było tu zaś w ogóle tych upierdliwych archonów latarni, ani też nikt nie wydawał się zainteresowany ich naturą. Brama Kupiecka otwarta była na wszystkich którzy chcieli coś kupić i sprzedać. Aczkolwiek nadal to było miasto portalowe prowadzące na wyższy plan egzystencji. Handel ludźmi, morderstwa, złodziejstwo i inne nielegalne czynności były tu zakazane.

Natomiast wszystko co nie było zakazane, było dozwolone. Bramą Kupiecką rządził bowiem “brzdęk”, czyli monety. Wszystko tu było do kupienia i wszystko należało kupić. Jedzenie, broń, przedmioty… plotki… i obywatelstwo. Dla Tanegris nie była żadna nowina. Dlatego też diabliczka podjęła się trudnej sztuki załatwienia miejsca pobytu dla Cadamusa i jego podopiecznych. Zajęło to jej pół dnia i kosztowało nieco funduszy z puli klejnotów maga, ale… udało się jej. Nowo wybudowany dom i obywatelstwa zostały załatwione. Więc mag, rzeźbiarka z ochroniarzem, dwójka krasnoludów i czeredka dzieci znalazły nowy dom.
Bezimienny dostał od Cadamusa klucz do portalu, a Harran Carhae figurkę wyrzeźbioną przez Mirakę podczas podróży. Ów posążek przedstawiający starca z księgą. Był to dar rzeźbiarki dla… Vaali, a zaklinacz dostał go na przechowanie i miał dać druidce jeśli nadarzy się kiedyś okazja.
A po załatwieniu swoich spraw, drużyna ruszyła dalej ku nagrodzie.

Podróż ta nie była szczególnie ciekawa, ale nie było to kłopotem dla Destiny i jej załogi. Ciekawostki oznaczały kłopoty, a te z pewnością nie interesowały teraz drużyny. Wszak niedawno utracili członka załogi i zyskali nowego.

Kieszonkowy Plan


Na miejscu okazało się, że portal jest szczeliną w skalnej formacji. Wystarczyło wsunąć klucz i przekręcić, a powierzchnia skały robiła się… płynna. Pozostało więc przejść przez nią i … odkryć co takiego kryło się za portalem.

Półplan. Całkiem spory półplan, ale za to z wyraźną granicą. Była to krzyształowa sfera mająca z 2-3 kilometry średnicy. Sfera zbudowana była z błyszczących kryształów. Każdy z nich świecił, co razem zalewało całe to miejsce blaskiem lekko rażącym oczy. Nie było to nic poważnego co prawda, jedynie wymagało to czasu by oczy się przyzwyczaiły (pomijając Zakkarę, której to wrażliwy wzrok źle znosił nadmierny blask tego miejsca). Nieliczne chmury znajdujące się w tym miejscu nie bardzo pomagały na ten problem. Niemniej nie było tu gorąco, silny blask kryształów nie nagrzewał tego miejsca. Sprawiał za to że centrum tego miejsca, lewitująca wyspa z wieżą pośrodku, porośnięte było gęstą roślinnością, pomiędzy którą złociste pająki wielkości małego psa polowały na miejscowych roślinożerców. Pająki te całkowicie ignorowały przybyszy, którzy udawali się w kierunku jedynego wartego uwagi miejsca. Wieży.


Wieża miała cztery piętra i unosiła się z szerokiej podstawy z przybudówką, na wysokości trzeciego piętra była połączona jakimś korytarzem z kolejnym pomieszczeniem, które kończyło się platformą. I… poza ową wieżą nie było tu nic. Był to mały półplan. I wyglądał obiecująco, bo nie dało się dostrzec ruchu w budynku. Była duża szansa że to miejsce było… opuszczone.


 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline