Zwielokrotnione przez wąskie tunele echo zawalającego się sufitu jeszcze nie zdążyło do końca wybrzmieć, a uciekinierzy mieli już kolejny problem. Z jakiegoś powodu - i tutaj Hans miał pewne podejrzenia - duchy oszczędziły go, w zamian bezlitośnie kotłując Mikela, Rufusa i Jace'a .
Poturbowany Jace zniknął, a krasnolud przysiągłby ze razem z nim na chwilę zniknął chowaniec Laury. Niesieni zaklęciem psionika Rufus, Mikel i Hans we trzech błyskawicznie rzucili się na bliższego z duchów. Gdzieś z tyłu było słychać zaklęcia i heksy Laury, ale w młockarni którą we trzech urządzali duchowi nie było czasu na rozglądanie się.
Znienacka z tunelu wyciągnęła się głowa Lawiny i puma odgryzła efemeryczną głowę, dla pewności, wciągając resztki w zasięg swoich pazurów.
~ Co tak długo? ~ myśli kocicy były jaśniejsze - pełniejsze - niż zwykle. I był zabarwione tą satysfakcją kota bawiącego się z ofiarą.
Huk gromu odbijający się echem po jaskini wybrzmiał tak, że Hans odruchowo zerknął na sklepienie czy znowu nie zerwie im się na głowy. Rufus i Mikel byli za to mniej lękliwi, a lepiej wykorzystali ten czas. Kiedy ci dwaj dopadli ostatniego ducha, roznieśli go w kilku ciosach - potężnym rąbnięciu topora przodków i gradzie ciosów.
Krasnolud przez kilka chwil upewniał się że spod podłogi nie wyskoczy jeszcze jeden wrogi duch i dopiero wtedy się odprężył.
- Nieliche rzeczy musiały się tu dziać że aż trzech zdecydowało się zostać i pilnować tego miejsca - mruknał - Pochowam tą krasnoludkę, ale najpierw wyjdźmy bezpiecznie za zewnątrz - krasnolud z łbem Lawiny na ramieniu stanął przy wyjściu z korytarza, przepuszczając pozostałych.