Adriell
Siedział z Rafałem w samochodzie wyczekując w napięciu na pierwszy ruch diabłów i klepał coś w laptopie trzymanym na kolanach. - Pokazywałem Ci instrukcje, które wydrukowałem w domu dla Bartka i Ani? – zapytał po chwili otwierając plik tekstowy. - Nie – odparł tamten. - W takim razie pokażę Ci, mam je na laptopie. – powiedział, a Rafał pochylił się w jego stronę.
Gdy Rafał czytał dokument, Adriell uruchomił program monitorujący i wpisał weń dwa numery telefonów Bartka i Ani, rejestrując je na stałe w jego pamięci.
Dla zabicia czasu otworzył stronę portalu prasowego próbując doszukać się w najnowszych wydarzeniach polityczno-gospodarczych ręki sług diabła. - Sam to napisałeś? - spytał po chwili Rafał kończąc lekturę. - Oczywiście. - odparł bez namysłu Adriell - Działałem kiedyś w oddziale Żołnierzy Boga, niedaleko stąd, w Gnieźnie, u Wojtów, na pewno słyszałeś coś o nich.
Rok temu wykręciliśmy diabłom taki numer, że musieliśmy się przegrupować i rozproszyć, placówka została przeniesiona, a ja wylądowałem tutaj. Diabły straciły kupę kasy i latały jak wściekłe, bo ich cały plan wziął w łeb.
Uśmiechnął się i znowu wrócił do czytania, wyciągając z plecaka batonik, którego końcówkę po paru minutach podstawił pod nos śliniącemu się na myśl o słodyczach Szarikowi. Pies wlepiając w niego swoje duże oczy pochwycił go natychmiast i pochłonął błyskawicznie.
Pomiędzy pierwszym, a drugim batonikiem na laptopie pojawił się dzwoniący telefon, był to telefon do Bartka. Nawet gdyby Id telefonu zostało ukryte, program bez problemu i szybko odszyfrowywał prawdziwy numer.
Adriell włączył zapis audio rozmowy i z uwagą śledził każde słowo. - Diabeł! - rzucił krótko do Rafała, gdy usłyszał składaną Bartkowi propozycję spotkania.
Po chwili wyczuł drgania Symfonii i odnalazł wzrokiem postać z telefonem przed domem Bartka, od której rozchodziły się zakłócenia.
Nie zastanawiając się ani chwili skoncentrował swoją wolę i wysnuł subtelną wiązkę esencji przelewając ją w moc.
Niczym grom z jasnego nieba, na niespodziewającego się najwyraźniej niczego sługę Szatana, spadł grom z jasnego nieba. Adriell odłożył delikatnie laptopa na bok nie odrywając wzroku od swojej porażonej elektrycznością ofiary i splatając kolejną wiązkę esencji skoncentrowany wyszedł z samochodu na chodnik.
Ostatnio edytowane przez Lorn : 30-08-2007 o 20:15.
|