Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-08-2021, 17:11   #63
Pinn
 
Pinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Pinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputacjęPinn ma wspaniałą reputację
Thumbs up Radykalne Wyjście- Cień Podejrzeń- Wnusia



LYN


Lyn wcisnęła czerwony przycisk, i alarm w strażnicy zaczął piszczeć. Nie zasłonięta pustka kosmosu, uderzyła z całą beznamiętną furią. Biedny mechanik został wyssany pierwszy, a potem przyszła pora wredny ogień i odłamki z wybuchu silnika. Johnny zamknął trap Kici, uszczelniając customową YT-1300. Naprawiany Arwing, przez ciąg mocno przesunął się i kobieta wiedziała, że jeśli nie aktywuje ponownie bariery ten wyleci w kosmos. Jednak kryzys został zażegnany i hakerka ponownie aktywowała pole. Błękitna ściana skupionych stabilnych cząstek, znów zaczęła blado świecić a wielki statek górniczy, lekko przesunięty jak sama Kicia, spoczywał bez pożaru. Jednak Lyn wiedziała, że o jej wyczynach prawdopodobnie dowie się cały Mine-Coms3...


NADZORCA ADAR

Adar miał już dość alkoholu. Wezwał szybko i gniewnie Parszywa, którym okazał się khetaminowy, Mirialan i siadł odpocząć. Jego goście już wyszli. W tym samym momencie na ścianie terminali pojawił się alarm. Zabrak pośpiesznie udał się sprawdzić niepokojący sygnał...

-Hangar Pięć. Pożar.- Nadzorca przyglądał się nagraniom z monitoringu.- Został ugaszony w zaskakujący sposób. Ale ta stara kupa światłowodów, nie była upoważniona do takiej akcji, do takiej autonomii. Ktoś musiał zacząć działać samowolnie. I prawdopodobnie nie zrobił to żaden z moich ludzi. Wpuściłem bzymory do mojego gniazda.- mówił do siebie przez zaciśnięte usta Adar, i wybrał połączenie, przykładając usta do małego mikrofonu.

-Tak, szefie.- odezwał się oschły, chrypliwy głos jakiegoś zawodowego mordercy.

-Rodia, śledź tą czwórkę, która przybyła na stację. Myślę, że mają kogoś jeszcze i ich intencję są nieszczerę. Skierowali się do Marioha. Tego, zapominającego starucha. Działaj, tylko dla mnie. Mer-Mundi nie może niczego wiedzieć.

-Zawsze działam, tylko dla Ciebie Szefie- odparł cicho, bezwzględnie płatny zabójca.

-Ci najemnicy nie mogą o Tobie wiedzieć. Myślę, że doprowadzą nas do beskaru.

-Twoja dupa, będzie uratowana. A ja oskalpuje tą przeklętą Dianę.

-Niech Cisza Cię Prowadzi.

-Pod Osłoną Nocy, Zabiję Twoich Nieprzyjaciół.

W komunikatorze rozbrzmiało ponure milczenie.



ALLCAX, TIAMATH, EMREI, ROT


Parszyw rozglądając się paranoicznie po korytarzach zaprowadził ich do kwater mieszkalnych. Tych najgorszych i najdalszych. W zasadzie były to luźno upchnięte łóżka polowe i materace, w kompani drobiazgów i sprzętów do przyrządzania posiłków. Jakiś przepracowany człowiek siedział grając na gitarze akustycznej i kiedy spostrzegł żółto-skórego zbira przerwał patrząc nerwowo.

-Szukamy tego zjebanego starca, Marioha. Wiesz, gdzie jest?- spytał Mirialan.

-Śpi. Chyba nie wyrzucicie go za śluzę? Za tą sprawę z kradzieżą?- lękowo zapytał długowłosy pracownik z oczami zmęczonymi od nadmiaru pracy.

-Jeśli będziesz taki wkurwiający, jego zostawię, ale tobie złamię kilka kości.

-Może ja tobie skręcę kark?- rzuciła nagle Lyda, co nieco wybiło Parszywa z rytmu.

-A pierdol się. MARIOH! MARIOH! Przyszliśmy po ciebie.

Odpowiedziała im cicha i przyśpieszony oddech muzyka. Po chwili dało słyszeć się zmęczone stękanie i zza miejsca odpoczynku zasłoniętego kotarami wyłonił się Abebnedorianin. Był bardzo wiekowy, pod oczami i na czole miał potężne zmarszczy, a położone na bokach ust nozdrza posiadały widoczne nawet z daleka owłosienie. Złapał się za wystawione fragmenty, zwisających warg i odparł:

-Czego, czego budzicie starego pracownika tej stacji… od lat… odkąd pamiętam.

-Ty niczego nie pamiętasz.- rzucił wrednie Parszywiec. Rot złapała go silnie za ramie i spojrzała w oczy.

-Może popracujesz nad czarnym uśmiechem i cuchnącym oddechem jak masz w zwyczaju i już sobie pójdziesz?- powiedziała protekcjonalnie Lyda, szczerząc durnie zęby.

-A żebyś wiedziała.- zgodził się poskromiony żołnierz Kartelu i kręcąc w niedowierzaniu głową sobie poszedł.

Lyda usiadła na drobny krzesełku i zaprosiła starca do dołączenia.

-Proszę usiąść Panie Marioh. Nie należymy do tych drani.

-Tych drani… tak tych zbirów… nierobów. Bestii w humanoidalnej skórze. Za moich czasów. Gdzie ja pracowałem? Za moich czasów, to miejsce było lepsze.

-Nie wątpię proszę pana.- Tiamath ciężko było uwierzyć w tą nową, uprzejmą wersję Kapitan.- Szukamy pewnej dziewczyny, niejakiej Diany. Ludzka kobieta.

-A tak Diana, moja wnuczka. Coś kojarzę. Co u niej? Wróciła na tą… Corellię?

-Prawdopodobnie tak.

-Wszystko u niej dobrze?

-Wydaje mi się, że tak.

-Zawsze robiła przepyszne ciastka z papryczką zonnari. O tak, dobra dziewczyna. Taka piękna, a jeszcze nie ma żadnego chłopca. Biedna, biedna, a taka złota.

Allcax przez chwilę zastanawiał się, czy tak skończy za dwadzieścia lat, poważnie myśląc o terapii genowej, koszmarnie drogiej, ale mogącej wydłużyć życie do 150 urodzin i to w dobrej formie. Lyda odwróciła się do reszty najemników a szczególnie do Emrei’a, która najwyraźniej polubił gitarę bo udawał ruchy palców na gryfie, i ruszał tanecznie głową.

-Tiamath, Egde poszukajcie wszystkiego co może okazać się przydatne. Emmy zrób dokładny skan otoczenia, aż spalą Ci się sensory.

-To, co ja mówiłem… Diana tak dobrze, że mnie odwiedziłaś!- powiedział Marioh, patrząc na wpół ślepymi oczami.


Cytat:
Porada od MG: Chłopak z gitarą może coś wiedzieć więcej, jednak niechętnie wyjawi szczegóły. Plus możecie zobaczyć, przeszukać kwaterę Marioha, na pewno.

 

Ostatnio edytowane przez Pinn : 07-08-2021 o 17:16.
Pinn jest offline