- Nas mam nadzieje liczysz, jak nie w co wątpie to ja się zgałszam - kiedy Sagromor usłyszał, że walka jest pewna oczy mu błysnęły a na twarzy zawitał uśmiech, który nie wróży nic dobrego. Czekając na tych którzy się zgłoszą, oparł się plecami o ścianę. Zaczął rozglądać się po sali, o tak patrzyli na niego z nienawiścią, nie dziwił im się ale myślał tlyko jedno "no dalej rzuć się na mnie, którykolwiek, zabij mnie, a przynajmniej spróbuj" z każdą chwilą wzbierała w nim chęć stoczenia walki. Ze zniecierpliwienia zaczął jeździć nogą po podłodze. Po chwili wyciągnął z torby jakąś butelkę i uciągnął łyk.
__________________ Irokez lub glaca to powód do dumy... |