Wątek: Tacy jak ty 2
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-08-2007, 20:47   #749
Chrapek
 
Chrapek's Avatar
 
Reputacja: 1 Chrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłośćChrapek ma wspaniałą przyszłość
Zauważyłem od razu, że kobieta zupełnie nieprzejęła się wykonywaną przeze mnie profesją. Wręcz przeciwnie - jej oczy lśniły niezwykłym blaskiem gdy wolnym krokiem do mnie podeszła. Wyglądało jakby płynęła w powietrzu, gdyż długa suknia zasłaniała jej nogi.
- Charlotte - odezwała się dotykając mojego policzka. O dziwo nie wzdrygnąłem się, a jej ciepły dotyk był nadzwyczaj przyjemnym doznaniem.
- ... de la Mote... - pocałowała mnie w policzek, a ja byłem tak zaskoczony, że nie pomyślałem nawet o tym, żeby się przeciwstawić. Zresztą, czy naprawdę chciałbym się przeciwstawiać?
- ... Valois - dziewczyna delikatnie pocałowała mnie w usta, po czym zrobiła krok do tyłu i ukłoniła się, tak jakby do niczego nie doszło.

Zakręciło mi się w głowie od lekkiego nadmiaru emocji. Nie spodziewałbym się takiego obrotu spraw, tutaj, z nowo poznaną kobietą...
- Sztuka wypełnia całe życie mężczyzny, o miłości mówią, że wypełnia całe życie kobiety, choć tak nie jest... - usłyszałem. Zorientowałem się, że nowopoznana zaczęła ze mną grać w grę cytatów.

Co prawda niewiele czasu spędziłem w Akademii nad lekturą poezji, ale Mistrzowie zawsze nalegali abyśmy poznawali obce nam kultury. To pomagało w ich asymilacji i podboju... A, że przy okazji niektórych z nas to interesowało? Tym lepiej. Nekromanci byli magami wykształconymi wszechstronnie; żaden z nas nie gardził sztuką jako taką...

Charlotte patrzyła na mnie badawczo i byłem przekonany, że w tej chwili pewna jest tego, że oczarowała mnie do tego stopnia, że nie jestem w stanie się ruszyć. Zaprzeczenie temu byłoby kłamstwem z mojej strony - faktycznie, jej... Otwartość mi zaimponowała, ale nie byłbym sobą gdybym pozwolił się w ten sposób zdominować. Dlatego zanim zdążyła zareagować pochyliłem się nad nią i pocałowałem mocno w usta. W jakiś perwersyjny sposób chciałem ze wszystkich sił pokazać jej, że niekoniecznie jestem taki cichy i filigranowy na jakiego wyglądam.

- Piękno rzeczy śmiertelnych mija, lecz nie piękno sztuki - powiedziałem w końcu - Zaś miłość jest grą. Kto pierwszy powie "kocham", przegrywa. - ująłem ją za dłonie, po czym uśmiechnąłem się promiennie. Cóż, nie wiedziałem czy zwyciężyłem w tym morderczym starciu... W każdym razie - z pewnością poczułem się... Inaczej. I muszę przyznać - to nowe uczucie zaczynało mi się podobać.
 
__________________
There was a time when I liked a good riot. Put on some heavy old street clothes that could stand a bit of sidewalk-scraping, infect myself with something good and contageous, then go out and stamp on some cops. It was great, being nine years old.

Ostatnio edytowane przez Chrapek : 30-08-2007 o 22:46.
Chrapek jest offline