Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-08-2021, 22:07   #97
Nanatar
 
Nanatar's Avatar
 
Reputacja: 1 Nanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputacjęNanatar ma wspaniałą reputację
Wypas, chałupa Gromby, późny wieczór; 19 shnyk-ranu

Trudno było Ostragarczykom pozbyć się niesmaku po oględzinach okrutnie okaleczonego ciała, pewnie zamordowanego khtana Marka. Jak na ironię chłód okazał się najskuteczniejszym sprzymierzeńcem. Wszyscy poza Gnollem owinęli się szczelnie w ubrania, z przykrością wspominając ostrzeżenia barda o zimnych nocach. Przyspieszyli kroku, chcąc jak najszybciej dotrzeć do chaty sołtysa.

Milczenie przełamał elf, szybkimi słowami, krótkimi zdaniami relacjonował swe spostrzeżenia. Słuchanie choć trochę przełamywało dyskomfort marznięcia.

Burczący bebech Bhurrka. Bebech w nadziei na wypełnienie ponaglał Gnolla, więc ten nieco wysunął się przed grupę. Tuz przed domem Gromby na niewielkim placyku niemalże wpadł na grupę ludzi i kuni. Ci zdziwieni jego nagłym pojawieniem się przerwali rozmowę wpół słowa. Wszystko co wyłowiły uszy Gnolla brzmiało jak: Ufać...Wcześniej....

Czterech jeźdźców i pieszy utkwili wzrok w Bhurku i zaraz w jego towarzyszach, którzy zdążyli już nadejść. Cowboye pożegnali pieszego i wolno oddalili się, spoglądając przez ramię. Pozostały mężczyzna prędkim krokiem skierował się do domu sołtysa.

W domu czegoś brakowało i szybko zauważyli czego. Nie płakało dziecko. Za wejściem korytarzyk, na końcu drabina. Drzwi na prawo zamknięte, na lewo uchylone. Zaglądając zobaczyli na środku izby Grombę z dzbankiem w ręku nad stołem. Kiedy weszli ten ruchem głowy odesłał ochraniarza, który dopiero co wszedł.

Pozostali sami, w izbie było niemożliwie gorąco, żar bił od rozgrzanego pieca. Na stole miski, marynowane ogórki, kiszona agawa, peklowane śledzie, grzyby w occie, kubki i dzban.

- No jużem sie nie mógł doczekać, babe odesłałem, żeby dzieciak nie przeszkadzał. Co was tak zatrzymało kurwa mać?! Dobrze, żem miał co chlapnąć, psia jego mać. Siadajta!

Nalał każdemu do kubka mocnego bimbru.

- Trza nam działać szybko, Jutro wyślą nowego posłańca, cowboye wam nie ufają i sami wybiorą kogo. Można go powstrzymać w drodze, jak nie, katańskie będą tu za trzy dni, to nie jest duża czasu. Trzos mam gotowy, ale nie rozglądajta się, skryty. Jak się wam uda daje pełny mieszek złota - zamarł w oczekiwanym napięciu - Ale musicie wyjaśnić co się dzieje, a jak - zawiesił już w obąkańczej emfazie, uda wam się uleczyć bydło prze światynkiem, dam drugi. Jak spróbujecie mnie oszukać zacznę od obcinania łap tego co was przywiódł i ręczę, że zanim skończę na języku już was wyda. Mam tu zaufanych ludzi. - zatarł wielkie jak bochny łapy - To jak sobie już warunki wyjaśniliśmy to do rzeczy.

- Zauważyłem pierwsze zarażone czternaście dni temu, od razu nie reagowałem, bom myślał, że przejdzie i te pierwsze były w stadzie szwagra. A że mi za gnojówkę nie oddaje, to pomyślałem: A chuj ci w plecy. Ale się i na moje przeniosło, i poganiacze zauważyli, to nie wypuścili już stad i tak stoją zbite w kupe. Taksydermista nie chce podchodzić, po tym jak stratowały trzech cowboyów. O trzeba by obaczyć bydło z bliska. Do tego jeszcze złociści wrócili jakby na komendę, a żrą za trzech. Dobrze nam się z nimi handluje. Jeszcze się dostawy obornika opóźniają, bośmy mieszali ze stad i się wszystko zaśmiergło. Czujeta ten swąd, taki gryzący, normalna gnojówka jest przyjemna, słodka, jak gnijący las, albo peklowane śledzie, poczęstujta się. - zachęcił - Do tego jeszcze ten niefortunny pożar i śmierć Marka. Dobry był chłop. Wszystko pod wiatr.
No ale. Słuchajta, pod Płaską Górą , na bagnach mieszka taka jedna. Żmija. Jam był u niej po przysługę dwa tygodnie temu*, a ta franca mnie zmyła i się odgrażała, to niebezpieczna wiedźma. Ja se myślę, że to ona w złości mogła klątwę rzucić. Mogę dać przytomnego do rybaków, to was przewiozą, ale uważajcie jej węże wodne służą. Żmija jebana, taka ruda i piegowata, wiedźma.

Mówiąc ork robił się coraz bardziej bordowy, trudno było ocenić, czy od wypitego alkoholu, czy gorąca w kuchni, czy złości wzbierającej.

- Trza ją zmusić coby klątwę odwołała, a co z nią później zrobicie wasza sprawa. To gadajta co myślita.

Zapach zepsutej gnojówki najbardziej przypominała kwaszona Agawa

Zachęcam do rozmowy z Grombą, przypominam, że zarówno on jak i bohaterowie są nico pijani.

Czym zainteresują się dociekliwi śledczy, jakimi informacjami podziela się z Grombą?

* tydzień na Orkusie trwa dziesięć dni.

 

Ostatnio edytowane przez Nanatar : 03-08-2021 o 22:14.
Nanatar jest offline