Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2021, 09:30   #158
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Gdy wszyscy wyszli już na zewnątrz, wciąż kuśtykający Voldan podobnie jak Jace zaciągnął się mocno świeżym, zimnym powietrzem, a następnie zaśmiał głośno.
- Ha! Nawet nie wiesz, jak dobrze! Nigdy już nie tknę kilofa, zostanę pasterzem albo co! – powiedział, trochę bełkocząc z wycieńczenia i radości. Sposępniał i uspokoił się nieco, gdy psionik zapytał go o bliskich.
- Miałem, tutaj… wszyscy zabici, tylko mojej siostry nie widziałem, dajcie bogowie by udało się jej uciec. Mówiliśmy tym szarym skurwielom, że kopalnia jest od lat nawiedzona, ale nie chcieli słuchać - powiedział ze smutkiem - Mam jeszcze kuzyna w Longshadow i ciotkę w Kraggodanie. Twierdza jest daleko, do Longshadow dotrę w parę dni, jeśli hobgobliny nie kręcą się za bardzo po wzgórzach – stwierdził po chwili zastanowienia.

Hannskjald z niejakim trudem wyciągnął z kopalni stare zwłoki krasnoludki oraz, na prośbę Voldana, ciało górnika, Meslina, który zmarł krótko przed tym, nim bohaterowie dotarli do kopalni. We dwóch pochowali oboje na niedużym cmentarzyku pod osadą, zmówiwszy krótkie modlitwy do Toraga i Pharasmy o dusze zmarłych. Dopiero tam, z dala od innych nie-krasnoludów, w Voldanie coś pękło – padł na kolana i trzęsąc skulił się, szlochając gorzko. Doszedł do siebie dopiero po kilku minutach, podniósł z trudem i przetarł twarz śniegiem, przy okazji oczyszczając ją nieco z pyłu.
- Dziękuję, nie wiem, czy kiedykolwiek wam za to odpłacę – powiedział Hannskjaldowi ciężkim głosem - Ale jak opowiesz komuś o tym co się przed chwilą stało, dostaniesz takiego kopa, że Pogoń za Niebem nabierze nowego znaczenia - pogroził druidowi palcem.

Kiedy wrócili, zaczynało już zmierzchać, reszta drużyny grzała się przy palenisku rozpalonym w jednym z opuszczonych domostw. Wnętrze zdążyło się przyjemnie ogrzać, a w powietrzu unosił się kuszący zapach gotowanej przez Laurę potrawki. Drużyna miała teraz czas, by zaplanować dalsze działania. Obecność Żelaznych Kłów na Pustych Wzgórzach była pewna i widać było, że zdążyły się na nich poważnie rozpanoszyć. Problem leżał w tym, że jedyną informacją, jaką dysponowali na ich temat, był znaleziony tutaj fragment dziennika jakiegoś dowódcy.
Jace raz jeszcze przeczytał rozmiękły kawałek papieru.
82. Dzień Kampanii: Szyby Radyi niedaleko granicy z Fangwood zostały zajęte. Pozyskałem nową niewolnicę do transkrypcji i posługi – poprzednia bezużyteczna. Istniejące kopalnie produkują niskiej jakości rudę żelaza, ale zwierzaczki Zanathury donoszą o złożach złota w starszym kompleksie. Niewolnicy upierają się, że szyby są „niebezpieczne i zawalone”, ale wstępna inspekcja temu przeczy. Próbki złóż bardzo obiecujące. Zapewne ci nowi niewolnicy nie lubią smrodu własnego potu.

84. Dzień Kampanii: Kopalnia Szybów Radyi produkuje zadowolające ilości złota i kwarcu. Morloki zapewniają, że wyczuwają masywną żyłę gdzieś wewnątrz. Protesty ze strony nowych niewolników ucichły. Za radą Kosseruka, zmusiłem dwóch z nich, by zabatożyli poprzedniego burmistrza na śmierć. Wygląda na to, że ładnie złamało to ich ducha, dając przy okazji dobrą rozrywkę żołnierzom. Będę musiał częściej stosować tą taktykę.

87. Dzień Kampanii: Zawał w kopalni zabił mojego porucznika, sześciu niewolników i wszystkich czterech morlocków. Zanathura nie odpuści mi straty swoich zwierzaczków. Żołnierze donoszą o dziwnych odgłosach dochodzących z tuneli po zawale. Próby poszukiwania ocalałych nie są dobrze odbierane przez żołnierzy. Wycofujemy się do wcześniejszego obozu na zachodnich wzgórzach.

 
Sindarin jest offline