Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2021, 01:54   #320
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
Tylko marnujesz tu czas, głupia.


Leiko ze zniecierpliwieniem przemierzała korytarze karczemnego przybytku. Były to bardzo subtelne zmiany w jej zachowaniu - zęby geta postukiwały trochę zbyt głośno po podłogach, kroki miały w sobie więcej nerwowości niż tradycyjnego dla niej harmonijnego rytmu, ale przede wszystkim jej brwi przymarszczały się za każdym razem, kiedy ponure myśli zaczynały się mocniej kotłować w jej głowie. A robiły to często.

Ignorowała tutejsze luksusy zachwalane przez gospodarza i jego służbę. Pochłonięta energia Oni dbała o to, aby łowczyni nie odczuwała fizycznego zmęczenia. Zaś na wyczerpanie jej umysłu nie mogły pomóc żadne masaże. Najwspanialsza uczta nadal smakowałaby w jej ustach goryczą porażki i rozczarowania. I jakże mogłaby cieszyć się odprężeniem płynącym z gorącej kąpieli, jeśli cały czas myślałaby o swojej siostrzyce zamkniętej na zamku?
Iye. Maruiken Leiko nie czuła, aby zasłużyła sobie na luksusy. Była jeszcze daleka od zakończenia swej misji i świętowania zwycięstwa. Nie poszukiwała teraz pocieszenia, a bezczynność, nawet ta najsłodsza, nie potrafiła ukoić jej nerwów. Rozleniwienie i stanie w miejscu były ostatnim czego teraz potrzebowała.

Spośród wszystkich pokojów, a przecież było ich wiele w tak dużej karczmie, łowczynię interesował tylko jeden. Ten oddany jej tygrysowi do odpoczynku i spędzenia nocy. Możliwym zatem było, że później miał się stać także jej pokojem, jeśli tylko tej nocy odważy się spotkać ze swoimi koszmarami. Albo, co bardziej prawdopodobne, znów będzie potrzebowała dystrakcji od swoich myśli.

Tymczasem zatrzymała się przed drzwiami i stuknęła o nie palcami. Odczekała kilka uprzejmych, lecz krótkich sekund, po czym rozchyliła oba skrzydła shōji.
-Odpocząłeś, Inusuke-san? -zapytała zwracając do niego przybranym imieniem, w razie gdyby karczemne ściany miały uszy. Zaś obecna w jej głosie nuta napięcia wskazywała na to, że troska o ronina nie była powodem tej wizyty.

- Hai… aczkolwiek… postanowiłem skorzystać z okazji jaka się tu nadarzyła. Wejdź proszę.- usłyszała w odpowiedzi.
Mężczyzny bowiem nie zastała w pokoju. Skorzystał z tego, że drugie wyjście wychodziło na nieduży ogród. Zażyczył sobie zestawu do parzenia herbaty i właśnie z pietyzmem powoli odprawiał ceremoniał. Dworskie obyczaje były mu wszak dobrze znane.






Tam w cieniu kwitnących drzew czuł się bardziej swobodnie o czym świadczył jego niedbały strój, odsłaniający po części jego gibkie i umięśnione ciało. Myliłby się jednak ten, kto podejrzewałby iż Kojiro jest bezbronny. Jego miecz oparty o drzewo, był w zasięgu jego broni.
Sasaki łagodnie uśmiechnął się do łowczyni - Dołączysz?

-Oh, też zamierzałam skorzystać z nadarzającej się okazji. Ale poczekam aż skończysz - mówiła łowczyni wystawiając mlecznobiałą skórę na spotkanie z promieniami słońca zaglądającego jeszcze do ogrodu. Malujący się na jej wargach enigmatyczny uśmiech zdecydowanie nie ułatwiał wyczytania prawdziwych motywów kobiety.
-Spodziewałam się zastać Ciebie cieszącego się buteleczką sake, mój tygrysie - przystanęła przy nim, aby też skorzystać z przyjemnego cienia rzucanego przez drzewo. Palcami figlarnie musnęła swoje usta -Czasem łatwo zapomnieć, że pod tymi rozwianymi włosami i łobuzerskimi uśmiechami kryje się młody lord wychowany wśród dworskich zwyczajów.

- Och… czyżby twój apetyt był tak ogromny? Czyżbym nie musiał czekać do nocy, by wkraść się w twoje łaski?
- ronin niespiesznie przygotowywał dwie czarki zerkając co chwila na łowczynię. Jego wzrok muskał jej ciało, od zgrabnych stóp, przez ciało okryte kimonem, po szyję i usta. Niczym widmowe pocałunki powoli pieszczące kochankę.
W ślad za spojrzeniem mężczyzny wędrował przyjemny dreszczyk rozchodzący się po ciele Maruiken. Wrażenie sięgnęło również jej oczu, które błysnęły śmielszymi iskierkami. Mimo to nic nie odpowiedziała na jego podejrzenia, nie zaprzeczyła im, ale też ich nie potwierdziła. Do twarzy jej było w tej aurze tajemniczości.

- Nie ma potrzeby posmakować sake, za wcześnie na to. Poza tym, rzadko kiedy mam okazję posmakować tak idealnego naparu. Nasza opiekunka lubi wygody i dzięki temu mamy mieszankę herbacianą godną ceremonii. - dodał ironicznie Sasaki starając się zachować w tej ceremonii herbaty wszystkie cztery główne zasady: wa, kei, sei, jaku; czyli harmonię, szacunek, czystość i spokój. Obecność łowczyni z pewnością zakłócała tą ostatnią wabiąc wzrok i myśli mężczyzny niczym egzotyczny motyl który wleciał do ogrodu.

-Przyznaję, że w moich planach nie było miejsca na spędzanie długich, cennych godzin odpoczywając w karczmie. Najchętniej wyruszyłabym w dalszą drogę do Miyaushiro.. -zagarniając kimono łowczyni przysiadła naprzeciwko ronina i z zaintrygowaniem zaczęła się przyglądać jego dłoniom płynnie wykonującym kolejne kroki ceremonii. Nachyliła się też nieco, aby lepiej się przyjrzeć herbacianej mieszance -Ale masz rację. Tutejsza herbata wygląda naprawdę cudownie.

- Miasto ci nie ucieknie Leiko-san, ani miasto, ani mnisi, ani ta którą szukasz. Wszyscy będą czekali na ciebie.
- odparł ciepło Kojiro mieszając herbatę wyjątkowo zwinnie i delikatnie. Tak jakby… kobieco. Uśmiechnął się do łowczyni dodając.- Musisz też przyznać, że wierzchowce ma Sakusei śmigłe. Szybciej przybędziesz do miasta na ich grzbiecie, nawet tracąc tu dzień, niż gdybyś na własną rękę miała dotrzeć do Miyaushiro nie tracąc ni chwili.
Powoli kończył przygotowania. - A poza tym… jej pomoc może bardzo ci potrzebna. Nie z mojej ręki zginął Gozaemnon, a i nie je byłem przyczyną śmierci Kasana.
Powoli i z pietyzmem podstawił czarkę z gotowym naparem przed łowczynią. - Serce podpowiada ci pośpiech. Rozumiem to. Ale… co podpowiada ci rozum?

-Arigatou
-zamruczała Leiko ujmując w dłonie czarkę. Milcząc zapatrzyła się w toń perfekcyjnie zaparzonego naparu, a chociaż zapach rozkosznie cieszył jej zmysły, to nie rozganiał ponurości napływających myśli.
Prawda była taka, że ani serce, ani rozum, nie były teraz dla niej dobrymi doradcami. Pierwsze nadal bolało, drugie było przytłoczone wyrzutami sumienia i zamętem skomplikowanych emocji. W mniemaniu łowczyni, to nie moczenie się w gorących źródłach mogło dać jej wytchnienie, a uparte dążenie do celu.

- Póki co rozum.. tylko mnie oddalił od siostrzyczki - odezwała się cicho, nie podnosząc spojrzenia z czarki - Byłam blisko niej w mieście i na zamku, mogłam wykorzystać nieobecność tak wielu mnichów i samurajów, a jednak wyruszyłam na łowy do Shimody. Naiwnie sądziłam, że jestem sprytniejsza od klanu..

- Jestem pewien, że się mylisz.
- odparł uprzejmie Kojiro upijając herbaty. Spojrzał jej w oczy.- Gdybyś nie wyruszyła do Shimody to i tak mieliby cię na oku w mieście. Ptaszek z którym walczyliśmy tutaj zapolowałby na ciebie w Miyaushiro. A ty byś musiała się z nim zmierzyć bez pomocy Sakusei. Z nim i pewnie jednocześnie z Kasanem. Dałabyś radę im obu na raz? Bo jesteś zbyt cennym dla nich klejnotem, by zostawili cię bez “opieki” w stolicy.

-Z Ptaszkiem, Kasanem i kto wie z iloma jeszcze bestiami stworzonymi rękami mnichów
-odparła Maruiken tylko podkreślając beznadziejność tej sytuacji -Mają ich więcej, tego jestem pewna. Po rozmowie z Kashiko-hime podejrzewam, że przynajmniej jedna taka kreatura jest na samym zamku..
Powoli dotknęła wargami czarki i zamoczyła je w naparze. Ku swojemu zadowoleniu odkryła, że czuje zachwycający smak herbaty, chociaż jeszcze do niedawna nerwy zmieniały w jej ustach wszystko w gorycz. Ciepło przyjemnie rozpłynęło się po jej ciele i wyrwało głębokie westchnienie z piersi -Tak wiele kobiet pragnie być klejnotem w oczach mężczyzn... a nawet się nie spodziewają, jak dużym wysiłkiem jest odganianie się od tylu intruzów..

- Hai. Niemniej teraz nie jesteś sama. Masz kilku silnych sojuszników. Co więcej… zerwałaś się ze smyczy mnichów. Tym razem nie wiedzą gdzie jesteś. Ba, nie wiedzą czy przeżyłaś. Czyż to… nie jest niezwykle korzystny rozwój sytuacji?- zapytał ciepłym tonem ronin popijając herbatę i potem kontynuował wywód. - Rozumiem twoją gorycz, jednakże nie uważam że cała ta wyprawa okazała się jedną wielką porażką. Coś w końcu zyskałaś, ne? A oni coś stracili. Teraz pomiędzy twoją siostrzyczką a tobą jest kilka potworów mniej.

-Czy i ja teraz jestem duchem? To z pewnością wygodniejsze niż bycie zwierzyną
- stwierdziła łowczyni i nawet słaby uśmiech nieśmiało zamajaczył na jej wargach. Upiła kolejny łyk herbaty, po czym zerknęła na Kojiro znad krawędzi naczynka i spod wachlarzy swych rzęs -Zalecasz mi cierpliwość, a jeśli dobrze pamiętam, to sam wracałeś do Miyaushiro w poszukiwaniu swojej siostry, i to pomimo polującego na Ciebie klanu. Hachisuka są teraz osłabieni, wracają lizać swoje rany. Czy zatem nie jest to dla mnie najlepszy moment na kontynuowanie również moich poszukiwań? Im dłużej będę czekała, tym więcej zbiorą swych sił.

- I tak... i nie…
- przyznał Sasaki w zamyśleniu.- Na piechotę i tak ich nie przegonisz złotowłosego, ne?
Upił nieco z czarki dodając. - Owszem wracałem i nie zamierzam i tobie zabraniać powrotu, acz…- uśmiechnął się ciepło.- Zalecam ostrożność. Bycie duchem ma swoje zalety, szkoda by zbyt szybko odkryli iż nim tak naprawdę nie jesteś, ne?

-Jest to pewna przewaga nad klanem, więc nie zamierzam jej tak po prostu odrzucić
- odparła Leiko już nieco bardziej ugodowo, choć nadal nie w pełni zgadzała się ze swoim yojimbo -Niestety w końcu ten duch będzie musiał nawiedzić zamek Hachisuka..
Znów westchnęła, tym razem ciężej i tak jakby.. smutniej niż wcześniej. Zbyt ostentacyjnie, aby rzeczywiście zmartwić Kojiro. Potem wolną dłonią sięgnęła ku swojej szyi - wyraźnie zbolałej szyi, bo jakiż inny miała powód do przewędrowania po niej zmysłowo swoimi opuszkami palców, ne?
-Gdybym tylko znała jakiegoś młodego lorda wychowanego wśród dworskich korytarzy. Może którejś nocy mogłabym go namówić, żeby szeptem opowiedział mi o wszystkich sekretach i zakamarkach zamku.. - myślała na głos melancholijnym tonem, kiedy muskała swój wdzięcznie zaznaczony obojczyk. W końcu dotarła ku barkowi i ścisnęła go czule barkami.

- Wolałbym ci sam pokazać owe zakamarki… jeśli jednak planowałaś mnie skusić do wyjawiania jakichkolwiek tajemnic, to tracisz czas Leiko-san.- Kojiro przysunął się do łowczyni.- Bo i tak bym ci je wyjawił i pomógł w odzyskaniu siostrzyczki. Tracisz próbując zdobyć coś już jest w twoim posiadaniu, ne?
Nachylił się i jego wargi powiodły po jej nieopatrznie odsłoniętej szyi. Język rozkosznie zatańczył po skórze Maruiken, gdy jej yojimbo mruczał.- Skoro jednak masz tracić czas, to najlepiej czynić to w przyjemny sposób.

-Oh? Tak łatwo teraz dzielisz się swoimi sekretami, mój tygrysie?
-zapytała Leiko z lekkim rozczarowaniem, którego nie podzielało jej ciało. Przechyliła głowę wystawiając szyję na pastwę okrutnego losu pod wargami ronina -Ale przecież kuszenie Cię do ich zdradzenia zawsze było dla mnie przyjemnością i słodkim wyzwaniem..
Zapiła swe smutki w ostatnim łyku herbaty. Nie chcąc zmarnować nawet jednej, najmniejszej kropelki smaku tego pysznego naparu, łowczyni powoli przesunęła koniuszkiem języka po swych wargach.
-Choć zakamarki zamku są bardziej tajemnicami klanu niż Twoimi, zatem.. -kątem oka zerknęła na Kojiro i figlarnie uniosła jedną brew -Zatem Twoje sekrety jeszcze czekają na odkrycie, ne? Może teraz?

- Mam jeszcze kilka ukrytych głęboko.. tajemnic.
- mruczał mężczyzna wodząc wargami po jej szyi, a palcami dłoni sięgając ku jej kimonu i dotykając przez jego materiał zarysów jej uda. - Niektóre mroczne i niektóre kłopotliwe, wstydliwe… przyznaję tych nie zdradzę tak łatwo, aczkolwiek nie dotyczą ni miasta ni zamku.

-W takim razie będą wymagały ode mnie bardziej.. intensywnego kuszenia. To dobrze. Przepadam za takimi wyzwaniami
-odparła kobieta z wyraźnym zadowoleniem. Dłonią znalazła pasmo włosów mężczyzny łaskoczące ją w skórę szyi i leniwie zaczęła zaplatać je sobie na palce. Tym razem też dla odmiany przekrzywiła głowę, aby przyjrzeć mu się spod powiek półprzymkniętych z przyjemności, o jaką przyprawiały ją jego usta.
-Ale dzisiaj interesują mnie inne Twoje sekrety, Kojiro-san. Takie, które możesz mi pokazać.. -zamruczała zniżając głos do niskiego tembru przeznaczonego tylko dla tygrysich uszu.

-Hai… takie z pewnością są warte pokazania.- mruczał mężczyzna przy jej szyi, by po chwili posmakować ust łowczyni w pocałunku. Jego palce zaś wyślizgnęły się pomiędzy warstwy jej kimona i muskać poczęły udo łowczyni wodząc czule po jedwabistej skórze.

Leiko odwzajemniała te pocałunki z nieśpieszną namiętnością. Delektowała się smakiem ust swego yojimbo, z którym nie mogły rywalizować nawet najwspanialsze herbaty tego świata. Potem opuszką palca wskazującego dotknęła jego warg i wypowiedziała jedno bardzo niespodziewane słówko -Iye.
Niespodziewane, bo Tsuki no Musume rzadko odmawiała sobie rozkoszy jaką mogła zakosztować tylko w ramionach tego utalentowanego kochanka. Swojego ulubionego kochanka. Ale nie sprawiała wrażenia smutnej, czy zawiedzionej swoją decyzją. Jej złociste oczy wręcz.. migotały wesoło.

- Wyzywam Cię na pojedynek, mój tygrysie -wyszeptała kolejne niespodziewane słowa, które ozdobiła urokliwym uśmiechem. Ale w jej głosie brzmiała też nuta stanowczości nie pozwalająca uznać jej wyzwania za byle żart.

- A jakie są zasady i warunki tego pojedynku?- zapytał ronin spoglądając w oczy wybranki, jak i nie zaprzestając delikatnych muśnięć jej uda swoimi palcami.

-Zasady? -powtórzyła kobieta w zamyśleniu rozpraszanym dotykiem Kojiro na jej skórze. Pokręciła delikatnie głową.
- Bestie mnichów nie walczą według zasad. Sam wątpiłeś, zresztą bardzo słusznie, czy samotnie dałabym radę choćby jednej z nich. Prawdą jest, że póki co moje talenty okazały się być wobec nich.. bezużyteczne - ostatnie słowo wypowiedziała z wyraźną niechęcią. Nie było łatwo przyznać się łowczyni do takiej słabości, do tylu lat treningów, które na ziemiach Hachisuka raz za razem okazywały się być niewystarczającymi. Przeciwko Ptaszkowi i białowłosemu samurajowi nawet moce dziedzictwa były mało skuteczne -Jeśli nie chcę zawsze polegać na Tobie, że w ostatniej chwili uratujesz mnie ze szponów kolejnej kreatury, to muszę się lepiej przygotować do spotkań z tak silnymi przeciwnikami, ne?

- Nie jestem łowcą. Nie znam sztuczek które mogłyby przynieść łatwego zwycięstwa w pojedynku z nimi.
- przyznał cicho Kojiro nieśpiesznie muskając ustami i palcami dwa wrażliwe na dotyk miejsca łowczyni i wyrywając z jej ust roztargnione pomruki zadowolenia.

-Hai, a Kasan, Ptaszek i Gozaemnon nie byli demonami. Przynajmniej nie takimi, na które zwykle poluję -odparła Leiko starając się skoncentrować na swej prawdziwej intencji, z jaką przyszła porozmawiać z Kojiro. Przychodziło jej to łatwiej, kiedy oddzielała ich od siebie herbata i to kobieta odwracała jego uwagę od ceremonii parzenia. Jednak teraz, kiedy był tak bezczelnie blisko, to ona padała ofiarą tego rozkosznie bezczelnego uwodziciela.
Odchyliła się nieco i dłonią wsparła o ziemię za sobą. Przez palce jej drugiej dłoni z lekkością prześlizgnęły się kosmyki włosów kochanka - Nie potrzebuję łowcy. Potrzebuje kogoś, z kim mogę potrenować, aby następnym razem nie być już tak bezradną. A od kogo innego się najwięcej nauczę, jeśli nie od najzdolniejszego ronina tych ziemi?

- Hai… to się da zrobić. Jestem gotów być twoim przeciwnikiem… i tu i w dojo… i pod futonem.
- mruczał mężczyzna wodząc językiem po szyi, po uchu…. zaczepnie muskał jego czubkiem kącik jej ust. - Kiedy chcesz zacząć ?
Właściwie już teraz walczyła… ze sobą i dotykiem mężczyzny prowokująco wodzącym po jej udzie.

Leiko skusiła się na pocałunek. I jeszcze jeden, a może dwa. Gdzieś w trakcie tych namiętności jej dłoń straciła zainteresowanie włosami kochanka na rzecz przytulenia palców do jego policzka i pogłębienia kolejnego gorącego pocałunku.
Wiatr szumiał cicho kwiatami wiśni kwitnącymi wysoko ponad ich głowami. Ogród karczmy bardziej sprzyjał romantycznym schadzkom niż pojedynkom, zachęcał do ponownego zapomnienia się w ramionach ronina. I łowczyni chętnie pozwoliłaby się porwać temu apetytowi, gdy tylko potrzeba działania nie była w niej tak silna.

-Teraz -mruknęła w końcu stanowczo, wbrew temu ciepłu leniwie rozpływającemu się po jej ciele. Jednak nie zamierzała całkiem zignorować swoich pragnień, dlatego urokliwy uśmiech uniósł kąciki jej ust, kiedy dodała -Ale jeśli nasz trening będzie odpowiednio wyczerpujący, to potem możemy.. zawrzeć przymierze w gorących źródłach, ne?

- Hai…
- zgodził się z nią ronin niechętnie odsuwając się od łowczyni.- Musimy znaleźć bambusowy gaj, do naszych treningów. Jaką… broń lubisz używać najbardziej? Jaka jest najbardziej skuteczna w twoich dłoniach?

-Używam różnych broni, ale to wakizashi jest mi najbliższe
-odpowiedziała Maruiken podnosząc się z ziemi. Z pedantyczną troską wygładziła materiał kimona na swych udach, po czym wyprostowała się i jeszcze poprawiła oręż umocowany przy pasie.
-Widziałeś, że potrafi zmieniać swój kształt pod moim dotykiem, ne? Zatem może też stać się kataną, choć.. -zerknęła w kierunku miecza ronina opartego o drzewo. Długie ostrze, tak groźne i piękne, lśniło w promieniach słońca przebijających się przez gałęzie kwitnącej wiśni -..obawiam się, że brakuje mi Twojego talentu do walki takim ostrzem.

- Lepiej używać tego co dobrze leży w dłoni niż sięgać po oręż który jest nam nieznany. Wakizashi więc…. czyli z dwa kana-yaku?
- upewnił się podchodząc do swojego oręża i chwycił go jedną ręką. Potem zbliżył się do łowczyni i podał jej swoją drugą dłoń.

-Mniej więcej. Wakizashi znalezione na ziemiach Twojej rodziny jest tylko odrobinę dłuższe od tego, którego wcześniej używałam do walki -uściśliła krótko Leiko. Splotła ze sobą ich palce w tak beztroskim geście, z powodu którego opuszczając ogród przypominali parę ko.. iye, zakochaną parę wykradającą się na romantyczny spacer.
Spacer, którego celem miał być pojedynek pomiędzy Tsuki no Musume i jej tygrysem, co jednak nie odbierało temu obrazkowi uroku.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem