Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-07-2021, 14:22   #2
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację

- No dalej, chodź - w głosie Vorgena było słychać złość.
- Drgnij ty pieprzona pało! - Stał wewnątrz namiotu numer 146. Wysoki i nieco wychudzony. jego pancerz i hełm leżały na jednej ze skrzyń. Obok opierał się jego M36. Mundur miał nieregulaminowo rozpięty, a rękawy podwinięte za łokcie. Wyciągał przed siebie prawą dłoń, a w lewej kurczowo ściskał okrągły przedmiot.
- No dalej! - Nerwy już mu puszczały.
Po drugiej stronie namiotu, jakieś dwa metry od Vorgena stał idealnie wyważony drąg wzmacniany plastalą, z wypaloną inskrypcją w wysokim gotyku i symbolem Adeptus Astra Telepathica.. Opierał się delikatnie o ustawione jedna na drugiej skrzynki. I jak można było się domyślić nie poruszał się.
- Do mnie!
Smith próbował krzyczeć, prosić, grozić. Zamykał oczy i otwierał. Jednak prawda pozostawała prawdą. Drąg ani drgnął.
- Do dupy - powiedział niski damski głos. Przy Vorgenie stała niewysoka ciemnowłosa kobieta. W przeciwieństwie do psykera ona miała na sobie pełen mundur okryty pancerzem. Ba, miała nawet hełm na głowie, a w dłoniach M36 był gotów do użycia. Szeregowa Irena Mayer. “Iris”. “Młot na czarownice” To ona miała mieć na niego oko.
- Powiem ci, że kiepsko to widzę - skomentowała kobieta. Jej pancerz zlewał się ze skrzynkami dzięki warstwie aktywnego kamuflażu.

- Mówiłem ci przecież. Nie jestem telekinetą.
- Jesteś Psykerem. Nasz poprzedni psyker był przydatny. Gdy do nas strzelali otaczał nas takim polem… takim wiesz… -
Vorgen słuchał kobiety z uwagą, choć nie wiedział o jakie pole chodziło.
- I te ich kule, one zwalniały. Uderzały w nas tak, jakby nimi rzucali zamiast strzelać. Ratował życie. - Iris się rozmarzyła.

- No widzisz… a ja nie ratuje życia.
- No właśnie Vorgen… po co tu jesteś? -
drążyła kobieta.

Co miał jej powiedzieć? Był tu z przydziału. Scholastica Psykana pchała co jakiś czas swoich ludzi na front. Tych, którzy byli zbyt słabi, żeby dostąpić spotkania z Imperatorem. I pchała ich w takie zadupia jak to. Cóż… na pewno mogło go spotkać wiele gorszych rzeczy.

- Zastępuję tego waszego telekinetę - powiedział po chwili milczącego wpatrywania się w laskę.
- No to dalej. Jak chcesz spowolnić pociski, skoro kija nie umiesz przewrócić?
- Iris, nie wkurwiaj mnie!


Kobieta uśmiechnęła się wyzywająco.
Stała w pancerzu. Z bronią. W hełmie. Z okropnym uśmiechem na ustach. Vorgen odruchowo złożył ręce i obmacał swoje palce. Cóż, ostatnio Iris złamała mu dwa z nich. Nie… dyskusje oparte na argumentach siłowych nie miały zastosowania wobec Ireny.

- Dobra. Starczy. Daj szluga i powiedz mi jeszcze raz co stało się z tym twoim telekinetą.
- A skąd ja to mam wiedzieć? Nie znam się na tym. Ja tylko miałam mu walić w brzuch jak go tak dziwnie zaczynało telepać. Jak ciebie.
- Yhy. I co? Nie walnęłaś go jak trzeba?
- Walnęłam. A on zrobił puff.
- Jakie puff? -
Vorgn uniósł brwi sięgając swoją laskę. Wcale nie była niczym przyklejona do skrzyń.
- No takie puff - dla podkreślenia swoich słów gwałtownie otworzyła dłoń prostując palce na wysokości twarzy.
- Nie rozumiem - Vorgen widząc, że jego towarzyszka nie kwapi się do poczęstowania swoim przydziałem fajek podszedł do swoich rzeczy.
- No się skupiał, ale tak konkret. Tak, że przez moment myślałam, że się zesrał. I wtedy szlag trafił trzy z czterech ich haubic przeciwpancernych. Tak o - pstryknęła palcami. - A potem poczułam jak nagle robi się zimno. No to już wiedziałam, że coś jest nie tak. Wtedy jebłam mu kolbą w brzuch.
Vorgen wyciągnął Iho i wsunął do ust.
- No a on zrobił puff.
- Iris… -
Vorgen westchnął głeboko - jakie kurwa puff? - powiedział z papierosem w kąciku ust.
- No rozprysł się. Wszystko wkoło było we krwi. Ja. Kapral. Nawet wóz obryzgało, a on był czterdzieścmi metrów za nami, za załomem skalnym. Ba, te trzy haubice też były w jego krwi. Trzy dni szorowałam pancerz, a i tak mam wrażenie, że w upalny dzień czuję jego smród.

Vorgen otworzył usta zapominając o Iho. Fajka jednak przykleiła się do jego dolnej wargi.W końcu się odezwał:
- Jak dobrze, że nie umiem wyłączyć haubic.
- Wolałabym, żebyś nie umiał puff.


Vorgen złapał w końcu papierosa w dłoń i zaciągnął się. Wtedy też na jego końcu zapłonął żar. Zostało im jakieś trzydzieści minut do apelu, a musiał jeszcze odebrać swoją codzienną porcję breji określanej sarkastycznie “obiadem”

Irena w końcu sięgnęła po swoje szlugi.
- Masz ognia?
- Taa -
odpowiedział jej wyciągając do niej dwa palce z płomieniem wielkości płomienia świecy wiszącym centymetr nad jego ciałem.

- Przynajmniej do tego się przydajesz - powiedziała zaciągając się Iris.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Micas : 30-07-2021 o 20:01. Powód: korekta stopnia wojskowego; formatowanie
Mi Raaz jest offline