Kapłan był człowiekiem postawnym, acz wychudzonym. Spod żelaznej obręczy z symbolem młota spoglądały nieco znużone brązowe oczy, w czujnym grymasie krzywiła się twarz o regularnych rysach. Głowa i broda były gładko ogolone.
Trawy ustępowały pod krokami znoszonych, żołnierskich butów. Kilka cer i przebarwień wynikających z szorowania plam krwi pokrywało szatę kapłana bojowego. Na nią miał narzuconą ćwiekowaną skórznię o szmelcowanych na czarno ćwiekach. Całości dopełniał żelazny łańcuch z symbolem młota i egzotyczny, zakrzywiony sztylet.
Mocniej ścisnął dwuręczny, prosty młot, gdy zauważył trop. Rozejrzał się uważnie, wciągając jednocześnie powietrze – to mogła być pułapka. Nie widział śladów oprawcy. Ruszył do rudowłosego ciała. |